Re: co u ginekologa? :/
: 15 lis 2018, 11:32
panna_x, zauważ, że to tylko artykuły oparte na opowieściach kobiet, które nawet nie muszą istnieć, a w tym przypadku jest to raczej blog. Każdy może napisać wszystko i nikt nie zechce tego zweryfikować, bo i tak pójdzie w świat jako dowód na coś. Sama jakiś czas temu zrobiłam tę głupotę, że zlinkowałam komuś artykuł z niepoważnej strony typu onet, bo chciałam zwrócić uwagę na dany problem. Nawet jeśli ta historyjka była prawdziwa, to nadal nie są to żadne badania, po prostu wpis na blogu. Stosunek seksualny może być bolesny i niekomfortowy przez dłuższy czas dla obu stron albo tylko dla jednej, to żadna reguła. Tak samo regułą nie jest to, że dla kobiety utrata dziewictwa zawsze będzie bolesna, a każdy stosunek seksualny początkowo będzie boleć. Za to odpowiada anatomia i masa innych czynników, mężczyzn również to dotyczy.
Wracając do meritum. Jeśli dany ginekolog naciska na te dzieci i ostro krytykuje każde przeczenie, to się reaguje słownie, zmienia ginekologa, albo nawet przerywa wizytę. Też jestem przyszykowana na to, że mogę trafić na ginekologa z ciemnogrodu, ale nie mam zamiaru dać się obrażać i traktować jak worek na spermę. Idę tam po to, aby zbadać swój stan zdrowia i posłuchać rad związanych właśnie z nim, nie dla krytyki i moralizowania. To ludzie mają problem z reagowaniem, dlatego lekarze czują nieme przyzwolenie na takie zachowanie i dotyczy to ogółu, nie tylko ginekologów. Pamiętam, gdy na początku roku byłam przyjmowana na oddział ze skierowaniem. Sama musiałam lekko ustawić do pionu lekarza, który sugerował mi, że przyszłam tam na wakacje i przesadzam, bo nieprzyjemnie ironizował każde moje zdanie przy wywiadzie. Jeśli więc założymy, że zlinkowany przez ciebie artykuł jest prawdziwy i takie sytuacje mają miejsce, a pacjentka sobie nie dopowiada, to się wychodzi w trakcie wizyty lub zmienia lekarza na takiego, który będzie ją traktował jak pacjentkę, nie jak dwie nogi z dziurą pomiędzy nimi, które sprawiają dyskomfort swojemu partnerowi.
Wracając do meritum. Jeśli dany ginekolog naciska na te dzieci i ostro krytykuje każde przeczenie, to się reaguje słownie, zmienia ginekologa, albo nawet przerywa wizytę. Też jestem przyszykowana na to, że mogę trafić na ginekologa z ciemnogrodu, ale nie mam zamiaru dać się obrażać i traktować jak worek na spermę. Idę tam po to, aby zbadać swój stan zdrowia i posłuchać rad związanych właśnie z nim, nie dla krytyki i moralizowania. To ludzie mają problem z reagowaniem, dlatego lekarze czują nieme przyzwolenie na takie zachowanie i dotyczy to ogółu, nie tylko ginekologów. Pamiętam, gdy na początku roku byłam przyjmowana na oddział ze skierowaniem. Sama musiałam lekko ustawić do pionu lekarza, który sugerował mi, że przyszłam tam na wakacje i przesadzam, bo nieprzyjemnie ironizował każde moje zdanie przy wywiadzie. Jeśli więc założymy, że zlinkowany przez ciebie artykuł jest prawdziwy i takie sytuacje mają miejsce, a pacjentka sobie nie dopowiada, to się wychodzi w trakcie wizyty lub zmienia lekarza na takiego, który będzie ją traktował jak pacjentkę, nie jak dwie nogi z dziurą pomiędzy nimi, które sprawiają dyskomfort swojemu partnerowi.