Mija rok odkąd założyłam ten wątek. Trochę się zmieniło - nabrałam doświadczenia interpersonalnego (w tym z płcią męską! - w granicach koleżeństwa), choć patrząc na punkt wyjściowy i punkt końcowy teoretycznie stoję w miejscu (Książę nie dojechał, porwany został po drodze przez niewyżyte kobiety seksualne najpewniej!).
Nie skomentowałam tego wcześniej, więc nadmienię teraz: dostrzegam tu przemycaną przez niektórych użytkowników niechęć do płci przeciwnej (i męskiej i żeńskiej) - raczej to jakieś osobiste niesnaski, bo przecież ciężko uogólniać aż tak, by tworzyć normy dla poszczególnych płci... Zresztą uważajmy, bo zbyt brutalne uogólnienia zmiotły by Asexów z każdego zestawienia.
Sami jesteśmy marginesem na granicy nieistnienia więc sami nie szczędźmy uwagi ani nie wątpmy w rzadkości
.
Przy okazji sporo się dowiedziałam o sobie (choć wciąż mało względem licznych niewiadomych):
1.Dowiedziałam się, że nie jestem
needy ani (co oczywiste) seksualnie ani emocjonalnie.
2.Poznałam
Starego Kawalera (~50-60 lat) i uznałam, że to ciekawa droga na życie, choć akurat żeński odpowiednik bardziej jest potępiany przez naszą kul... przez nasz zaścianek.
3.Zostałam pogardliwie ofukana przez pierwszego z trzech moich Pięknolicych Pomyłeczek tekstem o treści:
"Nie mamy 12 lat żeby się trzymać za rączki!"
4. ...i przy tej okazji przekonałam się, że właśnie tego bym chciała - trzymania za rączki. Nie za to, za co chciał być trzymany Pięknolicy Señor Pomyłeczka.
5. Zainwestowałam w koleżeństwo z mężczyznami, choć akurat interesują się mną nie ci, którzy mi się podobają.
6. Popełniałam i popełniam dalej błąd logiczny:
Chcesz poznać wege-asexa-abstynenta?
Tak! Chodzenie na imprezy do klubów z uzależnionymi od alkoholu i nastawionymi na szybki seks mało refleksyjnymi erotomanami to idealna opcja dla ciebie!
(<---- do przemyślenia!)
7.Poznałam świetnego chłopaka- delikatnego, nieśmiałego, wrażliwego, ciepłego, sympatycznego o ślicznym, uroczym, kochanym uśmiechu - niestety nim zdołałam go bliżej poznać zawiesił naszą znajomość, a ja pierwsza nie napiszę, choćbym miała podzielić los Starego Kawalera. Przy tej okazji przekonałam się, że stety/ niestety inne cechy też mają znaczenie, i jak mężczyzna nie ma w sobie tego ciepła i uroku, które ja lubię, to nawet aseksualność nie pomoże. Stąd moje obawy, że AS+S może kiedyś stać się i moim problemem, bo ludzi nie można przesiewać tak, jak by byli produkowani na zamówienie... a granica między koleżeństwem a czymś więcej (tak bardzo trudnym do zdefiniowania dla Aseksualnych!) jest płynna (na czym oczywiście nie omieszkam skorzystać, wyławiając ostatecznie któregoś z kolegów z mojego Friendzone, w celu obcałowania
).
8.
Doprecyzowałam zarys mojego Ideału - także na zasadzie negacji. Posiadanie "szczątków informacji" o interesującym nas mężczyźnie daje wyobraźni pole do popisu.
Gdyby okazał się taki a taki... Przynajmniej wiem znacznie więcej o tym, czego bym chciała a mój ideał jest niszowy, mocno wyśrubowany.
9. Przekonałam się, że nie potrzebuję POSIADAĆ nikogo na własność czy wyłączność.
Cóż... Nie da ci ojciec, nie da ci matka, tego co może dać ci mały puchaty kotek. <3 Na tym poprzestaję.