Czy jesteście osobami wierzącymi?
Głównie księża, oczywiście nie każdy z osobna tylko instytucja KK jako taka. Dla mnie to instytucja, pełna hipokryzji nie stosująca się do własnych nauk Jednak wolę podążać za naukami Jezusa niż KK który miesza się do polityki, szerzy nietolerancję i ciemnogród
Wiem, że część ludzi za mną nie przepada, trudno ja też nie przepadam za większością z nich
No więc dokładnie dla mnie wiara to nauki Chrystusa, oczwywiście KK po części też ale dostrzegam też wiele wad tej instytucji i na pewno nie podążam ślepo
Za dużo widziałam w życiu ludzi o wątpliwej moralności ganiających o 6 rano na mszę...
Za dużo widziałam w życiu ludzi o wątpliwej moralności ganiających o 6 rano na mszę...
Wiem, że część ludzi za mną nie przepada, trudno ja też nie przepadam za większością z nich
Na jedną? Dla niektórych osób pójście do kościoła to sposób na "pokazanie się"... I na pozbieranie plotek. Czy to po chrześcijańsku jest obmawiać wszystkich dookoła, łącznie z księdzem? Bo przystojny, ładnie mówi. A o czym mówi? Aaa... o wierze. Dokładniej? Nie słuchałam, ale widziałaś panią X? Pewnie nie układa jej się w domu... Schudła trochę... Itd.,itd.
Wiara jet ważnym elementem mojego życia. Wierzę, że biorąc sprawy we własne ręce jestem w stanie zdziałać więcej niż spędzając bezowocną godzinę raz w tygodniu na posadzce u proboszcza.Czy wiara jest ważnym elementem waszego życia? Jaki jest wasz stosunek do Kościoła, kleru?
Sensu wydarzeń, na które nie mam wpływu upatruje w odgórnym determinizmie. Mogę go sobie nazwać wyższą instancją, losem, przeznaczeniem, czymkolwiek.
Do kleru mam stosunek anty, a to za sprawą własnych doświadczeń.
"Kotom nie wolno! Z kotami nie wolno! Psik! Wyłaź, bo zawołam milicjanta!"
- Wyimaginowana
- młodASek
- Posty: 22
- Rejestracja: 5 wrz 2011, 00:30
- Lokalizacja: Wrocław/Bolesławiec
- Kontakt:
Nie wierzę w żadnego boga, a nawet jeśli gdzieś tam sobie jest, to niech będzie i dalej trzyma się ode mnie z daleka, bo nie interesuje mnie żadna narcystyczna władza nade mną.
Niestety muszę "praktykować" chrześcijanizm, ponieważ moi rodzice są głęboko wierzący i głusi na poglądy innych, w związku z czym zostałabym wywalona z domu.
Niestety muszę "praktykować" chrześcijanizm, ponieważ moi rodzice są głęboko wierzący i głusi na poglądy innych, w związku z czym zostałabym wywalona z domu.
"Nienawidzę kiedy porównujecie mnie do brata, koleżanki, sąsiadki. Ja jestem jedna. Wyglądam i zachowuję się inaczej i nie wymagajcie ode mnie, żebym była taka jak one. Nie chcę i nigdy się nie zmienię.
A jeśli nie pasuje wam jak chodzę, jem bądź śpiewam, po prostu nie patrzcie."
A jeśli nie pasuje wam jak chodzę, jem bądź śpiewam, po prostu nie patrzcie."
Właściwie też o to pytałem niestety nikt mi nie odpowiedział:P Podejrzewam, że autorka już dawno opuściła forum choć może się mylę:P Tak czy siak z posta autorki rozumiem, że uważa wiarę jako coś narzuconego i wpływającego na nasze życie i otoczenie. Mnie się raczej wydaje, że sama wiara nie jest zła - brak wiary ateizm to też wiara tylko w nie istnienie Boga. I ateiści tak samo próbują narzucić swój pogląd. Czy można się wyłamać i nie wierzyć? Zdaniem wcześniej już odpowiedziałem na to pytanie. A więc dlaczego nikt nie słucha argumentów i temat wiary jest tak naprawdę tabu? Na to uwagę zwraca autorka jednak moim zdaniem to nie kwestia wiary, a otwartości umysłu rozmówców. - Jak śmiesz podważać prawdę którą przekazuje, prawda jest tylko jedna i to ja ją znam i to ja mam rację. To jest typowe podejście wielu ludzi.
Ja wykształciłem coś w rodzaju własnej wiary. Jestem otwarty na dyskusje bo nie boje się, że ktoś podważy to w co wierze. Pozwalam ludziom mieć własne przekonania nawet jeśli są odmienne od moich. Nie narzucam nikomu i tego samego oczekuje od innych.
Ja wykształciłem coś w rodzaju własnej wiary. Jestem otwarty na dyskusje bo nie boje się, że ktoś podważy to w co wierze. Pozwalam ludziom mieć własne przekonania nawet jeśli są odmienne od moich. Nie narzucam nikomu i tego samego oczekuje od innych.
"Szczęście jest tak bardzo blisko, jeśli tego chcesz
marzeniami zbuduj przyszłość, swój własny los"
marzeniami zbuduj przyszłość, swój własny los"
Ja chyba nie wiem w co/ kogo wierzę. Wszystkie religie są równie prawdopodobne, mało tego uważam, że się nawzajem nie wykluczają.
Na pewno wierzę w Boga, jako stwórcę wszystkiego.
W życie po życiu już niekoniecznie, przynajmniej nie w takiej formie, jaką mi się opisuje. Przed jednością ze wszystkimi i wiecznym szczęściem będę się bronić rękami i nogami, czy co mi tam po śmierci wyrośnie. Dla mnie jest to utrata własnej osobowości, śpiączka, coś o wiele gorszego niż przestać istnieć.
Wierzę, że wszystko co żyje ma duszę (łącznie z bakteriami), a człowiek dostał dodatkowo moc twórczą.
Do kościoła nie chodzę od jakiegoś czasu, bo jestem trochę zawiedziona tym, że wszystkie msze są identyczne. Kiedyś był fajny chór młodzieżowy, więc chodziłam posłuchać, ale się rozpadł.
Uważam, że religia jest dobra, ale ludzie ją psują.
Na pewno wierzę w Boga, jako stwórcę wszystkiego.
W życie po życiu już niekoniecznie, przynajmniej nie w takiej formie, jaką mi się opisuje. Przed jednością ze wszystkimi i wiecznym szczęściem będę się bronić rękami i nogami, czy co mi tam po śmierci wyrośnie. Dla mnie jest to utrata własnej osobowości, śpiączka, coś o wiele gorszego niż przestać istnieć.
Wierzę, że wszystko co żyje ma duszę (łącznie z bakteriami), a człowiek dostał dodatkowo moc twórczą.
Do kościoła nie chodzę od jakiegoś czasu, bo jestem trochę zawiedziona tym, że wszystkie msze są identyczne. Kiedyś był fajny chór młodzieżowy, więc chodziłam posłuchać, ale się rozpadł.
Uważam, że religia jest dobra, ale ludzie ją psują.
Nie opuściłam, jestem jeszcze Tylko rzadko zaglądam... Nie wiem co prawda o co pytałeś, ale wniosek wyciągnąłeś dobry; według mnie wiara jest nam narzucana od dziecka i ciężko później się od niej uwolnić. Według mnie wiara nie jest potrzebna do życia, ale jeżeli komuś życie ułatwia i ktoś przez to, że wierzy czuje się lepiej, to proszę bardzo. Jego głowa jego sprawa. Problem zaczyna się jeżeli ktoś koniecznie chce mnie nawracać. Ja nie zmuszam nikogo do ateizmu, to niech mnie nikt nie zmusza do wiary. W sumie to mogłabym rozważania ciągnąć w nieskończoność, bo to temat-rzeka, ale myślę, że na tym mogę poprzestaćdimgraf pisze:Podejrzewam, że autorka już dawno opuściła forum choć może się mylę:P
- Czy to ten moment, kiedy całe moje życie przesuwa mi się przed oczami?
NIE, TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
NIE, TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
Ja jestem niewierzący i wyznaję podejście antropocentryczne , czyli człowiek jest najważniejszy .
A co do już dosyć odległej wypowiedzi Tuatha :
Oczywiście nikomu nie udało się udowodnić jego istnienia więc kwestia ta pozostaje w sferze wiary właśnie.
A co do już dosyć odległej wypowiedzi Tuatha :
To tu bym dyskutował bo dopóki coś nie zostało udowodnione to możesz co najwyżej w to wierzyć a nic mi nie wiadomo o tym żeby udowodniono nieistnienie boga .I w tym momencie ja przerywam czytanie bo nie mogę wytrzymać ze śmiechu. Kiedy ludzie wreszcie zrozumieją, że ateizm nie jest wiarą?
Oczywiście nikomu nie udało się udowodnić jego istnienia więc kwestia ta pozostaje w sferze wiary właśnie.
Jak Ci powiem, ze moja lampka nocna do mnie przemawia to bedziesz w to wierzyl poki ktos Ci tego nie udowodni?Mekazoid pisze:To tu bym dyskutował bo dopóki coś nie zostało udowodnione to możesz co najwyżej w to wierzyć a nic mi nie wiadomo o tym żeby udowodniono nieistnienie boga .
Bog nie istnieje, boki nie pojawi sie na swiecie JAKIKOLWIEK dowod, bądź poszlaka jego istnienia. Ze ludzie gadaja, ludzie duzo glupot gadaja. Duzo ludzi tez klamie.
Kiedys dowodem istnienia gniewu bogow byly pioruny, a potem sie okazalo, ze to wyladowania atmosferyczne... Itp. Itd.
Pomijajac, ze to z reklamy cudakow Tracisz inny styl zycia prowadzac je pod kieratem religijnych nakazow. Podle mnie duzo sensowniejszylonglife pisze:Myślę, że warto wierzyć. Nic nie stracisz jeśli wierzysz, a jeśli się okarze, że po śmierci jest czyściec, Bóg itd., to mogę tylko zyskać. Nie wierząc nie daje sobie szansy.
Nie , nie uwierzę , i w związku z tym będę skazany na jedną z trzech opcji :Jak Ci powiem, ze moja lampka nocna do mnie przemawia to bedziesz w to wierzyl poki ktos Ci tego nie udowodni?
- Oleję to ciepłym płynem ustrojowym
- Na podstawie znanych mi przesłanek , takich jak to że lampy nie mają w zwyczaju gadać , uznać że robisz mnie w balona
- Pójść i sprawdzić czy to prawda , a nuż masz taką fikuśną lampkę z radyjkiem i faktycznie może do ciebie gadać
Jeżeli zdecyduję czy mówisz prawdę nie sprawdzając tego to będzie kwestia mojej wiary jeżeli jednak wybiorę bramkę nr. 3 to odrzucę wiarę i będę poszukiwał pewności .
Niestety wiele problemów w życiu jest tak sformułowanych że trzeba się ograniczać do wyciągania wniosków na podstawie przesłanek i właśnie zdolność do tego stanowi jedną z zalet ludzkości jako takiej.
Ja nigdy nie wypowiedziałem się przeciwko krytycznemu myśleniu a jedynie przeciwko definicji słowa wiara jaką w pewien sposób zaproponowała Tuatha.
Definicja której ja używam i chciałem wam przedstawić to taka :
Wiara jest to uznanie stwierdzenia za prawdziwe pomimo braku jednoznacznego dowodu na tą prawdziwość
Dlatego przy takiej definicji wierzymy w mnóstwo rzeczy w tym na przykład ja a z tego co mi się wydaje także i ty w to że nie ma boga.
Ale jest to nasza wiara , przekonanie , a nie coś co do czego bylibyśmy w stanie przedstawić dowód.
Re: Czy jesteście osobami wierzącymi?
Krytyczny umysł, umysł który ciągle "produkuje" nowe pytania uniemożliwia moim zdaniem 100% zaangażowanie się w daną wiarę. Jest to w końcu wchłonięcie czyiś przekonań - dobrze by było gdyby to był jakiś punkt wyjścia dla rozważań o moralności, życiu, swoim miejscu w społeczeństwie itp. Tyle, i to zdarza się częściej, ludzie zostawiają myślenie duchownym, przyznając im niejako monopol na tego typu osądy, i zakres sfery życia.
Dlaczego zwykły człowiek nie może sam stanowić o swoim życiu i własnego poglądu na to co przyjmowane jest "na wiarę", tylko szuka sobie przewodnika?
Czy dlatego, że się boi? Dlatego, że uważa się za niezdolnego do rozróżnienia dobra od zła? Czy dlatego, iż jest leniwy?
Dlaczego zwykły człowiek nie może sam stanowić o swoim życiu i własnego poglądu na to co przyjmowane jest "na wiarę", tylko szuka sobie przewodnika?
Czy dlatego, że się boi? Dlatego, że uważa się za niezdolnego do rozróżnienia dobra od zła? Czy dlatego, iż jest leniwy?