Oglądałam kiedyś Przyjaciół - kiedy to było? Lata 90.? No dobra, w jednym z odcinków facet kocha się z przygodnie poznaną kobietą między regałami w bibliotece. Nie wiem, to miało być fajne?

"Oprócz błękitnego nieba, nic mi dzisiaj nie potrzeba."Wtedy cieszy sama obecność tej drugiej osoby,nic więcej nie trzeba.
Tyle, że nie jestem pewna czy prawdziwa miłość istnieje. Czy nie jest, aby utopią, albo też wymysłem ludzi bez wyobraźni, którzy godzili się na dany model, bo innego nie znali.Myślę,że wówczas jedynie wmawia sobie,że wie a w rzeczywistości gów... wie i jedynie urabia kogoś pod siebie.Prawdziwa miłość szanuje wolność i potrzeby drugiej osoby.
...oprócz drogi szerokiej oprócz góry wysokiejna na
la la
Kiedy jestem sam
Przyjaciele są daleko, daleko, ode mnie, ode mnie
Gdy mam wreszcie czas dla siebie
Myślę, że miłość nie jest tym co pojawia się na zawołanie."Tyle, że nie jestem pewna czy prawdziwa miłość istnieje. Czy nie jest, aby utopią, albo też wymysłem ludzi bez wyobraźni, którzy godzili się na dany model, bo innego nie znali."-Myślę,że nic nie stoi na przeszkodzie żeby ją odczuć tu i teraz do kogokolwiek
Jasne, że pomyślałam w ten sposób.Winkie, ale nie pomyślałaś, że MY też jesteśmy takimi odrzutami?![]()
Tak, miałam tego typu "adoratorów". Choć ja z przeciwnikami matrymonialnymi rozprawiam się po cichu, acz skutecznie...Kilku adoratorów mi się mieć zdarzyło, ale takich z gatunku, co trzeba uciekać jak najdalej, bo są namolni i nie rozumieją, że NIE jestem zainteresowana.
Tylko, jeśli mówimy o tzw. wolnym związku.Co do tej jedynej/ego-zawsze siedmiokąt też może być nom nie?![]()
Bo ja wiem... Po 50. roku życia powinno już dojść do "stabilizacji"No wiesz po 18ce może oznaczać również 50ke heheheNo wtedy już trudniej może i rzeczywiście
Święty spokój najlepszy jest po śmierci.Cóż, singlowanie nie jest złe, święty spokój przynajmniej.