Re: Byliście kiedyś w związku?
: 27 kwie 2015, 20:57
A ile jest asów, którzy chcą dziecko ale nie chcą seksu? Jesteś gotowym produktem.AS1981 pisze:tylko kto pokocha asa z dzieckiem?
A ile jest asów, którzy chcą dziecko ale nie chcą seksu? Jesteś gotowym produktem.AS1981 pisze:tylko kto pokocha asa z dzieckiem?
Dokładnie. Są aseksualni, którzy chcieliby adoptować. A tu nie trzeba przechodzić przez długotrwałe i skomplikowane procedury adopcyjne, tylko przyjdzie się "na gotowe".Patryk pisze:A ile jest asów, którzy chcą dziecko ale nie chcą seksu? Jesteś gotowym produktem.AS1981 pisze:tylko kto pokocha asa z dzieckiem?
Boże, jak słyszę tacierzyństwo to mnie skręca. Ojcostwo - facet ma być ojcem, a nie substytutem matki.AS1981 pisze:zwiazku...rozstalismy sie dopiero gdy zaszlam w ciaze-on nie byl gotowy na tacierzynstwo...i tak z moja corcia jestesmy same i jest mi dobrze.
To akurat nie musi być uogólnione - może to zależeć od partnera i zresztą często zależy.AS1981 pisze:okresem 2dni i w czasie okresu to odczuwam ze mialabym ochote ale np puszcze sobie film w tv pornosa jakiegos i odrazu mam obrzydzenie i wogole nie wyobrazam sobie orala czy loda robic albo zeby mi ktos cos ble...
Co ma pokochanie do dziecka? Albo się kogoś pokocha albo nie. To jakiś mit, że panie z dzieckiem mają kłopot w znalezieniu partnera. Np. dla mnie pani z dzieckiem ma ten plus, że dzieci już mam i więcej nie chcę, a pani bez dziecka to duże prawdopodobieństwo że będzie chciała mieć. A że aska? Ja jestem demi - pewnie jeszcze rzadszy przypadek niż czysty as, więc nie jesteś na zupełnie straconej pozycji.AS1981 pisze: brakuje mi faceta ale tak psychicznie bardziej do stworzenia rodziny na zasadzie przyjazni,wiadomo mozna sie przytulic pocalowac ,zasnac w objeciach ale sex wogole nie jest mi potrzebny...tylko kto pokocha asa z dzieckiem?
Pokochanie do dziecka istotnie nie ma wiele. Natomiast stworzenie związku - sporo. Zabawię się w Szwejka, który na każdą okazję miał przykład z życia wzięty - znałem dwóch panów, z których każdy miał romans z samotną kobietą z dzieckiem (nie tą samą oczywiście). Jeden z nich, jak dowiedział się o dziecku, to po starannym przemyśleniu sprawy stwierdził, że to żadna przeszkoda, a nawet bardzo dobrze. Do dzisiaj, z tego co wiem, żyją szczęśliwie. Drugi powiedział otwarcie, że chyba nie nadaje się na ojca i się wycofał. Nie chcę go usprawiedliwiać, ale moim zdaniem wykazał się pewną odpowiedzialnością: nie wyśmiał pomysłu zostania ojczymem, nie przeszkadzało mu to, że dziecko nie jest jego - po prostu znał siebie i doszedł do wniosku, że nie jest gotowy zająć się istotą pod każdym względem zależną od innych.Co ma pokochanie do dziecka? Albo się kogoś pokocha albo nie. To jakiś mit, że panie z dzieckiem mają kłopot w znalezieniu partnera.
Cóż, "tacierzyństwo" może nie jest ładnym, a nawet poprawnym słowem, ale rozumiem odcięcie się od dotychczasowego wkładu w wychowanie dziecka, jakie niesie słowo "ojcostwo" - zwykle zaczynało się i kończyło na jego sądownym ustaleniu.Boże, jak słyszę tacierzyństwo to mnie skręca. Ojcostwo - facet ma być ojcem, a nie substytutem matki.
Ja wcale nie mówiłem tego w kontekście, że nie szanuje. Po prostu określenie jest wybitnie nieszczęśliwe, prawdopodobnie wynikające z pomieszania chorej poprawności politycznej, pomysłów typu gender itp. Ojciec i matka będą wychowywali dzieci w inny sposób - co generalnie jest dobre, bo się uzupełniają.Viljar pisze:Ja tylko tak nieśmiało wtrącę, że nie zauważyłem, by AS1981 kogoś nie uszanowała. Samo "tacierzyństwo" istotnie nie jest słowem fortunnym, ale bez przesady. Ponadto opisała trochę swoich doświadczeń i uważam, że jeśli źle się wyraża o mężczyznach, to ma do tego pełne prawo po czymś takim. A przecież nie wyraża się źle o wszystkich, tylko o pewnym konkretnym.
No i słusznie, niech każdy robi według siebie. Tak nawiasem - jak można mieć romans i nie wiedzieć od początku o dziecku? To by znaczyło, że ta druga strona była po prostu nieszczera.Viljar pisze:Pokochanie do dziecka istotnie nie ma wiele. Natomiast stworzenie związku - sporo. Zabawię się w Szwejka, który na każdą okazję miał przykład z życia wzięty - znałem dwóch panów, z których każdy miał romans z samotną kobietą z dzieckiem (nie tą samą oczywiście). Jeden z nich, jak dowiedział się o dziecku, to po starannym przemyśleniu sprawy stwierdził, że to żadna przeszkoda, a nawet bardzo dobrze. Do dzisiaj, z tego co wiem, żyją szczęśliwie. Drugi powiedział otwarcie, że chyba nie nadaje się na ojca i się wycofał. Nie chcę go usprawiedliwiać, ale moim zdaniem wykazał się pewną odpowiedzialnością: nie wyśmiał pomysłu zostania ojczymem, nie przeszkadzało mu to, że dziecko nie jest jego - po prostu znał siebie i doszedł do wniosku, że nie jest gotowy zająć się istotą pod każdym względem zależną od innych.Co ma pokochanie do dziecka? Albo się kogoś pokocha albo nie. To jakiś mit, że panie z dzieckiem mają kłopot w znalezieniu partnera.
To chyba w innych światach żyjemy. Może mam szczęście do fajnych ludzi.wyrwana_z_kontekstu pisze: Cóż, "tacierzyństwo" może nie jest ładnym, a nawet poprawnym słowem, ale rozumiem odcięcie się od dotychczasowego wkładu w wychowanie dziecka, jakie niesie słowo "ojcostwo" - zwykle zaczynało się i kończyło na jego sądownym ustaleniu.