I ślęczenia nad publikacjami z Internetu, zapomniałeś chyba dodać. Trzeba być na bieżąco, bo poddefinicje aseksualizmu mają tendencje do zmian jak w kalejdoskopie. Może się jutro okazać, że jakaś semi to demi, a demi to grey i co wtedy? Wstyd, zmarnowane życie. Hańba.
Tak, cała radość bycia dziwakiem. Zanim skończysz tłumaczysz to "demi", to rozmówca ulotni się/zaśnie/lub przerwie brutalnie. Ot, nieokrzesani barbarzyńcy, nie to co ludzie znający się na rzeczy.
Czyli klasyczny przykład sztuki dla sztuki. Zapychacz wolnego czasu, pobawić się, rozruszać, a potem zapomnieć i odłożyć na miejsce.
Skoro wszystko można skwitować i tak skrótowcem: aseksualizm.
Nie porównuj religii, które naprawdę coś innego oznaczają, z pustymi nazwami, do tego bardzo umownymi stworzonymi przez ludzi, którzy nie mieli ciekawszych rzeczy do roztrząsania, bądź się jedynie chcieli rozerwać między filmem w telewizji,a wieczornymi wiadomościami.
No problem. Nazwę już masz. Bierzesz te poddkategorie, mieszasz jak czarownica miksturę w kotle - biorąc to co Ci się podoba. Dla uatrakcyjnienia możesz podać stopień nasilenia "objawów", opisy anatomiczne itd. Nie zapomnij na koniec rzucić tekstu: ale to i tak mieści się w aseksualizmie. Poznajmy się lepiej.
Winkie pisze:Nie porównuj religii, które naprawdę coś innego oznaczają, z pustymi nazwami, do tego bardzo umownymi stworzonymi przez ludzi, którzy nie mieli ciekawszych rzeczy do roztrząsania, bądź się jedynie chcieli rozerwać między filmem w telewizji,a wieczornymi wiadomościami.
To nie ma tutaj spokoju? Piszemy w sposób wolny od wulgaryzmów, epitetów itp., więc regulaminowo. To, że piszemy jak by nie było na temat też jest ważne.