Nie jestem hepi, bo...
Re: Nie jestem hepi, bo...
Planuje dostać się na pewien kurs. Bez podawania szczegółów, jest to kurs, który cieszy się dużym powodzeniem i żeby się dostać trzeba mieć doświadczenie i kwalifikacje. Dowiedziałam się od kolegi, który dostał się w zeszłym roku, że mężczyźni są przyjmowani od ręki, bez żadnych kwalifikacji, nawet zaraz po studiach, bo „jest ich mało w zawodzie". Wkurzyło mnie to i zasmuciło jednocześnie.
Re: Nie jestem hepi, bo...
Miło się dowiedzieć, że również mężczyźni bywają gdzieś faworyzowani ze względu na parytet płci, a nie tylko kobiety, kobiety i kobiety. Jest jednak jakaś sprawiedliwość na tym swiecie.
Ja nie hepi, bo osoba w pracy, która miała załatwić pączki na dzisiejszy tłusty czwartek, kupiła po jednym na głowe. Po JEDNYM, w TŁUSTY czwaretek. Bardzo nie hepi, ja..
Takie mamy teraz czasy, że Bóg jest w kwarantannie.
Re: Nie jestem hepi, bo...
Jak żyję, to przez bycie kobietą doświadczałam więcej problemów niż przywilejów. Miałam nadzieję, że to się zmienia, ale jak widać nie. Faworyzowanie ze względu na płeć przy przyjęciu na studia, jest okropne. Ciekawe jakbyś się czuł, gdybyś zdobywał kwalifikacje, żeby dostać się na wymarzony kierunek i nagle dowiedział się, że kobiety są przyjmowane ze względu na samą płeć, bo w zawodzie jest ich mało. Ja rozważam uczelnię w innym mieście, gdzie przy rekrutacji nie ma znaczenia płeć, orientacja seksualna, kolor skóry, czy inny czynnik, który w takim wypadku nie powinien być wcale brany pod uwagę.Miło się dowiedzieć, że również mężczyźni bywają gdzieś faworyzowani ze względu na parytet płci, a nie tylko kobiety, kobiety i kobiety. Jest jednak jakaś sprawiedliwość na tym swiecie.
Re: Nie jestem hepi, bo...
Nie pisałem całkiem serio, ale jak pytasz jakbym się czuł, to odpowiem - to zależy. Gdyby było 30 miejsc i przyjęliby trzy kobiety ze wzgl. na płeć na dwudziestu siedmiu mężczyzn, to nie miałoby to znaczenia. Gorzej gdyby to było 15 albo 20 kobiet na 30 miejsc, przyjętych poza normalnym trybem rekrutacji, a ja bym się nie dostał na ten kurs - no to wtedy bym się wkurzył.
Zgadzam się, że generalnie takie czynniki jak płeć nie powinny mieć znaczenia, ale czasem można sobie wyobrazić, że ma to jakiś sens. Nie pisałaś jakie to kursy, więc ja sobie wyobraziłem "kurs tańca na rurce" i duże zapotrzebowanie na męskich striptizerów wynajmowanych na wieczory panieńskie. W sytuacji, kiedy jest dużo striptizerek, a mało striptizerów na rynku pracy, takie faworyzowanie męskich kandydatów podczas przyjmowania na kurs tańca na rurce wydaje się uzasadnione.
A na poważnie, to sądzę, że teoretycznie obie płcie mogą wnosić jakąś wartość od siebie do każdego zawodu, więc w niektórych przypadkach "parytet" płci można zrozumieć, ale to raczej wyjątki niż norma.
Zgadzam się, że generalnie takie czynniki jak płeć nie powinny mieć znaczenia, ale czasem można sobie wyobrazić, że ma to jakiś sens. Nie pisałaś jakie to kursy, więc ja sobie wyobraziłem "kurs tańca na rurce" i duże zapotrzebowanie na męskich striptizerów wynajmowanych na wieczory panieńskie. W sytuacji, kiedy jest dużo striptizerek, a mało striptizerów na rynku pracy, takie faworyzowanie męskich kandydatów podczas przyjmowania na kurs tańca na rurce wydaje się uzasadnione.
A na poważnie, to sądzę, że teoretycznie obie płcie mogą wnosić jakąś wartość od siebie do każdego zawodu, więc w niektórych przypadkach "parytet" płci można zrozumieć, ale to raczej wyjątki niż norma.
Takie mamy teraz czasy, że Bóg jest w kwarantannie.
Re: Nie jestem hepi, bo...
Tam rekrutacja jest dziwna. To mała prywatna szkoła i jak się okazało, dyrektorka decyduje sama kogo przyjąć. Kobiety przyjmowane są na podstawie tego, co mają w cv, a mężczyźni za samą chęć uczęszczania na zajęcia Cóż, skoro to prywatna szkoła, to pewnie ich prawo wybrać sobie kandydatów według własnych kryteriów. Ja sobie przemyślałam sprawę i mam zamiar rekrutować się w innym mieście, gdzie standardowo są przyjmowane chętne osoby spełniające określone kryteria.
Przy okazji wgłębiłam się w temat i okazało się, że są też studia informatyczne, na które kobiety przy rekrutacji dostają za płeć dodatkowe punty. Również uważam, że to totalnie nie w porządku.
Cieszę się, że jednak nie pisałeś poprzedniego posta całkiem poważnie
Przy okazji wgłębiłam się w temat i okazało się, że są też studia informatyczne, na które kobiety przy rekrutacji dostają za płeć dodatkowe punty. Również uważam, że to totalnie nie w porządku.
Cieszę się, że jednak nie pisałeś poprzedniego posta całkiem poważnie
Re: Nie jestem hepi, bo...
Nie jestem hepi, bo nadal nie potrafię powiedzieć, czy kiedykolwiek naprawdę byłam w kimś zakochana... ale jeśli byłam, to w osobie, której kilka dni temu urodziło się dziecko.
Pomijając emocjonalny wątek osobisty, nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego ludzie tak się cieszą, gdy ich znajomi się rozmnażają. I to nie jest jakiś chwyt retoryczny. Naprawdę autentycznie tego nie rozumiem. Z czego tak się cieszą? Z tego, że przyjaciele będą mieć dla nich jeszcze mniej czasu, niż zwykle?
Pomijając emocjonalny wątek osobisty, nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego ludzie tak się cieszą, gdy ich znajomi się rozmnażają. I to nie jest jakiś chwyt retoryczny. Naprawdę autentycznie tego nie rozumiem. Z czego tak się cieszą? Z tego, że przyjaciele będą mieć dla nich jeszcze mniej czasu, niż zwykle?
Re: Nie jestem hepi, bo...
Radość posiadania dzieci wywodzi się z kilku powodów:
Z instynktu zwierzęcego w celu przedłużenia gatunku
Z wiary, bo istotą rodziny jest posiadanie i wychowywanie dzieci
Dziecko również zespaja rodzinę, ludzie nie mają czasu na bezsensowne kłótnie.
Z instynktu zwierzęcego w celu przedłużenia gatunku
Z wiary, bo istotą rodziny jest posiadanie i wychowywanie dzieci
Dziecko również zespaja rodzinę, ludzie nie mają czasu na bezsensowne kłótnie.
Trzeba coś stracić, by coś docenić, żeby odzyskać, trzeba się zmienić
Re: Nie jestem hepi, bo...
Tak jak pisałam w komentarzu, chodziło mi o radość z tego, że to twoi znajomi mają dziecko, a nie ty i twoja rodzina.
Re: Nie jestem hepi, bo...
Ludzie, przyjaciele, rodzina cieszą się wzajemnie ze swojego szczęścia, które ich spotkało. To całkowicie normalne
Trzeba coś stracić, by coś docenić, żeby odzyskać, trzeba się zmienić
Re: Nie jestem hepi, bo...
Mam dziś fatalny dzień, strasznie się pokłóciłam z szefem. Boję się że mnie wywali z pracy... a jest korona i ciężko będzie znaleźć coś nowego W sumie mogłam się ugryźć w język ale... wizja bezrobocia nie napawa mnie optymizmem
Quod scimus, gutta est, ignoramus mare
-
- ASiołek
- Posty: 63
- Rejestracja: 18 maja 2020, 19:31
Re: Nie jestem hepi, bo...
Tetrahydrokanabinol
Ostatnio zmieniony 17 wrz 2020, 07:15 przez LiL KamiL O, łącznie zmieniany 1 raz.
Uczucia i emocje to tylko związki chemiczne
-
- ASiołek
- Posty: 63
- Rejestracja: 18 maja 2020, 19:31
Re: Nie jestem hepi, bo...
Diacetylomorfina
Ostatnio zmieniony 17 wrz 2020, 07:14 przez LiL KamiL O, łącznie zmieniany 1 raz.
Uczucia i emocje to tylko związki chemiczne
Re: Nie jestem hepi, bo...
bo czuję się samotna, bo jest gorąco, bo nie znoszę swojej pracy, ale boję się jej rzucić
-
- ciAStoholik
- Posty: 320
- Rejestracja: 6 wrz 2017, 01:57
Re: Nie jestem hepi, bo...
Zastanawiam się czemu niektórzy rodzice decydują się na dziecko, a potem dołują je i poniżają psychicznie...
- Małgorzata95
- ciAStoholik
- Posty: 337
- Rejestracja: 6 cze 2017, 19:42
- Lokalizacja: Niewielka miejscowość 15 km od Poznania
Re: Nie jestem hepi, bo...
Dodatkowo marudzą, że są wiecznie zmęczeni, dziecko kosztuje i nie potrafi się zachować. Brak słów...Nautilus1992 pisze: ↑17 paź 2020, 08:35 Zastanawiam się czemu niektórzy rodzice decydują się na dziecko, a potem dołują je i poniżają psychicznie...
Zanim potępisz człowieka za jego inność,
zdefiniuj wpierw, czym jest normalność i pokaż,
jak sam zgodnie z nią żyjesz.
zdefiniuj wpierw, czym jest normalność i pokaż,
jak sam zgodnie z nią żyjesz.