Do NIE AS-ów którzy sa z AS-ami

Forum dla dyskusji o rozmaitych związkach: as + as, as + nie-as...i wszystko pomiędzy.
Awatar użytkownika
EineKleineNachtmusik
mASełko
Posty: 145
Rejestracja: 5 sty 2021, 21:54

Re: Do NIE AS-ów którzy sa z AS-ami

Post autor: EineKleineNachtmusik »

bronx34 pisze: 11 kwie 2021, 09:49 Miłej niedzieli.
Wzajemnie. Najlepszego. :)
Krol_Artur
bobASek
Posty: 1
Rejestracja: 27 paź 2022, 10:39

Re: Do NIE AS-ów którzy sa z AS-ami

Post autor: Krol_Artur »

Witam,

Jestem nowy ponieważ diagnozowałem problem długo... 12 lat. Jestem facetem, który zawsze dbał o siebie siłownia, bieganie +parę innych aktywności które teraz pozwalają mi odreagować.
Mój związek zaczął się 14 lat temu, zakochałem się w mojej obecnej żonie (mój typ charakteru to sangwinik +WWO). Jestem osobą wierzącą chociaż nie wtedy gdy poznałem żonę.
Jak się poznaliśmy, współżycia było często ale patrząc z perspektywy czasu to często było organizowane przeze mnie. Poza tym już po kilku miesiącach bycia razem dowiedziałem się, że moja luba nie chce się całować - nie lubi tego nie całujemy się do dziś ...
To była moja pierwsza kobieta, wcześniej jakieś epizodyczne przypadki seksu więc uznalem to, że ona tak ma. Było to dla mnie dziwne ale stwierdziłem, że pewnie dużo osób tak ma.

Byliśmy razem 2 lata potem wpadliśmy. Ja uznalem, że ją kocham i że będzie dobrą matką dla moich dzieci...
Ślub, zawsze myślałem, że po ślubie to będzie pięknie, że będziemy mogli się kochać kiedy tylko będziemy mieć na to chęć, jak srodze się zdziwiłem.
Ja pochodzę z "dobrego domu" rodzice wierzący, tylko raz słyszałem ich kłótnię, raz przez cały okres dorastania. Moja żona niestety wprost przeciwnie jej rodzice 2 choleryków, wieczne kłótnie itp. Jak można się domyślić na początku naszego bycia razem, nie wiedziałem co się dzieje...
Żona nagle się zmieniła, przestała ustępować i zaczęła się o wszystko wykłucać. Z mojej perspektywy czułem się oszukany, wcześniej było inaczej. Po 1 dziecku, było mi ciężko, ona nie chciała dzieci, ale jak już było to ogarniała temat. Problemem był stres i frustracja którą wyładowywała na mnie, krzyki i na początku próby rękoczynów (za 2gim razem złapałem jej rękę gdy chciała mnie uderzyć, nie dałem jej się wyrwać i powiedziałem, że jeszcze raz to jej oddam - to skończyło następne próby).
Seks wyglądał tak, że był wtedy kied już ona "miała dość mojego jeczenia". Można się domyśleć jaka była atmosfera...
Często było tak, że jak jej było dobrze a mi jeszcze nie, schodziła ze mnie i mówiła, że ma dość, że ją obcieram - to był początek mojego problemu z przedwczesnym wytryskiem...
Po 5 latach stwierdziła, że przydałoby się 2gie dziecko bo samemu (synowi) to słabo. Stwierdziłem, że ok finansowo damy radę czemu nie.
To był 2gi raz kiedy myślałem, że będzie fajnie... Nie nie było, nie pamiętam kiedy się tak z nią kłóciłem jak w tamtym okresie... Po narodzinach 2giej córki żona zaszła w 3 nieplanowaną ciąże... Już szkoda pisać co się tam działo.
Po moim nawrócenie na Wiarę zacząłem czytać, uczyć się o kochaniu samego siebie później dużo więcej o psychologii. W międzyczasie po wykańczaniu mieszkania (wykanczalem sam z rodzicami). Po 1 mies udało mi się wykończyć. Niestety to co się działo w małżeństwie i bardzo duży wysyłek fizyczny i psychiczny przy wykańczaniu doprowadził do tzw. "śmierci biznesmenami na urlopie".
W sobotę skończyłem, przewiozłem wszystkie rzeczy ze starego do nowego mieszkania(zona była u rodziców przez 2 mies). Niedzielę stwierdziłem, że spędzę nad jeziorem.

W poniedziałek rano się zaczęło, pełen pakiet somatyczny:
Zawroty głowy, bóle w klatce piersiowej i brzuchu, raz prawie nie zemdlałem. Wylądowałem na badaniach - Echo serca, dopler żył, kardiolog, neurolog, badania tarczycy i endokrynolog i jeszcze parę innych... Z każdego badania i gabinetu to samo - jest Pan zdrowy...
Padło na nerwice i psycholog, jak zacząłem opisywać p. psycholog jak wygląda nasze życie i pożycie to sama się wkurzała... Trafiłem od psychologa do psychiatry po ssri na przedwczesny wytrysk, chociaż żona mi w tym nie chciała pomoc (wymóg sex przynajmniej 2xtyg) jej mój przedwczesny wytrysk nie przeszkadzał. Dla mnie był jak kastracja, znów kłótnie o współżycie...
Chciałem żeby ona poszła do psychologa albo razem na terapię małżeńską - stwierdziła, że sam sobie mogę iść na terapię.
Ostatnio jest raz lepiej raz gorzej. Nerwic dalej daje o sobie znać bo nie jest łatwą osobą do życia a poza tym dochodzi problematyczne współżycia. Dla mnie norma to 1-2 x na dzień, dla niej 1x mies max.
Mnie trzymają w ryzach aktywności (medytacja na różańcu, sport, itp)

Po co to pisze... żeby Asy które tutaj są przestały się pysznić i mówić, że to spoko i można wchodzić w związki. Ja mam dość i czasami chciałbym już zejść z tego padołu łez. Jeśli jesteś asem nie pchaj się do związku. Możesz kogoś zniszczyć.

Do nieAsów czy ktoś testował spanie osobno jako poprawę przy nerwicy?
czarodziejka3
przedszkolASek
Posty: 8
Rejestracja: 18 lis 2020, 22:27

Re: Do NIE AS-ów którzy sa z AS-ami

Post autor: czarodziejka3 »

Krol_Artur pisze: 27 paź 2022, 11:31 Witam,

Jestem nowy ponieważ diagnozowałem problem długo... 12 lat. Jestem facetem, który zawsze dbał o siebie siłownia, bieganie +parę innych aktywności które teraz pozwalają mi odreagować.
Mój związek zaczął się 14 lat temu, zakochałem się w mojej obecnej żonie (mój typ charakteru to sangwinik +WWO). Jestem osobą wierzącą chociaż nie wtedy gdy poznałem żonę.
Jak się poznaliśmy, współżycia było często ale patrząc z perspektywy czasu to często było organizowane przeze mnie. Poza tym już po kilku miesiącach bycia razem dowiedziałem się, że moja luba nie chce się całować - nie lubi tego nie całujemy się do dziś ...
To była moja pierwsza kobieta, wcześniej jakieś epizodyczne przypadki seksu więc uznalem to, że ona tak ma. Było to dla mnie dziwne ale stwierdziłem, że pewnie dużo osób tak ma.

Byliśmy razem 2 lata potem wpadliśmy. Ja uznalem, że ją kocham i że będzie dobrą matką dla moich dzieci...
Ślub, zawsze myślałem, że po ślubie to będzie pięknie, że będziemy mogli się kochać kiedy tylko będziemy mieć na to chęć, jak srodze się zdziwiłem.
Ja pochodzę z "dobrego domu" rodzice wierzący, tylko raz słyszałem ich kłótnię, raz przez cały okres dorastania. Moja żona niestety wprost przeciwnie jej rodzice 2 choleryków, wieczne kłótnie itp. Jak można się domyślić na początku naszego bycia razem, nie wiedziałem co się dzieje...
Żona nagle się zmieniła, przestała ustępować i zaczęła się o wszystko wykłucać. Z mojej perspektywy czułem się oszukany, wcześniej było inaczej. Po 1 dziecku, było mi ciężko, ona nie chciała dzieci, ale jak już było to ogarniała temat. Problemem był stres i frustracja którą wyładowywała na mnie, krzyki i na początku próby rękoczynów (za 2gim razem złapałem jej rękę gdy chciała mnie uderzyć, nie dałem jej się wyrwać i powiedziałem, że jeszcze raz to jej oddam - to skończyło następne próby).
Seks wyglądał tak, że był wtedy kied już ona "miała dość mojego jeczenia". Można się domyśleć jaka była atmosfera...
Często było tak, że jak jej było dobrze a mi jeszcze nie, schodziła ze mnie i mówiła, że ma dość, że ją obcieram - to był początek mojego problemu z przedwczesnym wytryskiem...
Po 5 latach stwierdziła, że przydałoby się 2gie dziecko bo samemu (synowi) to słabo. Stwierdziłem, że ok finansowo damy radę czemu nie.
To był 2gi raz kiedy myślałem, że będzie fajnie... Nie nie było, nie pamiętam kiedy się tak z nią kłóciłem jak w tamtym okresie... Po narodzinach 2giej córki żona zaszła w 3 nieplanowaną ciąże... Już szkoda pisać co się tam działo.
Po moim nawrócenie na Wiarę zacząłem czytać, uczyć się o kochaniu samego siebie później dużo więcej o psychologii. W międzyczasie po wykańczaniu mieszkania (wykanczalem sam z rodzicami). Po 1 mies udało mi się wykończyć. Niestety to co się działo w małżeństwie i bardzo duży wysyłek fizyczny i psychiczny przy wykańczaniu doprowadził do tzw. "śmierci biznesmenami na urlopie".
W sobotę skończyłem, przewiozłem wszystkie rzeczy ze starego do nowego mieszkania(zona była u rodziców przez 2 mies). Niedzielę stwierdziłem, że spędzę nad jeziorem.

W poniedziałek rano się zaczęło, pełen pakiet somatyczny:
Zawroty głowy, bóle w klatce piersiowej i brzuchu, raz prawie nie zemdlałem. Wylądowałem na badaniach - Echo serca, dopler żył, kardiolog, neurolog, badania tarczycy i endokrynolog i jeszcze parę innych... Z każdego badania i gabinetu to samo - jest Pan zdrowy...
Padło na nerwice i psycholog, jak zacząłem opisywać p. psycholog jak wygląda nasze życie i pożycie to sama się wkurzała... Trafiłem od psychologa do psychiatry po ssri na przedwczesny wytrysk, chociaż żona mi w tym nie chciała pomoc (wymóg sex przynajmniej 2xtyg) jej mój przedwczesny wytrysk nie przeszkadzał. Dla mnie był jak kastracja, znów kłótnie o współżycie...
Chciałem żeby ona poszła do psychologa albo razem na terapię małżeńską - stwierdziła, że sam sobie mogę iść na terapię.
Ostatnio jest raz lepiej raz gorzej. Nerwic dalej daje o sobie znać bo nie jest łatwą osobą do życia a poza tym dochodzi problematyczne współżycia. Dla mnie norma to 1-2 x na dzień, dla niej 1x mies max.
Mnie trzymają w ryzach aktywności (medytacja na różańcu, sport, itp)

Po co to pisze... żeby Asy które tutaj są przestały się pysznić i mówić, że to spoko i można wchodzić w związki. Ja mam dość i czasami chciałbym już zejść z tego padołu łez. Jeśli jesteś asem nie pchaj się do związku. Możesz kogoś zniszczyć.

Do nieAsów czy ktoś testował spanie osobno jako poprawę przy nerwicy?
Cześć. Myślę że seks to nie jest główny problem w Twoim małżeństwie. Wyobraziłam sobie jak muszą wyglądać wasze relacje, jaka atmosfera między wami panuje i nie dziwię się, że nie ma między wami zbyt wiele intymności. Nie wiem, czy Twoja żona jest osobą aseksualna. Napisałeś, że na początku waszej relacji często uprawialiscie seks. Nie wydaje mi się, by Twoja żona była osobą aseksualną, chociaż oczywiście mogę się mylić.
Myślę, że relację między wami da się odbudować, również pod kątem intymnym, ale to wymagałoby wizyt u psychologa i seksuologa. Wspomniałeś o trudnym dzieciństwie żony, więc na pewno ma ona sporo tematów, nad którymi musiałaby popracować, żeby wyjść na prostą, przestać uciekać się do agresji itp. Szkoda, że ona nie chce podjąć tego trudu. Myślę że jedyne co Ci zostaje to próba nakłonienia jej do wizyt u specjalisty.
Nie wiem, dlaczego złościsz się na cała asową społeczność. Nie można wrzucać wszystkich do jednego worka. Ja np. spotykając się ostatnio z seksualnym mężczyzną, powiedziałam, że nie chce uprawiać seksu i mocno akcentowałam, że to może w przyszłości wywołać problemy, a mimo to on i tak chciał tę znajomość kontynuować.
W ogóle zanik intymności w związkach z dłuższym stażem, przy natłoku obowiązków, posiadaniu dzieci to raczej nie jest jakiś wielki ewenement. Dlaczego ludzie tak często zdradzają? Bo pewnie czegoś im w związkach brakuje i nie wydaje mi się, by problemem był fakt, że druga połówką okazała się asem. Wyszło by na to, że asów w społeczeństwie jest podejrzanie dużo.
Myślę że najpierw powinniście ogólnie popracować nad waszym małżeństwem, odbudować więź między wami, a to stworzyłoby pole do intymności.
Awatar użytkownika
reita
młodASek
Posty: 29
Rejestracja: 23 wrz 2019, 19:03

Re: Do NIE AS-ów którzy sa z AS-ami

Post autor: reita »

Krol_Artur pisze: 27 paź 2022, 11:31 Po co to pisze... żeby Asy które tutaj są przestały się pysznić i mówić, że to spoko i można wchodzić w związki. Ja mam dość i czasami chciałbym już zejść z tego padołu łez. Jeśli jesteś asem nie pchaj się do związku. Możesz kogoś zniszczyć.
Myślę, że związek AS+S ma szansę wypalić jeśli:

1) S nie ma zbyt wysokiego libido lub kocha AS tak mocno, że jest w stanie dla tej osoby funkcjonować poniżej swoich potrzeb, a do tego od samego początku związek funkcjonuje na jasnych i ściśle określonych zasadach (u was tego nie było, skoro żona zaczęła się kompletnie inaczej zachowywać po ślubie) i każda ze stron jest w stanie iść na jakieś seksualne kompromisy (AS jest w stanie czasem uprawiać jakąś formę seksu, S jest w stanie uprawiać jakąś formę seksu - i czerpać z niej z grubsza taką samą satysfakcję bez względu na to czy to seks waginalny czy nie - rzadko z punktu widzenia średniej częstotliwości współżycia alloseskualnych)
2) S dostaje przyzwolenie na skoki w bok i żadna ze stron nie ma z tym problemu

Podkreślam, że jest wtedy SZANSA, a nie pewność, że związek wypali. Bo osobiście też uważam, że generalnie asy nie powinny się wiązać z seksualnymi. Nawet wyżej wymienione przeze mnie scenariusze wiążą się z pewnym emocjonalnym kosztem, który może narastać w czasie i w pewnym momencie być ciężki do wytrzymania. Ale teoretycznie jakaś szansa powodzenia jest, ostatecznie nawet pary heteroseksualne wchodzą w białe małżeństwa, chociaż nie wiem czy dziś jest to popularne zjawisko (kiedyś prawdopodobnie było wymuszone przez gorszy dostęp do antykoncepcji i większą religijność społeczeństwa), bo brak seksu w związku dwóch seksualnych osób tym bardziej będzie cykającą bombą emocjonalną.

W każdym razie, nie wydaje mi się żeby większość asów wchodzących w związek z seksualnymi robiła to z pychy czy szczerej chęci niszczenia komuś życia... Weź pod uwagę, że termin "aseksualizm" dalej nie pojawia się zbyt często w mainstreamie, część asów wciąż może sobie nie zdawać sprawy że jest asami, bo zamiast informacji o aseksualizmie słyszy tekstu w stylu "jak trafisz na odpowiednią osobę to Ci przejdzie". Potem trafiają na osobę którą szczerze kochają i wcale im nie przechodzi, dalej nie potrzebują seksu do niczego, za to nieświadomość ich i otoczenia prowadzi do tragedii. Ba, nawet homoseksualizm, który jest najlepiej zbadaną i medialnie znaną mniejszością seksualną, wciąż sporo osób uważa za chorobę... To są generalnie skutki kiepskiej świadomości seksualnej w społeczeństwie. Większość Polaków broni się przed edukacją seksualną rękami i nogami, bo się naoglądali memów na Wykopie, a prawda jest taka że seksualność człowieka to dość złożony temat, to jest tak naprawdę spektrum, może przybierać różne formy i warto wiedzieć jak jest kształtowana i jak funkcjonuje, żeby nie niszczyć ludziom życia tekstami "jak trafisz na odpowiednią osobę to Ci przejdzie", bo zakładam że większość ludzi mówiąca takie rzeczy też nie ma złych intencji, ale ze względu na kiepską wiedzę o seksualności wyrządzają więcej szkód niż pożytku takim podejściem...
Partner_ASa
bobASek
Posty: 2
Rejestracja: 24 gru 2022, 10:57

Re: Do NIE AS-ów którzy sa z AS-ami

Post autor: Partner_ASa »

:aniol:
Jola Ome
przedszkolASek
Posty: 7
Rejestracja: 3 sty 2023, 13:21

Re: Do NIE AS-ów którzy sa z AS-ami

Post autor: Jola Ome »

Myślę, że związek AS+S ma szansę wypalić jeśli:

1) S nie ma zbyt wysokiego libido lub kocha AS tak mocno, że jest w stanie dla tej osoby funkcjonować poniżej swoich potrzeb, a do tego od samego początku związek funkcjonuje na jasnych i ściśle określonych zasadach (u was tego nie było, skoro żona zaczęła się kompletnie inaczej zachowywać po ślubie) i każda ze stron jest w stanie iść na jakieś seksualne kompromisy (AS jest w stanie czasem uprawiać jakąś formę seksu, S jest w stanie uprawiać jakąś formę seksu - i czerpać z niej z grubsza taką samą satysfakcję bez względu na to czy to seks waginalny czy nie - rzadko z punktu widzenia średniej częstotliwości współżycia alloseskualnych)
2) S dostaje przyzwolenie na skoki w bok i żadna ze stron nie ma z tym problemu


Z doświadczenia!!! wiem, że ani jeden, ani drugi sposób nie wypali. Niestety próbowałam obu i po 20stu latach małżeństwa wszystko się rozpadło.
Zgadzam się z opinią, że jeśli jesteś asem to nie pchaj się do związku z S.
Gdybym tylko wiedziała, te dwadzieścia kilka lat temu, że jestem asem... Moje życie ułożyłabym zupełnie inaczej i z pewnością nikt by przez to nie cierpiał.
ODPOWIEDZ