Jeśli ja będę kiedykolwiek wychodzić za mąż, to będzie to skromna uroczystość, góra dziesięć osób.
I żadnych żenujących fot z podwiązkami, całowaniem w kolano i takie tam. Fotografa już zresztą mam, pierwszej klasy Strój też by się znalazł. Tylko kandydata na męża brak, buachachachacha... Chyba muszę się poważnie zabrać za temat, bo zegar biologiczny mi tyka, a ja chciałabym jeszcze usłyszeć słowo: mamo!
Seks należy tępić, gdyż z niego biorą się dzieci - źródło naszej nieustającej, pedagogicznej udręki.
Przyjęcie w namiotach jest wielką atrakcją. Z reguły w jednym z nich odbywają się tańce, a w drugim podawane są przekąski i można usiąść przy stole. W międzyczasie goście śpiewają, grają w piłkę nożną, siatkówkę i karty. Panuje atmosfera biesiady. Po weselu każdy śpi, gdzie może: w namiotach, autach i – rzadziej – w hotelach
To fragment artykułu zatytułowanego Ślub po czesku.
Na takim weselu to myślę, że by mi się podobało. Pograć sobie w piłkę, w karty, może i w jakieś gry planszowe, a nie tylko żreć, tańczyć i nudzić się jak mops.
I nocleg musi też każdy sobie sam załatwić
Wiesz, to tak jakbym kogoś zaprosiła do domu na kolację, a po drodze kazała wskoczyć po jedzenie do sklepu.
Nie wiem, skąd takie obyczaje w Czechach. Niby przecież prawie ta sama kultura. Chociaż nie wiem, nie znam się.
Seks należy tępić, gdyż z niego biorą się dzieci - źródło naszej nieustającej, pedagogicznej udręki.
Nie próbuje nawet być normalna,
bo normalność to pierwszy syndrom
śmiertelnie groźnej choroby...
Gdy tylko czuję, że nadchodzi normalność
natychmiast szukam antidotum
Jak dla mnie największą żenadą jest zbieranie na wózek i wszelkie zabawy z podtekstem erotycznym.
Nie próbuje nawet być normalna,
bo normalność to pierwszy syndrom
śmiertelnie groźnej choroby...
Gdy tylko czuję, że nadchodzi normalność
natychmiast szukam antidotum
Jak ja byłam na weselu, i wyjrzałam zza filara za którym się ukrywałam to było chyba wkładanie jajka do nogawki partnera i przesuwanie go w górę , aby do drugiej nogawki przeszło i bezpieczne sprowadzenie go na dół... Chwała za te filary.
Olux pisze:Wkurzam się bo wielkimi krokami zbliża sie ślub brata. Wiedziałem od roku i wmawiałem sobie że do tego czasu kogoś znajdę.Akurat mhm już znalazłem.Już słyszę te wszystkie pytania i aluzje .No a kiedy nasz Adaś się ożeni brrr.Upije sie w pierwszej godzinie i pojdę spać:-D
Wiem, że te wszystkie upierdliwe pytania potrafią zatruć życie Dlatego warto zabrać ze sobą na wesele jakąś uroczą koleżankę przynajmniej jest z kim potańcować, a i ukrywać się przed oczepinowymi zabawiami jakoś raźniej.
I znów muszę iść na wesele, a właściwie na obiad po ślubie cywilnym. Moja kuzynka bierze ślub w tą sobotę, a potem ma być uroczysty obiad w jej domu. Problem w tym, że kompletnie mi się nie chce iść na ten obiad. Sam ślub jeszcze jest ciekawy, chcę go zobaczyć, ale obiad to już co innego. Jest to dla mnie daleka kuzynka i nie znam dobrze wszystkich osób z jej rodziny. Znów pewnie będą mnie pytać czy mam pracę i chłopaka i dlaczego nie mam, a ja będę się musiała znów tłumaczyć. Ech...
DZIEWICA8
"Boże, daj mi pogodę ducha, abym godziła się z tym, czego zmienić nie mogę,
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."
DZIEWICA8
W zeszłym tygodniu byłam na takim uroczystym obiedzie i nikt mnie nie pytał ani o pracę ani o faceta. Jedyne o co mnie pytano, to czy smakował mi specjalnie zamówiony dla mnie wegetarianski posiłek i co wchodziło w jego skład.