Łaaaaaa! Tyle postów! Ale fajnie
Będzie kloco-post xD
(Napisałam, wysłałam, przewinęłam... przepraszam ale musiałam
)
panna_x pisze:zauważam taki paradoks, ci szukający narzekają na brak zainteresowania, samotność, natomiast ci, co kogoś mają (przynajmniej w moim otoczeniu) też narzekają, słyszę np od żonatych facetów z mojego otoczenia : " testuję małżeństwo od 35 lat i nadal nie jestem przekonany", teksty w stylu, że małżeństwo to błąd
Panna_x, sądzę, że to po prostu wyraz społecznego nastawienia zarówno do samotności jak i do małżeństwa. To rzadko siedzi w jednostce jako takiej.
Samotnym po prostu nie wypada być. Nie osiągamy jeszcze szczytów jak niektóre kraje ale i tak bycie samotnym jest stanem społecznie niepożądanym. Są też wciąż ludzie, którzy samotnych uważają za gorszych i dziwaków.
Z drugie strony istnieje społeczne pozwolenie, a nawet kultura męskiego narzekania na małżeństwo. Kobiety aż takiej swobody w narzekaniu nie mogą. Ale popatrz, ile razy na weselu (WESELU!!!!) mówi się "o, kolejny stracony dla świata!", "nie rób tego!", itd. Niby w żartach. Niby wszyscy gratulują i szczęścia życzą. Ale już od samego początku jest takie... no dziwne, negatywne podejście do małżeństwa. Strasznie mnie to irytuje... Bo najpierw narzekają, że małżeństwo to niewola (! to się nie żeń!!), a potem bronią, że małżeństwo to świętość! Że żonie nie wolno tak odejść! Ze jak to homoseksualne małżeństwa... Mój mózg robi salto wtedy...
AlaZala pisze:Mam wrażenie, że ludzi poszukujących partnerów w Internecie łączy takie "zakupowe" podejście do tych poszukiwań. Tak samo, jak idę na bazar z listą zakupów i nie wyjdę z niego, póki wszystkiego z listy nie kupię, tak samo oni idą szukać partnera, przeszukują różne oferty i wybierają najlepszą. Jak nie na tym stoisku, to na innym. Po prostu ich celem jest znalezienie partnera, nie szukają kolegów, przyjaciół - są ściśle zorientowani na cel, jakim jest partner.
Tak, jest takie nastawienie. Masz rację. Wiele osób je ma, ja osobiście szukam tych, które go nie mają. Moim zdaniem jest to nastawienie niezdrowe. Bo nastawienie na partnera zazwyczaj jest nastawieniem po prostu na człowieka od seksu i randek. Jest nastawieniem użytkowym. A użytkowe traktowanie ludzi... nie wróży zbyt dobrze relacji. Ale społecznie też tak mamy, że w momencie kiedy poznajemy innych, wiele osób już narzuca tej drugiej stronie konkretną rolę. Ograniczając się w tej sposób. Jak w ogóle budować relację partnerską jeśli najpierw nie zostanie się przyjaciółmi?
Ale właśnie też jest cecha wspólna dużej części społeczeństwa. W wielu miejscach jest to bazarowe podejście. Speed dating, wieczory dla singli, kluby, swatanie znajomych itd. A że jakaś podgrupa używa Tindera żeby to podejście wyrazić... A że jest... cóż, raczej chore... Takie czasy. Możemy zmienić tylko siebie ale uważam, że warto tego próbować.
AlaZala pisze: Chodziło mi to, że relacja z każdym człowiekiem powinna być budowana indywidualnie i nie być zależna od relacji z innymi osobami. [...] utrzymujemy kontakt, ale nie we trójkę, ale w trzech niezależnych od siebie parach.
Ogólnie tak, popieram utrzymywanie bezpośrednich relacji z każdym z grupy. Mam takie relacje z każdym członkiem swojej grupy poza jedną osobą, która jest bardziej dziewczyną mojego kumpla niż moją znajomą ale no to już taki grupowy deal, panna jest fajna, nie widzę problemu. Nie zmienia to faktu, że istnieje siatka relacji. Ja mam pojedyncze relacje z nimi, nie obawiam się, że grupowe spotkania coś tu psują. Ale także oni między sobą mają bezpośrednie relacje. I tu mogą wystąpić kolizje. Moje relacje nie istnieją w próżni. Jeśli kolega X pokłóci się z kolegą Y nie zostanie to bez wpływu na moje relacje z X i Y, z każdym z osobna. Nawet w wariancie kiedy każdy zachowa się najbardziej dojrzale jak się da. AlaZala, naprawdę jeśli tych dwóch Twoich znajomych będzie nagle miało ze sobą kosę, to nie zmieni to nic w Twoich relacjach? A jeśli jeden z nich nie byłby przyjacielem, a partnerem? Nigdy nie miałby nic przeciwko temu, że idziesz się zobaczyć z kimś kogo on już nie lubi? Nawet bardzo nie lubi. Chyba przeceniasz ludzką naturę i możliwości zawsze bycia rozsądnym kiedy w okolicy jest burza emocji.
AlaZala pisze:Powiem wprost - to znaczy, że masz złych znajomych i powinnaś ich zmienić na innych. Na takich, o których będziesz wiedziała, że utrzymywanie kontaktu z nimi przez dowolną obcą osobę jest silną przesłanką pozwalającą stwierdzić, że ta obca osoba jest porządnym i godnym zaufania człowiekiem.
Powtórzę
To są godni zaufania, w miarę dojrzali ludzie. Po prostu relacje międzyludzkie nie zawsze są rozsądne. Znacznie częściej są pełne emocji.
I moja główna grupa faktycznie jest rekomendacją, są jedna jeszcze inne typy znajomych.
wyrwana_z_kontekstu pisze:Jeszcze ktoś kogoś przekreśli, bo zobaczy mnie we wspólnych znajomych, a znam tę osobę z gimnazjum i nie rozmawiałam z nią lata.
Są np. szkolni znajomi. Ci na moją decyzję nie mają wpływu, po tylu latach można znać tych ludzi z bardzo różnych miejsc. Nie wiem Wyrwana na ile Ty tak masz, ale ja mam takich "znajomych", którzy dodali mnie do listy chyba tylko po to, żeby pocieszać się tym, że na FB w moim związkowym statusie nadal widać "wolna" xD Jestem ich nabijaczem dobrego samopoczucia
i bawi mnie to. Czasami ich usuwam, żeby zobaczyć czy w ogóle pamiętają mnie dodać jeszcze raz. Miewam wiernych fanów xD
Mam też znajomych, głównie z pracy, bo lubią kolekcjonować Pokemony. Chyba jestem jakimś dość rzadkim
I to właśnie ci ludzie są czerwoną flagą. Jeden kolega to chyba zna pół Łodzi, ja nie wiem jak on to zrobił
ale znając jego styl i środowisko... omijam. Czasami żałuję, że ze swojej listy usuwam radykalnych prawicowców. Powinnam ich kolekcjonować i używać do grupowania im podobnych. Reakcja ich znajomych na moją aseksualność byłaby da mnie oczywista, wykluczająca z puli ludzi do zawierania znajomości.
AlaZala, Panna_x. Zaciekawiły mnie te badania. Choć ogólnie dziwi mnie ich przeprowadzenie na dzieciach... Dzieciaki preferencję estetyczną faktycznie mogą mieć ale racze nie będzie to preferencja seksualna, która jest chyba tą ważniejszą w tworzeniu związków w dorosłym życiu.
No i jak ci naukowcy ustalili, które twarze to te atrakcyjne? Ogólnie ciężko mi się wypowiedzieć na ten temat kiedy nie widzimy zdjęć częściej wybieranych przez dzieci. Duże oczy tych osób? Może się uśmiechają? Wiem, że dzieci bardzo lubią moje okulary
ale to już w badaniu nie było
Jest też spory społeczny problem nauki społecznej. Wrzucamy w nią wiele z naszych uprzedzeń. Spodziewałabym się, ze badania, o których mowa były przeprowadzone w Ameryce lub gdzieś w Zachodniej Europie. Teraz pytanie ile z tych zdjęć przedstawiało ludzi innych niż Białych. Atrakcyjność Czarnych, Azjatów czy wszelkich mieszanek oceniamy bardzo często przez to jak bardzo przypominają urodą Białych. A to już jest warunkowane przez mass media. Ile celebrytek nie jest Białych? W Polsce jeszcze jednorodność rozumiem, jako kraj zostaliśmy etnicznie wyczyszczeni, czy nam się to podoba czy nie. Ale międzynarodowe gwiazdy? Też dziwnie blade... Chyba, że ktoś fanem Korei czy Japonii jest ale tam też parcie na białość ma duży wpływ na dobór gwiazd.
AlaZala pisze:W takim razie za kilka lat w Polsce będą istniały dwa odmienne ideały urody - wykreowany w mediach konserwatywno-prawicowych i wykreowany w mediach liberalno-lewicowych.
A to jeszcze nie istnieją? Ja sądzę, że my już mamy kilka takich kanonów piękna. Choć może nie zawsze wynikają one z opcji politycznej. I co zabawne zazwyczaj jest kilka typów mężczyzn ale maks dwa typy kobiet o.0 Seksizm? Tak sądzę
Mamy dzielnych obrońców tradycji i narodu. Często wysportowanych, noszących się sportowo, a nawet militarnie.
Był swego czasu typ drwaloseksualny (nie pytajcie skąd ta nazwa, sama nie rozumiem) w sweterku, duży chłopak z dużą brodą ale ciepłym sercem.
Jest wymuskany pan z biura, zazwyczaj ogolony, wyperfumowany, w dopasowanym garniaku ze skórzaną teczką.
Jest radosny hipis z niestandardową fryzurą (często dredy). Tutaj styl ubierania jest bardzo luźny.
Jest kilka innych.
Wśród opcji dla kobiet dostrzegam tylko seksualną kokietkę ubraną zawsze z podtekstem, obowiązkowo szczupła lub grzeczną dziewczynę z biura, ładnie ubrana, ładnie umalowana, ta już nie musi być taka szczupła, ważne żeby zawsze w spódnicy chodziła i praktycznie nigdy nie dłuższej niż do kolana.
Oczywiście są ludzie wyglądający inaczej. Nie wszystkich da się gdzieś pogrupować. Ba! Absolutnie każdy dobierając elementy stroju może się wystylizować na konkretną grupę. Ciuchy, makijaż, może nawet kilka innych elementów to kostium. Zakładamy go z różnych powodów, dobieramy do okazji, pokazujemy wyselekcjonowany w internecie, na swoim jego kawałku. Smutne jest to tylko wtedy, kiedy dla osób bliskich musimy zawsze występować w kostiumie.
A teraz uwaga! Gorzkie żale! Wprost z Tindera.
Czy "wieprzowina z frytkami" naprawdę jest odpowiedzią na to, że lubię ciepłe napoje ja pada deszcz? Być może przez przypadek zasugerowałam, żeby to ta druga osoba zrobiła mi kawę... kiedy raczej to była aluzja do chodźmy gdzieś na kawę... i na wieprzowinę z frytkami też można.
Albo ja za dużo gadam i nie jestem w typie... trudno
Bazarek, jak napisała AlaZala xD Złe stoisko