Presja odnośnie posiadania dziecka

Nie każdego dnia ptaszki ćwierkają. Jak Ci się ten dzień przydarzy, my wysłuchamy.
Awatar użytkownika
Thanais
starszASek
Posty: 40
Rejestracja: 17 lut 2011, 17:15
Kontakt:

Re: Presja odnośnie posiadania dziecka

Post autor: Thanais »

Mój instynkt macierzyński objawia się wyłącznie w obecności... kotów ;)

Wszelako gdybym wcześniej chciała mieć dziecko, to brak potrzeb seksualnych nie stanowiłby problemu. W końcu do wielu rzeczy "zmuszamy się", powodowani racjonalnymi pobudkami. Cel uświęca środki.
Zgodzenie się na seks w celu prokreacji jest imho zrozumialsze i zdrowsze, niż - popularne obecnie - oddzielenie prokreacji od seksu (prokreacja dziś = przykry skutek uboczny współżycia, minimalizowany przez przemysł farmaceutyczne/lekarzy)
Ale to opinia osoby, zdaniem której seks znajduje się poza rankingiem przyjemności czy potrzeb :)
Awatar użytkownika
Małgorzata95
ciAStoholik
Posty: 337
Rejestracja: 6 cze 2017, 19:42
Lokalizacja: Niewielka miejscowość 15 km od Poznania

Re: Presja odnośnie posiadania dziecka

Post autor: Małgorzata95 »

Jak miałam 18 lat bratowa stwierdziła, że powinnam zapytać ortopedę, czy będę mogła mieć dzieci (jestem po skomplikowanej operacji kręgosłupa) i spytała mnie, kiedy ewentualnie będę mieć dzieci, bo to już najwyższy czas (sama pierwsze dziecko miała po 30 roku życia). Nie mam pojęcia, co jej tak na tym zależy. Jakiś czas temu "znajoma" spytała kiedy będę mieć dzieci i jak dam im na imię, zdenerwowałam się i powiedziałam, że nigdy, na co ona " jak to?", "tak to" - odpowiedziałam. Temat się skończył. To, czy będę mieć dzieci czy nie - nikogo nie powinno obchodzić. Nigdy z nikim nie byłam i rodzice cały czas pytali o zięcia, ostatnio im się znudziło i twierdzą, że i tak będę starą panną. Niedługo zamierzam wyprowadzić się ok. 500 km od domu rodzinnego i ograniczyć kontakt z rodziną do minimum. Nie lubię, gdy ktoś porusza temat dzieci. Jak tylko o tym słyszę, odchodzę i nic nie mówię na ten temat. Nie wszyscy muszą iść przez życie tak samo: szkoła, praca, ślub, dzieci... Nie przejmuj się, to Twoje życie, oni nie przeżyją go za Ciebie.
Ostatnio zmieniony 27 gru 2019, 17:24 przez Małgorzata95, łącznie zmieniany 3 razy.
Za­nim potępisz człowieka za je­go in­ność,
zde­finiuj wpierw, czym jest nor­malność i po­każ,
jak sam zgod­nie z nią żyjesz.
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Presja odnośnie posiadania dziecka

Post autor: panna_x »

U mnie ojciec ma większa presję na wnuki. Dogaduje, że jestem starą panną, inne potrafiły sobie kogoś znaleźć,a ja ni męża ni partnera albo że może lubię kobiety i żeby tylko nie okazało się, że jestem lesbą( on używa takich określeń), że zostanę sama na starość, nikt mi nie pomoże itd. Że chciałby być dziadkiem, inni są itd. Kiedyś żalił się sąsiadce z bloku, że nie chcę wyjść za mąż, więc jeszcze innych wtajemnicza w moje prywatne sprawy.

To ciekawe, że tak mu zależy, bo instynktu rodzicielskiego specjalnego nie miał. Natomiast mama uwielbia dzieci, jest bardzo opiekuńcza, a nawet nad, a nic nie mówi na ten temat. A pewnie bardziej by się sprawdziła jako babcia. Czasem mówi, że chciałaby mieć wnuki, ale bez presji czy takich komentarzy jak ojciec. Nie mówi, że powinnam sobie kogoś znaleźć,inni mają, że zaraz będę za stara na cokolwiek, tylko czasami ( ale nie jakoś uciążliwie często), że chciałaby, żebym się zakochała, miała partnera, takiego, jakiego bym chciała, że chciałaby, żebym była szczęśliwa. Natomiast ojciec nie mówi o zakochaniu czy szczęściu, czy o tym, co bym czuła, tylko o tym, żeby kogoś znaleźć i mieć, założyć rodzinę i już. Wkurza mnie, jak mówi, że ludzie nie mają dzieci, bo są wygodni, nagle taki poświęcający się zrobił, jak sam był młody, to też przedkładał własne przyjemności nad rodzinę, a teraz najwięcej ma do powiedzenia. Wkurza mnie też, że jest takim szowinistą, ja cierpię na lęk przed porodem, nie chciałabym czuć takiego bólu, on pewnie uznałby to za wydziwianie, skoro inne rodzą i jakoś dają radę. Gdyby to od niego zależało, to pewnie miałby to gdzieś, moje cierpienia by go nie interesowały, ale nie ma takiej mocy sprawczej, by mnie zmusić do urodzenia mu wnuków.
Aktualnie znajome osoby chcą mnie spiknąć z pewnym facetem, gość jest ok, z wyglądu i charakteru, ale uwielbia dzieci, jest bardzo prorodzinny i sam mówi, że dziecko nie powinno być jedynakiem, bo to źle wpływa na rozwój, więc musi być najmniej 2. Tak więc choć pasowałby mi pod wieloma względami, to myślę, jak go delikatnie spławić, no po co to ciągnąć, jeśli mamy odmienne oczekiwania. Ostatnio chciałam się już wykręcić od podwożenia do domu, ale bardzo nalegał i uległam, za co jestem zła na siebie. Na razie jest to niezobowiązujące, zaprosił mnie na kawę czy kilka razy odwiózł do domu, ale widzę do czego to zmierza. lepiej skończyć wcześniej i nie zwodzić go. Poza tym spotykam się z kimś innym, ale też niezobowiązująco, więc nadal uchodzę za singielkę. Nie wtajemniczyłam innych w temat, uważam, że to moja prywatna sprawa, stąd ich chęć spiknięcia mnie z tamtym facetem.
Awatar użytkownika
Małgorzata95
ciAStoholik
Posty: 337
Rejestracja: 6 cze 2017, 19:42
Lokalizacja: Niewielka miejscowość 15 km od Poznania

Re: Presja odnośnie posiadania dziecka

Post autor: Małgorzata95 »

panna_x pisze:U mnie ojciec ma większa presję na wnuki. Dogaduje, że jestem starą panną, inne potrafiły sobie kogoś znaleźć,a ja ni męża ni partnera albo że może lubię kobiety i żeby tylko nie okazało się, że jestem lesbą( on używa takich określeń), że zostanę sama na starość, nikt mi nie pomoże itd. Że chciałby być dziadkiem, inni są itd. Kiedyś żalił się sąsiadce z bloku, że nie chcę wyjść za mąż, więc jeszcze innych wtajemnicza w moje prywatne sprawy.

To ciekawe, że tak mu zależy, bo instynktu rodzicielskiego specjalnego nie miał. Natomiast mama uwielbia dzieci, jest bardzo opiekuńcza, a nawet nad, a nic nie mówi na ten temat. A pewnie bardziej by się sprawdziła jako babcia. Czasem mówi, że chciałaby mieć wnuki, ale bez presji czy takich komentarzy jak ojciec. Nie mówi, że powinnam sobie kogoś znaleźć,inni mają, że zaraz będę za stara na cokolwiek, tylko czasami ( ale nie jakoś uciążliwie często), że chciałaby, żebym się zakochała, miała partnera, takiego, jakiego bym chciała, że chciałaby, żebym była szczęśliwa. Natomiast ojciec nie mówi o zakochaniu czy szczęściu, czy o tym, co bym czuła, tylko o tym, żeby kogoś znaleźć i mieć, założyć rodzinę i już. Wkurza mnie, jak mówi, że ludzie nie mają dzieci, bo są wygodni, nagle taki poświęcający się zrobił, jak sam był młody, to też przedkładał własne przyjemności nad rodzinę, a teraz najwięcej ma do powiedzenia. Wkurza mnie też, że jest takim szowinistą, ja cierpię na lęk przed porodem, nie chciałabym czuć takiego bólu, on pewnie uznałby to za wydziwianie, skoro inne rodzą i jakoś dają radę. Gdyby to od niego zależało, to pewnie miałby to gdzieś, moje cierpienia by go nie interesowały, ale nie ma takiej mocy sprawczej, by mnie zmusić do urodzenia mu wnuków.
Aktualnie znajome osoby chcą mnie spiknąć z pewnym facetem, gość jest ok, z wyglądu i charakteru, ale uwielbia dzieci, jest bardzo prorodzinny i sam mówi, że dziecko nie powinno być jedynakiem, bo to źle wpływa na rozwój, więc musi być najmniej 2. Tak więc choć pasowałby mi pod wieloma względami, to myślę, jak go delikatnie spławić, no po co to ciągnąć, jeśli mamy odmienne oczekiwania. Ostatnio chciałam się już wykręcić od podwożenia do domu, ale bardzo nalegał i uległam, za co jestem zła na siebie. Na razie jest to niezobowiązujące, zaprosił mnie na kawę czy kilka razy odwiózł do domu, ale widzę do czego to zmierza. lepiej skończyć wcześniej i nie zwodzić go. Poza tym spotykam się z kimś innym, ale też niezobowiązująco, więc nadal uchodzę za singielkę. Nie wtajemniczyłam innych w temat, uważam, że to moja prywatna sprawa, stąd ich chęć spiknięcia mnie z tamtym facetem.
Moja mama kiedyś stwierdziła, że kocha wnuczki bardziej niż własne dzieci (jest nas 4, teraz jesteśmy dorośli). Moją bratową też uwielbia, a do mnie ma pretensje, wszystko robię źle...
Ostatnio zmieniony 12 cze 2017, 19:32 przez Małgorzata95, łącznie zmieniany 1 raz.
Za­nim potępisz człowieka za je­go in­ność,
zde­finiuj wpierw, czym jest nor­malność i po­każ,
jak sam zgod­nie z nią żyjesz.
Awatar użytkownika
Nightmarine
pASibrzuch
Posty: 290
Rejestracja: 22 maja 2010, 01:39

Re: Presja odnośnie posiadania dziecka

Post autor: Nightmarine »

Panna_x, po przeczytaniu Twojego postu w temacie o introwersji, trochę odnoszę wrażenie, że Twój ojciec jest zazdrosny o Twoją więź z mamą i czas, który Ci poświęca. Może było tak, że po Twoim urodzeniu mama skupiła uwagę na Tobie, a on spadł na drugie miejsce i od tamtej pory żywi urazę? Widzi że nie chcesz mieć dzieci to usilnie się stara Cię do tego nakłonić, z jednej strony żebyś "zobaczyła jak to jest" (może on sam nie chciał, ale tak wypadało?), z drugiej żeby mieć Twoją mamę ponownie na wyłączność.
???
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Presja odnośnie posiadania dziecka

Post autor: panna_x »

Owszem, pewnie jest zazdrosny. Natomiast jeszcze przed moim urodzeniem ojciec był rogatą duszą. Lubił wypić i rozrabiać z kolegami. Potrafił rzucić baniakiem w szybę w knajpie, a jego rodzice pokrywali szkody, bo byli dobrze sytuowani, albo przyprowadzał do domu kolegów i balowali, rzucił też czymś w swojego ojca czyli mojego dziadka i złamał mu rękę. Jako mąż zachowywał się podobnie, był młody, zdrowy, więc sporo pił z kolegami, wracał ożarty z roboty albo z towarzystwem kumpli w środku nocy. Nie angażował się specjalnie w rodzinę. Jak się urodziłam, to mama rzeczywiście skupiła całą uwagę na mnie, kobiety często tak robią, że jak się nie układa w związku to przenoszą uwagę na dziecko, zaś faceci w pracę. Trudno, żeby chciała spędzać z nim czas, jak ciągle był nagrzany, wracał później z pracy, robił awantury itd. Przyprowadzał kolegów, hałasowali, włączał muzykę w nocy, wydzierał się, w ogóle jest cholerykiem, a po wódce był już dość zaczepny agresywny i szukał okazji do awantury. Mama skupiła się na mnie, bo na kim miała? poza tym nie było co liczyć, że on zajmie się małym dzieckiem- wtedy wolał swoje przyjemności niż rodzinę a teraz innych strasznie nawraca na jej posiadanie. Zaś teraz jest już stary, nie pije, bo zdrowie nie pozwala, i nie ma już kumpli, bo wymarli, wyprowadzili się albo po prostu drogi się rozeszły. No to został sam i mu się nudzi, a tu mama nie bardzo ma chęć dotrzymywać mu towarzystwa. nie mają wspólnych tematów, zainteresowań, i często ją drażni swoim zachowaniem. widzi, że mamie się zwierzam, gadamy a z nim ledwo, teraz to nikt nie będzie się nim zajmował i poświęcał mu uwagi, jak się obudził po 55 r.ż.
Rheda
pASibrzuch
Posty: 259
Rejestracja: 18 kwie 2015, 23:32

Re: Presja odnośnie posiadania dziecka

Post autor: Rheda »

Jakiś czas temu pokłóciłam się z tatą o jakąś głupotę. W trakcie padło z jego strony coś w rodzaju "kiedy będziesz mieć swoje dzieci, będziesz musiała dać im dobry i przykład i nie robić (czegośtam, mniejsza o przedmiot kłótni)", na co ja pierwszy raz w życiu odparowałam, że nie mam zamiaru mieć dzieci. On urwał, zapytał dlaczego. Powiedziałam, że po prostu nie chcę i tyle. Tata stwierdził smutno-spokojnie, że w takim razie to dla niego "prywatny mały dramat" i już nigdy nie wrócił do tematu (to ten typ człowieka, który bardzo nie lubi opowiadać o swoich emocjach). Zupełnie nie traktuję tego jako presji, ale dziwnie się poczułam, gdy to powiedział.
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Presja odnośnie posiadania dziecka

Post autor: panna_x »

Rozczarowanie rodziców jest faktycznie przykre. Tzn u mnie w grę wchodziłoby rozczarowanie mamy. Tzn tata może być rozczarowany, ale tym się nie przejmuję. Jedynie potencjalnym smutkiem czy rozczarowaniem mamy, to byłoby dla mnie przykre. Generalnie dla mnie jest to bardzo drażliwa kwestia. Kiedy ktoś mówi o dzieciach i że będę mieć swoje. Ostatnio tak miałam- facet, który u nas robi remont, został dziadkiem. I zaczął mi gadać, jaka wnusia jest fajna, jakie robi minki. I też się przekonam, jak będę mieć swoje. Nic nie powiedziałam, to obca osoba, nie będę się tłumaczyć. Mnie dzieci w ogóle nie zachwycają. W pracy mam koleżankę, która tylko non stop narzeka na męża i 10-letniego syna, który jest uparty, stawia się, nie chce robić, co mu się powie, pyskuje. I myślę, po co mi to, takie życie?
Poza tym u mnie wzmaga się tokofobia. Przybiera już coraz większe rozmiary. Kiedyś bałam się porodu i bólu z tym związanego, więc starałam się o tym nie myśleć. A teraz to się nasila. Już nie tylko sama się boję, ale nawet, kiedy widzę kobietę w ciąży, robi mi się nie za fajnie, bo myślę już tylko o tym, co ją czeka. Jak widzę kobietę z wózkiem i małym dzieckiem, to myślę, co właśnie przeszła. Kiedy w pracy znajoma chwaliła się, że została babcią, jedyne, o czym mogłam myśleć, to o cierpieniach jej synowej. Zupełnie do mnie nie trafia argument, że kobieta mogła tego chcieć, pragnęła dziecka, albo że jako mama jest szczęśliwa. Może być szczęśliwa, a ja i tak myślę tylko o tym, co musiała przejść, żeby to szczęście osiągnąć. Tak jak do anorektyka nie trafi, że jedzenie jest super, i tylu ludzi wokół umie się cieszyć jedzeniem. Zupełnie to do mnie nie przemawia, nawet jak kobieta się cieszy, i tak jej współczuję.
Ostatnio zmieniony 20 wrz 2017, 17:00 przez panna_x, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Azshara
AS gaduła
Posty: 432
Rejestracja: 10 lip 2017, 19:38

Re: Presja odnośnie posiadania dziecka

Post autor: Azshara »

Dla większości ludzi oczywistym jest, że każdy bez wyjątku chce się rozmnażać, dlatego nie jest to dla nich presja, a norma, tylko z zapytaniem kiedy zostanie wypełniona. Co jest rzecz jasna bardzo durnowatym podejściem ale co zrobisz. Tak jak oni nie zrozumieją grupy ludzi, którzy instynktu rodzicielskiego nie posiadają i zrzucać to będą na oziębłość i zgorzkniałość, tak my będziemy uważać ich za nieco dziwnych, bo na własne życzenie pakują się w nieprzespane noce, ogólne zmęczenie i lata niewdzięczności w pakiecie z nerwami. Co nie zmienia faktu, że dla każdego punt widzenia jest zupełnie inny.
Uważam, że bardzo wielu ludziom ten instynkt wyżarł zdrowy rozsądek i zastąpił komendą "rób te dzieciaki, nic innego się nie liczy". Niestety osobiście spotkałam się z przypadkami, w których rodzice bezrobotni i bez środków do życia ale gromadka dzieci jest, bo cytując "co w tym złego, że chcieliśmy mieć rodzinę, nie zasługujemy na szczęście?" i ciągną od państwa, narzekając na to jaki ten kraj jest zły i nie wspomaga biednych rodzin. Dzieci są drogie w utrzymaniu, bardzo drogie i jeśli kogoś nie stać, to ich sobie nie robi, sprawa powinna być oczywista ale nie jest. Podobnie z chorobami genetycznymi oraz ludźmi chorymi, którzy nie mogą zająć się samymi sobą w 100% ale seks jest dla ludzi, więc dzieci po drodze. Momentami jestem przerażona jak wielka nieświadomość albo raczej głupota w tych kwestiach panuje i ręce można załamywać.
Samą presję oczywiście również odczuwam. Ludzie nie spytają "czy chcesz dzieci", tylko "kiedy zamierzasz mieć dzieci", czy "jak będziesz miała własne to zrozumiesz". A ja rozumiem i własnych mieć nie zamierzam :D Potrafią pytać o to nawet, gdy wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, że jestem singelką ale najwyraźniej dać zbrzuchacić się byle komu jest obowiązkiem nadrzędnym, byleby tylko dzieci mieć. A jeśli dochodzi do takich pytań, to nawet nic nie odpowiadam, bo a) nie ma to sensu i b) nie wiem co powiedzieć z racji takiego toku myślenia, gdy ja jestem naprawdę młodą kobietą. Jakby moje dalsze życie, ewentualne sukcesy i rozwój osobisty nie miały jakiegokolwiek znacznie, bo za przeproszeniem cytując z cenzurą "uj kuva rodzić dzieci".
Tak po części gorzkie żale ale musiałam, bo krew mnie zalewa, gdy widzę jakie podejście ludzie mają nadal, w XXI wieku :roll:
AnaMarcela
starszASek
Posty: 32
Rejestracja: 14 wrz 2017, 22:05

Re: Presja odnośnie posiadania dziecka

Post autor: AnaMarcela »

Jeśli mogę się wypowiedzieć. Każdy ma prawo do układania życia jak chce. :)
U mnie rodzice nigdy ale to nigdy nie mówili do mnie czy rodzeństwa "Czemu nie myślisz o dzieciach?" Mama akceptuje fakt, ze z mojej strony może liczyć tylko na to, ze będzie babcią dla adoptowanymi przeze mnie dzieci. Stwierdziła, ze będzie kochać je jakby były jej wnukami z krwi. ;)
Obecnie z mojego rodzeństwa tylko siostra ma trójkę swoich dzieci i pragnie kolejnego.
Bracia natomiast kobiet nie mają. Jeden jest dwudziestoparolatkiem i twierdzi, ze jak przyjdzie czas i będzie miał stabilną pracę to o tym pomyśli. A drugiemu pasuje życie singla jak na razie. Mama chciałaby abyśmy też sie ustatkowali, ale nie truje tematu co po chwile i akceptuje nasze decyzje. :)
Czasami zdarza się coś takiego, pozostaje jeden rodzic i naciska na swoje dziecko by miało swoje dzieci zwyczajnie po to aby jakoś zapełnić pustkę po stracie partnera, partnerki, męża, żony.
Moja mama jest wdową od prawie siedmiu lat. Jednak nie naciska na nas bo w domu ma mnie i braci a kilka domów dalej moją siostrę z dziećmi. Z rodzicami trzeba rozmawiać, zwłaszcza z takimi, w których ma się oparcie. Powiedzieć o powodach, nie krzyczeć lub mówić "bo nie".
Co do znajomych. Jeśli oni oczekują dziecka lub już mają i są z tego powodu bardzo szczęśliwi to jest szansa, ze nie zrozumieją osoby, która nie chce ich mieć. Czasami w takiej osobie instynkt rodzicielki budzi się wcześnie, później lub wcale. Jedni wolą mieć zwierzęta zamiast dzieci a jeszcze inny wolą np jeździć po świecie. Nie ma co na taką osobę naciskać, a jak się nie podoba to trudno. :)
Sama jestem przypadkiem dziewczyny z chorobą genetyczną. W wieku szesnastu lat gdy siostra urodziła trzecie dziecko obiecałam sobie, ze zaadoptuję dziecko, aby dać komuś siebie, swój czas, swoją miłość. Jest dwadzieścia pięć procent szans, ze urodzę chore dziecko gdybym zdecydowała się na własne. Ale własnego nie chcę. Możecie powiedzieć, ze jestem samolubna bo nie będę chciała dać partnerowi dziecka, ale nie będę ryzykować zdrowia fizycznego i psychicznego mojego potomstwa bo ktoś ma "widzi mi się". Sama jestem zdolna do adopcji bo choroba skóry zwłaszcza leczona to nie tragedia, a duży komfort psychiczny. A gdybym miała mieć własne dziecko to całe leczenie poszłoby w łeb bo przez dwa lata musiałabym zapomnieć o lekach, których nie wolno przyjmować na rok przed planowaną ciążą, w ciąży no i podczas karmienia. Także jeśli ktoś ma chorobę genetyczną (zależy też od choroby) to niech poważnie się zastanowi zanim da dziecku życie, bo nie zawsze dziecko przechodzi dobrze takie choroby zwłaszcza w młodym wieku kiedy to rówieśnicy lubią sobie żartować i obrażać czy poniżać. Pozdrawiam :)
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Presja odnośnie posiadania dziecka

Post autor: panna_x »

No cóż, mój ojciec mówi, że im bogatsze społeczeństwo tym mniejsza dzietność. Bo ludzie są wygodni i mają emerytury od państwa, to im dzieci niepotrzebne.( Jakby to było coś złego, nawet jak są wygodni. Czemu niby każdy ma tyrać na gromadę dzieci i się nimi zajmować, a nie robić to, co chce). Jak jest antykoncepcja i wybór, to każdy wybiera karierę i potem już się nie chce mieć dzieci. I że najwięcej rodzi się w krajach, gdzie nie ma żadnego socjału, że to tylko wymówka ( dom, praca, kasa, stabilizacja, a tak naprawdę ludzie nie chcą), bo w tamtych krajach nie ma pracy czy kasy, a dzieci są. I nikt się nie martwi o jedzenie, o koszty utrzymania, czy dadzą radę, po prostu rodzą i już. I nikt kobiet o zdanie nie pyta, nie ma żadnego planowania rodziny, po prostu chłop przychodzi i jak ma ochotę to "rypie" i dziecko się rodzi. I tam więcej dzieci, to większa szansa na przetrwanie na starość, bo nie ma rent, emerytur i opieki państwa. A im większa opieka państwa i bogatsze społeczeństwo, tym mniej dzieci. Dlatego tam jest wskaźnik inny, a w Europie np 1,7 w Niemczech- czyli niecałe dwójka ( a Niemcy są przecież bogate i mają wyższy poziom życia niż Polska, więc to nie brak kasy o tym decyduje). I tylko rozmnażają się w Afryce i Azji, a potem migrują i nas zalewają. I gdyby zabrać emerytury i opiekę państwa, to zaraz by dzietność wzrosła, bo tylko na opiekę dzieci ludzie mogliby liczyć. No jasne, ktoś będzie całe życie pracował, a potem mu zabiorą, żeby inni mieli może nauczkę i dorobili się swoich potomków. Wkurzyło mnie to gadanie. Że już nie wspomnę, że problemem jest obecnie przeludnienie i kurczący się zapas zasobów naturalnych, więc więcej ludzi, to tylko większy problem, a nie na odwrót. Jest to tekst, którego wysłuchuję, ilekroć tylko w tv, radio pojawi się temat dzietności, niżu demograficznego albo czasem nawet bez czynnika zewnętrznego ojciec schodzi na te filozoficzne dywagacje.
Ostatnio zmieniony 12 gru 2017, 09:21 przez panna_x, łącznie zmieniany 1 raz.
takasobie

Re: Presja odnośnie posiadania dziecka

Post autor: takasobie »

Moja mama ma znajomą położną na rejonie. Ta polożna kilka lat temu do mojej siostry na wizyty patronażowe, czasem tez nas odwiedza gdy jest w sąsiedztwie. Zawsze wtedy pytała i pyta, kiedy będzie mnie patronować (podczas wizyt u siostry miałam niecałe 20 lat). Oczywiście mówiłam że jeszcze za wcześnie, nie chciałam się przyznawać, że nigdy, bo ona z tego typu kobiet, że dziecko trzeba urodzić, bo inaczej źle się dzieje w kobiecym ciele. Sama ma dwie córki, a jej córki jedno i dwoje dzieci. Stwierdziłam, że gdy jakaś kobieta zapyta mnie o dzieci, teraz to się zapytam, czy zostałaby moją darmową surogatką :D. A gdyby zapytal się o to facet, tobym się zapytała czy chce zostać dawcą spermy i czy już dawać pojemnik :D. I zapytałabym czy chcieliby opiekowac się za darmo moimi dziećmi do 18 rż :D. Głupie pytanie, to i głupia odpowiedź :D. Gdy mam jakieś znajome małżeństwo lub pary albo sparowanych znajomych, to pytam czasami o to, czy mają wspólną wizję dot. potomstwa. Wydaje mi się, że wchodząc w związek w perpektywie wieloletni trzeba mieć strategię dot. potomstwa. Rodzina jak na razie mnie nie pyta, ale nie wiedzą, że nie chcę miec dzieci.
mrchemic
przedszkolASek
Posty: 5
Rejestracja: 22 lis 2017, 22:18

Re: Presja odnośnie posiadania dziecka

Post autor: mrchemic »

To i ja dorzucę od siebie swoje „trzy grosze” :)

Generalnie problem ostracyzmu „dzietnych” w stosunku do bezdzietnych nabiera ostatnio (z tego co obserwuje w sieci i bliskim otoczeniu) na sile. Co ciekawe, bezdzietni nie mają w większości przypadków problemu z zaakceptowaniem faktu, że ktoś może myśleć inaczej i świadomie dążyć do prokreacji. To „dzietni” ciągle mają jakiś problem i epatują różnie objawiającą się agresją.

Mnie osobiście ten problem nie dotyka aż tak bardzo, jak niektórych. Rodzice wiedzą, że nie chce mieć dzieci i nawet to popierają. Tak samo przyjaźnie podchodzi do sprawy rodzina ze strony ojca, w której obecnie jest wręcz (z różnych powodów) kult „singlowania”. Były natomiast problemy z rodziną ze strony mamy. Generalnie tam najpierw wujostwo „wpadło” z pierwszym dzieckiem w bardzo młodym wieku, a potem jeszcze doszły kolejne. Te dzieci powieliły następnie dokładnie ten sam schemat i wobec tego wujek może się pochwalić niemałą ilością wnuków :) Oczywiście dziwne by wręcz było, gdyby żyjąca w takim modelu rodzina nie robiła jakichś kąśliwych uwag. W końcu raz nie wytrzymałem i odpowiedziałem dosyć niemiłym i w sumie prostackim tekstem = „Nie każdy się rozmnaża tak jak Wy – w sposób niekontrolowany”. Byłem pewien że się na mnie obrażą, a tu ciekawostka – nikt się nie obraził, moje stosunki z tą rodziną są nadal bardzo ciepłe, ale żadnego komentarza o dzieciach nie usłyszałem już od, bagatela 13 lat.

Generalnie sprawa rozbija się o odwiecznie występujący problem – brak otwartości umysłu i zdolności do akceptacji czyichś odmiennych poglądów. Często nie dochodzi też nierozumienie pewnych ograniczeń i subtelności. Moja niechęć do prokreacji bierze się z różnych przyczyn – od praktycznych i światopoglądowych, po czysto egoistyczne. Zasadniczą rolę gra tu też stan zdrowia. Cierpię na kilka poważnych, przewlekłych chorób. W skutek tego czasem nie jestem w stanie sam siebie „ogarnąć”, nie mówiąc już o braniu odpowiedzialności za dziecko. Niestety osobom zdrowym, nie rozumiejącym co to znaczy zmagać się z tego typu przeciwnościami losu, takie subtelności często umykają. No i jeszcze ten instynkt rodzicielski. Niektórzy (jak na przykład ja) nie mają go prawie w ogóle, ale niektórym zaślepia on zdolność jakiegokolwiek logicznego osądu. Obecnie jestem singlem, ale nadmienię, że miałem w życiu bardzo nieodpowiedzialną partnerkę. W pewnym monecie zaczęła strasznie naciskać na dziecko...tyle tylko że w jej przypadku było mnie więcej tak – z powodu poważnej choroby musiała przez cały czas zażywać leki. Leków tych nie można było ostawić – groziło to śmiercią. Substancje te były teratogenne. Niestety w tym przypadku istniało ponad 70% prawdopodobieństwo poważnego uszkodzenia płodu, nie mówiąc o ryzyku powikłań zdrowotnych dla partnerki.
No więc skoro popęd ku prokreacji potrafi do tego stopnia odebrać zdolność logicznego osądu – co tu się dziwić, że bezdzietni padają ofiarą ostracyzmu.
Awatar użytkownika
Biała
pASibrzuch
Posty: 244
Rejestracja: 9 gru 2014, 21:08

Re: Presja odnośnie posiadania dziecka

Post autor: Biała »

Skoro to oni mają problem, to nasuwa się wniosek, że nie są szczęśliwi z konsekwencjami swoich decyzji. I jak nakazuje im nasza piękna polska zawiść, skoro sami nic już zmienić nie mogą, mają wielką nadzieję, że wszyscy wokół również zmarnują sobie życie, żeby przypadkiem nikt nie mógł mieć lepiej niż oni. To będą mieć chociaż z tego jakąś marną satysfakcję...
Matka jest o 21 lat starsza od swojego dziecka. Za 6 lat dziecko będzie 5 razy młodsze od matki. Gdzie jest ojciec??
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Presja odnośnie posiadania dziecka

Post autor: panna_x »

U mnie od dłuższego czasu jest spokój w temacie, rodzice nic nie mówią, przynajmniej przy mnie. Kiedyś ojciec bardziej dogadywał, a to, że jestem starą panną, a to, że inni potrafią kogoś znaleźć, a to, że chciałby mieć wnuki. Teraz mniej gada, ale zdarza mu się, jeśli coś go najdzie, napad złego humoru, albo pojawi się gdzieś temat dzietności, niżu demograficznego w mediach itd. Natomiast gadanie o dzieciach jest powszechne.
Jak mówiłam, kiedyś lekko mnie adorował pewien facet, który jednak jest nastawiony bardzo rodzinnie i chciał mieć dzieci, więc z tego względu mi nie pasował. No i też wyczułam, że robi to na siłę, bo nie ma powodzenia u kobiet. Adorował mnie przy znajomych, więc podejrzewam, że na pokaz trochę.
On jest prorodzinny. Natomiast ci znajomi też zachowywali się irytująco. Raz, na początku, poszłam z nim na kawę, sam na sam, a on widać wszystko im wypaplał. Potem jesteśmy we wspólnym gronie znajomych, a on zaczął przy nich mi nadskakiwać, siedział obok mnie, kupił mi coś do picia. No i chciał jednemu znajomemu pokazać zdjęcia chrześniaka w telefonie, a ten znajomy mówi:" nie pokazuj, swoje sobie zrób". W sensie dziecko. A ja tam siedzę obok. Tamten może myślał, że to bardzo śmieszne. Ja czułam się tylko skrępowana. I jak jakaś maszynka, która ma służyć facetom do rodzenia dzieci, no generalnie nie było to fajne. Potem ten facet, co mnie niby podrywał, poszedł po samochód, bo miał mnie i tamtego znajomego odwieźć. On poszedł po wóz, a ja czekam z tamtym znajomym. A on do mnie: no i co, byłoby coś z tego naszego Iksa( tu padło imię tego faceta singla). On jest dobrym chłopakiem, dupowaty, ale dobry. Chłopaka byś miała, dom byś miała. No wiadomo, mamusia jest najważniejsza dla niego, ale jest w porządku.
No i też czułam się skrępowana. Po pierwsze, poszłam z nim raz na kawę, a on im już powiedział, że jestem singielką, bo skąd by wiedzieli, że nie mam chłopaka? Adorował mnie bardzo ostentacyjnie. Ponadto jak po jednym spotkaniu można ocenić, czy coś z tego będzie? Byłam z nim raz na kawie, a ten się głupio pyta, czy coś by z tego było. Adwokatem jest tamtego singla, czy co. No i jeszcze chciał mnie zachęcić domem, jakbym była bezdomna.
Potem była inna, ale bardzo podobna sytuacja. Też byliśmy na wspólnej imprezie z tym gronem znajomych, jedna pani chciała mi pokazać zdjęcia wnuczki, a inna odciąga mnie i mówi: co będziesz oglądać, swoje sobie urodzisz. Oczywiście, nadal byli swatkami. Podczas tej samej imprezy, jak byliśmy na parkiecie, to ta babka, która tak mi powiedziała o dziecku, odciągnęła tego singla, gdy tańczył z inną kobietą i skierowała na mnie. No groteska z tego wyszła zamiast jakiegokolwiek romantyzmu. Na szczęście temat się skończył.
Presja na dzieci jest w społeczeństwie bardzo duża. Jak kobieta mówi publicznie, że ich nie chce, jest na nią nagonka, tak jak była na Marię Czubaszek albo Grażynę Torbicką.
ODPOWIEDZ