Nie jestem hepi, bo...
Re: Nie jestem hepi, bo...
bo spotkałam kogoś wyjątkowego ale niestety nie dla mnie a zresztą i tak wyjeżdża za parę dni, takiego mam pecha że jak już ktoś mi się spodoba (a to się zdarza baaaaaardzo rzadko) to okazuje się że i tak nici z tego czy ktoś mi może wytłumaczyć dlaczego k#$@a tak jest ?!
Last night I felt
real arms around me.
No hope, no harm,
just another false alarm...
real arms around me.
No hope, no harm,
just another false alarm...
- chochol
- pASsé
- Posty: 1965
- Rejestracja: 15 wrz 2011, 10:22
- Lokalizacja: 49º06’17’’N 22º39’02’’E / 50º02’01’’N 22º00’17’’E
Re: Nie jestem hepi, bo...
Wie o tym, że jest dla Ciebie kimś wyjątkowym? Co zrobiłaś w tym kierunku żeby się o tym dowiedział? Piszesz jakby było już pozamiatane, TRZA "WALCZYĆ".marisaxyz pisze:bo spotkałam kogoś wyjątkowego ale niestety nie dla mnie a zresztą i tak wyjeżdża za parę dni, takiego mam pecha że jak już ktoś mi się spodoba (a to się zdarza baaaaaardzo rzadko) to okazuje się że i tak nici z tego czy ktoś mi może wytłumaczyć dlaczego k#$@a tak jest ?!
"Serce czyste i otwarte, w dobrą zmienia trefną kartę"
"chochoł = feminoasozołza"
"chochoł = feminoasozołza"
Re: Nie jestem hepi, bo...
Tak jakby mam pewne obawy...
- dziwożona
- tłumok bezczASowy
- Posty: 1940
- Rejestracja: 29 lut 2008, 20:29
- Lokalizacja: z bagien i uroczysk
- Kontakt:
Re: Nie jestem hepi, bo...
Dostałam wymarzoną ofertę pracy. Od już, od teraz, od zaraz.
A teraz mam anginę ropną i zdycham.
No niech mi ktoś powie, że nie mam pecha!
A teraz mam anginę ropną i zdycham.
No niech mi ktoś powie, że nie mam pecha!
Seks należy tępić, gdyż z niego biorą się dzieci - źródło naszej nieustającej, pedagogicznej udręki.
Re: Nie jestem hepi, bo...
no właśnie nie wie, ale masz rację może trzeba jakoś się przełamaćchochol pisze:Wie o tym, że jest dla Ciebie kimś wyjątkowym? Co zrobiłaś w tym kierunku żeby się o tym dowiedział? Piszesz jakby było już pozamiatane, TRZA "WALCZYĆ".marisaxyz pisze:bo spotkałam kogoś wyjątkowego ale niestety nie dla mnie a zresztą i tak wyjeżdża za parę dni, takiego mam pecha że jak już ktoś mi się spodoba (a to się zdarza baaaaaardzo rzadko) to okazuje się że i tak nici z tego czy ktoś mi może wytłumaczyć dlaczego k#$@a tak jest ?!
Last night I felt
real arms around me.
No hope, no harm,
just another false alarm...
real arms around me.
No hope, no harm,
just another false alarm...
Re: Nie jestem hepi, bo...
Ma rację Chochoł, ma. Czego nie weźmiesz w swoje ręce, to ci się z rąk może wymknąćmarisaxyz pisze: no właśnie nie wie, ale masz rację może trzeba jakoś się przełamać
A jeśli się nie uda, to przynajmniej masz świadomość, że próbowałaś i nie byłaś pipą, która czeka na gwiazdkę z nieba. Co pisząca te słowa zna z własnego doświadczenia
Z uniesień pozostało mi uniesienie brwi, ze wzruszeń - wzruszenie ramion.
Re: Nie jestem hepi, bo...
Marisa następnym razem łap faceta z całej siły i nie daj mu uciec .
Re: Nie jestem hepi, bo...
a jak się biedak będzie próbował wyrwać to zastosuję Nelsona(albo coś w tym stylu)klapouchy pisze:Marisa następnym razem łap faceta z całej siły i nie daj mu uciec .
Last night I felt
real arms around me.
No hope, no harm,
just another false alarm...
real arms around me.
No hope, no harm,
just another false alarm...
Re: Nie jestem hepi, bo...
Widzę, że się nawet znasz na zapasach.marisaxyz pisze:a jak się biedak będzie próbował wyrwać to zastosuję Nelsona(albo coś w tym stylu)klapouchy pisze:Marisa następnym razem łap faceta z całej siły i nie daj mu uciec .
Re: Nie jestem hepi, bo...
powiedzmy że się trochę orientujęklapouchy pisze:Widzę, że się nawet znasz na zapasach.marisaxyz pisze:a jak się biedak będzie próbował wyrwać to zastosuję Nelsona(albo coś w tym stylu)klapouchy pisze:Marisa następnym razem łap faceta z całej siły i nie daj mu uciec .
Last night I felt
real arms around me.
No hope, no harm,
just another false alarm...
real arms around me.
No hope, no harm,
just another false alarm...
- Aenyeweddien
- pASibrzuch
- Posty: 264
- Rejestracja: 8 kwie 2013, 21:49
- Lokalizacja: Łódź
Re: Nie jestem hepi, bo...
A ja się z Wami wszystkimi nie zgodzę.
Czasami jak jest już pozamiatane, to jest już pozamiatane i należy odpuścić, wycofać się tak żeby samej ponieść jak najmniejsze straty emocjonalne. Po co cierpieć pragnąc kogoś poza naszym zasięgiem, można pocierpieć chwilę odpuszczając i po prostu ruszyć dalej swoją drogą chowając cichą nadzieję, że w końcu się spotka kogoś kto zostanie z nami. Nieszczęśliwa miłość nie czyni z nikogo romantycznych bohaterów...
I choć odpuszczenie boli, czasami boli tak bardzo, ta świadomość, że dobrowolnie się poddałam, to ja jednak wolę swoje cierpienie oddania walki, niż zrobić z siebie i swojego dotychczasowego życia jeszcze bardziej bolesne pobojowisko.
Czasami jak jest już pozamiatane, to jest już pozamiatane i należy odpuścić, wycofać się tak żeby samej ponieść jak najmniejsze straty emocjonalne. Po co cierpieć pragnąc kogoś poza naszym zasięgiem, można pocierpieć chwilę odpuszczając i po prostu ruszyć dalej swoją drogą chowając cichą nadzieję, że w końcu się spotka kogoś kto zostanie z nami. Nieszczęśliwa miłość nie czyni z nikogo romantycznych bohaterów...
I choć odpuszczenie boli, czasami boli tak bardzo, ta świadomość, że dobrowolnie się poddałam, to ja jednak wolę swoje cierpienie oddania walki, niż zrobić z siebie i swojego dotychczasowego życia jeszcze bardziej bolesne pobojowisko.
"Czyny niezaistniałe wywołują często katastrofalny brak następstw." - S. J. Lec
Re: Nie jestem hepi, bo...
Oczywiście, że masz rację! W kwestiach jasnych jak słońce, narzucanie się i tzw. walka o miłość - to absurd. O miłość nie trzeba walczyć, ona albo jest, albo jej nie ma. Możemy sobie wywalczyć czyjeś zainteresowanie, ale nie miłość.Aenyeweddien pisze: Czasami jak jest już pozamiatane, to jest już pozamiatane i należy odpuścić,
Tu chodzi o to, żeby samemu nie pozamiatać za wcześnie Żeby nie odpuścić, zanim COKOLWIEK się zacznie. Bo to jest jeszcze większy absurd.
Z uniesień pozostało mi uniesienie brwi, ze wzruszeń - wzruszenie ramion.
- wyrwana_z_kontekstu
- mASakra
- Posty: 2033
- Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42
Re: Nie jestem hepi, bo...
Nie rozumiem, po co zaczynać, skoro i tak związek się rozpadnie, bo seks... Ja w życiu mam prosty algorytm - jeśli facet okazuje mi sympatię i jest seksualny, to zwiewam/ olewam/ friendzonuję w zależności od tego, z kim mam do czynienia, jeśli jest aseksualny - wchodzę w to. Nie pojmuję zupełnie ubolewania nad facetami es, którzy nie okazują mi sympatii, wyrzucam ich z głowy jak najprędzej, nawet jeśli mam jakąś do nich słabość.
A ja niehappy, bo nie umiem na egzamin NIC, a baba z tego przedmiotu mnie nie lubi. Prace zaliczeniowe się nie piszą, coś tam, coś tam wypisałam sobie i tyle, żadnej nie skonczyłam, znów się nie wyrobię w czasie. Zmęczona jestem, głowa mnie boli, nie chce mi się i odżywaja kompleksy. Czemu nie umiem olać tego, że nie jestem łądna, w końcu i tak mi ta uroda na nic się by nie przydała.
A ja niehappy, bo nie umiem na egzamin NIC, a baba z tego przedmiotu mnie nie lubi. Prace zaliczeniowe się nie piszą, coś tam, coś tam wypisałam sobie i tyle, żadnej nie skonczyłam, znów się nie wyrobię w czasie. Zmęczona jestem, głowa mnie boli, nie chce mi się i odżywaja kompleksy. Czemu nie umiem olać tego, że nie jestem łądna, w końcu i tak mi ta uroda na nic się by nie przydała.
Re: Nie jestem hepi, bo...
Wiecie w czym tkwi problem? Właśnie w postrzeganiu siebie. Ogromna większość kobiet, które nie grzeszą urodą, mogłaby stać się atrakcyjna, gdyby tylko nie topiły się w swoich kompleksach. Kobiety po prostu zaniedbują się, wmawiając sobie, że " i tak nic nie pomoże"
A atrakcyjność nie polega na pięknej buzi i długich nogach, ale na tym "czymś", co potrafimy w sobie wyeksponować, czym potrafimy zaintrygować. Oryginalny styl, odpowiedni ubiór, makijaż ( lub przeciwnie - mniej tapety ), uśmiech i fryzura. Zadbane włosy to połowa sukcesu!
Ale po pierwsze - trzeba siebie polubić i zaakceptować. Wiem, że nie jest łatwo... Też nie jestem pięknością. Ale czy to powód do nieustannego dobijania się ? Kiedyś zrozumiałam, że nie - i teraz żyje mi się znacznie lepiej
Patrzcie jak kobieta może zmienną być
http://trends.blox.pl/2007/10/METAMORFO ... AUDIA.html
A atrakcyjność nie polega na pięknej buzi i długich nogach, ale na tym "czymś", co potrafimy w sobie wyeksponować, czym potrafimy zaintrygować. Oryginalny styl, odpowiedni ubiór, makijaż ( lub przeciwnie - mniej tapety ), uśmiech i fryzura. Zadbane włosy to połowa sukcesu!
Ale po pierwsze - trzeba siebie polubić i zaakceptować. Wiem, że nie jest łatwo... Też nie jestem pięknością. Ale czy to powód do nieustannego dobijania się ? Kiedyś zrozumiałam, że nie - i teraz żyje mi się znacznie lepiej
Patrzcie jak kobieta może zmienną być
http://trends.blox.pl/2007/10/METAMORFO ... AUDIA.html
Z uniesień pozostało mi uniesienie brwi, ze wzruszeń - wzruszenie ramion.
- wyrwana_z_kontekstu
- mASakra
- Posty: 2033
- Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42
Re: Nie jestem hepi, bo...
Ale ja wcale nie szukam faceta! I wiem, że nie jestem piękna, ale i niebrzydka, jestem przeciętna i to mnie gryzie, a powodem jest próżność i perfekcyjność. A zdjęcia kobiet po "metamorfozach" to tylko zdjęcia. Też mam foty, na których wyglądam bardzo ładnie, to sprawa kąta ustawienia, światła itp. Tylko że nie tylko ja zauważyłam, że te zdjęcia nijak się mają do mojego realnego wyglądu.