Re: Zmienić coś w życiu
: 21 paź 2015, 21:26
Nie mnie a którejś modce - ja sobie gdzieś pomarudziłam, a na następny dzień zauważyłam, że temat wydzielono
marisaxyz, mocno trzymam kciuki!
marisaxyz, mocno trzymam kciuki!
I takich wątków trzeba. Aż miło się czyta każdy post. I jak rozmowa kwalifikacyjna?marisaxyz pisze:Także dziękuję Librze za założenie tego wątku, bo to mnie jakoś pchnęło do działania
A dziękuję,w porządku muszę jeszcze pozałatwiać sprawy w starej robocie i mogę zaczynać aż się sama sobie dziwię że tak nagle stwierdziłam że trzeba coś zmienić i co najważniejsze na samym postanowieniu się nie skończyłoPatryk pisze:I takich wątków trzeba. Aż miło się czyta każdy post. I jak rozmowa kwalifikacyjna?marisaxyz pisze:Także dziękuję Librze za założenie tego wątku, bo to mnie jakoś pchnęło do działania
Pomyślałem sobie: "no nareszcie Heremis zaczął robić coś z sensem" i czytam dalej:Heremis87 pisze:Od dwóch lat moje dziwne stany wzmagały się, cały czas chciałem zmiany, ale ciągle te same kalki, schematy, niemoc. Po ciężkich przeprawach z samym sobą wreszcie jest jakby lepiej. Postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce, uporządkować nieco swoje życie, wprowadzić, więcej działania, a mniej bezsensownego rozmyślania nad wszystkim..
No to żeś "wziął sprawy w swoje ręce", naprawdę, niech cie *wuj strzeli.Heremis87 pisze:Codziennie medytuję 2x dziennie (zmieniłem mantrę z chrześcijańskiej na bardziej gnostycką), joga kilkanaście minut, postanowiłem spróbować płukania olejem (podobno pomaga),.
Gwarancje to można dostać na nową pralkę.wyrwana_z_kontekstu pisze:Nie ma absolutnie ŻADNEJ gwarancji, że terapia i leki mu pomogą. Aczkolwiek warto próbować, też miałam kiedyś nadzieję na wyleczenie się z dystymii, tudzież przegrywu życiowego. To nie takie proste.
Nie napisałem nic o metodzie na "życiowe nieogarnięcie", tylko o metodzie na zaburzenie, które mogło powstać na skutek tegoż. Złośliwi powiadają, że na dystymie zapadają ci, którym nie powiodło się w życiu. Można to sobie wyobrazić jako chroniczny niedobór serotoniny, który upośledza pracę mózgu, dokładniej funkcje/umiejętność rozwiązywania problemów.wyrwana_z_kontekstu pisze:Napisałeś o lekach i terapii jako skutecznej metodzie na walkę z życiowym nieogarnieciem, pozwoliłam sobie się nie zgodzić, tylko tyle.
Właśnie, co wtedy, Wuju Dobra Rado?
"Com napisał, napisałem." jednak chętnie odniosę się do tego, co napisałeś.morowy pisze: No to żeś "wziął sprawy w swoje ręce", naprawdę, niech cie *wuj strzeli.
(...)
Zaprawdę powiadam ci, kiedy ciało choruje - duch zdrowy nie będzie,a kiedy duch udręczony - ciało w chorobę się stacza. Tak oto wzajemnie wspierają się w chorobie duch z ciałem i jedno drugie ku niemocy popycha. Tedy wina picie wieczorem, spacerowanie i medytacja itp. - ulge i pomoc małą zrobić zdoła, ale co popsuło się w ciele i duchu - takież (zazwyczaj) i pozostanie, a jeno ku gorszemu pójść jeszcze może. Po pomoc więc do mędrców, co w leczeniu i ducha i ciała biegli są, udać ci się godzi i powinnością twoją jest, aby nie zawieść Bóstwa, które powierzyło ci istność twoją w twoje ręce i dbać o nią na Jego chwałę przykazało. Amen"
Nie mam zamiaru nikomu sprzedawać mojego przepisu na szczęście, każdy szuka na własną rękę, to co dobre dla mnie nie będzie takie dla innychmorowy pisze:
Ps Oczywiście nie kupuje większości twoich twierdzeń i zapewnień. A już na pewno nie kupuje twojego światopoglądu. Na razie dam ci jednak z tym spokój, bo to tematy na inne okazje. Mnie chodziło tylko o to, żebyś chociaz raz zamienił Picie Wina, Medytowanie i Dietę na wizyte u psychologa. Nie trafiłem z "wujkiem dobra rada", więc pozdrawiam i życzę powodzenia w przywracaniu dobrego samopoczucia własnymi metodami - oby nie była to kolejna remisja, która skończy się szybciej, niż zaczęła.
Dużo lepszy ten nowy awatar, pozdr.!