Czy mój mąż jest ASem?
: 14 mar 2018, 16:22
Dzień dobry,
Chciałam zapytać obecne tu osoby aseksualne o to co myślą na temat mojej sytuacji.
W skrócie: ja jestem osobą seksualną, w związku małżeńskim od 13 lat, znamy się 16. Sfera seksu nigdy nie była dla mojego męża ważna, chociaż nigdy nie mówił, że jest nieważna. Czułam po prostu od początku, że coś jest nie tak. Jeszcze przed ślubem, w zasadzie na samym początku bycia razem, gdzie powinien być spory haj, miał po pierwszych miesiącach zbliżeń (bez ognia, poprawnych) - nazwijmy to - problemy natury technicznej, nie wychodziło nam, była frustracja itp. W tym samym czasie znalazłam w jego telefonie sms od faceta o treści jednoznacznej. Jakoś to wtedy wytłumaczył, zbagatelizował, chciał ze mną być, ja się miotałam, ale pewnie tak bardzo chciałam mu wierzyć i byłam zakochana, że jakoś to wybaczyłam. Po jakimś czasie seks jakiś tam wrócił i był, chociaż na minimalnym poziomie satysfakcji dla mnie.
Potem był śłub, pierwsze dziecko - w ciąży seksu nie mogliśmy uprawiać bo to zaszkodzi dziecku, potem to głównie ja dążyłam do zbliżeń, potem miałam operację - to znów była dobra wymówka, potem drugie dziecko - powtórka z rozrywki a potem to już równia pochyła w dół: jestem zmęczony / zestresowany / dziś nie / boli głowa itp.
Po jakimś czasie przestałam mieć ochotę ciągle go prosić, żeby się ze mną kochał - odpuściłam. Dodatkowo miałam bardzo trudny (śmierć mamy), dzieciaki były małe, nowa praca itp.
I tak sobie minęło kilka lat, mój mąż od 9 lat mnie nie dotyka, nie przytula, nie całuje, nie trzyma za rękę. Co więcej ta sytuacja doprowadziła do tego, że ja już tego w zasadzie też od niego nie chcę. Brak bliskości fizycznej doprowadził do pustyni emocjonalnej.
Od 2 lat toczymy rozmowy poważne na ten temat (wcześniej on w ogóle tego tematu nie dotykał, ja również - nie wiem dlaczego, sądzę, że się bałam, miałam inne rzeczy na głowie, jakoś życie się toczyło itp, to nie jest istotne teraz), które ja zainicjowałam. Powiedziałam, że nie jestem w stanie tak żyć i że wg mnie on jest gejem. On oczywiście zaprzecza. Najpierw rzucił wersją, że jest bi, potem pojawił się AS i ten AS jest do dziś.
Co wskazuje na geja?
Przed tymi rozmowami naszymi, znaleziona przez mnie znów krótka korespondencja tego faceta z przeszości do mojego męża, gdzie mój mąż wcale nie neguje sytuacji tylko pisze do gościa o tym, że jakoś sobie radzi, najwyżej raz w roku, bo ma za dużo do stracenia. Jak mu o tym powiedziałam, to zbagatelizował to, mówiąc, że w wiadomości można przecież wszystko napisać.
Po terapii u seksuologa pierwsze od lat zbliżenie, które mu wyszło i stwierdził, że mu się chce - ja otwarcie byłam sceptyczna, bo jakoś po prostu nie wierzę, że jakikolwiek seksuolog (chociaż był na pewno dobry) mógłby w 5 miesięcy doprowadzić do tego, że facetowi, dla którego od lat seks może nie istnieć, nagle ten seks stał się mega potrzebny (zaczął mnie chcieć dotykać, mieć ochotę co dwa dni - szok). Tylko zaraz potem znów znalazłam w jego telefonie 2 smsy do dziwek męskich z pytaniem o cennik, wysłane w momencie, kiedy byliśmy na terapii. Masakra. Co mnie oczywiście zamknęło i od tego czasu nie chce puścić.
Jak się tłumaczył z tych smsów i tłumaczy do dziś? Podczas terapii zaczął się zastanawiać, co może być z nim nie tak, że może ja mam rację z tym jego byciem gejem i chciał po prostu sprawdzić jak się będzie czuł,
Tylko wg mnie to nie jest oglądanie gejowskiego porno, żeby zobaczyć jak to na mnie działa, ale działanie konkretne i napisanie smsa z chęcią umówienia się na masaż czy co tam jeszcze (do tej pory widzę te obrzydliwe smsy przed oczami).
Reasumując, nasze małżeństwo w zasadzie nie istnieje, tzn funkcjonujemy - co więcej wszyscy mają nas za super parę (zresztą to fajny facet jest i super ojciec), ja praktycznie podjęłam decyzję o rozwodzie, ale wizja tego co ta sytuacja będzie oznaczała dla naszych dzieci mnie rozwala i cały czas powstrzymuje przed ostatecznym krokiem. I tak trafiłam na to forum i postanowiłam o tym napisać.
I zapytać osoby aseksualne: czy wg Was mój mąż może być AS'em? Bo on teraz tak twierdzi cały czas - że dla niego seks nie jest ważny. Czy to jednak możliwe, biorąc pod uwagę te epizody, które wskazywałyby jednak na być może nie dopuszczany do siebie homoseksualizm? Czy to nie jest tak, że gdyby był ASem to nigdy by takich smsów nie napisał? Czy nie miał epizodów z tym kolegą z przeszłości?
Jeszcze dodam, że zaproponował mi życie dalej tak jak jest dla dzieci, z przyzwoleniem na moje skoki w bok i to, że jak się zakocham to wtedy się rozstaniemy.
Ciekawa jestem Waszych opinii.
Chciałam zapytać obecne tu osoby aseksualne o to co myślą na temat mojej sytuacji.
W skrócie: ja jestem osobą seksualną, w związku małżeńskim od 13 lat, znamy się 16. Sfera seksu nigdy nie była dla mojego męża ważna, chociaż nigdy nie mówił, że jest nieważna. Czułam po prostu od początku, że coś jest nie tak. Jeszcze przed ślubem, w zasadzie na samym początku bycia razem, gdzie powinien być spory haj, miał po pierwszych miesiącach zbliżeń (bez ognia, poprawnych) - nazwijmy to - problemy natury technicznej, nie wychodziło nam, była frustracja itp. W tym samym czasie znalazłam w jego telefonie sms od faceta o treści jednoznacznej. Jakoś to wtedy wytłumaczył, zbagatelizował, chciał ze mną być, ja się miotałam, ale pewnie tak bardzo chciałam mu wierzyć i byłam zakochana, że jakoś to wybaczyłam. Po jakimś czasie seks jakiś tam wrócił i był, chociaż na minimalnym poziomie satysfakcji dla mnie.
Potem był śłub, pierwsze dziecko - w ciąży seksu nie mogliśmy uprawiać bo to zaszkodzi dziecku, potem to głównie ja dążyłam do zbliżeń, potem miałam operację - to znów była dobra wymówka, potem drugie dziecko - powtórka z rozrywki a potem to już równia pochyła w dół: jestem zmęczony / zestresowany / dziś nie / boli głowa itp.
Po jakimś czasie przestałam mieć ochotę ciągle go prosić, żeby się ze mną kochał - odpuściłam. Dodatkowo miałam bardzo trudny (śmierć mamy), dzieciaki były małe, nowa praca itp.
I tak sobie minęło kilka lat, mój mąż od 9 lat mnie nie dotyka, nie przytula, nie całuje, nie trzyma za rękę. Co więcej ta sytuacja doprowadziła do tego, że ja już tego w zasadzie też od niego nie chcę. Brak bliskości fizycznej doprowadził do pustyni emocjonalnej.
Od 2 lat toczymy rozmowy poważne na ten temat (wcześniej on w ogóle tego tematu nie dotykał, ja również - nie wiem dlaczego, sądzę, że się bałam, miałam inne rzeczy na głowie, jakoś życie się toczyło itp, to nie jest istotne teraz), które ja zainicjowałam. Powiedziałam, że nie jestem w stanie tak żyć i że wg mnie on jest gejem. On oczywiście zaprzecza. Najpierw rzucił wersją, że jest bi, potem pojawił się AS i ten AS jest do dziś.
Co wskazuje na geja?
Przed tymi rozmowami naszymi, znaleziona przez mnie znów krótka korespondencja tego faceta z przeszości do mojego męża, gdzie mój mąż wcale nie neguje sytuacji tylko pisze do gościa o tym, że jakoś sobie radzi, najwyżej raz w roku, bo ma za dużo do stracenia. Jak mu o tym powiedziałam, to zbagatelizował to, mówiąc, że w wiadomości można przecież wszystko napisać.
Po terapii u seksuologa pierwsze od lat zbliżenie, które mu wyszło i stwierdził, że mu się chce - ja otwarcie byłam sceptyczna, bo jakoś po prostu nie wierzę, że jakikolwiek seksuolog (chociaż był na pewno dobry) mógłby w 5 miesięcy doprowadzić do tego, że facetowi, dla którego od lat seks może nie istnieć, nagle ten seks stał się mega potrzebny (zaczął mnie chcieć dotykać, mieć ochotę co dwa dni - szok). Tylko zaraz potem znów znalazłam w jego telefonie 2 smsy do dziwek męskich z pytaniem o cennik, wysłane w momencie, kiedy byliśmy na terapii. Masakra. Co mnie oczywiście zamknęło i od tego czasu nie chce puścić.
Jak się tłumaczył z tych smsów i tłumaczy do dziś? Podczas terapii zaczął się zastanawiać, co może być z nim nie tak, że może ja mam rację z tym jego byciem gejem i chciał po prostu sprawdzić jak się będzie czuł,
Tylko wg mnie to nie jest oglądanie gejowskiego porno, żeby zobaczyć jak to na mnie działa, ale działanie konkretne i napisanie smsa z chęcią umówienia się na masaż czy co tam jeszcze (do tej pory widzę te obrzydliwe smsy przed oczami).
Reasumując, nasze małżeństwo w zasadzie nie istnieje, tzn funkcjonujemy - co więcej wszyscy mają nas za super parę (zresztą to fajny facet jest i super ojciec), ja praktycznie podjęłam decyzję o rozwodzie, ale wizja tego co ta sytuacja będzie oznaczała dla naszych dzieci mnie rozwala i cały czas powstrzymuje przed ostatecznym krokiem. I tak trafiłam na to forum i postanowiłam o tym napisać.
I zapytać osoby aseksualne: czy wg Was mój mąż może być AS'em? Bo on teraz tak twierdzi cały czas - że dla niego seks nie jest ważny. Czy to jednak możliwe, biorąc pod uwagę te epizody, które wskazywałyby jednak na być może nie dopuszczany do siebie homoseksualizm? Czy to nie jest tak, że gdyby był ASem to nigdy by takich smsów nie napisał? Czy nie miał epizodów z tym kolegą z przeszłości?
Jeszcze dodam, że zaproponował mi życie dalej tak jak jest dla dzieci, z przyzwoleniem na moje skoki w bok i to, że jak się zakocham to wtedy się rozstaniemy.
Ciekawa jestem Waszych opinii.