Rodzice

Jeśli masz pytanie i znikąd odpowiedzi, zwróć się do nas
dorosłe dziecko
alabAStrowy bożek
Posty: 1333
Rejestracja: 25 maja 2007, 13:44

Post autor: dorosłe dziecko »

Moim zdaniem nie należy przejmować się tym, co wypada bądź nie wypada. Nie żyje się dla ludzkich oczu. :) Jeśli jednak mieszkanie z rodzicami by Cię denerwowało, to z nimi nie mieszkaj, ale dlatego, że tego nie chcesz a nie, dlatego, że nie wypada. ;)
„Dorosłe dzieci mają żal
Za kiepski przepis na ten świat!
Dorosłe dzieci mają żal
Że ktoś im tyle życia skradł...”
Awatar użytkownika
Ognik
ASter
Posty: 600
Rejestracja: 28 lut 2008, 17:14

Post autor: Ognik »

Może wtedy najlepszym wyjściem było by zamieszkanie w tym samym mieście. Zobaczy się. Gdzie praca tam mieszkanie. A co do rodziców. Kocham ich, ale mieszkać z nimi nie chcę.
Awatar użytkownika
Piorun
PerkunAS
Posty: 595
Rejestracja: 8 kwie 2008, 12:50
Lokalizacja: z fabryki cyborgów

Post autor: Piorun »

Rodzice
Zacznę z gorszej strony.
Ojca wykopałem z domu. Dokładnie. Fizycznie.
Praktycznie to ja załatwiłem rozwód rodziców - poczynając od zawiezienia Mamy do adwokata, a kończąc na zmuszeniu ojca by zjawiał się na rozprawach (wymagało to zastosowania gróźb zdecydowanie karalnych).

Po krótkim czasie od rozwodu ojca zaczęło męczyć poczucie winy za rozpad rodziny. Próbuje poprawić układy ze mną i Młodszym.
Z Młodszym trochę mu wyszło - Młodszy ma całkiem normalną psychikę (jeśli nie liczyć klasycznego zespołu DDA).

Ze mną jest inaczej.
Z jednej strony mam (przyznaję) zdrowo zrytą psychę (wg różnych szpecyalistów - wg mnie to inni ludzie są dziwni), co powoduje że jestem twardym dla siebie i innych mizantropem i np słowa "wybaczenie" nie ma w moim słowniku, z drugiej doskonale sobie zdaję sprawę z tego że większa część moich kłopotów jest wywołana takimi a nie innymi układami w rodzinie.
Tak że obecnie z ojcem utrzymuję (powiedzmy) kontakty dyplomatyczne - sprowadzające się do telefonów raz na parę miesięcy. Przy czym to nie ja dzwonię :diabel:

Z Mamą z kolei mam układy przyjacielskie. To jedna z osób z którymi fajnie mi się gada i jedna z bardzo niewielu których ewentualny brak odczuwam. (Może brzmi to dziwnie, ale to najgłębsze pokłady "uczuciowości" do których udało mi się kiedykolwiek dotrzeć w stosunku do ludzi)
Awatar użytkownika
Ognik
ASter
Posty: 600
Rejestracja: 28 lut 2008, 17:14

Post autor: Ognik »

Piorunująca wypowiedź :shock:
metede
starszASek
Posty: 30
Rejestracja: 2 lip 2008, 16:47

Post autor: metede »

układy swietne !1
tata na +
mama to najcudowniejsza osoba, jaka narazie ( do tej pory) "spotkałam" w swym życiu
Awatar użytkownika
Parkinson
fantAStyczny
Posty: 545
Rejestracja: 4 lut 2007, 11:19
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Parkinson »

a ja od 5 roku życia ne mieszkam ze starszymi więc nei miałem takich problemów aczkolwiek odwiedzam ich zawsze na wakacje
a przynajmniej się staram :diabel: :diabel:
Awatar użytkownika
naomi_p
ASter
Posty: 637
Rejestracja: 30 sie 2007, 16:30
Lokalizacja: Zhongguo (Państwo Środka)

Post autor: naomi_p »

Dlaczego nie mieszkasz? (Jeśli to nie jest zbyt wścibskie pytanie...)
"Nie być, nie istnieć, nie istnieć choć przez chwilę..."
Awatar użytkownika
DZIEWICA8
zarASek
Posty: 1874
Rejestracja: 6 paź 2006, 09:33
Lokalizacja: z Lublina

Rodzice

Post autor: DZIEWICA8 »

Już dawno chciałam się wypowiedzieć na ten temat. Otóż moje relacje z rodzicami wyglądają dość dobrze. Czasem się się z nimi pokłócę i mam ich dość. Jednak potem zawsze się pogodzimy i przeprosimy i znów jest dobrze. Lepszy kontakt mam z mamą, mogę z nią rozmawiać o wszystkim. Moja mama, jak każdy ma swoje wady - jest nadopiekuńcza, często traktuje mnie jak małe dziecko, lubi mną rządzić, dyrygować mną, wtrącać się do mojego życia. Tata z kolei niestety pije i wtedy robi się niemiły, nieprzyjemny dla mnie. Jednak, gdy jest trzeźwy, to jest całkiem w porządku. Z tatą mam gorszy kontakt niż z mamą, rzadziej z nim rozmawiam, mniej przebywam w jego towarzystwie. Rodzice mają też i oczywiście swoje zalety, za które ich cenię i jestem im wdzięczna na przykład dbają o to, żebym miała jedzenie, ubranie, żebym mogła się kształcić albo troszczą się o moje samopoczucie, bezpieczeństwo, zdrowie, są gotowi mi pomóc w trudnych dla mnie chwilach, pocieszyć mnie, gdy jestem smutna. Oprócz rodziców mieszka z nami jeszcze moja babcia i to z nią ma zdecydowanie najlepszy kontakt. Mieszka z nami też nasz kot - Mruczka.
DZIEWICA8
"Boże, daj mi pogodę ducha, abym godziła się z tym, czego zmienić nie mogę,
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."

DZIEWICA8
Awatar użytkownika
Parkinson
fantAStyczny
Posty: 545
Rejestracja: 4 lut 2007, 11:19
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Parkinson »

Dlaczego nie mieszkasz? (Jeśli to nie jest zbyt wścibskie pytanie...)

wybacz moją suchą odpowiedź

czasami tak się życie układa że dziecko nie może mieszkać z rodzicami.
myślę najbardziej to przeżywałem w okresie dojżewania, rozdarcie emocjonalne. Poszły za tym dragi (narkotyki) naszczęście wyszedłem z tego i jakoś sobie radze kilka lat przypalając od czasu do czasu odrobinę zielonego (oczywiście bez dodatków). Z powodu prochów i nie tylko pochowałem łącznie około 50 znajomków
Awatar użytkownika
Lucky Strike
gimnASjalista
Posty: 13
Rejestracja: 5 lip 2008, 21:48
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Lucky Strike »

Mamusia... Władcza, despotyczna, egocentryczna. Ma rzecz jasna w sobie tez dużo zalet, ale jej negatywne cechy w znacznym stopniu je przysłaniają.
Ojciec natomiast to melancholik, żyjący w swoim własnym mdłym pastelowym świecie. Czasami mam wręcz wrażenie, ze on cały czas śpi i nie potrafi się zwyczajnie obudzić.

Wspólnych tematów z nimi nigdy nie miałem - tyle o ile.
Łączą mnie z nimi więzy krwi, a ich łącze ja z siostrą.
Każdy z nas ma swoje własne życie, które toczy sie w ściśle określonym kierunku, wiadomym tylko dla torujących go sobie self.
:arrow: indywidualizm pełną gębą. :arrow: 8)
łajza jestem, bo z życiem sobie dobrze radzę, śpiewaj mi dalej. Ja zły
ks.Braganza
mASełko
Posty: 115
Rejestracja: 3 lip 2008, 15:19

Post autor: ks.Braganza »

Piorun pisze:Rodzice
Zacznę z gorszej strony.
Ojca wykopałem z domu. Dokładnie. Fizycznie.
Praktycznie to ja załatwiłem rozwód rodziców - poczynając od zawiezienia Mamy do adwokata, a kończąc na zmuszeniu ojca by zjawiał się na rozprawach (wymagało to zastosowania gróźb zdecydowanie karalnych).

Po krótkim czasie od rozwodu ojca zaczęło męczyć poczucie winy za rozpad rodziny. Próbuje poprawić układy ze mną i Młodszym.
Z Młodszym trochę mu wyszło - Młodszy ma całkiem normalną psychikę (jeśli nie liczyć klasycznego zespołu DDA).

Ze mną jest inaczej.
Z jednej strony mam (przyznaję) zdrowo zrytą psychę (wg różnych szpecyalistów - wg mnie to inni ludzie są dziwni), co powoduje że jestem twardym dla siebie i innych mizantropem i np słowa "wybaczenie" nie ma w moim słowniku, z drugiej doskonale sobie zdaję sprawę z tego że większa część moich kłopotów jest wywołana takimi a nie innymi układami w rodzinie.
Tak że obecnie z ojcem utrzymuję (powiedzmy) kontakty dyplomatyczne - sprowadzające się do telefonów raz na parę miesięcy. Przy czym to nie ja dzwonię :diabel:

Z Mamą z kolei mam układy przyjacielskie. To jedna z osób z którymi fajnie mi się gada i jedna z bardzo niewielu których ewentualny brak odczuwam. (Może brzmi to dziwnie, ale to najgłębsze pokłady "uczuciowości" do których udało mi się kiedykolwiek dotrzeć w stosunku do ludzi)
u mnie podobnie, chociaż można by powiedzieć, ze diametralnie różnie-ojciec wciąż z nami mieszka :/ zamiast rozwodu jest denna separacja (kto wymyślił takie połowiczne środki był durniem!!); ja jestem człowiekiem zbyt zamkniętym w sobie by wdawać się w wojny z ojcem, za to mój młodszy brat i owszem; zasadniczo ojca nie mam, przynajmniej jakiś czas tak wszystkim mówiłem-nie istniał dla mnie, a wszyscy sądzili że umarł, bo poniekąd tak faktycznie jest... jedyną bliską osobą jest mi matka, później brat, i..pies... o mojej psyche się nie wypowiadam-jedno słowo-zrąbana..., choć inni mówią, że skomplikowana tylko... tylko-dobre...
Awatar użytkownika
urtika
sASanka
Posty: 2427
Rejestracja: 27 maja 2008, 21:06

Post autor: urtika »

W waszym przypadku to porąbanie psychiki można przynajmniej jakoś uzasadnić - rozwód, separacja, alkoholizm w rodzinie itd.

Moi rodzice są bardzo udanym i kochającym się małżeństwem, jak rzadko które. Nigdy nie myśleli o rozwodzie, wręcz przeciwnie, twierdzą, ze gdyby mogli odwrócić czas o ileś tam lat do tyłu, to ponownie wybraliby właśnie siebie na współmałżonków.
Nikt z rodziców nie ma żadnych nałogów- abstynenci prawie.
A ja?
Od najwcześniejszego dzieciństwa byłam jakaś INNA.
Czytałam artykuł o DDRR, czyli Dorosłch Dzieciach Rozwiedzionych Rodziców, i w 99% pasował do mnie.
Tymczasem mam kilka koleżanek pochodzących z rozbitych, bądź dysfunkcyjnych rodzin, a one są sto razy normalniejsze ode mnie i sto razy lepiej radzą sobie w damsko-męskich relacjach niż ja.
Więc, do cholery jasnej, niech mi ktoś wyjaśni, dlaczego ja też mam porąbaną psychikę.!
Porąbaną do kwadratu, a nawet do potęgi entej...
Agnieszka
ninjAS
Posty: 2626
Rejestracja: 10 sie 2005, 16:38

Post autor: Agnieszka »

Podświadomie szukasz recepty na życie całkowicie odmienne od życia Twoich rodziców ;) Na zasadzie buntu, z którego tak naprawdę możesz nie zdawać sobie sprawy. ;P
ks.Braganza
mASełko
Posty: 115
Rejestracja: 3 lip 2008, 15:19

Post autor: ks.Braganza »

hm, coś w tym jest, o czym mówi Agnieszka..., gdzieś o tym już czytałem, to taka powiedziałbym "awersacja", która jest dość schematyczna czasem, przynajmniej w przeważającej liczbie przypadków, to znaczy rodzice "normalni"-dziecko "buntownik", rodzice "dysfunkcyjni"-dziecko "normalne"

wszystko to jest fascynujące, jak na to się patrzy od strony psychologii... od strony życia-już nie..., chociaż można by rzecz, że to właśnie dodaje smaczku całej tej zabawie zwanej życiem... :)

Urtiko nie martw się-jesteś najzupełniej normalna, ale świat dziś zgłupiał...ot i cała filozofia ;)
Awatar użytkownika
urtika
sASanka
Posty: 2427
Rejestracja: 27 maja 2008, 21:06

Post autor: urtika »

Macie rację, to jest bunt. Który prawdopodobnie powstał jako sprzeciw wobec błędów wychowawczych popełnianych przez rodziców. Bo oni, choć dobrym są małżeństwem, jednak z przykrością muszę stwierdzić, że są raczej kiepskimi rodzicami. Popełnili kilka takich bardzo poważnych błędów wychowawczych wobec mnie i siostry i niewątpliwie to właśnie zryło nam psyche.
Rozmawiałam kiedyś nawet z siostrą na ten temat. Ona też przyznała, że zawsze czuła się inna i nieprzystosowana do otoczenia i też miała całe mnóstwo problemów ze sobą i z innymi. Dziś siostra ma dwójkę dzieci, które świadomie wychowuje w całkowicie odmienny sposób niż ten, którego doświadczyła w domu.

Ale w tej chwili już z moją psychą i emocjami jest znacznie lepiej niż kiedyś. Tylko, że to efekt bardzo ciężkiej pracy. Stosy przeczytanych ksiązek filozoficznych. Dbałość o rozwój duchowy. I mniej już we mnie użalania się nad sobą, a więcej dystansu i prób zaakceptowania pewnych spraw na które nie mam wpływu.
ODPOWIEDZ