małżeństwa as+s

Forum dla dyskusji o rozmaitych związkach: as + as, as + nie-as...i wszystko pomiędzy.
wiedźma
gimnASjalista
Posty: 19
Rejestracja: 26 wrz 2009, 10:17
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: wiedźma »

Podobno najlepszym przyjacielem kobiety jest gej :D .Chetnie byłabym przykrywką dla mojego męża geja,niestety on jest hetero :(
Jesteśmy razem juz 26lat i nie polecam takiego ukladu.
Awatar użytkownika
Keri
łASkawca
Posty: 1656
Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )

Post autor: Keri »

Ciekawi mnie czy kobieta hetero by byla bardziej zadowolona w zwiazku z asem facetem czy na odwrot? :roll: Ktorej stronie by mniej ta aseksualnosc przeszkadzala? :roll:
marchewa
AS gaduła
Posty: 475
Rejestracja: 7 gru 2009, 19:55

Post autor: marchewa »

mój ,,niby" ,,związek" z s nie trwał może zbyt długo ale i tak zdecydowanie za długo-dla mnie takie połączenie as+s jest największą katastrofą jaka może spotkać osobowość taką jak ja;
natomiast gdybym miała okazję bycia przykrywką dla jakiegoś geja nawet w ,,fałszywym" małżeństwie to z tego mógłby wyjść świetnie działający duet-albo prędzej świetnie zgrane trio- i w mojej obecnej beznadziejnej sytuacji to by było najlepsze rozwiązanie jakie mogłoby mnie spotkać
Awatar użytkownika
pogubiony
pASibrzuch
Posty: 260
Rejestracja: 2 lut 2010, 10:05
Lokalizacja: O/S -> N/S

Post autor: pogubiony »

Nie powiem, żebym żałował związku z S. Co to to nie. Raczej Ona żałowała, że na mnie straciła czas. Ale było miło i moim zdaniem obie strony na tym zyskiwały.
kokietka
gimnASjalista
Posty: 15
Rejestracja: 22 mar 2010, 16:39

Post autor: kokietka »

pogubiony pisze:Nie powiem, żebym żałował związku z S. Co to to nie. Raczej Ona żałowała, że na mnie straciła czas. Ale było miło i moim zdaniem obie strony na tym zyskiwały.
szkoda, bo przecież mogł sie ten układ sprawdzić. ale nie traćcie nadzieji
veronikaaa
ASiołek
Posty: 69
Rejestracja: 12 mar 2010, 14:36

Post autor: veronikaaa »

eee tam ja z moim chłopem jestem i jakoś zamierzamy wziąć ślub w niedalekiej czy też dalekiej przyszłości, co prawda jeszcze nie wiem, co z tego wyjdzie, ale jestem dobrej myśli ;-)
'wymyśliłam swoje życie od początku do końca bo to, które dostałam mi się nie podobało'
zamyślona
starszASek
Posty: 43
Rejestracja: 20 mar 2010, 23:00
Lokalizacja: z daleka;) k-p

Post autor: zamyślona »

ciekawy temat
moje związki rozleciały się właśnie przez różnice w sferze seksualnej osobiście uważam, że taki związek as+ s na dłuższą metę się nie sprawdzi.
nawet dziadek Freud tłumaczy, że tłumienie popędu jest niezdrowe itd
wydaje mi się, że taki układ kiedy jedno i drugie 'się poświęca' (as pozwalając co jakiś czas na zbliżenie, s odmawiający sobie kontaktów intymnych zgodnie ze swoim libido) może funkcjonować przez jakiś czas ale im dłużej, tym bardziej narastać będzie frustracja.
chyba, że faktycznie weźmie się pod uwagę 'różne wersje s' a to już na dłuższą analizę :P :wink:
Awatar użytkownika
nauria
ASiołek
Posty: 56
Rejestracja: 15 kwie 2010, 17:20
Lokalizacja: xyz

Post autor: nauria »

zamyślona pisze: wydaje mi się, że taki układ kiedy jedno i drugie 'się poświęca' (as pozwalając co jakiś czas na zbliżenie, s odmawiający sobie kontaktów intymnych zgodnie ze swoim libido) może funkcjonować przez jakiś czas ale im dłużej, tym bardziej narastać będzie frustracja.
chyba, że faktycznie weźmie się pod uwagę 'różne wersje s' a to już na dłuższą analizę :P :wink:
Zgadzam się z tym co napisałaś!
aisak
przedszkolASek
Posty: 7
Rejestracja: 10 maja 2010, 22:23

Post autor: aisak »

Powiem Wam tak:

TAKI ZWIĄZEK TO KOSZMAR!

Od 3 lat jestem żoną aseksualnego mężczyzny i od 3 lat nie czuję się szczęśliwa. Nie czuję się atrakcyjna, kobieca itp...

Psychika - załamanie nerwowe za załamaniem nerwowym...

Mąż twierdzi : "nie mam potrzeby seksu" a ja nie chce go do niczego zmuszać bo okropnie się wtedy czuję (wiem że on nie robi tego bo chce a tylko po to bo ja chce - dla mnie to poniżające)


Zapytacie czemu się na to zgodziłam??
Już odpowiadam: nie zgodziłam się - wyszło szydło z worka po ślubie.

Bardzo kocham swojego męża ale strasznie się tez męcze w tym związku.

Nie mam z kim o tym pogadać bo nikt mnie nie rozumie. Chciałabym odejśc póki jeszcze zdołałabym ułożyć sobie życie od nowa ale nie umiem tego zrobić, bo bardzo go kocham.

Oczywiście rozmowy z mężem na temat tego jak ja się czuję odbywały się niejednokrotnie ale bez większych skutków.

Teraz znowu mam stan depresyjny - bynajmniej tak mi lekarz powiedział, nawet nie wiecie jak mi ciężko :( Dlatego zapisałam się do psychologa-seksuologa aby z kimś pogadać i postanowić do dalej z moim życiem.
Awatar użytkownika
pogubiony
pASibrzuch
Posty: 260
Rejestracja: 2 lut 2010, 10:05
Lokalizacja: O/S -> N/S

Post autor: pogubiony »

Podejrzewam, że wielu z nas potrafi sobie wyobrazić jak się czujesz. Z drugiej strony tej samej monety jest zmuszanie się do seksu dla partnera. Pół biedy jeśli ASowi jest to obojętne. Gorzej gdy występuje autentyczna niechęć do seksu.

A jak z erotyką, bliskością, dotykiem, drobnymi pieszczotami? Oczywiście nie pytam o szczegóły, ale o sam fakt? Są czy nie? Jest temu przeciwny, czy je lubi?
Jeśli są to w sumie musisz siebie samą przekonać, że problem nie leży w Tobie, nie leży w nim, tylko gdzieś zupełnie z boku - w niepełnym dopasowaniu.
Wychodząc za niego z pewnością brałaś pod uwagę jego cechy, charakter itp. Ciesz się nimi, postaraj się odnaleźć zagubione szczęście w drobnostkach.
To wszystko łatwo się mówi - wiem. Ale inną drogą jest chyba tylko rozwód, albo unieważnienie małżeństwa.

Inna rzecz, że Twój mąż nie postąpił specjalnie uczciwie nie uprzedzając Cię o niczym. Hasło "nie pytałaś" też do przekonywujących by nie należało.
"Dopóki sen na oślep płynął
nad straconą nadzieją,
Kosmos bólem się sączył
nad straconą miłością.
Ze skrytych ludzi świat twój
został pomału wygnany,
Lecz niebo nie spało."
aisak
przedszkolASek
Posty: 7
Rejestracja: 10 maja 2010, 22:23

Post autor: aisak »

pogubiony pisze:A jak z erotyką, bliskością, dotykiem, drobnymi pieszczotami? Oczywiście nie pytam o szczegóły, ale o sam fakt? Są czy nie? Jest temu przeciwny, czy je lubi?
.
Tego też praktycznie nie ma no chyba że coś wyjdzie z mojej strony ale wtedy widzę że nie jest to przyjemne dla mojego męża - tzn wydaje mi się że on godzi sie na to bo musi :(

Jakbym mogła porównac do czegoś nasze relacje to mogłabym przytoczyć przykład : ojciec-córka.
Mąż traktuje mnie jak córkę a nie jak żonę. Pogłaszcze po głowie, da buziaka w czoło i tyle.

W gronie znajomych widziani jesteśmy jakio idealne małżeństwo. Ale co to za idealne małżeństwo skoro ja sie czuję w nim źle.

Ja potrzebuje sie czuć atrakcyjna, pociągająca itp dla swojego mężczyzny ale niestety tak sie nie czuję.

Wiecie jak tłumaczy sobie taką sytuację kobieta: "skoro męża nie pociągam, nie podniecam ... skoro on nie ma ochoty na zbliżenia to znaczy ze coś ze mną nie tak. Może jestem za brzydla, może nie dbam o siebie tak jak powinnam...." itd itd... uwieżcie mi że to może doprowadzić do psychicznego załamania.

Powiecie mi że w przypadku mojego aseksualnego męża nie to jest powodem - ja to wiem ale czuję sie i tak jak obleśna, nieatrakcyjna baba która całymi dniami siedzi w koszuli nocnej przed tv, z wałkami we włosach i petem między zębami...
Awatar użytkownika
pogubiony
pASibrzuch
Posty: 260
Rejestracja: 2 lut 2010, 10:05
Lokalizacja: O/S -> N/S

Post autor: pogubiony »

Wbrew pozorom wiem o czym mówisz aisak. Spotykałem się niegdyś z dziewczyną S. I miała ten sam problem, o którym Ty mówisz. Też miała poczucie braku atrakcyjności. Dla Niej byłem gotów się "poświęcić", ale cóż by to dało? Dalej by widziała, że ja się do tego zmuszam.
Jedyna różnica była taka, że ja nie stroniłem od przytulania, czy innych drobnych pieszczot.

Tak czy inaczej - na dłuższą metę to się raczej nie sprawdza. Nie chcę Cię namawiać do zerwania związku, bo to wcale nie łatwe i też nie pozostaje obojętne dla psychiki, ale... skoro dotarłaś już tutaj, to chyba wiesz, że jest źle i ciężko temu zaradzić.
Przy tym co opisujesz, trudno sądzić, że on się zmieni choćby pod wpływem psychologa czy jakiejś innej "terapii". Ty się przecież też z eSowania nie wyleczysz. Jedyne czego możesz jeszcze spróbować, to chyba przezwyciężyć (niestety u siebie) poczucie obniżonej wartości.
Brak zbliżeń to nie to samo co brak miłości a tym bardziej nie oznacza, że partner nie jest atrakcyjny.

Ilu z nas zapytanych o to czy szukając partnerki bierze pod uwagę wygląd - odpowie, że tak? Podejrzewam, że większość. W mniejszym czy większym stopniu, ale większość. Więc gdy już związek się zawiązał, nie można myśleć o sobie jak o kimś nieatrakcyjnym. Przecież nic się nie zmieniło. Nie przestał nagle czuć pożądania. Po prostu go nigdy nie miał.

Jeśli jednak nie potrafisz się do tego przekonać, a wiem że to nie jest łatwe, to nie pozostaje nic innego niż rozstanie. Nie ma sensu pchać się w depresję, czy inne problemy psychiczne. Trzeba poszukać akceptacji, zrozumienia i spełnienia nie tylko siebie, ale swoich potrzeb również.
"Dopóki sen na oślep płynął
nad straconą nadzieją,
Kosmos bólem się sączył
nad straconą miłością.
Ze skrytych ludzi świat twój
został pomału wygnany,
Lecz niebo nie spało."
Awatar użytkownika
holliza
ciAStoholik
Posty: 398
Rejestracja: 20 maja 2010, 14:12
Lokalizacja: Śląsk

Post autor: holliza »

Też byłam kiedyś w związku z S, jednak trwało to bardzo krótko. Musiałam zakończyć ten związek, bo dobrze wiedziałam, że nie ma on żadnych szans. Ja nigdy w życiu nie zgodziłabym się na seks, a mój były wiem, że tego chciał i potrzebował. Uważam, że takie związki nie mają szans, bo albo jedna osoba musiałaby się do tego zmuszać, albo druga zaprzestać (no jeszcze można zdradzać partnera - ale przez to związek też by się prędzej czy później rozpadł). Chciałabym kiedyś stworzyć związek, ale tylko z Asem :)
"Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada ciasno na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy."
Awatar użytkownika
xena
gimnASjalista
Posty: 10
Rejestracja: 20 kwie 2010, 19:45

Post autor: xena »

racja w zwiazku trzeba sie dobrac temperamentem jesli jedna chce seksu a druga nie związek sie rozpadnie
szczęścia i miłości
Awatar użytkownika
Buka
ASiołek
Posty: 82
Rejestracja: 6 wrz 2007, 14:09
Lokalizacja: Trójmiasto

"apdejt"

Post autor: Buka »

Minęło parę miesięcy, pojawiły się nowe doświadczenia. Nadal w temacie.
Mam za sobą roczny związek z facetem poznanym przez stronę AS. Jak się okazało - nie jest AS. Nie rozumiem i chyba już nie zrozumiem.
Rok budowania zaufania, wyrzeczeń dot. pracy i innych spraw - poświęcaliśmy wiele dla związku. Traktowałam to poważnie, bo na takim etapie życia jestem. Nie szukam przygód, ale spokoju, konkretnych ramion, które ukoją mnie po kiepskim dniu w pracy.
Bardzo intensywny rok. Oświadczyny w czasie wspólnych wakacji. Noc po oświadczynach - "przekazanie informacji" o nie byciu AS bez słów. Koszmar.

Wszystko zależy od indywidualnego podejścia. Związek mieszany - u mnie to się nie sprawdziło, a przede wszystkim bardzo zabolało.
Nie mam chwilowo sił, by zacząć coś od zera. Zaufać. Ale to chyba normalne - muszę trochę odpocząć.

Związki mieszane S+AS na pewno mogą zaistnieć na różnych zasadach. Nie wróżę im jednak przyszłości, jeśli cokolwiek budowane było na tajemnicy czy wręcz kłamstwie.
Nikt nikogo nie powinien tak krzywdzić.
Jeżeli jest obopólna wiedza i dodatkowo partnerzy uzupełniają się w podejściu do bliskości i czułości w ogóle (a nie tylko do seksu) - to myślę, że taki związek może się udać.
Widziałam przykłady związków mieszanych - zarówno w układzie kobieta AS - mężczyzna S i odwrotnie. Opinie o tym czy związki są udane opieram na relacjach. Sama jeszcze tego nie doświadczyłam. (Tzn. nie doświadczyłam udanego związku z S.)

/edycja: podłe literówki/
Ostatnio zmieniony 10 sie 2010, 21:13 przez Buka, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ