Scadrial pisze: ↑9 sie 2018, 14:18
Szanse nie takie duże, a i tak lepiej żyć w warunkach trudniejszych niż nie żyć wcale. Ludzie są dzisiaj przewrażliwieni.
Komu to oceniać? Jeśli x nigdy by nie żył, to nie zaznałby swego rodzaju cierpienia, bo po prostu by nie żył.
Przewrażliwieni odnośnie do czego? W tym kontekście rozumiem to tak, jakby byli przewrażliwieni, bo głośno mówią o tym, że w domu rodzinnym byli zwyczajnie gnojeni, co jeszcze kilkanaście lat temu byłoby niedopuszczalne, bo rodzice byli świętością. Mogli bić i pić, ale byli rodzicami i należało ich szanować ze względu na wszystko, teraz czasy mamy nieco inne.
Scadrial pisze: ↑9 sie 2018, 14:18
Efekt uboczny emerytur, opieki socjalnej i postępu w medycynie. I wielu innych czynników, np. kwestie kulturowe i rozwydrzenie bachorów, które nie są wykorzystywane do pracy (pomocy), a robią co chcą i coraz więcej wymagają.
Rozwiń proszę myśl, bo nie wiem, czy dobrze zrozumiałam.
Scadrial pisze: ↑9 sie 2018, 14:18
A kiedykolwiek było?
Model małej rodziny, czyli 2+2 rozpowszechnił się dopiero w XXI wieku, natomiast za czasów moich rodziców model 2+3 był popularny i nadal dość często spotykany. Im dalej patrzymy wstecz, tym więcej posiadało się dzieci. Chłopi rozmnażali się całkiem sprawie, głównie po to, aby było więcej par rąk do pomocy i nie przesadzę, gdy napiszę, że śmiercią jednego z dzieci jakoś szczególnie się nie przejmowano, chociaż nie ma co uogólniać. Idąc jeszcze dalej, wśród par królewskich też nie poprzestawano na jednym dziecku, natomiast tutaj już dochodziła kwestia sukcesji i nacisk społeczny, gdy kraj nie mógł się doczekać męskiego potomka. Trójka - piątka dzieci była normą, bo nie bierzemy pod uwagę par, które doczekały się ledwo jednego dziecka, czy takich, które zaszalały i powołały na świat szesnaścioro.
Muszę chyba konto założyć, aby przeczytać cały artykuł, w wolnej chwili doczytam.
Scadrial pisze: ↑9 sie 2018, 14:18
A jaki to odsetek par?
Scadrial pisze: ↑9 sie 2018, 14:18
Na grubo zaznaczyłem fragmenty, które się wykluczają. Skoro efekt 500 plus był tymczasowy, to znaczy, że nadal mamy problem z dzietnością i jest o co się martwić. 1.35 dziecka (dwieście-któreś miejsce na świecie) na kobietę przy potrzebie 2.1 dla zastępowalności pokoleń to jest dramat i kilkuprocentowy wzrost w 2016 i 2017 roku niewiele zmieni, a teraz w 2018 zanotowano spadek.
Liczbowo nie mam zielonego pojęcia, jednak na pewno nijak ma się do par, które wyrażają chęć posiadania dziecka. Spójrz, w jakim temacie dyskutujemy i czego on dotyczy. Człowieka, który nie chce mieć dzieci, ludzie traktują jak ufoludka. To jest nawet ładnie widoczne podczas proponowania młodym rodzicom drugiego dziecka, bo co taki jedynak będzie robił. A potem trzeciego, bo dwójka to tak smutno. Z drugiej strony śledząc wykres liczby ludności jasno widać, że (w zaokrągleniach) 60 lat temu na kobietę przypadała trójka dzieci, dzisiaj jest to już jedno dziecko. Żadne socjale tego nie naprawią, bo jeśli para nie chce dziecka, to nic ich nie przekona, a cała reszta przyczyni się do przyrostu naturalnego na krótką chwilę. Jakie rozwiązanie proponujesz? Pytam poważnie, bo mi już gdzieś majaczy wizja z Opowieści Podręcznej. Mnie choćby proponowali cztery miliony, to na dziecko bym się nigdy nie zdecydowała. Całkiem niedawno było głośniej o alarmie, jaki podnieśli naukowcy, gdy stwierdzili, że Japonii grozi wyludnienie, bo na świat przychodzi coraz mniej dzieci. Może ja patrzę na to zbyt optymistycznie, ale uważam, że to rozdmuchany problem. Owszem, par, które nie chcą mieć dzieci, jest więcej na tle tych, które dzieci mieć chcą, ale z biegiem lat to się wyrówna. Ludzie nie przestaną się nagle rozmnażać. Problem nie naprawi się w ciągu dziesięciu lat, ale w końcu wszystko dojdzie do jako takiej normy. Jedna rzecz, o której chciałam wspomnieć. Jeśli u nas spadek przyrostu naturalnego jest na tyle poważnym problemem, to nie rozumiem, dlaczego ucięto dofinansowanie programu in vitro, który powoływał na świat ogromną ilość dzieci. Nie rozumiem, dlaczego nie zostaną zalegalizowane związki jednopłciowe, aby te mogły się rozmnażać, kobieta z kobietą za pomocą in vitro, banku spermy lub innego mężczyzny, mężczyzna z mężczyzną z pomocą surogatki. Wiem, jakieś chore uprzedzenia, natomiast wydaje mi się, że jeśli kraj jest w tak dramatycznej sytuacji, to powinno robić się wszystko, aby temu zapobiec, tymczasem bawimy się w socjale, które nie przynoszą żadnych efektów.