Nie jestem hepi, bo...
Re: Nie jestem hepi, bo...
@Morowy, czy ty w ogóle czytałeś, co pisaliśmy z Issanderem? Jak pisałem (dwa razy zresztą) - miałem niesprawny zmysł węchu przez ponad 20 lat i w niczym to nie przeszkadza. Podkreślę też (a z racji wykształcenia mam pojęcie nieco większe od przeciętnego czytelnika "Focusa" ), że język i jama ustna przekazują informacje daleko bardziej złożone niż tylko o smaku. Myślę, że twój opór przed naszymi tezami wynika z faktu, że jako osoba "węsząca od urodzenia" nie wyobrażasz sobie, jak można bez zmysłu węchu funkcjonować. Tak samo jak ja, jak osoba słysząca, nie mam pojęcia, jak można funkcjonować bez słuchu. A jednak gdzieś w UK żyje sobie głucha perkusistka. I co, można? Można!
Nie wątpię jednak, że gdybym miał sprawny zmysł węchu od urodzenia, to byłbym takim samym niedowiarkiem, a ponadto w razie chwilowej utraty węchu nie umiałbym sobie w kuchni poradzić. Ha, mam przewagę!
A to, co piszesz o ziemniaku i jabłku to prawda. Ale jest haczyk - muszą mieć jednakową zawartość wody. Weź też pod uwagę, że są też różne odmiany jabłek. Odmiany zimowe same z siebie smakują jak kartofle, ale np. kosztela miała zupełnie inny smak. Testowałem
Nie wątpię jednak, że gdybym miał sprawny zmysł węchu od urodzenia, to byłbym takim samym niedowiarkiem, a ponadto w razie chwilowej utraty węchu nie umiałbym sobie w kuchni poradzić. Ha, mam przewagę!
A to, co piszesz o ziemniaku i jabłku to prawda. Ale jest haczyk - muszą mieć jednakową zawartość wody. Weź też pod uwagę, że są też różne odmiany jabłek. Odmiany zimowe same z siebie smakują jak kartofle, ale np. kosztela miała zupełnie inny smak. Testowałem
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Re: Nie jestem hepi, bo...
Tak, czytałem co pisaliście z Issanderem, wg was węch nie ma znaczenia w odbiorze smaków. To bzdura, węch jest kluczowy w odbiorze smaków. Wie to każdy smakosz, albo choćby ten kto się przeziębił i miał zawalony nos - potrawy tracą wszelkie smaki oprócz podstawowych.Viljar pisze:@Morowy, czy ty w ogóle czytałeś, co pisaliśmy z Issanderem? Jak pisałem (dwa razy zresztą) - miałem niesprawny zmysł węchu przez ponad 20 lat i w niczym to nie przeszkadza.
Często podkreślasz swoje wykształcenie, ale hmm... czasami nie ma to przełożenia na to co piszesz.Viljar pisze:Podkreślę też (a z racji wykształcenia mam pojęcie nieco większe od przeciętnego czytelnika "Focusa" )
Viljar pisze:, że język i jama ustna przekazują informacje daleko bardziej złożone niż tylko o smaku.
A czy ja to neguje? Rozmawiamy o smaku. Percepcja smaków to dużo bardziej złożony proces, niż się wydaje.
Oczywiście, bo nie wpadłem nigdy na to, żeby zatkać sobie nos dwoma palcami; oraz nigdy nie miałem kataru.Viljar pisze:Myślę, że twój opór przed naszymi tezami wynika z faktu, że jako osoba "węsząca od urodzenia" nie wyobrażasz sobie, jak można bez zmysłu węchu funkcjonować.
A jeśli mam być szczery, to myślę, że trochę dramatyzujesz z tym brakiem węchu przez pierwsze 20 lat życia i nieco ubarwiasz fakty jak to ty. Może miałeś słabszy węch, niż teraz, ale miałeś. No ale o to nie będziemy się kłócić, bo nie ma jak tego zweryfikować.
Viljar pisze: Tak samo jak ja, jak osoba słysząca, nie mam pojęcia, jak można funkcjonować bez słuchu. A jednak gdzieś w UK żyje sobie głucha perkusistka. I co, można? Można!
Pewnie, że można wszystko. Przepisy kucharskie są po to, żeby osoby nawet bez wyczucia podstawowych smaków, poradziły sobie z gotowaniem, a metronom, żeby nie zgubić tempa/rytmu. Cóż to jednak za granie głuchego, albo gotowanie niewrażliwego na smaki lub zapachy? - Mechaniczne odtwarzanie.
Viljar pisze: Nie wątpię jednak, że gdybym miał sprawny zmysł węchu od urodzenia, to byłbym takim samym niedowiarkiem, a ponadto w razie chwilowej utraty węchu nie umiałbym sobie w kuchni poradzić.
Nie chodzi o to co byś zrobił w kuchni, bo jajka na patelnie wbić potrafisz bez sprawnego nosa, tylko o paletę wrażeń smakowych podczas konsumpcji.
Viljar pisze: Ha, mam przewagę!
Litości...
i jak to się ma do zatkanego nosa?Viljar pisze:A to, co piszesz o ziemniaku i jabłku to prawda. Ale jest haczyk - muszą mieć jednakową zawartość wody.
Niespodzianka, różne gatunki jabłek mają różne smaki - odróżnij je zatem z zatkanym nosem.Viljar pisze:Weź też pod uwagę, że są też różne odmiany jabłek. Odmiany zimowe same z siebie smakują jak kartofle, ale np. kosztela miała zupełnie inny smak. Testowałem
Powiadam jeszcze raz: zatkaj sobie nos i poliż cytrynę, albo wsadź język do kawy itp. Wtedy zobaczysz znaczenie węchu dla percepcji smaków. To proste doświadczenie - nie będziesz się musiał tyle produkować.
Ostatnio zmieniony 24 lis 2015, 14:06 przez morowy, łącznie zmieniany 1 raz.
"Gdy moderator/-ka banuje użytkownika bez ostrzeżenia, a jedyny argument to argument siły - w tym samym czasie gdzieś na świecie umiera jedna tancerka brzucha albo panda w ciąży." - prawo internetu
Re: Nie jestem hepi, bo...
A ten znowu swoje... proszę mi dokładnie wskazać fragment, w którym tak napisałem. W przeciwnym razie mogę oskarżę cię o kłamstwo i pomówienieTak, czytałem co pisaliście z Issanderem, wg was węch nie ma znaczenia w odbiorze smaków. To bzdura, węch jest kluczowy w odbiorze smaków.
Uważasz, że to to samo? Poważnie?Oczywiście, bo nie wpadłem nigdy na to, żeby zatkać sobie nos dwoma palcami; oraz nigdy nie miałem kataru.
No i widzisz, jak niewiedza cię gubi? Wiedziałbyś, jak przenosi się dźwięk i jak można go odbierać. Głuchy gitarzysta raczej nie da sobie rady, ale perkusista - jak najbardziej.Cóż to jednak za granie głuchego, albo gotowanie niewrażliwego na smaki lub zapachy? - Mechaniczne odtwarzanie.
Człowieku, przecież pisałem, że właśnie to robiłem!Niespodzianka, różne gatunki jabłek mają różne smaki - odróżnij je zatem z zatkanym nosem.
Zapytam wprost - czy ty w ogóle myślisz przed napisaniem czegokolwiek, czy tylko tak sobie stukasz w klawisze? W każdym razie trolling pierwszorzędny
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Re: Nie jestem hepi, bo...
No przecież najbliżej, to w poprzednim poście w drugim zdaniu tak twierdzisz:Viljar pisze:A ten znowu swoje... proszę mi dokładnie wskazać fragment, w którym tak napisałem. W przeciwnym razie mogę oskarżę cię o kłamstwo i pomówienieTak, czytałem co pisaliście z Issanderem, wg was węch nie ma znaczenia w odbiorze smaków. To bzdura, węch jest kluczowy w odbiorze smaków.
Viljar pisze:miałem niesprawny zmysł węchu przez ponad 20 lat i w niczym to nie przeszkadza.
No przecież nie idealnie to samo, ale na tyle podobnie, żeby się przekonac o znaczeniu węchu w percepcji smaków. Juz nie miałeś się czego czepić?Viljar pisze:Uważasz, że to to samo? Poważnie?
Nie żartuj, to że możemy wyczuć jakieś niskie dźwięki z uszkodzonym słuchem, to nie znaczy, że 'jak najbardziej". Chciałbym zobaczyć głuchego perkusistę w filharmonii jak stroi kotły, albo jak gra jazz w trio z Chickiem Corea i Johnem Patituccim.Viljar pisze:No i widzisz, jak niewiedza cię gubi? Wiedziałbyś, jak przenosi się dźwięk i jak można go odbierać. Głuchy gitarzysta raczej nie da sobie rady, ale perkusista - jak najbardziej.
I co ma jedno do drugiego? Przecież do wyczucia podstawowych smaków też nie trzeba węchu, tylko sprawne kubki smakowe. One jednak nie wystarczą, żeby cieszyć się smakiem tiramisu. Do tego potrzebny jest węch.
Trudno mi uwierzyć, żebyś testował różne gatunki startych jabłek w porównaniu do startego ziemniaka z wyłączonym węchem. Dlatego, wybacz, ale zinterpretuje twój nie do końca jasny wpis jako próbę manipulacji i zdeprecjonowania mojego dowodu z tartym jabłkiem i ziemniakiem. W tym wypadku muszę pozostać realistąViljar pisze:Zapytam wprost - czy ty w ogóle myślisz przed napisaniem czegokolwiek, czy tylko tak sobie stukasz w klawisze? W każdym razie trolling pierwszorzędny
Nie będzie tego problemu, tj. z twoją bujną wyobraźnią, jak poliżesz w końcu tę cholerną cytrynę.
"Gdy moderator/-ka banuje użytkownika bez ostrzeżenia, a jedyny argument to argument siły - w tym samym czasie gdzieś na świecie umiera jedna tancerka brzucha albo panda w ciąży." - prawo internetu
Re: Nie jestem hepi, bo...
.
Ostatnio zmieniony 12 paź 2018, 17:34 przez Issander, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Nie jestem hepi, bo...
O, i drugi próbuje wycofać się rakiem. Niczego takiego nie pisałeś, tylko cały twój post był o tym, że "smaki są kombinacją pięciu podstawowych smaków, ich natężenia, mieszanki i różnic w strukturze fizycznej, oraz drugorzędnych efektów smakowych - co ma dawać multum kombinacji". Podałeś też, a jakże, (bezsensowny) przykład jak to zapach nie wchodzi w grę w percepcji smaku. Ale ty wcale nie próbowałeś dowodzić w ten sposób, że węch nie ma znaczenia w odbiorze smaków. WcaleIssander pisze:Niczego takiego nie napisałem i ty sobie z tego doskonale zdajesz sprawę... albo przynajmniej powinieneś. Niestety, po tej wypowiedzi ubyło ci w moich oczach RiGCzu - mam nadzieję, że to tylko chwilowy brak formy. Weź się w garśćmorowy pisze:Tak, czytałem co pisaliście z Issanderem, wg was węch nie ma znaczenia w odbiorze smaków.
"Gdy moderator/-ka banuje użytkownika bez ostrzeżenia, a jedyny argument to argument siły - w tym samym czasie gdzieś na świecie umiera jedna tancerka brzucha albo panda w ciąży." - prawo internetu
Re: Nie jestem hepi, bo...
Issander, logika Morowego jest niepowtarzalna. Zapomniałem o tym i popełniłem błąd, wdając się z nim w dyskusję - teraz nie jestem hepi z tego powodu, bo to zwycięstwo głupoty nad zdrowym rozsądkiem.
Nie jestem hepi, bo na mojej ulicy nie będzie gazu. Mniejsza o kuchnię, ale ciepłą wodę też mam dzięki termie na gaz. Będzie dużo śmiechu przy prysznicu.
Nie jestem hepi, bo na mojej ulicy nie będzie gazu. Mniejsza o kuchnię, ale ciepłą wodę też mam dzięki termie na gaz. Będzie dużo śmiechu przy prysznicu.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Re: Nie jestem hepi, bo...
Znowu stosujesz ten sam prostacki numer jak wtedy, gdy twierdziłeś, że astrolog to to samo co psycholog. Najpierw próbujesz przekonywać do jakiegoś absurdalnego twierdzenia, a gdy ci się wykaże bzdurność twoich opowieści z mchu i paproci argumentami - usiłujesz w perfidny sposób wytworzyć wrażenie, że jakimś cudem to ty masz racje, tylko zła wola twojego interlokutora nie pozwala dostrzec głębokiej mądrości twoich słów.Viljar pisze:Issander, logika Morowego jest niepowtarzalna. Zapomniałem o tym i popełniłem błąd, wdając się z nim w dyskusję - teraz nie jestem hepi z tego powodu, bo to zwycięstwo głupoty nad zdrowym rozsądkiem.
Twoje erystyczne kombinacje są obraźliwe nie tylko dla mnie, ale przede wszystkim dla osób, które będą to być może czytały. Nie traktuj ludzi jak kretynów, którymi próbujesz sobie manipulować wg twojego widzimisię, żeby ukryć swoja ignorancje.
"Gdy moderator/-ka banuje użytkownika bez ostrzeżenia, a jedyny argument to argument siły - w tym samym czasie gdzieś na świecie umiera jedna tancerka brzucha albo panda w ciąży." - prawo internetu
Re: Nie jestem hepi, bo...
.
Ostatnio zmieniony 12 paź 2018, 17:34 przez Issander, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Nie jestem hepi, bo...
Jaasne, dyskutuję z Viljarem, twierdząc, że węch jest kluczowy dla percepcji smaków (oprócz podstawowych 4+1), a Viljar, że jemu nie jest do tego węch potrzebny. Pojawiasz się ty i powtarzasz to samo co pisał Viljar o dodatkowych czynnikach towarzyszących wrażeniom smakowym, które tak naprawdę są mało istotne przy braku węchu - wręcz w ogóle nie są istotne. Jeszcze dodatkowo deprecjonujesz rolę węchu, podając głupi przykład z cukrem.Issander pisze:Opisałem fakt, że poza węchem i smakiem jest jeszcze wiele innych czynników, które wpływają na to, jak odbieramy potrawy. O znaczeniu węchu przy kosztowaniu jedzenia nie napisałem zupełnie nic, więc tym bardziej dziwi to, że z jakiegoś powodu próbujesz mi wmówić, że napisałem, że jest on bez znaczenia. Nie mam pojęcia, czemu obstajesz przy tak oczywistej nieprawdzie, ale skoro dałem ci jedną okazję do wycofania się, a ty wolisz dalej ślepo brnąć w wynajdywanie mętnych tłumaczeń, zamiast przyznać z klasą, że dopuściłeś się nadinterpretacji mojej wypowiedzi, to dalsza dyskusja jest bezcelowa...
To co ty właściwie chciałes osiągnąć - pochwalić się, ze potrafisz przeczytać artykuł na Wiki? Nie wniosłeś nic nowego do dyskusji, tylko de facto poparłeś zdanie Viljara, co on skrzętnie zauważył pisząc:
Jakże więc miałem zinterpretować twój wpis, jeśli nie jako próbę wykazania, za Viljarem, że odczuwane smaki to głównie mieszanka podstawowych pięciu, ich natężenia, faktury itp., itd., co wg ciebie ma dawać multum możliwosci, a bez węchu można się obejść. Nawet Viljar cię tak zrozumiał. Z kogo więc chcesz durnia teraz zrobić?Viljar pisze:Dokładnie. Powtórzę, co napisałem wcześniej - nauczyłem się kucharzenia z niemal kompletnie niesprawnym zmysłem węchu.
"Gdy moderator/-ka banuje użytkownika bez ostrzeżenia, a jedyny argument to argument siły - w tym samym czasie gdzieś na świecie umiera jedna tancerka brzucha albo panda w ciąży." - prawo internetu
Re: Nie jestem hepi, bo...
Ale o co wy się Panowie kłócicie? Ta dyskusja powoli zaczyna się zmienić w coś w stylu -Ja mam rację! -Nie, bo ja mam rację! A szkoda, bo temat ciekawy- jaką rolę pełni węch w odbiorze potraw i smaków? W wielu źródłach podane jest, że 80% smaku pochodzi od zmysłu węchu, że węch gra kluczową rolę w tym jak odbieramy jedzenie. Myślę, że można to dobrze odczuć jak się porządnie przeziębi- w moim przypadku wraz ze zmysłem węchu, tracę kompletnie zdolność odczuwania smaku potraw. Ale tak szukam, szukam i nie mogę znaleźć naukowych podstaw do tego. No bo każdy może sobie mówić "idź zatkaj nos i poliż cytrynę", ale to niczego nie dowodzi. Tym bardziej, że smak i węch są bardzo zróżnicowane u poszczególnych osób.
Ale jak ktoś "nie ma" węchu to prawdopodobnie będzie miał bardziej wyczulone kubki smakowe i ogólnie będzie bardziej wrażliwy na konsystencję potraw. Chociaż nie do końca zgadzam się, że taka osoba nadaje się do kucharzenia. Tzn. za zasadzie odtwarzania przepisu i ewentualnie wprowadzenia minimalnych poprawek to ok. Ale jeśli miałoby to być już samodzielne doprawianie potrawy bazując tylko na smaku, wzroku i dotyku, to nie wiem czy to byłoby smaczne dla innych osób. ;D
morowy, jako osoba trzecia, raczej obiektywna, pragnę zauważyć, że nikt tu nie pisał, że węch nie ma żadnego znaczenia w odbiorze potraw. Raczej o tym, że nawet bez węchu potrawy mogą smakować. Coś w stylu co by było gdyby nie mielibyśmy zmysłu węchu.
Ale jak ktoś "nie ma" węchu to prawdopodobnie będzie miał bardziej wyczulone kubki smakowe i ogólnie będzie bardziej wrażliwy na konsystencję potraw. Chociaż nie do końca zgadzam się, że taka osoba nadaje się do kucharzenia. Tzn. za zasadzie odtwarzania przepisu i ewentualnie wprowadzenia minimalnych poprawek to ok. Ale jeśli miałoby to być już samodzielne doprawianie potrawy bazując tylko na smaku, wzroku i dotyku, to nie wiem czy to byłoby smaczne dla innych osób. ;D
morowy, jako osoba trzecia, raczej obiektywna, pragnę zauważyć, że nikt tu nie pisał, że węch nie ma żadnego znaczenia w odbiorze potraw. Raczej o tym, że nawet bez węchu potrawy mogą smakować. Coś w stylu co by było gdyby nie mielibyśmy zmysłu węchu.
Człowiek szczęśliwy jest zbyt zadowolony z teraźniejszości, by oddawać się zanadto rozmyślaniom o przyszłości. ~Albert Einstein
Re: Nie jestem hepi, bo...
To co twoim zdaniem oznacza takie twierdzenie:Eriathwen pisze:morowy, jako osoba trzecia, raczej obiektywna, pragnę zauważyć, że nikt tu nie pisał, że węch nie ma żadnego znaczenia w odbiorze potraw. Raczej o tym, że nawet bez węchu potrawy mogą smakować. Coś w stylu co by było gdyby nie mielibyśmy zmysłu węchu.
Czy to nie znaczy własnie, że zdaniem tej osoby węch nie ma żadnego znaczenia w odbiorze potraw? Skoro brak działającego zmysłu węchu w NICZYM NIE PRZESZKADZA, czyli że jest niepotrzebny - wychodzi na to. A może nie? Może sobie węch być ale nie musi? Tak? - Węch nie jest jakimś dodatkowym zmysłem odbioru smaku, bez którego można się obywać - on współtworzy percepcję smaków. Nie osłabiaj mnie jeszcze i ty, bo rzygam już tym tematem. Bez węchu nie mogą smakować potrawy, bo nie będziesz czuła ich smaku - coś ci kiedyś smakowało z zawalonym nosem? Jakbyśmy nie mieli zmysłu węchu, to nie czulibyśmy smaku arbuza i milionów innych smaków. A teraz wybacz - powiedziałem już wszystko co miałem do powiedzenia na ten temat - jeśli nie przyjmujesz mojego punktu widzenia, to nic mnie to nie obchodzi. Nastąpiło zmęczenie materiału póki co.Viljar pisze:miałem niesprawny zmysł węchu przez ponad 20 lat i w niczym to nie przeszkadza.
"Gdy moderator/-ka banuje użytkownika bez ostrzeżenia, a jedyny argument to argument siły - w tym samym czasie gdzieś na świecie umiera jedna tancerka brzucha albo panda w ciąży." - prawo internetu
Re: Nie jestem hepi, bo...
Morrowy, nad interpretujesz. Moja mama nie ma węchu, a dobrze gotuje. Z resztą bardzo rzadko jest tak, że węchu nie ma całkowicie. To że on napisał, że w niczym nie przeszkadza jego brak to tak samo jak stwierdzenie - "jeździ na wózku, ale nie przeszkadza mu to grać w koszykówkę".
Ja kiedy mam zapchany nos lubię smak winnych jabłek i odróżnię je od innych, a węch wtedy tracę tak że nie odróżnię wybielacza od wody.
Masz w większości rację, lecz to tylko bezduszne dane, które nie mają pokrycia w rzeczywistości.
Pytanie na jakich (własnych)doświadczeniach opierasz swoje racje?
Ja kiedy mam zapchany nos lubię smak winnych jabłek i odróżnię je od innych, a węch wtedy tracę tak że nie odróżnię wybielacza od wody.
Masz w większości rację, lecz to tylko bezduszne dane, które nie mają pokrycia w rzeczywistości.
Pytanie na jakich (własnych)doświadczeniach opierasz swoje racje?
Re: Nie jestem hepi, bo...
... bo dostałem poważne upomnienie za niestosowanie się do przepisów.
Otóż pracuję przy projekcie z dofinansowaniem unijnym i właśnie trwa rozliczanie go. Uważacie, że głównymi kwestiami było wykonanie projektu w terminie i porządnie? A gdzie tam! Projekt jest opóźniony, z racji złego zarządzania połowa rzeczy jest do wymiany/wyrzucenia. Jednak jedyną kwestią, którą zajęła się specjalnie wydelegowana komisja, było sprawdzenie, czy sprzęt, a więc laptopy, szafki, nawet wieszaki na ubrania są należycie oznakowane.
I tak wczorajszy dzień praca była niemożliwa, gdyż trwała wielka akcja naklejania karteczek z nadrukami zawierającymi informacje typu "zakup tej podkładki pod mysz komputerową jest współfinansowany przez Unię" itp. Potem było sprawdzanie, co jest nie tak. Najpierw trzeba było usunąć z widoku czajnik, kubki, butelki z wodą, bo na czas przemarszu komisji na biurkach nie powinno być niczego bez loga UE. Okazało się przy tym, że wielu pracowników używa prywatnych myszek, bo te z zakupu unijnego były bezprzewodowe, maleńkie, że ledwo się je dało wziąć do ręki i tak badziewne, że potrafiły wyczerpać baterię po dwóch dniach użytkowania. Ja też miałem swoją, ergonomiczną i nieco bajerancką, dedykowaną do gier, co zwróciło uwagę komisji. Jak zobaczyli, że moja "unijna" myszka leży grzecznie w pudełku, to było oburzenie. Jak zobaczyli, że nie korzystam z podkładki pod mysz ozdobionej flagą UE - wkurzyli się jeszcze bardziej. A kiedy odmówiłem zmiany myszki pod pretekstem, że moja prywatna lepiej leży w dłoni, jest niezawodna, a za leczenie cieśni nadgarstka przez używanie firmowego szmelcu nikt mi pieniędzy i zdrowia nie zwróci - dostałem pisemne upomnienie. Tydzień przed zakończeniem projektu, który jako jedna z dwóch osób z zespołu doprowadziłem do stanu może nie perfekcji, ale przynajmniej używalności w wyznaczonym terminie.
Jakby ktoś się zastanawiał, czemu różne przedsięwzięcia w Polsce upadają lub wloką się jak ślimaki, a przy tym są tak piekielnie drogie, to walcie do mnie, odpowiem na wszystkie pytania. Mogę nawet książkę napisać.
Otóż pracuję przy projekcie z dofinansowaniem unijnym i właśnie trwa rozliczanie go. Uważacie, że głównymi kwestiami było wykonanie projektu w terminie i porządnie? A gdzie tam! Projekt jest opóźniony, z racji złego zarządzania połowa rzeczy jest do wymiany/wyrzucenia. Jednak jedyną kwestią, którą zajęła się specjalnie wydelegowana komisja, było sprawdzenie, czy sprzęt, a więc laptopy, szafki, nawet wieszaki na ubrania są należycie oznakowane.
I tak wczorajszy dzień praca była niemożliwa, gdyż trwała wielka akcja naklejania karteczek z nadrukami zawierającymi informacje typu "zakup tej podkładki pod mysz komputerową jest współfinansowany przez Unię" itp. Potem było sprawdzanie, co jest nie tak. Najpierw trzeba było usunąć z widoku czajnik, kubki, butelki z wodą, bo na czas przemarszu komisji na biurkach nie powinno być niczego bez loga UE. Okazało się przy tym, że wielu pracowników używa prywatnych myszek, bo te z zakupu unijnego były bezprzewodowe, maleńkie, że ledwo się je dało wziąć do ręki i tak badziewne, że potrafiły wyczerpać baterię po dwóch dniach użytkowania. Ja też miałem swoją, ergonomiczną i nieco bajerancką, dedykowaną do gier, co zwróciło uwagę komisji. Jak zobaczyli, że moja "unijna" myszka leży grzecznie w pudełku, to było oburzenie. Jak zobaczyli, że nie korzystam z podkładki pod mysz ozdobionej flagą UE - wkurzyli się jeszcze bardziej. A kiedy odmówiłem zmiany myszki pod pretekstem, że moja prywatna lepiej leży w dłoni, jest niezawodna, a za leczenie cieśni nadgarstka przez używanie firmowego szmelcu nikt mi pieniędzy i zdrowia nie zwróci - dostałem pisemne upomnienie. Tydzień przed zakończeniem projektu, który jako jedna z dwóch osób z zespołu doprowadziłem do stanu może nie perfekcji, ale przynajmniej używalności w wyznaczonym terminie.
Jakby ktoś się zastanawiał, czemu różne przedsięwzięcia w Polsce upadają lub wloką się jak ślimaki, a przy tym są tak piekielnie drogie, to walcie do mnie, odpowiem na wszystkie pytania. Mogę nawet książkę napisać.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Re: Nie jestem hepi, bo...
... bo czas mi się kończy, przez chorobę jestem prawie 2tyg w plecy, terminy gonią, a ja w lesie. Niech ktoś ten czas trochę przystopuje...
- Czy to ten moment, kiedy całe moje życie przesuwa mi się przed oczami?
NIE, TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
NIE, TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.