Re: wpad³am ;)
: 28 lut 2007, 08:01
Zaglądnęłam sobie na ten temat żeby sprawdzić kiedy go dokładnie zaczęłam. Zawsze uważam tamten dzień wcześniej (3 marzec) za czas od kiedy zaczęliśmy ze sobą chodzić, gdy coś pomiędzy nami zaćwierkało. Wiedziałam, że nasza rocznica nadchodziła - tylko kilka dni zostało. Spłynął mi ten czas super. Nie żałuję niczego. Nadal życzę wszystkim asom by mogli kiedyś doświadczyć podobnego uczucia.
Poprawka: Trochę głupio się czuję ale wychodzi na to, że mi się miesiące poplątały. Nasza rocznica będzie w kwietniu. ups.
Przynajmniej tym razem będę miała czas przygotować coś ciekawego na świętowanie.
Inid: Wydaje mi się, że trochę się do tej sprawy zbyt negatywnie nastawiłaś. Nie chcę cię urazić ale te całe zaprzeczenia "Ja NIE CHCE i nie godze sie na to, zebym z powodu chemii, czy jakis procesow biologicznych w moim mozgu decydowala sie na zmiane mojego stylu zycia/pogladow/przyzwyczajen/marzen itp." Czy nie przesadzasz? Chemia nie jest twoim wrogiem. Jeżeli istnieje to istnieje, jak nie to też żadnej różnicy nie robi bo się jej nie czuje - tylko uczucia się czuje. Nie rozumiem dlaczego się tak wściekasz na chemię.
Nie wiem co takiego wcześniej wyczytałaś w tym temacie (to stary temat, nie pamiętam wszystkiego co tu było napisane) i mogę mówić tylko za siebie ale ja BARDZO nie zgadzam się z teorią "chemia = miłość." Ja myślę, że to jest to uczucie i tylko takim się to powinno widzieć.
Oto moje rozumowanie: Jak skaleczysz się to co czujesz? Ból? Czy może sygnał wysłany przez twoją tkankę do twojego mózgu, który tłumaczy to jako nieprzyjemne doznanie potocznie zwane "bólem" ?????????????? Nie wiem jak wy ale ja czuję ból. Cokolwiek innego się dzieje, mnie to po prostu nie obchodzi.
Uczucie jest uczuciem i jeżeli będziecie próbować wytłumaczyć skąd takie uczucie się bierze poprzez procesy chemiczne czy biologiczne to myślę, że całkowicie straciliście trop.
Czasem czuję jakbyśmy na tym forum próbowali desperacko znaleść wytłumaczenia, sposobami łatwiejszymi dla nas do zrozumienia. Ale czy te wytłumaczenia są poprawne tylko dlatego, że DLA NAS mają sens?
Poprawka: Trochę głupio się czuję ale wychodzi na to, że mi się miesiące poplątały. Nasza rocznica będzie w kwietniu. ups.
Przynajmniej tym razem będę miała czas przygotować coś ciekawego na świętowanie.
Inid: Wydaje mi się, że trochę się do tej sprawy zbyt negatywnie nastawiłaś. Nie chcę cię urazić ale te całe zaprzeczenia "Ja NIE CHCE i nie godze sie na to, zebym z powodu chemii, czy jakis procesow biologicznych w moim mozgu decydowala sie na zmiane mojego stylu zycia/pogladow/przyzwyczajen/marzen itp." Czy nie przesadzasz? Chemia nie jest twoim wrogiem. Jeżeli istnieje to istnieje, jak nie to też żadnej różnicy nie robi bo się jej nie czuje - tylko uczucia się czuje. Nie rozumiem dlaczego się tak wściekasz na chemię.
Nie wiem co takiego wcześniej wyczytałaś w tym temacie (to stary temat, nie pamiętam wszystkiego co tu było napisane) i mogę mówić tylko za siebie ale ja BARDZO nie zgadzam się z teorią "chemia = miłość." Ja myślę, że to jest to uczucie i tylko takim się to powinno widzieć.
Oto moje rozumowanie: Jak skaleczysz się to co czujesz? Ból? Czy może sygnał wysłany przez twoją tkankę do twojego mózgu, który tłumaczy to jako nieprzyjemne doznanie potocznie zwane "bólem" ?????????????? Nie wiem jak wy ale ja czuję ból. Cokolwiek innego się dzieje, mnie to po prostu nie obchodzi.
Uczucie jest uczuciem i jeżeli będziecie próbować wytłumaczyć skąd takie uczucie się bierze poprzez procesy chemiczne czy biologiczne to myślę, że całkowicie straciliście trop.
Czasem czuję jakbyśmy na tym forum próbowali desperacko znaleść wytłumaczenia, sposobami łatwiejszymi dla nas do zrozumienia. Ale czy te wytłumaczenia są poprawne tylko dlatego, że DLA NAS mają sens?