Czy jesteście osobami wierzącymi?
- Wyzwoolona
- mASełko
- Posty: 137
- Rejestracja: 22 kwie 2015, 17:38
- Lokalizacja: Łódź
Re: Czy jesteście osobami wierzącymi?
Tematy religijne od zawsze wywołują wielkie "burze", spory i sprzeczki. Nie lubię o tym rozmawiać, ponieważ ile ludzi tyle opinii i z tym się nie wygra. Do połowy szkoły podstawowej byłam wierną uczestniczką każdej niedzielnej i nie tylko niedzielnej mszy. Później jak zaczęłam bardziej logicznie myśleć i ukształtowałam już swój tok myślenia-swoje poglądy oraz swoje zdanie-zrozumiałam kilka rzeczy. Jestem realistką dlatego w tym momencie pozostaję tak jak założyciel tematu agnostyczką z przesileniem na ateizm.
Pochodzę z rodziny osób wierzących (chyba chwilami aż za bardzo) stąd moje początkowe zainteresowanie kościołem. Po przedstawieniu swoich poglądów i zrezygnowaniu z lekcji religii oraz sakramentu bierzmowania zostałam prawie wyklęta ale jakoś poszło
Temat rzeka.
Pochodzę z rodziny osób wierzących (chyba chwilami aż za bardzo) stąd moje początkowe zainteresowanie kościołem. Po przedstawieniu swoich poglądów i zrezygnowaniu z lekcji religii oraz sakramentu bierzmowania zostałam prawie wyklęta ale jakoś poszło
Temat rzeka.
"...i niech będzie przeklęta wiedźma co uszyła życie..."
Re: Czy jesteście osobami wierzącymi?
Krucjaty to osobny temat i bardzo ciekawy zresztą. Należy też odróżnić nawracanie od zwykłej łupieskiej rejzy z motywem religijnym w tlePoison Ivy pisze: Co Ty o krucjatach nie słyszałeś?
Oczywiście należy rozróżnić religię od wiary - wary nie można narzucić, ale religię tak. Przyjmowanie określonej religii przez naród było najczęściej kwestią polityczną. Co to był na przykład Chrzest Polski? Czy to znaczyło, że jakiś Ziemek z glinianki nagle porzucił wiarę przodków i uwierzył w Trójcę Świętą? To była kwestia wielowiekowej indoktrynacji, która rozpoczęła się od politycznego sojuszu połączonego z przyjęciem chrztu przez władcę.
Istnieje wiele przykładów świadczących o tym, że narzucanie religii siłą nie ma sensu - bez społecznej akceptacji nigdy się ona nie przyjmie, ewentualnie w formie bardzo powierzchownej. Dlatego właśnie chrześcijaństwo zaczęło odnosić sukcesy dopiero od momentu, kiedy zaczęło przejmować zwyczaje innych religii na swoją modłę. Nie dziwi mnie to w ogóle. Tacy na przykład Świadkowie Jehowy odcięli się od wszelkich naleciałości i co z tego mają? Ani urodzin, ani żadnych świąt... jako że w Ciechanowie miałem za sąsiadów ŚJ, to siłą rzeczy poznałem chyba z połowę wszystkich w Ciechanowie. Strasznie ponura religia (ale dobrzy fachowcy, trzeba przyznać - świetnie nam zrobili łazienkę).
U mnie było podobnie, z tym, że w pewnym momencie stałem się na powrót wierzący. Ale z żadną religią już nie chcę mieć do czynienia.Tematy religijne od zawsze wywołują wielkie "burze", spory i sprzeczki. Nie lubię o tym rozmawiać, ponieważ ile ludzi tyle opinii i z tym się nie wygra. Do połowy szkoły podstawowej byłam wierną uczestniczką każdej niedzielnej i nie tylko niedzielnej mszy. Później jak zaczęłam bardziej logicznie myśleć i ukształtowałam już swój tok myślenia-swoje poglądy oraz swoje zdanie-zrozumiałam kilka rzeczy. Jestem realistką dlatego w tym momencie pozostaję tak jak założyciel tematu agnostyczką z przesileniem na ateizm.
W mojej rodzinie podejście do religii było typowo "polaczkowate", tzn. "chodzimy, bo wszyscy chodzą". Tylko jedna osoba w rodzinie chodziła do kościoła w ramach walki z systemem, ale przestała, jak KRK zaczął się zbytnio panoszyć. Pewnie dlatego w pewnym momencie stałem się wojującym ateistą. Teraz, jak o tym myślę, to był raczej antyklerykalizm. Antyklerykałem jestem zresztą do dziś - kasta kapłanów nie ma w moich oczach racji bytu. Chyba że oni widzą rzeczy, których nie widzą szaraczkiPochodzę z rodziny osób wierzących (chyba chwilami aż za bardzo) stąd moje początkowe zainteresowanie kościołem. Po przedstawieniu swoich poglądów i zrezygnowaniu z lekcji religii oraz sakramentu bierzmowania zostałam prawie wyklęta ale jakoś poszło
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
- Poison Ivy
- fantAStyczny
- Posty: 578
- Rejestracja: 3 cze 2014, 23:14
Re: Czy jesteście osobami wierzącymi?
Ano właśnie dlatego nigdy nie czepiam się wierzących - jeśli ktoś ma przekonanie, że ktoś nim kieruje, a po drugiej stronie coś na nas czeka i jeśli mu to w żciu do czegoś potrzebna... niech sobie wierzy, nie próbuję tego kwestionować.Viljar pisze: Krucjaty to osobny temat i bardzo ciekawy zresztą. Należy też odróżnić nawracanie od zwykłej łupieskiej rejzy z motywem religijnym w tle
Natomiast kościołów wszelkiej maści, tzw. zorganizowanej religii, nienawidzę. Zawsze tam chodzi tylko o władzę i kasę.
Re: Czy jesteście osobami wierzącymi?
I pod tym ostatnim zdaniem się podpisuję rękami i nogami. To zresztą dotyczy dosłownie każdej jednej religii - nie tylko chrześcijaństwa, nie tylko religii monoteistycznych i nie tylko współczesnych.
Podobnie chyba wielu bardziej kumatych wiernych zdawało sobie sprawę, o co tak naprawdę chodzi. Dobrze świadczy o tym przypadek wojen husyckich, kiedy wielu rycerzy bez mrugnięcia okiem zmieniało stronę (i wyznanie) w zależności od tego, kto bił a to był bity
Podobnie chyba wielu bardziej kumatych wiernych zdawało sobie sprawę, o co tak naprawdę chodzi. Dobrze świadczy o tym przypadek wojen husyckich, kiedy wielu rycerzy bez mrugnięcia okiem zmieniało stronę (i wyznanie) w zależności od tego, kto bił a to był bity
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Re: Czy jesteście osobami wierzącymi?
Religia od zawsze była najlepszym sposobem kontrolowania mas.
I najlepszym sposobem tłumaczenia (sobie) dlaczego my* jesteśmy wobec nich* nieludzko okrutni. Bo to nie my zabijamy i gwałcimy. To B(b)óg naszymi rękami karze niewiernych...
*- tu wpisujemy co komu akurat odpowiada.
I najlepszym sposobem tłumaczenia (sobie) dlaczego my* jesteśmy wobec nich* nieludzko okrutni. Bo to nie my zabijamy i gwałcimy. To B(b)óg naszymi rękami karze niewiernych...
*- tu wpisujemy co komu akurat odpowiada.
Re: Czy jesteście osobami wierzącymi?
Nie tylko religie, wszelkiej maści ideologie, które zostały uznane za bezdyskusyjne dobro.Kaska77 pisze:Religia od zawsze była najlepszym sposobem kontrolowania mas.
Rzekł Jezus: "Bądźcie tymi, którzy przechodzą mimo!"
Ewangelia Tomasza 42
"Dla radowania się i bólu człowiek urodził się na ziemi. Jeśli to rozumiemy dobrze, bezpiecznie przez ten świat idziemy."
William Blake
Ewangelia Tomasza 42
"Dla radowania się i bólu człowiek urodził się na ziemi. Jeśli to rozumiemy dobrze, bezpiecznie przez ten świat idziemy."
William Blake
Re: Czy jesteście osobami wierzącymi?
Jestem wierząca. Wierzę w siłę wyższą, ale nie chcę tego szufladkować, są różne drogi do tzw.Boga. Jednym jest to potrzebne, drugim nie. Ateiści też są potrzebni.
"Samotność jest prawością, potem oczywistością. Jest naturalnym odsunięciem się od iluzji. Jest stanięciem oko w oko z czarną dziurą. Jest przerażeniem i wyzwoleniem od przerażenia. Jest tunelem do życia. Nie zna smaku prawdziwego życia, kto przez tunel samotności się nie przeczołgał."
Re: Czy jesteście osobami wierzącymi?
Nie, tego typu wiara nigdy nie była mi potrzebna.
(Chcę przystąpić do apostazji i jestem w trakcie wojowania się z księdzem o wydanie mi aktu chrztu, polecam.)
(Chcę przystąpić do apostazji i jestem w trakcie wojowania się z księdzem o wydanie mi aktu chrztu, polecam.)
Amanita virosa
person: magic isnt real
me: ( ͡° ͜ʖ ͡° )つ──☆
person: magic isnt real
me: ( ͡° ͜ʖ ͡° )つ──☆
Re: Czy jesteście osobami wierzącymi?
Byłam wierząca do pewnego momentu, choć skłaniałabym się ku twierdzeniu, że to była wiara bezrefleksyjna - polegająca na dziecięcym posłuszeństwie. Ale zawsze źle czułam się w kościele. Moja rodzina była katolicka, choć bez żadnych odchyłów w "maniakalną" stronę.
U mnie wątpliwości przyszły niedługo przed bierzmowaniem - uświadomiłam sobie, że ja przecież nic nie czuję, więc z jakiej racji mam przyjmować sakrament? To się rozmija z celem i do tego nie jest fair. Poszłam do księdza, wyjaśniłam mu wszystko i zrezygnowałam, pomimo nacisków z jego strony, jak i ze strony rodziców, koleżanek. Obiecałam swojej rozżalonej rodzicielce, że przystąpię do niego, kiedy będę gotowa i bardziej dojrzała. Nigdy to nie nastąpiło, za to zupełnie odwróciłam się od wiary. Dzisiaj mogłabym siebie określić jako agnostyczkę.
U mnie wątpliwości przyszły niedługo przed bierzmowaniem - uświadomiłam sobie, że ja przecież nic nie czuję, więc z jakiej racji mam przyjmować sakrament? To się rozmija z celem i do tego nie jest fair. Poszłam do księdza, wyjaśniłam mu wszystko i zrezygnowałam, pomimo nacisków z jego strony, jak i ze strony rodziców, koleżanek. Obiecałam swojej rozżalonej rodzicielce, że przystąpię do niego, kiedy będę gotowa i bardziej dojrzała. Nigdy to nie nastąpiło, za to zupełnie odwróciłam się od wiary. Dzisiaj mogłabym siebie określić jako agnostyczkę.
Re: Czy jesteście osobami wierzącymi?
Ateistka.
Wychowałam się w rodzinie katolickiej, od dziecka wpajano mi wiarę. Jak poszłam do gimnazjum zaczęłam mieć wątpliwości. Szybko się okazało, że ta cała wiara nie ma sensu, jest nielogiczna itd. Określiłam się jako agnostyczka. Jednak jakiś rok temu przeczytałam coś ciekawego na wiki "W praktyce człowiek dokonuje wyboru i żyje tak, jakby Bóg istniał, albo tak, jakby nie istniał. Dlatego w życiu codziennym można być teistą lub ateistą. Gdyby ktoś zaczął tak żyć, jakby Bóg istniał, chociażby tego nie wiedział, to prędzej czy później, jak to ładnie nazywał Pascal – zostałby osobą wierzącą." Skłoniło mnie to do myślenia nad sobą i rzeczywiście- mimo iż zawsze mówiłam i uważałam, że nie da się udowodnić lub obalić istnienia bogów- zawsze myślałam i postępowałam jak ateistka. Tzn. skoro nie da się tego udowodnić, to po co w ogóle zakładać istnienie jakiekolwiek boga, zjawiska nadprzyrodzonego?
Nie jestem jednak jednym z tych wojujących ateistów. Jeśli ktoś wierzy, to jestem w stanie zrozumieć to i zaakceptować. Ale tylko w przypadku, jeśli on też potrafi zaakceptować osiągnięcia nauki. Jeśli ktoś mówi, że Ziemia ma 6 tysięcy lat, a na ewolucję nie ma dowodów (jak ta pani tutaj https://www.youtube.com/watch?v=3CPHRT1XgX8) to mnie szlag trafia.
Wychowałam się w rodzinie katolickiej, od dziecka wpajano mi wiarę. Jak poszłam do gimnazjum zaczęłam mieć wątpliwości. Szybko się okazało, że ta cała wiara nie ma sensu, jest nielogiczna itd. Określiłam się jako agnostyczka. Jednak jakiś rok temu przeczytałam coś ciekawego na wiki "W praktyce człowiek dokonuje wyboru i żyje tak, jakby Bóg istniał, albo tak, jakby nie istniał. Dlatego w życiu codziennym można być teistą lub ateistą. Gdyby ktoś zaczął tak żyć, jakby Bóg istniał, chociażby tego nie wiedział, to prędzej czy później, jak to ładnie nazywał Pascal – zostałby osobą wierzącą." Skłoniło mnie to do myślenia nad sobą i rzeczywiście- mimo iż zawsze mówiłam i uważałam, że nie da się udowodnić lub obalić istnienia bogów- zawsze myślałam i postępowałam jak ateistka. Tzn. skoro nie da się tego udowodnić, to po co w ogóle zakładać istnienie jakiekolwiek boga, zjawiska nadprzyrodzonego?
Nie jestem jednak jednym z tych wojujących ateistów. Jeśli ktoś wierzy, to jestem w stanie zrozumieć to i zaakceptować. Ale tylko w przypadku, jeśli on też potrafi zaakceptować osiągnięcia nauki. Jeśli ktoś mówi, że Ziemia ma 6 tysięcy lat, a na ewolucję nie ma dowodów (jak ta pani tutaj https://www.youtube.com/watch?v=3CPHRT1XgX8) to mnie szlag trafia.
Człowiek szczęśliwy jest zbyt zadowolony z teraźniejszości, by oddawać się zanadto rozmyślaniom o przyszłości. ~Albert Einstein
Re: Czy jesteście osobami wierzącymi?
Wierząca.
Stosunek do Kościoła mam niejednoznaczny. Czyni on wiele dobrego, działa charytatywnie, wspiera najuboższych, często jest ostoją w trudnych czasach, stara się pilnować moralności (choć wiem, że są ludzie, którym się to nie podoba). Ma jednak też wiele wad, to oczywiste, bo składa się z ludzi. Księża są często chciwi i nie rozumieją wiernych, potrafią być nieraz wredni. Spotkałam zarówno tych "dobrych" jak i "złych", więc staram się podchodzić do tego obiektywnie, z dystansem i rozsądkiem.
Stosunek do Kościoła mam niejednoznaczny. Czyni on wiele dobrego, działa charytatywnie, wspiera najuboższych, często jest ostoją w trudnych czasach, stara się pilnować moralności (choć wiem, że są ludzie, którym się to nie podoba). Ma jednak też wiele wad, to oczywiste, bo składa się z ludzi. Księża są często chciwi i nie rozumieją wiernych, potrafią być nieraz wredni. Spotkałam zarówno tych "dobrych" jak i "złych", więc staram się podchodzić do tego obiektywnie, z dystansem i rozsądkiem.
"Miałem zły dzień. Tydzień. Miesiąc. Rok. Życie. Cholera jasna."
Re: Czy jesteście osobami wierzącymi?
Z 10lat nie chodziłem do kościoła, nawet w święta, a mój stosunek do Boga był sinusoidalny. Dwa miesiące temu się przebudziłem. Zacząłem się modlić, chodzić do kościoła, słuchać kazań i wykładów na YT.
Re: Czy jesteście osobami wierzącymi?
Jestem agnostyczką.
Nie próbuje nawet być normalna,
bo normalność to pierwszy syndrom
śmiertelnie groźnej choroby...
Gdy tylko czuję, że nadchodzi normalność
natychmiast szukam antidotum
bo normalność to pierwszy syndrom
śmiertelnie groźnej choroby...
Gdy tylko czuję, że nadchodzi normalność
natychmiast szukam antidotum
Re: Czy jesteście osobami wierzącymi?
Jestem gdzieś pośrodku. Chciałabym, żeby jakaś siła wyższa istniała, ale nie umiem w nią całkowicie uwierzyć. Czasami wydaje mi się, że natykam się na jakieś niejednoznaczne "dowody" na jej obecność, czasem wątpię jak rasowa ateistka. Określiłabym siebie jako "wiecznie poszukująca".
Re: Czy jesteście osobami wierzącymi?
mam tak samo. u mnie zmienia sie to sinusoidalnie- czasem czuję w sobie potrzebę transcendencji, mistyki- wtedy modlę się, lubię klimat panujący w kościele, ale już nie instytucjonalne aspekty-msze, kazania,kler, na to nie chodzę, zasadniczo wolę iść do kościoła kiedy nie ma mszy jestem sama w nim i wtapiam się w taki właśnie nastrój. lubię klimat samego miejsca, co trudno wyjaśnić. lubię w tych okresach wtedy czytywać Biblię lub też jakieś okołoreligijne materiały- np lubię te pisma Świadków jehowy.
w innych okresach mam z kolei przewagę ateizmu, chetniej czytalabym o ewolucji czy historii religii, które sprzyjają temu poglądowi. u mnie jest to zmienne, dlatego w sumie nazywam siebie agnostyczką.
w innych okresach mam z kolei przewagę ateizmu, chetniej czytalabym o ewolucji czy historii religii, które sprzyjają temu poglądowi. u mnie jest to zmienne, dlatego w sumie nazywam siebie agnostyczką.