chcialbym opisac wlasnie tutaj, co mi sie ostatnio przydazylo, bo zdaje mi sie ze chodzi tu tak jakby troche o przciwienstwo do glownego tematu "wpadlam". otoz, pare tygodni temu, dostalem mail od jednej dziewczyny (niemka, nawet ladna), ktora szuka aseksualnego partnera. opisala mi dosyc dokladnie jej zycie, ze jest/czuje sie aseksualna, jednak w przeszlosci "zrobila ten blad", ze zadala sie z facetem seksualnym: rezultat owego zejscia jest jej dzisiejsze, paroletnie dziecko, ktore sama wychowuje. mieszka nawet niedaleko odemnie (gdzies 10-15 minut samochodem), dlatego tez byl to "powod", ze sie do mnie przez mail zwrocila.

i co teraz; pisalismy przez pare dni maile - ja, jako osoba, ktora nie chce na stale pozostac na zachodzie, nie jestem tu absolutnie zainteresowany szukaniem kobiety, ktora by w przyszlosci nie chciala/miala zamiaru ze mna do polski powrocic - jest to jasne, jakiego typu pozniejsze problemy by mogly z tego powstac. dlatego tez juz na samym poczatku jej grzecznie tlumaczylem, ze jestem z polski, ze wlasciwie nie jestem zadnymi zwiazkami zainteresowany, i tez z pewnoscia nie jestem tym wlasciwym typem dla niej (juz samo to, ze nie chce miec dzieci), i ze fajnie jest z nia o byle czym pogadac (bo kobieta naprawde nie glupia), lecz wolal bym, gdybysmy zostali (tylko) dobrymi przyjaciolmi. lecz ona tak jakby dalej swoje, nie wiem - chocby troche czyms oslepiona (wpadla?)... pisala mi, ze wlasnie ja jestem tym jedynym, z kim ona moze sobie o calkiem intymnych sprawach porozmawiac, ze jest jej to obojetne ze jestem z polski, ze niecierpliwie czeka przez caly dzien az wieczorem bedzie mogla sobie znow moje e-mail poczytac, ze jestem dla niej "czyms czego szukala", itd.. itd. niemal w kazdym mail moglem wyczytac, ze chocby chciala "mnie do czegos przekonac".

przyznam, ze dla mnie, jako osoba bez jakichkolwiek zyciowych doswiadczen (tu seks, wspolzycia z inna osoba/kobieta), jest to wszystko troche - przepraszam - smieszne, co ona mi pisala, bo ja naprawde nie mam zamiaru sie z jakas kobieta tu "laczyc", lecz powiem tez otwarcie, ze trudno mi jest w takiej sytuacji kogos/ja o tym przekonac w sposob taki, by kobiete jednoczesnie nie urazic, i powiedziec jej prosto w oczy, ze "sie ma odczepic".

. no nic... w koncu padlo kiedys w trakcie normalnej, przyjemnej rozmowy, ze nie jestem typem ktory chodzi chetnie na party, nie pale, nie pije nap. alkoholowych, no i opisalem jej calkiem otwarcie, jakim czlowiekiem pod tym wzgledem jestem - od paru dni juz sie prawie wogole nie odzywa. raz na tydzien moze mi cos krotko napisze, i w tym przeprasza za to, ze ma niewiele czasu na dluzsze maile jak to bylo do tej pory.
pewnie; nie jestem "az takim zimnym robotem", i dalo mi to wszystko w ostatnich dniach troche do myslenia.

moze i nawet nie zle by bylo, jakas kobiete tu poznac i z nia cos zaczac. nie wiem, moze mam nosa na takie cos, moze jestem za bardzo ostrozny czy tez przewrazliwiony, lecz w koncu doszlem do wniosku, ze jednak nie - to co opisalem, to byl dla mnie (nastepny) przyklad w zyciu, ze natrafilem na z pewnoscia "fajna" dziewczyne, lecz z pewnoscia tez nie do mnie pasujaca; wg. mnie, ona sama nie wie do dzisiaj, czego chce (po polsku; probowala zlapac pierwszego lepszego faceta przez "slodkie rozmowki" ktory sie jej nadarzy, i moze jeszcze jej dziecko bedzie finansowal).
mag
