Ja na gadanie o "szukaniu chłopaka" taki sposób znalazłam, że ogólnie rzadko kontaktuję się z rodziną - mieszkam ponad 150 km od nich i staram się rzadko gadać przez telefony, czego ogólnie nie lubię. Jak już komuś uda się trafić na mój dobry humor, kiedy odbiorę, to korzystają z okazji i mówią o ważniejszych rzeczach, nie o takich pierdołach. Jak widać skuteczne przy swojej prostocie
Ale jakieś takie fatum właśnie na kobietach ciąży, że to na nie jest presja, żeby poświęciły się dla rodziny itp. facet ma większe prawo, żeby po prostu ŻYĆ DLA SIEBIE. To taki z tego wniosek, że kobieta tak do dwudziestego roku życia jest człowiekiem i ma prawo sobie żyć, potem już koniecznie "oddać się innym" i tak kurczę do końca... To chyba śmierć byłaby wymarzonym wytchnieniem, "zejściem z posterunku" żeby nareszcie mieć spokój...
Nie że popieram gender i te medialne popisy, ale jedna dobra strona tych działań jest taka, że pokazuje, że można żyć inaczej niż tylko według "jedynego słusznego schematu". Tak w ogóle mi się wydaje, że na Zachodzie jest większa tolerancja, nie mówię tu o samej orientacji, byciu singlem/w związku, ale w kategoriach ogólnie pojętego stylu życia.
A dziewictwo to chyba prywatna sprawa... I nie rozumiem, co to obchodzi lekarza, którego ta sprawa przecież "osobiście" nie dotyczy. Moja poprzednia ginekolog jakoś problemów mi nie robiła, nawet raz ją zapytałam, jak to jest z niektórymi badaniami i dowiedziałam się, że raczej w takich wypadkach bada się tylko w razie potrzeby. Jak w przyszłości jakiś lekarz będzie coś gadał, to chyba mu powiem, że jak mu to przeszkadza, niech tę błonę usunie chirurgicznie