małżeństwa as+s
AS+S=ASS
AS+S=ASS-czyli Altruistyczny Syndrom Samookaleczania,bo uważam że świadome godzenie się na sex po to by zaspokoić i zadowolić inną osobę,bez własnej potrzeby i przyjemności to sposób na okaleczanie siebie,nie tyle fizycznie co psychicznie.As w takim związku nie może czuć się dobrze,chyba trochę jak prostytutka-ona oddaje swoje ciało za pieniądze,As za ...święty spokój?
Czasami za święty spokój, częściej jednak chyba ze strachu przed samotnością. Innym powodem może być fatalne zauroczenie lub/i zwykły brak asertywności. Do takich wniosków doszłam po lekturze konkretnych "przypadków" z tego forum.
Natomiast o wiele bardziej niezrozumiała jest dla mnie postawa osób seksualnych, które wiedzą, że ich partner(ka) nie chce uprawiać seksu i mimo to w takim związku seks ma miejsce. Ja sobie nie wyobrażam, (a jestem osobą dosyć egocentryczną ),by ktoś dla mnie robił coś, czego nie chce, bez względu na to, czego dana sprawa dotyczy. Np. bardzo lubię jeździć na karuzelach i mogłabym chodzić na karuzele codziennie gdybym miała taką możliwość, ale absolutnie nie wyobrażam sobie, bym miała zaciągać tam osobę, która tego nie lubi, która po takiej formie rozrywki źle się czuje, ma zawroty głowy i jest jej niedobrze, lub która cierpi na lęk wysokości.
Natomiast o wiele bardziej niezrozumiała jest dla mnie postawa osób seksualnych, które wiedzą, że ich partner(ka) nie chce uprawiać seksu i mimo to w takim związku seks ma miejsce. Ja sobie nie wyobrażam, (a jestem osobą dosyć egocentryczną ),by ktoś dla mnie robił coś, czego nie chce, bez względu na to, czego dana sprawa dotyczy. Np. bardzo lubię jeździć na karuzelach i mogłabym chodzić na karuzele codziennie gdybym miała taką możliwość, ale absolutnie nie wyobrażam sobie, bym miała zaciągać tam osobę, która tego nie lubi, która po takiej formie rozrywki źle się czuje, ma zawroty głowy i jest jej niedobrze, lub która cierpi na lęk wysokości.
Quirkyalone
as+s-NIE!
Z własnego doświadczenia wiem,że niektórzy(ja tak miałam)robią to,bo nie zdają sobie sprawy z tego że istnieje ćzwarta orientacja,czyli aseksualność właśnie.Wiesz że nie jesteś bi,ani,homo,myślisz:muszę być hetero,bo innego wyjścia nie ma i zmuszasz się do seksu,udajesz,że możesz tak jak inni,bo chcesz być jak inni.Ale długo tak się nie da.To wykańcza psychicznie,traci się do siebie szacunek.Nie jestem jak inni i nie mam zamiaru tego nigdy więcej udawać.Już nigdy nie będę z osobą o tzw.normalnych potrzebach seksualnych,wolę do końca życia być sama.I innym osobom,które myślą że można byc szczęśliwym w takim związku,radzę się mocno zastanowić.Moje małżeństwo nie przetrwało nawet 1,5 roku.
- maharetefka
- gimnASjalista
- Posty: 19
- Rejestracja: 5 lut 2011, 22:02
- Lokalizacja: uk
Wero, a byłaś u seksuologa w związku ze swoim brakiem satysfakcji z seksu?
Możliwe, że jesteś aseksualna, ale równie dobrze możesz nie być, a problem w tym, że to Twój ex nie był dla Ciebie odpowiednim partnerem. Niedobranie seksualne to powszechny problem w związkach s+s. Tak też się niektórym ludziom zdarza. A w nowym związku okazuje się, że wszystko jest w porządku.
Uważam, że jeśli komuś z jakichś powodów zależy na związku z osobą seksualną, a coś nie gra w tej sferze, wówczas dobrze by było, by zwrócił się do specjalisty,a najlepiej by wybrali się tam w dwójkę.
Możliwe, że jesteś aseksualna, ale równie dobrze możesz nie być, a problem w tym, że to Twój ex nie był dla Ciebie odpowiednim partnerem. Niedobranie seksualne to powszechny problem w związkach s+s. Tak też się niektórym ludziom zdarza. A w nowym związku okazuje się, że wszystko jest w porządku.
Uważam, że jeśli komuś z jakichś powodów zależy na związku z osobą seksualną, a coś nie gra w tej sferze, wówczas dobrze by było, by zwrócił się do specjalisty,a najlepiej by wybrali się tam w dwójkę.
Quirkyalone
seksuolog nie pomoże
Urtika,to tak jakbyś geja wysyłała do seksuologa żeby się wyleczył i był hetero.Nie byłam u seksuologa,a mój ex nie był moim pierwszym facetem,ale z żadnym nic nie czułam(nie mówię tylko o samym seksie,ale tez pocałunki i pieszczoty-zero uczuć,no może nie licząc obrzydzenia).Próbowałam związków,bo kolejne niepowodzenia tłumaczyłam sobie własnie tak jak Ty,czyli niedogranie w tej sferze i że z kolejnym bedzie lepiej.To bzdura.Chcę poznać kogoś jak ja.
-
- starszASek
- Posty: 35
- Rejestracja: 5 lut 2011, 22:44
- Lokalizacja: zza biurka
Udawać, że jest cudownie można przez jakiś czas (w zależności od tego, jak bardzo ci zależy, jak mocno boisz się opuszczenia, na ile jesteś zdolny podporządkować się innym i spełniać ich pragnienia zamiast swoich czy też jak skutecznie potrafisz tłumić swoje potrzeby etc.), ale w którymś momencie pękasz i nie chcesz dalej tak żyć.
Zgadzam się z werą, że jedynym sensownym wyjściem jest znalezienie sobie kogoś takiego, jak ty sam. Przecież nie po to łączymy się w pary, żeby na siłę zmieniać w tym związku albo siebie, albo tę drugą osobę. Jeśli nie zgadzamy się w tak ważnej kwestii, jak seks, to po co dalej ciągnąć taki związek?
Zgadzam się z werą, że jedynym sensownym wyjściem jest znalezienie sobie kogoś takiego, jak ty sam. Przecież nie po to łączymy się w pary, żeby na siłę zmieniać w tym związku albo siebie, albo tę drugą osobę. Jeśli nie zgadzamy się w tak ważnej kwestii, jak seks, to po co dalej ciągnąć taki związek?
Nie bardzo jestem w temacie byłego związku Buki, wnioskuję tylko po jednym poście. Fakt, pewnie Twój parter przez ten cały rok musiał miewać jakieś wątpliwości, mógł się nimi podzielić. Nie zrobił tego i zapewne to był duży błąd. Ale, ale... może sam miał problem z zaakceptowaniem siebie? Może się bał? Może obawiał się odrzucenia? Może tak długo zajęło mu przeorganizowanie obrazu siebie z asa na nie-asa. Może zwlekał, bo wiedział, że postawienie sprawy jasno będzie oznaczało koniec. Ostatecznie piszesz o tym oboje poświęcaliście dużo dla związku, więc chyba dla hecy nie miał zamiaru Cię ranić. Współczuję, ale nie oceniałabym też go skrajnie negatywnie. Jeżeli przechodził przez rozterki dotyczące swojej seksualności (zakładając, że od początku nie podawał się za asa) to zapewne również nie czuł się zbyt komfortowo. Wg mnie w tej sytuacji najbardziej zabrakło szczerości.
"Kotom nie wolno! Z kotami nie wolno! Psik! Wyłaź, bo zawołam milicjanta!"
małżeństwo as i s
Przeczytałam niedawno w gazecie historię pewnego małżeństwa, gdzie kobieta potrzebowała seksu często, a jej mąż rzadko. Ona o tym opowiadała. Byli małżeństwem klika lat, mieli dwoje dzieci. Ona opowiadała, że zawsze ich seks był z jej inicjatywy, szybko i po ciemku. Były okresy, gdy nie miała ochoty - w ciąży i gdy była zmęczona całodzienną opieką nad dziećmi. Jednak, gdy dzieci podrosły ona ciągle miała ochotę. Czasem przymilała się w łóżku do męża, ale on mówił, że jest zmęczony. Próbowała, to z nim wyjaśniać, on mówił, że ma okresy, gdy ma ochotę i gdy nie ma. Ona robiła mu awantury i on wtedy godził się na seks, ale ona źle się z tym czuła, bo wiedziała, że to jest wymuszone. Padło tam określenie aseksualny, kobieta stwierdziła, że jej mąż był zawsze aseksualny lub potem taki się stał. Zastanawiała się nad rozwodem z mężem.
DZIEWICA8
DZIEWICA8
"Boże, daj mi pogodę ducha, abym godziła się z tym, czego zmienić nie mogę,
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."
DZIEWICA8
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."
DZIEWICA8
Moim zdaniem to jest nie fair i krzywdzące, że ktoś chce wziąć rozwód tylko z tego powodu No ale cóż, dla niektórych liczy się przede wszystkim miłość fizyczna, a miłość duchowa przeważnie schodzi na drugi plan.DZIEWICA8 pisze: Padło tam określenie aseksualny, kobieta stwierdziła, że jej mąż był zawsze aseksualny lub potem taki się stał. Zastanawiała się nad rozwodem z mężem.
małżeństwo as i s
A mi się z kolei wydaje, że lepiej będzie jak ludzie niedobrani seksualnie rozstaną się i poszukają sobie nowych partnerów. Razem oboje będą się męczyć i zawsze jedna osoba będzie pokrzywdzona, bo albo as będzie się zmuszał do seksu, albo nie-as do abstynencji seksualnej. A życie z ciągłym zmuszaniem się do czegoś nie może być szczęśliwe.
DZIEWICA8
DZIEWICA8
"Boże, daj mi pogodę ducha, abym godziła się z tym, czego zmienić nie mogę,
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."
DZIEWICA8
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."
DZIEWICA8
-
- ASter
- Posty: 638
- Rejestracja: 25 kwie 2010, 14:06
- Lokalizacja: łódzkie
- Kontakt:
bardzo podoba mi się postawa wery,sama również bym tak napisała propo związku as+s.Nic na siłę,jeśli nie lubisz disco polo nie będziesz nigdy tego słuchać ani też nikt i nic tego nie zmieni(no chyba że polubisz z czasem) prócz nas samych,tak samo jest i z poglądem na związek.Mi np. wystarcza przyjaźń a te typowe związki partnerskie absolutnie odpadają.Nawet gdybym z kimś była,żyłabym typowo po przyjacielsku czyli moje życie nie zmieniłoby się.I nie wyobrażam sobie as+s,to jest niemożliwe gdyż mój związek musiałby być bez seksu i całowania się i te wszystkie inne typowe gesty małżeńskie,mój związek wymarzony to typowy związek przyjacielski
Re: "apdejt"
..
Ostatnio zmieniony 4 sty 2015, 18:35 przez meg, łącznie zmieniany 2 razy.
Jesteśmy ofiarami geografii. Kulturowo, intelektualnie, uczuciowo.
-
- mASełko
- Posty: 133
- Rejestracja: 25 maja 2011, 20:23
- Lokalizacja: Mysłowice/Katowice
Meg to że komuś przytrafiła się taka nie miła sytuacja nie oznacza że Tobie też się przydarzy... ja tam wierzę że prędzej czy później znajdę kogoś kto będzie miał takie samo podejście do spraw damsko- męskich jak ja ... a to czy znajdę go tutaj czy gdzieś indziej i czy potrwa to miesiąc, rok czy dłużej to nie ma znaczenia .... najważniejsze jest to że gdzieś tam jest ta moja druga połówka i obym ją znalazła jak najszybciej bo mi trochę smutno i tęskno do niego
Masz rację Pomaranczka, trzeba myśleć pozytywnie , zresztą to moja dewiza życiowa.
Te nasze Asy na pewno na nas gdzieś tam czekają
Te nasze Asy na pewno na nas gdzieś tam czekają
Ostatnio zmieniony 3 lis 2012, 16:26 przez meg, łącznie zmieniany 2 razy.
Jesteśmy ofiarami geografii. Kulturowo, intelektualnie, uczuciowo.