Strona 1 z 10

Obawa przed wieczną samotnością :(

: 25 lip 2017, 11:45
autor: KUNDZIA
Macie tak czasem?Takie myśli,że ta aseksualna połówka się nigdy nie pojawi w waszym życiu i będziecie samotni do końca życia?Nie mieć się do kogo odezwać,ani przytulić,wyżalić,dzielić z kimś radości,smutku,podroczyć się nawet się z kim zestarzeć.Bo ja tak często mam,że nie mam dla kogo żyć itp.Chłopcy mi się podobają,nawet mam fantazje romantyczne.Ale jakby przyszło co do czego to pewnie dałabym mu kosza,ponieważ i tak byłabym mu nie potrzebna,bo taki chłopak szukałby pewnie seksualnej partnerki ehh..... szkoda słów :( Wiem,że ten wątek jest ciut chaotyczny,lecz po prostu chcialabym wiedzieć,czy jestem sama z takimi obawami.

Re: Obawa przed wieczną samotnością :(

: 25 lip 2017, 14:21
autor: Nothingness
Czasem sobie gdybam, co będzie za X lat i czasem, kiedy widzę siebie w tych gdybaniach samą, to mi przeszkadza, ale są i momenty, w których to po mnie "spływa". Ogólnie zawsze może być też tak, że człowiek umrze wcześniej, to też jakaś opcja :lol:

Re: Obawa przed wieczną samotnością :(

: 25 lip 2017, 14:38
autor: KUNDZIA
Nothingness-W sumie mogłoby i tak być,np. ktoś może zachorować,ulec wypadkowi lub inne ale lepiej chyba wypluć te słowa:)

Re: Obawa przed wieczną samotnością :(

: 25 lip 2017, 15:34
autor: Nothingness
Dokładnie tak. Dlatego jednak lepiej byłoby znaleźć kogoś, z kimś można spędzić szczęśliwie życie :)

Re: Obawa przed wieczną samotnością :(

: 27 lip 2017, 16:46
autor: Słomiany Zapał
KUNDZIA pisze:Macie tak czasem?Takie myśli,że ta aseksualna połówka się nigdy nie pojawi w waszym życiu i będziecie samotni do końca życia?Nie mieć się do kogo odezwać,ani przytulić,wyżalić,dzielić z kimś radości,smutku,podroczyć się nawet się z kim zestarzeć.
Czasami tak bywa, ale szybko mija :lol: Obawą przed samotnością nie mogę tego jednak nazwać. Po prostu myślę, że miło by było mieć u boku taką bliską osobę. Z drugiej strony bycie solo jest ok i jakoś wątpię, że mi się kiedyś odmieni.

Re: Obawa przed wieczną samotnością :(

: 5 sie 2017, 03:06
autor: Heremis87
U mnie jest inaczej, w ogóle nie obawiam się samotności po kres tego życia. coraz bardziej akceptuję fakt, że przez życie będę szedł sam, co w moim przypadku nie oznacza samotności. W młodzieńczych latach miotałem się w pogoni za miłością, a teraz wszystko jasne, droga jest oczywista. Po prostu jestem samotnikiem, miłym dla ludzi, ale bardziej skupionym na swoich zajęciach niżeli kontakcie z innymi. Myślę,że to dość indywidualna sprawa.

Re: Obawa przed wieczną samotnością :(

: 5 sie 2017, 22:06
autor: Keri
Czasami tak mam, jednak mniej z powodu braku parcia na seks, co za sam fakt nie nadawania się do związku i bycia z kimś we dwójkę ;)

Nie nadaje się do tego typu relacji, co jeszcze dodatkowo wyklucza mnie w tej kwestii i jeśli chodzi o to co będzie za jakiś czas to im starsi rodzice tym bardziej obawiam się co będzie :)

Re: Obawa przed wieczną samotnością :(

: 6 sie 2017, 02:29
autor: Nightmarine
Żyj dla siebie. Inni raz są, raz ich nie ma, przychodzą i odchodzą. Nawet jeśli się ktoś znajdzie, to nie znaczy, że będzie z Tobą na zawsze. Nawet jeśli ktoś z Tobą będzie, nie oznacza automatycznie, że nie będziesz się czuć samotna. Sama jestem nastawiona raczej na to że będę sama; ani mnie to ziębi ani grzeje. Zarówno życie samemu, jak i życie z kimś mają swoje zalety i wady, na ten moment nie jestem przekonana, które z tych wad jestem bardziej skłonna tolerować.

Re: Obawa przed wieczną samotnością :(

: 7 sie 2017, 12:23
autor: carnation345
Kiedyś tego nie odczuwałam, myślałam że samotność nie będzie mi przeszkadzać. Ale jednak z wiekiem trochę mi się to zmienia i coraz bardziej brakuje mi drugiej osoby z którą mogłabym 'dzielić życie'.

Re: Obawa przed wieczną samotnością :(

: 7 sie 2017, 17:47
autor: Agi-jogi
Pozwolę sobie w tym wątku na długi cytat, bo pasuje tu idealnie moim zdaniem, przeczytajcie:
"Człowiek nie nauczył się jeszcze, jak poznać piękno samotności. Zawsze tęskni za kimś, zawsze pragnie być z kimś – z przyjacielem, z żoną, z mężem, z dzieckiem... z kimś. Stworzył więc społeczności, kluby, partie, ideologie, kościoły. U podstaw tego tkwi potrzeba, by jakoś zapomnieć o własnej samotności. Będąc powiązanym z tak wieloma tłumami próbujesz zapomnieć o czymś, co pojawia się natychmiast po zapadnięciu ciemności – o tym, że urodziłeś się samotny, że umrzesz samotny, że cokolwiek robisz – jesteś samotny.

Samotność jest czymś esencjonalnie związanym z twoim istnieniem i nie ma sposobu, by tego uniknąć. Ludzie boją się samotności i robią wszystko by jej uniknąć. Pójdą do kina na kiepski film, obejrzą mecz piłki nożnej... czy widzieliście coś bardziej idiotycznego? Kilku idiotów przerzuca piłkę na drugą stronę boiska, kilku kolejnych idiotów odrzuca ją z powrotem... a miliony innych idiotów gapi się na to, jakby działo się coś niezmiernie ważnego. W tłumie czują się lepiej i zdrowiej, gdyż wokół jest tylu podobnych ludzi. Każdy wspiera każdego by nie czuć się szalonym.

Wystarczą trzy tygodnie całkowitej izolacji: żadnych gazet, telewizji, radia, żony, męża, dzieci. Trzy tygodnie bez religii, społeczeństwa, klubów, uniwersytetów... pojawi się lęk, dosłownie oszalejesz. Będziesz zdumiony, widząc siebie w zupełnej samotności. Zrozumiesz, że to co robiłeś przez całe swoje życie, było niczym innym, jak tylko zakrywaniem dziur i ran własnego istnienia, zakrywaniem ich pięknymi kwiatami. Ale kwiaty nie uleczą ran. Być może odkryte rany mogą się zabliźnić. Zakryte, wypełniają się coraz większą ropą. Samotność to odkrywanie samego siebie. Osamotnienie to tęsknota za innymi, dopominanie się o innych, uzależnienie od innych. Stąd, ktoś inny ma nad tobą władzę, a ty masz władzę nad kimś innym. Osamotnienie jest słabością. Samotność jest siłą.

Jesteśmy sobie obcy. Być może spotkaliśmy się i żyjemy razem, ale nasza samotność jest zawsze z nami. Przestań uciekać od siebie samego i zatapiać się w różnych rodzajach narkotyków, relacji, religii. Nie przerzucaj własnych problemów na innych. Każdy musi sam rozwiązywać własne problemy, a nie ma ich zbyt wiele wszystkie są wynikiem jednego, którego nie rozwiązałeś dotychczas. Problem ten tkwi w tym, jak wejść we własną samotność bez lęku? Moment, w którym wejdziesz we własną samotność bez lęku, będzie tak pięknym i ekstatycznym doświadczeniem, że nie istnieje nic, z czym mógłbyś to porównać.

Zaakceptuj samotność radośnie, wejdź w nią tak głęboko, jak to tylko możliwe. Im głębiej się znajdziesz, tym odleglejsze staną się wszystkie problemy. Nie ma już potrzeby potrzebować, nie ma potrzeby być potrzebnym. I chwila gdy dotkniesz samego centrum własnego istnienia będzie oznaczała, że dotarłeś do domu."

Re: Obawa przed wieczną samotnością :(

: 20 wrz 2017, 19:58
autor: ColdChris
No dobra to czas na changę ;)

Re: Obawa przed wieczną samotnością :(

: 23 wrz 2017, 08:12
autor: panna_x
Tak, mam tak czasem. Jest to pewna sprzeczność, bo z jednej strony jestem samotniczką, introwertyczką, lubię czas spędzony sama ze sobą, lubię odpływać w świat swoich myśli. Z drugiej nie lubię być sama cały czas. Lepiej się czuję, jak jednak ktoś jest w domu, tyle że rodzice są obok w innym pokoju, ale jest to zupełnie inne wrażenie, niż jak się siedzi samemu cały czas. Kiedyś myślałam, że sama dam radę, ale to było wtedy, kiedy miałam studia,zajęcia, spotykałam się ze znajomymi. A kiedy to się skończyło, to jednak zaczęło mi brakować ludzi, spotkań, wyjść, rozmów itd. Samotne wyjścia przestały w pewnym momencie mi sprawiać przyjemność. Także ja potrzebuję kontaktu i życia towarzyskiego, nie mogę żyć sama, ale nie potrafię nawiązywać i podtrzymywać znajomości. Teraz jest już lepiej w tym temacie, bo znalazłam nowe grono znajomych i trochę ożywiłam życie towarzyskie. I jestem zadowolona. Związku w sensie mieszkania razem bym nie chciała, bo mam wiele nawyków, które mogą złościć, i sama też nie jestem wyrozumiała i skłonna do kompromisów, więc druga osoba by mnie mogła wkurzać. Raczej wątpię, bym trafiła na kogoś, z kim tak idealnie się dobiorę, że moglibyśmy bezproblemowo żyć razem. Więc zamiast wykluczenia samotności, mogłabym popaść w złość i frustrację. Wiem, że ludzie długo ze sobą będący, zaczynają działać sobie na nerwy, są spiny, kłótnie- słyszę np w pracy narzekania koleżanek mężatek na mężów i sama dla siebie takiego życia bym nie chciała. Tak więc ani zupełna samotność, ani typowy związek nie byłby dobrym rozwiązaniem dla mnie. Najlepsze dla mnie właśnie takie ożywione życie towarzyskie, wyjście, spotkania, nawet chodzenie w gości czy zapraszanie kogoś byłoby ok, ale czasowe, więc potem zawsze można wrócić do swojej bezpiecznej przystani i odpocząć- gdybym np znów miała ochotę chwilę pobyć sama. A związek też podobny, spotykać się, ale nie mieszkać razem, taki bym chciała.

Re: Obawa przed wieczną samotnością :(

: 23 wrz 2017, 21:06
autor: Azshara
Nie w aż takim stopniu ale miewam. Szczególnie wtedy, gdy poznam chłopaka, który nie dość, że podoba mi się fizycznie to na dodatek wiem, że pod kątem charakterów dogadalibyśmy się świetnie. I właśnie wtedy włącza mi się myślenie, że dramat, samotność i gadanie do ściany, a najśmieszniejsze jest to, że normalnie samotne życie nie przeraża mnie ani trochę, po prostu tak się wtedy we mnie kumuluje z frustracji, złości i zrezygnowania, że pojawiają się myśli, które w normalnych okolicznościach nigdy by mi do głowy nie przyszły, tylko te cholernie kiełki nadziei zawsze zrobią niezłe zamieszanie. Frustracja i złość, bo gdyby się mną zainteresował to nic by z tego nie wyszło. Co mogłabym mu dać, skoro odpada jeden z fundamentów związku ludzi seksualnych? Od tego ma się przyjaciół, nie partnera. Atrakcyjność jest ważna ale traktuję ją jak coś na co lubię patrzeć i mieć dla siebie, nie po to, aby z niej dosłownie korzystać, a i o swoim wyobrażeniu związku już w innym temacie pisałam, więc wszystko składa się w całość. Zrezygnowanie, bo ostatecznie i tak machnę na to ręką skoro wiem, że całe przedsięwzięcie można o ścianę potłuc i to by było na tyle.
Jestem na etapie "chcę", a "nie chcę" tylko pomiędzy brakuje mi stabilnego gruntu, na którym mogłabym osiąść z całym spokojem i nie powiem, aby było to komfortowe, bo jest ciężko, gdy samemu nie wie się czego tak naprawdę nam potrzeba.

Re: Obawa przed wieczną samotnością :(

: 24 wrz 2017, 02:08
autor: Viljar
Parę znajomych osób odwołało swój przyjazd na Poznań Game Arena za dwa tygodnie. A to oznacza, że następna okazja do spotkania jakichś znajomych mordek dopiero za - bagatela - pięć miesięcy.

Kiedyś machnąłbym na to ręką. Ale od czasu, gdy pracuję w domu, zauważyłem, że trochę "dziczeję" w sensie, że siłą rzeczy coraz mniej mam do czynienia z ludźmi. Teraz zdaję sobie sprawę, że mi to przeszkadza. Problem w tym, że nie mam pojęcia, jak można ten stan zmienić.

Druga sprawa - taki mi się "kryzys wieku" odezwał, że jak widzę młodych ludzi trzymających się za ręce, całujących się, bawiących się razem, to mam ochotę ryczeć. Tym bardziej, że większa jest szansa na to, że za mojego życia zostanie założona kolonia na Marsie niż że uda mi się kiedyś jeszcze iść na randkę. Bo niby jakim cudem mam kogoś poznać? Portale randkowe? Wolne żarty - w innym wątku pisałem, jak się taka próba skończyła. Poza tym tam się udzielają kobiety w stu procentach seksualne, więc... spuśćmy litościwie zasłonę milczenia.

Re: Obawa przed wieczną samotnością :(

: 24 wrz 2017, 08:17
autor: Małgorzata95
Viljar pisze: 24 wrz 2017, 02:08 Bo niby jakim cudem mam kogoś poznać? Portale randkowe? Wolne żarty - w innym wątku pisałem, jak się taka próba skończyła. Poza tym tam się udzielają kobiety w stu procentach seksualne.
Są portale typu zapisaniwsobie.pl czy przeznaczeni.pl, dla ludzi z wartościami, którzy nie myślą tylko o jednym; możesz napisać tam wprost, że seks Cię nie interesuje. Powodzenia!