Strona 104 z 142

Re: Nie jestem hepi, bo...

: 6 lip 2016, 14:23
autor: Libra
Koteły zajechały drapak.

Z jednej strony dobrze, że służył ale z drugiej: tak szybko? :| Ile ja go mam, 1,5 miesiąca? :shock:

Postaram sie podreperować..

edit.
sprawdziłam, od konca kwietnia. Myślalam, że drapak za prawie 3 stówki na rok starczy chociaż.

Re: Nie jestem hepi, bo...

: 6 lip 2016, 14:37
autor: Keri
Przecież można samemu drapak zrobić :shock: Po co się kosztować na wydatek? :shock:

Re: Nie jestem hepi, bo...

: 7 lip 2016, 09:55
autor: Libra
To chodż i mi zrób jaśnie panie. Tu się odpatrz:

Obrazek

i strugaj.

Zaskoczę Cię zapewne, ale są na tym świecie jednostki które niespecjalnie się widzą w montowaniu półek, operowaniu młotkiem i piłą- i wolą kupić gotowy produkt.

Re: Nie jestem hepi, bo...

: 7 lip 2016, 17:42
autor: Nightfall
Libra może takie cuś:
http://www.zooplus.pl/shop/koty/drapaki ... _cm/450774

Mam większy drapak, ale moje nie używają, bo są wychodzące, więc nie wiem jak to się szybko zużywa.

Re: Nie jestem hepi, bo...

: 8 lip 2016, 09:39
autor: Libra
Chcę z półkami - moja nieśmiała kocica, po wskoczeniu na wyższe miejsca dostaje +100 do pewności siebie :)
Na razie w miarę podreperowalam stary, może jeszcze wytrzyma.

Re: Nie jestem hepi, bo...

: 9 lip 2016, 18:42
autor: Keri
A ja musiałem przy****ć w element otoczenia tyłem :cry: Auto śmiga tylko kierowca p***a :cry: Klapa do wymiany :cry:

Re: Nie jestem hepi, bo...

: 11 lip 2016, 10:47
autor: Viljar
Właśnie zaczynam trzeci miesiąc szukania pracy.
Problemem jest mała ilość ofert dla osoby w moim wieku i z moim doświadczeniem oraz spora konkurencja. Ale też postawa samych pracodawców. Przykłady:
- Pracodawca pisze o wynagrodzeniu 2300 netto. Potem na rozmowie przyznaje, że to pomyłka i chodzi oczywiście o brutto. Dziwi się, że ktoś w ogóle ma czelność życzyć sobie 2300 netto.
- Pracodawca szuka kandydatów anonimowo, przez pośrednika. Pośrednik podaje sms-sem dane dotyczące miejsca rozmowy kwalifikacyjnej: "Krupnicza, II piętro". Nazwy firmy i dokładnego adresu - brak. "Adres" wysłano z numeru ukrytego, więc oddzwonić nie mogę. I teraz biegaj człowieku po wszystkich drugich piętrach na Krupniczej z nadzieją, że znajdziesz właściwy adres. Jakimś cudem znalazłem. Jednak spóźniłem się dwie minuty (!) i zostałem uznany za niewiarygodnego, bo przecież "żadna profesjonalna firma pośrednicząca nie popełniłaby takiej pomyłki".
- Pracodawca pisze, że spełniam wszystkie kryteria, zadanie próbne wykonałem bez zarzutu, ale nie mam dyplomu polonisty. Zostaje przyjęta osoba, o której wiem, że przepuściła ponad połowę błędów. Jednocześnie pisze, że moje CV tak bardzo mu się podoba, że sobie je zatrzyma. Jako dekorację czy jak?
- Pracodawca szuka kogoś ze statusem studenta, kto dysponuje doświadczeniem z programami CAT (do tłumaczeń) i co najmniej 10-letnim doświadczeniem na stanowisku redaktora, w tym co najmniej 4 lata w roli prowadzącego projekt.
- Pracodawca daje zadanie próbne - tekst na temat pewnej firmy produkującej środki chemiczne - do zredagowania. Odrzucono moją kandydaturę. Od pracującego tam kolegi dowiedziałem się, że firma należy do niemieckiego koncernu i należało usunąć z tekstu wszystkie zdania sugerujące, że Niemcy działają w sposób szkodzący środowisku. Zostawiłem te zdania, gdyż były prawdziwe i potwierdzone.
Raz skopałem sprawę sam. Kandydowałem na korektora, a pani na rozmowie wyjechała z tekstem, że stanowisko już obsadzone, ale mnie mogą polecić kierownika projektów. Byłem tak zszokowany, że zdurniałem i zawaliłem testy na wejście.

Re: Nie jestem hepi, bo...

: 11 lip 2016, 13:00
autor: Libra
Viljar, powodzenia :D Gdybyś był kobietą, być może usłyszałbyś jak ja, o "niepokojącej korelacji pomiędzy wiekiem a płcią " czyli w wolnym tłumaczeniu "czy czasem nie zajdziesz w ciażę, tuż po podpisaniu umowy" :P

Re: Nie jestem hepi, bo...

: 11 lip 2016, 18:59
autor: Słomiany Zapał
Nie jestem hepi, bo... totalny dół.

Re: Nie jestem hepi, bo...

: 12 lip 2016, 09:17
autor: panna_x
jestem zła z byle powodu. zamiast cieszyć się i nie przejmować to byle głupota mnie wkurza. najgorsze że nie działam od razu tylko wracam z tą złością do domu i np podnoszę głos na mamę, wyładowuję się w domu. wczoraj wróciłam zla bo coś mnie wkurzyło w pracy i zastaję w pokoju bałagan- nie żebym utrzymywała porządek, bo prace domowe olewam. ale w weekend zrobiłam pranie a kolejne brudne rzeczy do prania upchałam razem w jednej torbie zeby się nie walały po pokoju. i co, pranie zdjęte ze sznurów, rzucone na łóżko, nawet nie schowane do szafy i pomieszane z brudnymi ciuchami które też wyjęto z tej torby. po co, nie wiem. ze złości zaczęłam wyładowywać się na szafce trzaskając jej drzwiczkami.
wszyscy mają mnie za spokojną, bo jestem nieśmiała, małomówna cicha introwertyczna na zewnątrz, ale w środku masa rzeczy mnie drażni, w domu zmieniam się jak jekyll i hyde. i to jeszcze żeby ważne rzeczy ale malo ważne mnie wkurzają.
wiem że powinnam cieszyć się życiem bo mam lepiej niż wielu ludzi ( praca, nie mam obowiązków w domu- brak męza i dzieci, finanse nawet też ok, nikt nie choruje poważnie nie mam naprawdę poważnych zmartwień), a nie umiem tego docenić- chciałabym być wesoła, radosna szczęśliwa, a zamiast tego wiecznie jestem podminowana i drażliwa. kiedyś myślałam że przez napięcie przedmiesiączkowe, ale teraz już cały czas tak mam.
za to masa mniejszych rzeczy mnie wkurza.



żeby milej spędzić czas poszłam w niedzielę na wystawę zwierząt egzotycznych w parku- miało być fajnie, a wyszło fatalnie- nie wiem kto i jak to organizował, ale jedno zwierzę nie wytrzymało upału i zdechło. co za bezmózgi. wtedy w ekspresowym tempie zwinęli wystawę zostawili tylko wężę do zdjeć z chętnymi za 5 zł zdjęcie. i po co było to robić, na siłę, męczyć zwierzaki w upał żeby zarobić parę złotych na zdjęciach. park duży a oni rozstawili się w najbardziej nasłonecznionym miejscu zamiast chociaż w cieniu, no kretyni. po prostu rozstawili stoliki na nich terraria ze zwierzętami i tyle i to była owa wystawa. wspaniała organizacja po prostu.


-

Re: Nie jestem hepi, bo...

: 12 lip 2016, 15:50
autor: Keri
Słomiany zapał? Przyjaciel i czujesz coś więcej? :shock: Przyjaciel czy przyjaciółka? :roll:

Palnięcie głupstwa rzeczywiście się zdarza i to każdemu. Nie musisz się tym przejmować ;) Najtrudniej to jest przeprosić.

Viljar tak to jest u nas, że nasi nie doceniają człowieka. Nic na to nie poradzisz jedynie samemu trza być innym ;)

panna_x ciasteczko :ciasto: Też mi się zdarza z byle powodu wybuchnąć ;) A co do zwierząt to nie lubię iść oglądać zwierząt tak. Nawet w zoo. wolę do botanicznego ogrodu iść niż dzikie zwierzęta na wybiegu zamkniętym oglądać. A to to już głupota organizatorów. Ktoś kto dobrze opiekuje się zwierzętami równie dobrze zajmuje się ludźmi i nimi się obchodzi.

Re: Nie jestem hepi, bo...

: 12 lip 2016, 16:06
autor: Słomiany Zapał
Keri pisze:Słomiany zapał? Przyjaciel i czujesz coś więcej? :shock: Przyjaciel czy przyjaciółka? :roll:

Palnięcie głupstwa rzeczywiście się zdarza i to każdemu. Nie musisz się tym przejmować ;) Najtrudniej to jest przeprosić.
Dzięki za słowo pocieszenia.

Re: Nie jestem hepi, bo...

: 25 lip 2016, 20:24
autor: SamotnyWilk
Dowiedziałem się że w tym roku wychodzą ostatnie sezony moich 3 seriali, dodatkowo właśnie wyszedł Film kończący serial Looking :cry:

Re: Nie jestem hepi, bo...

: 26 lip 2016, 08:19
autor: DZIEWICA8
Nie jestem hepi, bo... znów się źle czuję, znów wróciły do mnie dawne, uśpione gdzieś, żale i wątpliwości, bo mam ciągły rozstrój nerwowy: płaczę, złoszczę się albo śmieję na zmianę. :( :? :x :cry: :!:

Re: Nie jestem hepi, bo...

: 27 lip 2016, 10:20
autor: Viljar
Poszukiwania pracy zakończone połowicznym sukcesem - zainteresowała się mną pewna firma, praca online, tylko że na razie w ciągu pięciu dni dostałem zlecenia za oszałamiającą kwotę 63 zł. Mam nadzieję, że to tylko dlatego, że to początek współpracy, więc nie chcą mi dawać poważniejszych zadań, żeby sprawdzić, jak sobie radzę z prostszymi. W przeciwnym razie nie wymagaliby chyba instalacji kilku programów, w tym jednego płatnego, i dyspozycyjności przez 8 godzin dziennie?

Druga rzecz: Ile razy jestem gdzieś na mieście, mam ochotę na rozmowę, więc przełamuję się i reaguję na dyskretne sygnały od jakiejś Pani, to okazuje się, że to znudzona mężatka szukająca przygody lub rozwódka szukająca ojca dla swoich dzieci. Nie wiem, co mam w sobie takiego, że przyciągam tego typu ludzi. Ostatnio podczas pierwszej (!) rozmowy, całkiem sympatycznie przebiegającej, usłyszałem nagle, że byłbym idealnym ojcem dla jej czworga (!) potomstwa. Nie, nie przesłyszałem się. Każde dziecko z innego męża, ale chyba mi to nie przeszkadza?

Może mam jakąś desperację wypisaną na twarzy :mrgreen: