Setsu pisze:
To, że on cię okłamywał i krzywdził przez lata, nie znaczy, że musisz być taka sama, może pokaż, że stać się na więcej.
&
Decadente pisze:Przedstawię to w ten sposób - nie zniżaj się do poziomu osoby, która zniszczyła Ci część życia.
Prezentujecie podejście "zło dobrem zwyciężaj", z którym nie zawsze się zgadzam. Ciężko mi rozsądzić jak jest w tym przypadku. Czy zemsta jest słuszna? Odwet przedłuża spiralę nienawiści. Brak odwetu powoduje bezkarność, daje zielone światło "można krzywdzić".
Odwet: satysfakcja z zemsty, zwykła przyjemność
Szlachetność: satysfakcja z posiadania wyższych norm moralnych, świadomość niewinności
W tym przypadku już za późno na szlachetność, można tylko minimalizować straty: ujawnić zemstę mogłaby dopiero po rozwodzie, inaczej wpłynęłoby to na decyzje sądową. Ujawnienie zdrady mogłoby spowodować, że ojciec nastawiłby syna przeciwko matce.
No dobra, lecimy od początku:
Anna1981 pisze: Przed ślubem było poprawnie - na tyle, na ile sama - nie mając jakiegokolwiek innego doświadczenia mogę stwierdzić.
Konkretnie, jak wyglądało życie seksualne wtedy? Piszesz, że on zainicjował tylko 3 razy, za każdym razem po ślubie. Co było przed ślubem?
On wiedział przed zawarciem małżeństwa, że seks jest dla Ciebie ważny?
Jak z grubsza przebiegało oziębienie Waszych stosunków na przestrzeni tych 11 lat?
Anna1981 pisze:Czuję się jak nikt. Zero po prostu...
&
Anna1981 pisze:Nie chce mi się już żyć."
Nie, brak bliskości fizycznej nie powoduje powolnego umierania. Przeważnie - wszystkich nie znam. #FiltrHeteryka
Za bardzo skupiasz się na swoim braku, zamiast zainwestować w inne dziedziny życia. Nadałaś zbyt dużą wagę stosunkom seksualnym, ciągle pozwalałaś myślom o niedostatku w tej dziedzinie dominować w Twojej głowie. Nakarmiłaś potwora i uzależniłaś od niego poczucie własnej wartości. Błąd. Cokolwiek teraz postanowisz, polecałbym jednak szukać źródła satysfakcji z życia i szacunku do siebie w czymś innym niż w samym fakcie, że jest się dla kogoś atrakcyjnym (uzależnienie poczucia wartości od opinii z zewnątrz, od drugiej osoby) i uprawia się seks. Niezależnie od powodów oziębłości, takie dramatyzowanie jest pozbawione sensu i celu.
Anna1981 pisze:To dobry człowiek. Dobry ojciec. Jest mi źle w tym związku. Tkwię w nim już chyba tylko dla dziecka.
A teraz zastanówmy się, czy stwierdzenie "co z oczu, to z serca" miałoby tutaj zastosowanie.
Być może dziecko dostrzega, że rodzice się nie kochają, albo przeczuwa to, albo za jakiś czas się zorientuje. Tak czy inaczej, wzorca miłości partnerskiej ze strony rodziców mieć nie będzie. Dopóki jednak kontakty tej dwójki są poprawne (brak negatywnej atmosfery, kłótni, nastawiania dziecka przeciwko małżonkowi lub okazywania przy dziecku braku doń szacunku), zaniechanie rozwodu ma tę zaletę, że dziecko wciąż dorasta z obojgiem rodziców. Rozwód spowodowałby, że najpewniej z którymś z nich widywałby się rzadziej, czasem bardzo rzadko w zależności od dodatkowych okoliczności.
Obecny mąż ma wywalone na sferę seksualną Anny, jak zresztą na całą jej fizyczność i fizyczny z nią kontakt. W związku z czym fakt, że sfery te należą obecnie do kogoś innego nie powinien go specjalnie zaboleć/dziwić. A jeśli faktycznie jest przysłowiowym psem ogrodnika, to jego problem - powieniem mieć świadomość, że nie można zmusić kogoś do jedzenia tylko w jednej restauracji, a następnie powiedzieć, że żarcia nie ma i nie będzie. Nie wygląda na zazdrosnego, nie stara się o nią.
Istnieje duża szansa, że i tak ma to gdzieś. Gorzej gdybyś chciała z jednym i drugim równolegle, bo to obrzydliwe i upokarzające dla zdradzanego, tu w zasadzie dla obu zdradzanych (Tak, pamiętam, że próbowałaś to zrobić - jeśli celem samego wybadania, z zamiarem wycofania się w razie powodzenia, to nie mam zastrzeżeń. Choć w to wątpię.).
Szkopuł w tym, że:
- z kochankiem łączy ją nie tylko seks, lecz także silne emocje, intymne rozmowy
- z mężem poza seksem jeszcze coś ją łączy (albo jest tak z perspektywy męża, mylę się?)
I teraz te sfery się gryzą, przez co nie można sprowadzić zdrady do samego seksu.
Anna1981 pisze:Łatwo nie jest bo mimo wszystko kocham tego człowieka. Ma mnóstwo dobrych cech, za które go szanuję i kocham.
-
30 kwie 2018
Anna1981 pisze:Oprócz seksu są wspaniałe pieszczoty, pocałunki - bo z moim mężem nie mam już nawet tego... jest dla mnie obcym człowiekiem. Łączy nas już tylko dziecko. Gdyby nie ono, złożyłabym pozew o rozwód.
-
4 cze 2018
Kierowanie się zmiennymi emocjami kończy się wewnętrzną sprzecznością i ciężko później traktować poważnie takie deklaracje. Wystarczyło dostać seks i wszystko się wywraca do góry nogami.
Anna1981 pisze: a tak uwielbiany przez wszystkich wokół niby ideał, pucujący 5 razy w tygodniu okna, przystojny, wysportowany, ćwiczący na okrągło ...
Miałem pytać czy nie ma jakiś problemów zdrowotnych. Jeśli dba o zdrowie i ćwiczy (zwłaszcza siłowo), to w wieku 40 lat powinien mieć jeszcze sporo testosteronu i odpowiednie libido. Rośnie szansa, że ma kochankę.
Anna1981 pisze: I przytulanie się. I pocałunki. I dotyk i durne pogłaskanie po ręce, ramieniu, głowie... to jest ważne.
W jaki sposób te elementy zanikły? Rozmawiałaś o tym z mężem? Czy jest w ogóle jakiś powód, by sądzić, że on Cię jeszcze kocha, poza nieprzekonującymi deklaracjami? Czy ma kompletnie wywalone, nie rozmawiacie, nie chodzicie nigdzie razem, nie macie wspólnych aktywności?
Anna1981 pisze:Wczoraj jak wyrzygałam mu kumulowane przez te lata frustracje, to kazał mi się rozwieść skoro mi tak źle. Dziś przepraszał.
Twój błąd polega na tym, że nie umiesz z nim rozmawiać. Brakuje Ci asertywności i skuteczności w stawianiu na swoim. Przeprasza, że nie ma seksu? I nie dowiedziałaś się do tej pory z jakiego u licha powodu? Czy on nie widzi tego schematu w relacji, Twojego nieszczęścia? Miesiąc temu dowiedziałaś czym jest aseksualizm, zapytałaś go o to? Albo inaczej: przedstawiłaś mu pojęcie w sposób, który pozwoliłby mu zobaczyć w tym siebie lub to wykluczyć?
Z drugiej strony skoro nie miał nic przeciwko robieniu mu laski...
Anna1981 pisze:Czasem myślę, że on jest ze mną z powodu wygody finansowej. Mam dobrą pracę, jestem dentystką z własnymi gabinetami... różnie już myślę.
Gdyby zamienić płcie, to byłaba pierwsza rzecz, jaka przychodzi do głowy. Proste pytanie: jaka jest procentowa różnica w Waszych zarobkach? Kto zyskuje finansowo na tym małżeństwie? Czyj jest dom? Kto zyska więcej na rozwodzie, jeśli majątek podzielić na pół?
Setsu pisze:
Z autopsji mogę powiedzieć, jakie to świetne uczucie wracać do domu, w którym od drzwi wali chłodem, bo rodzice myślą, że idealnie udają.
Chciałbym poznać Twoją opinię, co sądzisz na temat wyboru pomiędzy chłodnym domem z obojgiem rodziców, a dorastaniem z jednym rodzicem w domu, ewentualnie w pakiecie z obcym mężczyzną. Warunek jest taki, jak wyżej napisałem, czyli relacje rodziców nie są wrogie, a neutralne.
***
Teraz czas na myślenie strategiczne...
Potrzebne będą: kartka papieru i pisak, bądź plik tekstowy, dyskrecja, telefon, pieniądze, namysł, komputer, internet, biuro detektywistyczne, kancelaria adwokacka, zimna woda w prysznicu, tabletki wywołujące biegunkę lub inne dolegliwości, do wyboru własnego.
Dla chętnych: pomoc psychologa
Swoją sytuację znasz, ale sytuacji kochanka możesz się domyślać w oparciu na jego słowa. Zatem Twoja, czy też Wasza decyzja o coming oucie będzie miała wpływ na jeszcze inną rodzinę. Wynajmujesz detektywa, który zbiera info o ich małżeństwie. Nie wiem, na ile takie zabawy są legalne, ale dołożyłbym jakieś pluskwy w ich domu. Jeśli nie, to wywiad środowiskowy (znaczy się teraz to ogarnięcie mediów społecznościowych, pewnie najlepszy byłby haker). Ogarniasz małżeństwo typa z różnych perspektyw, sprawdzasz, czy żona nie ma kochanka, czy nie pisała na tym forum jako jakaś aska, czy typ nie ma innych kochanek, czy barabarzy jednak z żoną, ale mu mało, albo przestała się golić i tak dalej. Ok, ale priorytety - sprawdzasz czy Twój mąż nie ma kochanek, nie jest gejem, asem, czy nie ubzdurał sobie czegoś dziwnego.
W zależności od wyników śledztwa dostosowujesz dalszy plan. Niezależnie od wyników zawierać on będzie zaznajomienie się przy pomocy tych samych szpiegów/detektywów z sytuacją w ich branży, podłapanie metod śledzenia i unikania śledzenia. Wszystko to po to, żeby nie dać się łatwo nakryć, gdyby któreś ze zdradzanych okazało się bardziej sprytne. Uczysz się metod sztuki ninja, w ostateczności przekupujesz detektywów, żeby nie dostarczali dowodów przeciwko Tobie. Tu jednak trzeba uważać, bo mogą np. wyjątkowo nie lubić zdradzieckich żon. Możesz też wynająć kontrwywiad, który będzie zwalczać szpiegów wynajętych przeciwko Tobie (coś wspominałaś, że dobrze zarabiasz, no to tu by się przydało).
Przygotowujesz wiedzę prawną o rozwodach, żeby przewidzieć wynik rozprawy dla prawdopodobnych scenariuszy. Jeśli wynik Ci nie odpowiada, szukasz właściwego "leverage point", który zmieni scenariusz na ten pożądany, dostosowujesz plany.
Na wypadek zawodu ze strony kochanka, przygotowujesz strategię radzenia sobie z rozczarowaniem, ale już nie chcę się rozwodzić, więc tylko zaznaczam, że tu też można coś zdziałać.
Nie mówiłaś jeszcze jak się Tobie układa z synkiem. Stwierdziłaś, że pan oziębły jest dobrym ojcem, a czy Ty jesteś dobrą matką? Z kim byłoby mu lepiej zamieszkać? Odniosłem wrażenie, że jak na matkę osiągnąłeś wysoki poziom desperacji i depresji, skupiając się bardziej na brakach w małżeństwie, niż na dziecku, jak by nie miało większego znaczenia w Twoim życiu. Popraw mnie jeśli się mylę. W skrócie: odsuwając na bok osobiste dążenia zastanów się, które z rodziców będzie mu bardziej potrzebne, do kogo chłopiec jest bardziej przywiązany, z kim spędza więcej czasu etc.
Teraz wysil zmysł analityczny i percepcję, inteligencję interpersonalną oraz intrapersonalną. Obserwuj dzieciaka. Czy dostrzega brak miłości między rodzicami? Czy wskazuje jakieś symptomy dyskomfortu z tego powodu? Może nie jest najlepszy w wyłapywaniu takich społecznych imponderabiliów? Czy brakuje mu czegoś? Jak Twoja nieszczęśliwość odbija(ła) się na nim?
W skrócie: odsyłam do dylematu czy lepszy rozwód i szczerość, czy oboje niekochających się rodziców pod tym samym dachem. Jakie będą perspektywy widzenia się dziecka z drugim rodzicem?
Tutaj gracze z kontem premium mogą posłużyć się pomocą psychologa celem zrozumienia dziecka (oczywiście poprzez sam opis jego zachowań, dyskrecja dalej obowiązuje). Można też dodać behawior kochanka i męża oczywiście.
Każdą szokującą informację lub przypływ emocji traktujesz zimnym prysznicem. Mąż może być pedziem, asem, może mieć kogoś na boku lub nabył jakiejś awersji do Ciebie lub szkodliwych przekonań religijnych, może chcieć rozwodu i podziału majątku, może wygodnie mu z Tobą, może ciągnie to dłużej z uwagi na syna. Pewnie kilka jednocześnie.
Kochanek może naginać rzeczywistość siłą swojej chcicy. W taki czy inny sposób.
Jeśli będziesz chciała się z nim związać, każ mu przeprowadzić podobną analizę jego sytuacji domowej, co z jego dzieckiem/dziećmi, co będzie dlań lepsze etc. Minimalizacja szkód, promujemy postawy moralne.
Jeśli prysznic nie zadziała, możesz posłużyć się udawaną chorobą. O zwolnienia lekarskie chyba martwić się nie musisz. Zyskasz w ten sposób trochę czasu i wymówkę przed spotykaniem się z kochankiem, kiedy będziesz go lustrować. Lub po prostu, robisz sobie wolne, rozkładasz planszę, stawiasz pionki i pracujesz nad swoim evil masterplanem.
Jeśli moje porady brzmią absurdalnie, to jest to efekt tego, że w ten sposób ciekawiej mi się pisze. Te bardziej odjechane/kosztowne kawałki można ominąć albo ograniczyć. Kwintesencję zachować. Potrzebujesz informacji do podjęcia dalszych kroków, podpowiedziałem niektóre z nich i jak je uzyskać.
W innych warunkach mogłabyś podpytać męża jak zareagowałby na jej zdradę, lub zasugerować ironicznie, że może znajdzie Ci kochanka, skoro sam nie daje rady. Obawiam się jednak, że nie zachowałabyś pokerowej twarzy, a jego potencjalna reakcja i obudzona tym podejrzliwość mogłyby zapędzić Cię w kozi róg. I ten, kasuj historię przeglądania.
Subujcie, lajkujcie, dislajkujcie, komentujcie.