As i nieAs

Forum dla dyskusji o rozmaitych związkach: as + as, as + nie-as...i wszystko pomiędzy.
Awatar użytkownika
FullOfIrony
przedszkolASek
Posty: 5
Rejestracja: 8 cze 2020, 01:36

As i nieAs

Post autor: FullOfIrony »

Od czterech lat jestem w związku z mężczyzną, który nie jest Asem. Do tej pory nie wiedział o mojej orientacji, wbrew sobie godziłam się na stosunki, a jedynym pocieszeniem dla mnie była satysfakcja tej drugiej osoby. Jednak parę dni temu wyznałam mu prawdę i od tamtej pory wszystko zaczęło się sypać. Niby stwierdził, że chce próby która potwierdzi czy to dalej będzie działać, ale cały czas muszę znosić głupie teksty i zaczepki z jego strony. Dobijający jest też fakt, że dla niego pociąg seksualny jest równoznaczny z pociągiem romantycznym, więc cały czas mi wpaja, że wcale go nie kocham. Dodatkowo o mojej orientacji dowiedziały się seksualne osoby z mojego otoczenia, które zaczęły mnie nękać na fejsie, ale i wszędzie gdzie się pojawię, nawet w pracy. Jestem przezywana od dziwadeł, od tranzystorów, oraz psychicznie chorą osobę, która nie potrafi określić swojej płci. Jedyne osoby które mnie akceptują to przyjaciele z internetu, ojciec i matka (ojcu powiedziałam o wszystkim około dwóch lat temu, matka dowiedziała się 3 dni temu).
Wracając do związku. Mój partner całkowicie tego nie akceptuje i nie przyjmuje do świadomości, twierdzi że jestem chora psychicznie i potrzebuję pomocy specjalisty psychiatrii (były ratownik medyczny i myśli że pozjadał rozumy w kwestii medycyny). Dogryza mi i specjalnie mówi o innych kobietach w dwuznaczny sposób, myśląc że nagle mi się odwidzi. Nie, nie odwidzi mi się i on tego nie rozumie, a to tylko sprawia mi kolejny ból. Cała ta sytuacja sprawia, że czuję się źle sama ze sobą, że nie zasługuję na normalne życie jak każdy inny człowiek. Dwa dni po wyznaniu mu prawdy podjęłam się nie udanej próby samobójczej, która skończyła się dobą w szpitalu i solidnym piep... od mojego psychoterapeuty, który jednocześnie jest moim przyjacielem. Ja już nie wiem co mam w tej sytuacji zrobić. Wzięłam urlop, całe dnie siedzę w domu i nigdzie się nie ruszam, prawie nic nie jem. Moje ulubione zajęcia również nie pomagają mi się zrelaksować, jak już, to się bardziej irytuję, że coś mi nie wychodzi.
Być może ktoś z Was był w podobnej sytuacji i jest w stanie mi jakoś pomóc?
Awatar użytkownika
pingwinka
ASiołek
Posty: 99
Rejestracja: 13 wrz 2016, 21:22

Re: As i nieAs

Post autor: pingwinka »

Jedyne co mogę ci poradzić to UCIEKAJ OD NIEGO GDZIE PIEPRZ ROŚNIE! Niezrozumienie tematu to jedno, ale to co on robi to już przemoc psychiczna jest.... Co to w ogóle ma być, ze ci dokucza, wmawia że jesteś chora i rozpowiada innym o twojej orientacji (tak zrozumiałam z posta).... Jeżeli ktoś sprawia, ze chcesz się zabić, to musisz się od niego odciąć...

Ja z moim nieasem jestem dłużej, wie prawie od początku i NIGDY nie usłyszałam od niego złego słowa na temat aseksualności, zawsze mnie wspierał i douczał się, zeby lepiej mnie rozumieć.... A twój jedyne co robi to cię gnębi...
stendai

Re: As i nieAs

Post autor: stendai »

FullOfIrony pisze: 9 cze 2020, 01:07 Dodatkowo o mojej orientacji dowiedziały się seksualne osoby z mojego otoczenia, które zaczęły mnie nękać na fejsie, ale i wszędzie gdzie się pojawię, nawet w pracy. Jestem przezywana od dziwadeł, od tranzystorów, oraz psychicznie chorą osobę, która nie potrafi określić swojej płci. Jedyne osoby które mnie akceptują to przyjaciele z internetu, ojciec i matka (ojcu powiedziałam o wszystkim około dwóch lat temu, matka dowiedziała się 3 dni temu).
WTF? Gdzie można spotkać takich ludzi? Mieszkasz w zakładzie psychiatrycznym? Z opisu wydaje się, że to jakieś oszołomy.
Awatar użytkownika
Sheila
młodASek
Posty: 20
Rejestracja: 2 cze 2020, 15:05

Re: As i nieAs

Post autor: Sheila »

pingwinka pisze: 9 cze 2020, 09:33 Jedyne co mogę ci poradzić to UCIEKAJ OD NIEGO GDZIE PIEPRZ ROŚNIE! Niezrozumienie tematu to jedno, ale to co on robi to już przemoc psychiczna jest.... Co to w ogóle ma być, ze ci dokucza, wmawia że jesteś chora i rozpowiada innym o twojej orientacji (tak zrozumiałam z posta).... Jeżeli ktoś sprawia, ze chcesz się zabić, to musisz się od niego odciąć...
Zgadzam się w stu procentach. Musisz, nieważne jak początkowo nie będzie to trudne oraz bolesne, odciąć się od niego. Pozostawanie w relacji, podczas której musiałaś godzić się na seksualne akty, to jedno (nie mniej nie wyobrażam sobie sytuacji, w której bym się zgodziła na coś takiego), ale słuchanie, że jesteś psychicznie chora, a później próby samobójcze? Kira, proszę Cię, pomyśl o swojej sytuacji. Może wydaje Ci się, że samobójstwo mogłoby być rozwiązaniem, ale tak naprawdę nim nie jest: rozwiązaniem jest zostawienie tego *** i życie swoim tokiem.
Ja również byłam kiedyś w związku, podczas którego partner naciskał na seks (nigdy do niego nie doszło). Było dręczenie psychiczne i manipulowanie. Odcięłam się od niego i od tamtej pory moje życie jest przyjemniejsze. Jako osoba mocno zraniona przez kogoś, z doświadczenia mówię, że ucieczka Cię wyzwoli. Nie poddawaj się toksycznym osobom.
Nie wiem, gdzie spotkałaś tak okropnych ludzi, którzy uprzykrzają Ci życie, jednakże mogę śmiało powiedzieć, żebyś się nie przejmowała. Zablokuj ich na fb, czy innym mediach społecznościowych, ignoruj docinki w pracy. To są wyjątkowo toksyczne persony, więc odcięcie się od nich również dobrze Ci zrobi. W razie większych problemów zmień miejsce pracy (owszem, nie jest to łatwe zadanie, ale jeżeli będziesz zdesperowana, uczynisz tak).
redamancy

(n.) the act of loving the one who loves you; a love returned in full


Obrazek
Awatar użytkownika
FullOfIrony
przedszkolASek
Posty: 5
Rejestracja: 8 cze 2020, 01:36

Re: As i nieAs

Post autor: FullOfIrony »

Sheila pisze: 10 cze 2020, 11:38
pingwinka pisze: 9 cze 2020, 09:33 Jedyne co mogę ci poradzić to UCIEKAJ OD NIEGO GDZIE PIEPRZ ROŚNIE! Niezrozumienie tematu to jedno, ale to co on robi to już przemoc psychiczna jest.... Co to w ogóle ma być, ze ci dokucza, wmawia że jesteś chora i rozpowiada innym o twojej orientacji (tak zrozumiałam z posta).... Jeżeli ktoś sprawia, ze chcesz się zabić, to musisz się od niego odciąć...
Zgadzam się w stu procentach. Musisz, nieważne jak początkowo nie będzie to trudne oraz bolesne, odciąć się od niego. Pozostawanie w relacji, podczas której musiałaś godzić się na seksualne akty, to jedno (nie mniej nie wyobrażam sobie sytuacji, w której bym się zgodziła na coś takiego), ale słuchanie, że jesteś psychicznie chora, a później próby samobójcze? Kira, proszę Cię, pomyśl o swojej sytuacji. Może wydaje Ci się, że samobójstwo mogłoby być rozwiązaniem, ale tak naprawdę nim nie jest: rozwiązaniem jest zostawienie tego *** i życie swoim tokiem.
Ja również byłam kiedyś w związku, podczas którego partner naciskał na seks (nigdy do niego nie doszło). Było dręczenie psychiczne i manipulowanie. Odcięłam się od niego i od tamtej pory moje życie jest przyjemniejsze. Jako osoba mocno zraniona przez kogoś, z doświadczenia mówię, że ucieczka Cię wyzwoli. Nie poddawaj się toksycznym osobom.
Nie wiem, gdzie spotkałaś tak okropnych ludzi, którzy uprzykrzają Ci życie, jednakże mogę śmiało powiedzieć, żebyś się nie przejmowała. Zablokuj ich na fb, czy innym mediach społecznościowych, ignoruj docinki w pracy. To są wyjątkowo toksyczne persony, więc odcięcie się od nich również dobrze Ci zrobi. W razie większych problemów zmień miejsce pracy (owszem, nie jest to łatwe zadanie, ale jeżeli będziesz zdesperowana, uczynisz tak).
Jednak nie jest to takie łatwe, bo nadal zależy mi na nim i staram się go edukować jeżeli chodzi o aseksualizm, co przynosi jakieś rezultaty, bo przestał być chamski i widać że wykazuje jakieś zainteresowanie, gdy zaczynam ten temat. Być może ukrywanie tego i nagłe wyznanie mu prawdy było mocnym wstrząsem, bo zawsze uważał mnie za osobę heteroseksualną.
Co do rozejścia się informacji na temat mojej seksualności... Nie rozpowiedział tego mój facet, tylko "przyjaciel", ale to jest temat na inny post.
Mimo wszystko nadal jest mi źle przez to jak traktował mnie przez ostatnich kilka dni.
Awatar użytkownika
Małgorzata95
ciAStoholik
Posty: 337
Rejestracja: 6 cze 2017, 19:42
Lokalizacja: Niewielka miejscowość 15 km od Poznania

Re: As i nieAs

Post autor: Małgorzata95 »

Wiem, że nie będzie to łatwe, ale uciekaj od niego jak najdalej.Tacy ludzie się nie zmieniają. Wygląda to na bardzo toksyczną relację, z czasem będzie coraz gorzej. Pewnie teraz wykazuje trochę zrozumienia, ale to tylko pozory. :|
Za­nim potępisz człowieka za je­go in­ność,
zde­finiuj wpierw, czym jest nor­malność i po­każ,
jak sam zgod­nie z nią żyjesz.
Nightfall

Re: As i nieAs

Post autor: Nightfall »

I ja raczej nie doradzę nic innego - zadbaj o siebie w pierwszej kolejności!
Jednak nie jest to takie łatwe, bo nadal zależy mi na nim i staram się go edukować jeżeli chodzi o aseksualizm, co przynosi jakieś rezultaty, bo przestał być chamski i widać że wykazuje jakieś zainteresowanie, gdy zaczynam ten temat. Być może ukrywanie tego i nagłe wyznanie mu prawdy było mocnym wstrząsem, bo zawsze uważał mnie za osobę heteroseksualną.
Usprawiedliwiasz zachowanie faceta, które miało wpływ na popełnienie próby samobójczej? Wyglądałoby na to, że jesteś w jakimś toksycznym związku, który Cię będzie wyniszczał.

Na początek pewnie odciąć się od tych znajomych, którzy Cię nękają. Zablokować na kontach społecznościowych, a wcześniej postraszyć zgłoszeniem na policję sprawy o zniesławienie. Jeśli Tobie miałoby to pomóc możesz zastanowić się nad zmianą środowiska, miejsca pracy, czy nawet miejscowości.

Nie napisałaś nic o tym, jaką masz sytuację mieszkaniową. Czy mieszkasz razem ze swoim partnerem?
Dwa dni po wyznaniu mu prawdy podjęłam się nie udanej próby samobójczej, która skończyła się dobą w szpitalu i solidnym piep... od mojego psychoterapeuty, który jednocześnie jest moim przyjacielem.
Jestem zdziwiona, że po takiej próbie miałaś w szpitalu tylko dobę i pościli Cię w takim stanie do domu. Absolutnie niepoważne. Zwykle jest to kilka miesięcy na oddziale, żeby sensownie pomóc danej osobie. Dobrze też rozumiem, że twój psychoterapeuta ochrzanił Cię za próbę samobójczą? Eh tu również nie mam komentarza. Poza tym, jako psychoterapeuta pewnie wie, że nie jest etyczne i profesjonalne prowadzenie terapii dla osób, z kręgu przyjaciół, czy rodziny.
Wzięłam urlop, całe dnie siedzę w domu i nigdzie się nie ruszam, prawie nic nie jem. Moje ulubione zajęcia również nie pomagają mi się zrelaksować, jak już, to się bardziej irytuję, że coś mi nie wychodzi.
To na 99% jest depresja, bo wymieniasz typowe objawy. Oczywiście zaburzenia stwierdza się tylko w realu, lekarz musi Cię zobaczyć, więc jeśli w tym nieszczęsnym szpitalu nic Ci nie zapisali, to polecam szybkie umówienie się na wizytę do psychiatry. Poza tym, poszukaj w twoim mieście ośrodka interwencji kryzysowej. W takich miejscach można skorzystać z darmowej pomocy specjalisty. Nie jest to bardzo długotrwała pomoc, ale zawsze kilka spotkań, na których być może nakierują Cię na to jak działać dalej.

Współczuję sytuacji, nękanie którego doświadczasz jest okropne. Zachowanie Twojego faceta, który nie dość, że rozgadał wasze prywatne sprawy do znajomych, to jeszcze Ci dogaduje jest paskudne. Trzymaj się, dbaj o siebie i działaj, szukaj pomocy. Daj też nam znać jak Twoja sytuacja.
Awatar użytkownika
N400
młodASek
Posty: 25
Rejestracja: 15 mar 2019, 09:41

Re: As i nieAs

Post autor: N400 »

FullOfIrony pisze: 11 cze 2020, 01:43 Jednak nie jest to takie łatwe, bo nadal zależy mi na nim i staram się go edukować jeżeli chodzi o aseksualizm, co przynosi jakieś rezultaty, bo przestał być chamski i widać że wykazuje jakieś zainteresowanie, gdy zaczynam ten temat. Być może ukrywanie tego i nagłe wyznanie mu prawdy było mocnym wstrząsem, bo zawsze uważał mnie za osobę heteroseksualną.
Wreszcie coś sensownego napisałaś - myślę, ze właśnie pijesz piwo, które sama uwarzyłaś. Zbudowałaś związek na kłamstwie i całymi latami udawałaś przed nim kogoś kim nie jesteś. Trudno mu się więc dziwić, ze nie przyjął twoich nieoczekiwanych wyznań z otwartymi ramionami.
Ciekawe też na jakie zaburzenia psychiczne cierpisz, bo jak ktoś ma swojego psychoterapeutę, to chyba coś mu dolega? Może na drugi raz uzgadniaj swoje co poniektóre pomysły z kimś zaufanym, żeby nie robić tzw. "małpich ruchów" w poważnych sytuacjach życiowych?

Ale nic to, ważne, że go edukujesz z aseksualizmu (lepiej późno niż później) i fajnie, że w ogóle jeszcze chce cię słuchać - to może jeszcze da się coś uratować z tego związku. Mam nadzieję, że to będzie dla ciebie nauczką, że nie buduje się wartościowych relacji na kiepskich fundamentach, czyli na fałszu i że mimo wszystko spadniesz na cztery łapy. Powodzenia :)
Takie mamy teraz czasy, że Bóg jest w kwarantannie. :shock:
Awatar użytkownika
pingwinka
ASiołek
Posty: 99
Rejestracja: 13 wrz 2016, 21:22

Re: As i nieAs

Post autor: pingwinka »

Wreszcie coś sensownego napisałaś - myślę, ze właśnie pijesz piwo, które sama uwarzyłaś. Zbudowałaś związek na kłamstwie i całymi latami udawałaś przed nim kogoś kim nie jesteś. Trudno mu się więc dziwić, ze nie przyjął twoich nieoczekiwanych wyznań z otwartymi ramionami.
Ciekawe też na jakie zaburzenia psychiczne cierpisz, bo jak ktoś ma swojego psychoterapeutę, to chyba coś mu dolega? Może na drugi raz uzgadniaj swoje co poniektóre pomysły z kimś zaufanym, żeby nie robić tzw. "małpich ruchów" w poważnych sytuacjach życiowych?

Ale nic to, ważne, że go edukujesz z aseksualizmu (lepiej późno niż później) i fajnie, że w ogóle jeszcze chce cię słuchać - to może jeszcze da się coś uratować z tego związku. Mam nadzieję, że to będzie dla ciebie nauczką, że nie buduje się wartościowych relacji na kiepskich fundamentach, czyli na fałszu i że mimo wszystko spadniesz na cztery łapy. Powodzenia :)
Piękny victim blaming.... Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy nie mają nic do powiedzenia, ale dosrać komuś to pierwsi...

Jasne, dziewczyna kłamała przynajmniej dwa lata i to było bardzo nie ok (choć z drugiej strony nie wiemy dlaczego: nie wiedziała jak mu powiedzieć? nie była pewna? bała sie jego reakcji? powodów może być mnóstwo i nie należy oceniać jeśli się go nie zna), ale to nie usprawiedliwia PRZEMOCY PSYCHICZNEJ, którą stosuje wobec niej partner... Czym innym jest "nieprzyjęcie z otwartymi ramionami", a czym innym twierdzenie, ze jest chora psychicznie... Ja bym w życiu takiego związku ratować nie chciała, gdyby mi partner mowił, ze moja orientacja jest chorobą albo gdyby specjalnie robił mi przykrości... Ja uważam, ze właśnie w tych najtrudniejszych chwilach ludzie pokazują swoją prawdziwą twarz i jeśli ktoś jest w stanie traktować mnie jak śmiecia, to należy od niego uciekać... Szacunek w związku to podstawa...

Po drugie - to, ze ktoś ma psychoterapeutę nie znaczy, ze ma zaburzenia psychiczne, do psychoterapeuty można chodzić, zeby po prostu pogadać i rozwiązać drobne problemy ("Przedmiotem oddziaływań psychoterapeuty jest rozpoznawanie i leczenie problemów emocjonalnych, zaburzeń psychicznych, pomaganie w trudnych sytuacjach życiowych oraz rozwój osobowości.")... Jest też mowa, ze nie chodzi do psychiatry, a to psychiatra sie zaburzeniami zajmuje.... No ale "nie znam się to się wypowiem".... Poza tym po co gdybać? Co cie obchodzi czy dziewczyna ma czy nie ma zaburzeń psychicznych, co to ma do rzeczy?...
Awatar użytkownika
N400
młodASek
Posty: 25
Rejestracja: 15 mar 2019, 09:41

Re: As i nieAs

Post autor: N400 »

pingwinka pisze:Piękny victim blaming.... Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy nie mają nic do powiedzenia, ale dosrać komuś to pierwsi...
To twój problem, że nie rozumiesz, iż ktoś może mieć zupełnie inne zdanie na jakiś temat niż ty. W życiu człowieka nie widziałaś, w podobnej sytuacji nie byłaś (czyli oszukiwana przez partnera latami), ale emocjonalne sądy wydajesz na pewniaka, jak jakaś wąsata pieniaczka z organizacji typu "femi-lgbt". Dla ciebie jedyną ofiarą jest tu osoba, która całymi latami oszukiwała swojego partnera - dla mnie to jest właśnie niezrozumiałe, kuriozalne podejście.
pingwinka pisze:Jasne, dziewczyna kłamała przynajmniej dwa lata
Przez cztery lata, już w pierwszym zdaniu napisała ile lat jest w tym związku, czy ty rozumiesz co czytasz?
pingwinka pisze:i to było bardzo nie ok (choć z drugiej strony nie wiemy dlaczego: nie wiedziała jak mu powiedzieć? nie była pewna? bała sie jego reakcji? powodów może być mnóstwo i nie należy oceniać jeśli się go nie zna), ale to nie usprawiedliwia PRZEMOCY PSYCHICZNEJ, którą stosuje wobec niej partner... Czym innym jest "nieprzyjęcie z otwartymi ramionami", a czym innym twierdzenie, ze jest chora psychicznie... Ja bym w życiu takiego związku ratować nie chciała, gdyby mi partner mowił, ze moja orientacja jest chorobą albo gdyby specjalnie robił mi przykrości... Ja uważam, ze właśnie w tych najtrudniejszych chwilach ludzie pokazują swoją prawdziwą twarz i jeśli ktoś jest w stanie traktować mnie jak śmiecia, to należy od niego uciekać... Szacunek w związku to podstawa...
Byłem w niejednym związku, w tym również dwa razy w takich, nazwijmy je "burzliwych" i przeżyłem wiele kłótni około związkowych. Padały wtedy różne epitety "w nerwach" od obu stron. Czasami, myślę, że dużo gorsze niż te tutaj, a niektóre wojenki toczyły się całymi dniami, ale nikt nie robił z siebie ofiary "przemocy psychicznej". Wiadomo było, ze silne emocje potrzebują ujścia, a potem można było ochłonąć i wyjaśnić wszystko na spokojnie. 

Poza tym ona nie dość, że okłamywała go co do swojego braku orientacji seksualnej całe lata, to jeszcze nie znalazła czasu, żeby go wyedukować w tym względzie. Na co więc liczyła podczas wyznawania mu, po takim czasie oszukiwania, swojej tajemnicy? Dla "sexów" aseksualizm jest abstrakcją (tak jak dla asów sex)...

Jak widać jednak po jej drugiej wypowiedzi, do której właśnie się odniosłem w swoim wpisie - kiedy minęło kilka dni, partner ochłonął już nieco po tej "wspaniałej niespodziance", którą mu zgotowała i zaczęli znajdować wspólny język, więc jednak to "na ostro" było pod wpływem chwili.
Tylko że teraz rozpoczynają związek tak jakby na nowo, muszą się nauczyć siebie od nowa. Czy to nie jest trochę tak jak gdyby zmarnowała im cztery lata? Ja osobiście nie wiem, czy chciałbym to kontynuować, bo bałbym się już komuś takiemu zaufać. Zastanawiałbym się co jeszcze przede mną ukrywa, albo co jeszcze moze mi wywinąć w przyszłości. No ale ja to ja i nie mam monopolu na jedynie słuszne reakcje na trudne sytuacje, jak Pingwinka...
pingwinka pisze:Po drugie - to, ze ktoś ma psychoterapeutę nie znaczy, ze ma zaburzenia psychiczne, do psychoterapeuty można chodzić, zeby po prostu pogadać i rozwiązać drobne problemy ("Przedmiotem oddziaływań psychoterapeuty jest rozpoznawanie i leczenie problemów emocjonalnych, zaburzeń psychicznych, pomaganie w trudnych sytuacjach życiowych oraz rozwój osobowości.")... Jest też mowa, ze nie chodzi do psychiatry, a to psychiatra sie zaburzeniami zajmuje.... No ale "nie znam się to się wypowiem".... Poza tym po co gdybać? Co cie obchodzi czy dziewczyna ma czy nie ma zaburzeń psychicznych, co to ma do rzeczy?...
Jeśli ktoś chodzi do psychoterapeuty, to raczej nie po to, żeby "po prostu pogadać i rozwiązać drobne problemy", nie opowiadaj bajek (choć pewnie i tacy też się zdarzają). Ale faktycznie mogłem zamiast określenia "zaburzenia psychiczne" użyć określenia bardziej ogólnego, np. "problemy z psychiką". A psychiatra tak się zajmuje zaburzeniami, że w określonych przypadkach wysyła właśnie na psychoterapie. Dobrze więc, że chociaż ty, w przeciwieństwie do mnie, świetnie znasz się na tym o czym się wypowiadasz.

A co to ma do rzeczy "czy dziewczyna ma, czy nie ma zaburzeń psychicznych"? No właśnie choćby to ma do rzeczy, czy jej facet słusznie proponował jej wizytę u psychiatry, czy niesłusznie. Zresztą w pracy chyba też jej coś takiego mówili? Jeśli więc ma rzeczywiście problemy z psychiką, to takie teksty o wizycie u psychiatry nabierają nowego znaczenia, czyż nie?

Poza tym cały jej post wydaje mi się nie do końca wiarygodny. Za dużo tam dramatów jak na kilka dni i jeszcze znalazła czas na błyskawiczną, nieudaną próbę samobójczą, po której trafiła na jeden dzień (?) do szpitala, a potem wzięła urlop i pisze na forum? Nie mówię, że to wszystko zmyśliła, ale może coś jest na rzeczy i ma jakieś skłonności do dramatyzowania i konfabulacji? Dlatego właśnie ją spytałem co oznacza ten psychoterapeuta.
Mam chyba prawo do odrobiny sceptycyzmu w stosunku do wpisów randomowych osób z internetów, to takie dziwne? 
Takie mamy teraz czasy, że Bóg jest w kwarantannie. :shock:
Nautilus1992
ciAStoholik
Posty: 319
Rejestracja: 6 wrz 2017, 01:57

Re: As i nieAs

Post autor: Nautilus1992 »

stendai pisze: 9 cze 2020, 14:29
FullOfIrony pisze: 9 cze 2020, 01:07 Dodatkowo o mojej orientacji dowiedziały się seksualne osoby z mojego otoczenia, które zaczęły mnie nękać na fejsie, ale i wszędzie gdzie się pojawię, nawet w pracy. Jestem przezywana od dziwadeł, od tranzystorów, oraz psychicznie chorą osobę, która nie potrafi określić swojej płci. Jedyne osoby które mnie akceptują to przyjaciele z internetu, ojciec i matka (ojcu powiedziałam o wszystkim około dwóch lat temu, matka dowiedziała się 3 dni temu).
WTF? Gdzie można spotkać takich ludzi? Mieszkasz w zakładzie psychiatrycznym? Z opisu wydaje się, że to jakieś oszołomy.
Pomyślałem o tym samym. Muszą być to ludzie bardzo ograniczeni w postrzeganiu świata, lub po prostu są wyjątkowymi głąbami.

Droga autorko tematu - nie jesteś psychicznie chora, nie jesteś dziwadłem - jesteś człowiekiem, który ma prawo do szczęścia i życia według własnych standardów. Tacy durni lub zakompleksieni ludzie zawsze będą się trafiać, a Ty musisz nauczyć się stawiać im opór, bo chodzi tu o Twój szczęśliwy byt - mnie np. spotkała ostatnio sytuacja, w której zostałem nazwany pedałem, a powiedziała to siostra mojego chłopaka. Ja, gdy o tym usłyszałem, po prostu zacząłem się śmiać, a najbardziej przejął się tym mój chłopak. W sumie chętnie bym się z nią w przyszłości skonfrontował i zobaczył jej reakcję na moją osobę. Były by niezłe jaja :lol:
Żyję tak, żeby mi było dobrze i mam gdzieś co inni o tym myślą, a jeśli sądzą, że dążenie do szczęścia w życiu to coś złego, to mają bardzo nierówno pod sufitem.
Też miałem do czynienia z toksycznymi znajomymi i gdy tylko zdałem sobie sprawę, że działają na mnie wyjątkowo źle, to powiedziałem im co o nich myślę i wywaliłem z mojego życia, bo żadne próby naprostowania tych osób nie przyniosły by skutku. To oczywiste, że było mi trudno zebrać się na ten krok, ale nawet nie wiesz jak wielką ulgę mi to przyniosło, gdy już to zrobiłem.

Co do spraw z Twoim chłopakiem - ja wierzę w budowanie długoletnich związków, a samemu marzę o tym, by mój związek przetrwał do momentu śmierci mojej lub mojego partnera. Uważam, że edukowanie go o Twojej orientacji to bardzo dobry krok w stronę poprawy stosunków. Musicie zacząć o tym świadomie rozmawiać, bo tu chodzi o Wasze szczęście. Jak każdy również mam problemy w związku, ale staram się je przepracować i to zajmuje wiele dni lub tygodni, a odkręcanie nieufności i poprawa relacji po ostatnim kryzysie, jaki mnie dotknął może mi zająć miesiące albo nawet lata.
Zawsze będę wierzył w szczerą rozmowę, bo wtedy nawet jeśli dojdzie do rozstania, to odbędzie się to na pozytywnym gruncie, a powody będą jawne i zrozumiałe dla jednej i drugiej strony związku.
Być może to było zbyt nagłe, że się w ten sposób wyoutowałaś jako aska, ale spójrz na to z drugiej strony - po takim kroku będzie Ci w przyszłości łatwiej mówić o swojej orientacji i o tym, czego w związku potrzebujesz i co możesz od siebie dać. Możesz to potraktować jako sukces w stronę wyrażania swoich pragnień :wink:

Myślę, że w tym momencie najbardziej potrzebujesz wsparcia. Możesz się odezwać do mnie, jeśli chcesz. Świetnym wyborem będzie zwrócenie się po pomoc do dobrego psychologa - ja właśnie uczęszczam na terapię dotyczącą fobii społecznej, ale z moją psycholożką podejmuję też tematy dotyczące mojego związku i problemów z nim związanych. Oprócz tego zacząłem pisać pamiętnik i przelewam na papier wszelkie refleksje i wątpliwości, co pozwala mi szerzej spojrzeć i zrozumieć problematyczne sprawy, z którymi się spotykam. Dopiero zaczynam, a już zyskałem na pewności siebie, jestem bardziej odważny i otwarty, stawiam na swoim i potrafię oprzeć się zarzutom innych osób. Ja pracuję nad swoim szczęściem i mam nadzieję, że Ty też zaczniesz to robić.

Co do reakcji Twojego chłopaka - uważam, że była zbyt wybuchowa oraz nieprzemyślana i jeśli po Twojej próbie samobójczej nie ma wyrzutów sumienia z powodu tego, jak się zachowywał, to wiedz, że uznam go po prostu za kretyna bez empatii. To okropne, by wyżywać się na drugiej osobie, która ma wątpliwości z określeniem swojej orientacji. Tego "przyjaciela" też bym chętnie naprostował, za rozpowszechnienie tak intymnej informacji na życie publiczne bez Twojej zgody.

Mam nadzieję, że w jakikolwiek sposób Ci to pomoże.
Awatar użytkownika
FullOfIrony
przedszkolASek
Posty: 5
Rejestracja: 8 cze 2020, 01:36

Re: As i nieAs

Post autor: FullOfIrony »

N400 pisze: 17 cze 2020, 12:24
pingwinka pisze:Piękny victim blaming.... Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy nie mają nic do powiedzenia, ale dosrać komuś to pierwsi...
To twój problem, że nie rozumiesz, iż ktoś może mieć zupełnie inne zdanie na jakiś temat niż ty. W życiu człowieka nie widziałaś, w podobnej sytuacji nie byłaś (czyli oszukiwana przez partnera latami), ale emocjonalne sądy wydajesz na pewniaka, jak jakaś wąsata pieniaczka z organizacji typu "femi-lgbt". Dla ciebie jedyną ofiarą jest tu osoba, która całymi latami oszukiwała swojego partnera - dla mnie to jest właśnie niezrozumiałe, kuriozalne podejście.
pingwinka pisze:Jasne, dziewczyna kłamała przynajmniej dwa lata
Przez cztery lata, już w pierwszym zdaniu napisała ile lat jest w tym związku, czy ty rozumiesz co czytasz?
pingwinka pisze:i to było bardzo nie ok (choć z drugiej strony nie wiemy dlaczego: nie wiedziała jak mu powiedzieć? nie była pewna? bała sie jego reakcji? powodów może być mnóstwo i nie należy oceniać jeśli się go nie zna), ale to nie usprawiedliwia PRZEMOCY PSYCHICZNEJ, którą stosuje wobec niej partner... Czym innym jest "nieprzyjęcie z otwartymi ramionami", a czym innym twierdzenie, ze jest chora psychicznie... Ja bym w życiu takiego związku ratować nie chciała, gdyby mi partner mowił, ze moja orientacja jest chorobą albo gdyby specjalnie robił mi przykrości... Ja uważam, ze właśnie w tych najtrudniejszych chwilach ludzie pokazują swoją prawdziwą twarz i jeśli ktoś jest w stanie traktować mnie jak śmiecia, to należy od niego uciekać... Szacunek w związku to podstawa...
Byłem w niejednym związku, w tym również dwa razy w takich, nazwijmy je "burzliwych" i przeżyłem wiele kłótni około związkowych. Padały wtedy różne epitety "w nerwach" od obu stron. Czasami, myślę, że dużo gorsze niż te tutaj, a niektóre wojenki toczyły się całymi dniami, ale nikt nie robił z siebie ofiary "przemocy psychicznej". Wiadomo było, ze silne emocje potrzebują ujścia, a potem można było ochłonąć i wyjaśnić wszystko na spokojnie. 

Poza tym ona nie dość, że okłamywała go co do swojego braku orientacji seksualnej całe lata, to jeszcze nie znalazła czasu, żeby go wyedukować w tym względzie. Na co więc liczyła podczas wyznawania mu, po takim czasie oszukiwania, swojej tajemnicy? Dla "sexów" aseksualizm jest abstrakcją (tak jak dla asów sex)...

Jak widać jednak po jej drugiej wypowiedzi, do której właśnie się odniosłem w swoim wpisie - kiedy minęło kilka dni, partner ochłonął już nieco po tej "wspaniałej niespodziance", którą mu zgotowała i zaczęli znajdować wspólny język, więc jednak to "na ostro" było pod wpływem chwili.
Tylko że teraz rozpoczynają związek tak jakby na nowo, muszą się nauczyć siebie od nowa. Czy to nie jest trochę tak jak gdyby zmarnowała im cztery lata? Ja osobiście nie wiem, czy chciałbym to kontynuować, bo bałbym się już komuś takiemu zaufać. Zastanawiałbym się co jeszcze przede mną ukrywa, albo co jeszcze moze mi wywinąć w przyszłości. No ale ja to ja i nie mam monopolu na jedynie słuszne reakcje na trudne sytuacje, jak Pingwinka...
pingwinka pisze:Po drugie - to, ze ktoś ma psychoterapeutę nie znaczy, ze ma zaburzenia psychiczne, do psychoterapeuty można chodzić, zeby po prostu pogadać i rozwiązać drobne problemy ("Przedmiotem oddziaływań psychoterapeuty jest rozpoznawanie i leczenie problemów emocjonalnych, zaburzeń psychicznych, pomaganie w trudnych sytuacjach życiowych oraz rozwój osobowości.")... Jest też mowa, ze nie chodzi do psychiatry, a to psychiatra sie zaburzeniami zajmuje.... No ale "nie znam się to się wypowiem".... Poza tym po co gdybać? Co cie obchodzi czy dziewczyna ma czy nie ma zaburzeń psychicznych, co to ma do rzeczy?...
Jeśli ktoś chodzi do psychoterapeuty, to raczej nie po to, żeby "po prostu pogadać i rozwiązać drobne problemy", nie opowiadaj bajek (choć pewnie i tacy też się zdarzają). Ale faktycznie mogłem zamiast określenia "zaburzenia psychiczne" użyć określenia bardziej ogólnego, np. "problemy z psychiką". A psychiatra tak się zajmuje zaburzeniami, że w określonych przypadkach wysyła właśnie na psychoterapie. Dobrze więc, że chociaż ty, w przeciwieństwie do mnie, świetnie znasz się na tym o czym się wypowiadasz.

A co to ma do rzeczy "czy dziewczyna ma, czy nie ma zaburzeń psychicznych"? No właśnie choćby to ma do rzeczy, czy jej facet słusznie proponował jej wizytę u psychiatry, czy niesłusznie. Zresztą w pracy chyba też jej coś takiego mówili? Jeśli więc ma rzeczywiście problemy z psychiką, to takie teksty o wizycie u psychiatry nabierają nowego znaczenia, czyż nie?

Poza tym cały jej post wydaje mi się nie do końca wiarygodny. Za dużo tam dramatów jak na kilka dni i jeszcze znalazła czas na błyskawiczną, nieudaną próbę samobójczą, po której trafiła na jeden dzień (?) do szpitala, a potem wzięła urlop i pisze na forum? Nie mówię, że to wszystko zmyśliła, ale może coś jest na rzeczy i ma jakieś skłonności do dramatyzowania i konfabulacji? Dlatego właśnie ją spytałem co oznacza ten psychoterapeuta.
Mam chyba prawo do odrobiny sceptycyzmu w stosunku do wpisów randomowych osób z internetów, to takie dziwne? 
Dla sprostowania. Wspominałam, że mój psychoterapeuta to również mój przyjaciel. Stąd doba, a nie zamknięcie na oddziale. I nie chodzę do niego, bo jestem walnięta, ale tylko dlatego, żeby radzić sobie z depresją, która ciągnie się od wielu lat i nic po za tym, bo nie mam ochoty na branie psychotropów.
Nie spodziewałam się też, że partner przyjmie taką informację z otwartymi ramionami, wręcz przeciwnie. Jednak reakcja i tak przeszła moje wszelkie oczekiwania, bo mimo wszystko uważam, że wolała bym zostać nazwana kłamcą niż osobą chorą psychicznie, a to jest jednak różnica.
Wzięłam urlop, bo sama stwierdziłam że w obecnym czasie nie nadaję się do pracy z ludźmi, ale to jest już moja prywatna sprawa, bo równie dobrze mogłam go wziąć dlatego, że zachciało mi się wylecieć na Karaiby.
Po za tym, szok partnera na zaistniałą sytuację już praktycznie minął. Co prawda nadal ma jakieś awersje i muszę mu tłumaczyć szczegółowo pewne rzeczy, ale pokazuje że mimo wszystko mu zależy i nie ma problemów z zaufaniem, bo jedynym sekretem był mój aseksualizm. Więc radzę się czasem zastanowić i czytać dokładnie, oraz między wierszami, bo niestety, ale mam naturę osoby, która nie wykłada od razu wszystkich kart na stół. No i nie jestem też zupą pomidorową, żeby każdy mnie tolerował.
Awatar użytkownika
N400
młodASek
Posty: 25
Rejestracja: 15 mar 2019, 09:41

Re: As i nieAs

Post autor: N400 »

FullOfIrony pisze: I nie chodzę do niego, bo jestem walnięta, ale tylko dlatego, żeby radzić sobie z depresją, która ciągnie się od wielu lat i nic po za tym, bo nie mam ochoty na branie psychotropów.
Depresja to chyba jedna z cięższych chorób psychicznych. Podobno niektóre zburzenia depresyjne mogą też powodować dysfunkcje seksualne, takie jak brak popędu. Czyli wysyłanie cię do psychiatry nie było wcale takie bezzasadne, o ile nie było to czystą złośliwością.
Takie mamy teraz czasy, że Bóg jest w kwarantannie. :shock:
stendai

Re: As i nieAs

Post autor: stendai »

FullOfIrony pisze: 22 cze 2020, 02:48 Dla sprostowania. Wspominałam, że mój psychoterapeuta to również mój przyjaciel. Stąd doba, a nie zamknięcie na oddziale. I nie chodzę do niego, bo jestem walnięta, ale tylko dlatego, żeby radzić sobie z depresją, która ciągnie się od wielu lat i nic po za tym, bo nie mam ochoty na branie psychotropów.
Podstawową zasadą, którą przyjmuje się już podczas pierwszej wizyty u psychoterapeuty, jest to, że w żadnym wypadku, absolutnie nie możesz się z nim zaprzyjaźnić. Jeśli to jest Twój przyjaciel, to nie jest to psychoterapia. Naszym terapeutą może być jedynie ktoś, z kim nie jesteśmy emocjonalnie związani. Jeśli terapeuta widzi, że pacjent zaczyna się do niego przywiązywać, to przerywa terapię i mówi, żeby wybrać się do innego specjalisty. Jest to jego moralnym obowiązkiem i każdy dobry terapeuta tak robi.
ODPOWIEDZ