Na czym polega Twoja aseksualność?
-
- alabAStrowy bożek
- Posty: 1333
- Rejestracja: 25 maja 2007, 13:44
Jedyne, co w tym przypadku można wybrać, to to, czy zaakceptuje się bycie aseksualnym, czy nie. Zresztą nawet, jak się nie zaakceptuje, to to i tak niczego nie zmieni. Może w pytaniach na stronie SEA należałoby napisać dużymi, kolorowymi literami, że aseksualność nie jest wyborem? Wprawdzie jest tam informacja, że aseksualność, to nie to samo, co życie w celibacie, ale czasami trzeba coś powiedzieć wprost, by nie było niedomówień.
„Dorosłe dzieci mają żal
Za kiepski przepis na ten świat!
Dorosłe dzieci mają żal
Że ktoś im tyle życia skradł...”
Za kiepski przepis na ten świat!
Dorosłe dzieci mają żal
Że ktoś im tyle życia skradł...”
To co napisałem to tylko jeden z aspektów mojego aseksualizmu. Składa się on z wielu części składowych. Nie będę ukrywał, że był taki okres w moim życiu kiedy pociągała mnie płeć przeciwna. Miałem wtedy jakieś piętnaście, szesnaście lat. Hormony buzowały mi wtedy jak oszalałe. Nigdy jednak nie brałem pod uwagę seksu, choć kobiety, czy też dziewczyny, działały na mnie zapewne tak jak na większość facetów, na szczęście dość szybko mi to przeszło. Jeszcze przed maturą było już dawno po wszystkim. Dziewictwa na sszczęście nie straciłem, chociaż jestem facetem, więc nie mam się chyba czym chwalić . Pomimo tej burzy hormonów nigdy nie interesował mnie seks, bardziej to by spędzić z kimś czas, a teraz wszystko co związane z cielesnością kobiecą czy męską dla mnie po prostu nie istnieje, w żaden sposób mnie nie pociąga i nie zwraca ojej uwagi.
Nie mówię, że mój aseksualizm to do końca nieświadomy wybór (sami oceńcie czy powinienem należeć do waszej społeczności), pod wieloma względami część mojej orientacji wynika z tego, że mam obsesję na punkcie swobody, niezależności, wolności (nie chodzi mi tu tylko i wyłącznie o tą szczeniacką, nieodpowiedzialną wolność), a możecie mi wmówić wszystko, ale nie to, że ludzie w związkach są wolni. Do tego dochodzi moja miłość do samotności, uwielbiam być sam, inni ludzie, kimkolwiek dla mnie są (rodzina, obcy, przyjaciele) tylko mi przeszkadzają, cały mój wolny czas poświęcam na rozwijanie mojej pasji, którą jest muzyka więc nawet gdybym chciał to z nie byłbym w stanie znaleźć i zachować przy sobie partnerki/partnera. Nie lubię robić tego co każą mi inni i nie podoba mi się, że natura ma za mnie decydować o moim życiu, za pośrednictwem miłości, która jak wiadomo jest sztucznym tworem naszego mózgu, którym matka natura wyposażyła nas po to by przetrwał nasz gatunek. Nie dam się zrobić w konia, i wrobić się w wychowywanie bachorów tylko po to by podtrzymywać przy życiu naszą gospodarkę. To wszystko może zabrzmieć kontrowersyjnie na tym forum, rozumiem, że nie do końca jest to pogląd typowego aseksualisty, ale coż, to był mój coming out, mam nadzieję, że nie czeka mnie ekskomunika, albo inny rodzaj wirtualnego wygnania z tej cyfrowej społeczności zacnych ludzi. Na swoją obronę chcę tylko zaznaczyć, że, jak już wcześniej wspominałem, seks tak naprawdę nigdy mnie nie interesował, fakt ten był i jest bardzo pomocny w moim przypadku, chyba wiecie o co mi chodzi
Nie mówię, że mój aseksualizm to do końca nieświadomy wybór (sami oceńcie czy powinienem należeć do waszej społeczności), pod wieloma względami część mojej orientacji wynika z tego, że mam obsesję na punkcie swobody, niezależności, wolności (nie chodzi mi tu tylko i wyłącznie o tą szczeniacką, nieodpowiedzialną wolność), a możecie mi wmówić wszystko, ale nie to, że ludzie w związkach są wolni. Do tego dochodzi moja miłość do samotności, uwielbiam być sam, inni ludzie, kimkolwiek dla mnie są (rodzina, obcy, przyjaciele) tylko mi przeszkadzają, cały mój wolny czas poświęcam na rozwijanie mojej pasji, którą jest muzyka więc nawet gdybym chciał to z nie byłbym w stanie znaleźć i zachować przy sobie partnerki/partnera. Nie lubię robić tego co każą mi inni i nie podoba mi się, że natura ma za mnie decydować o moim życiu, za pośrednictwem miłości, która jak wiadomo jest sztucznym tworem naszego mózgu, którym matka natura wyposażyła nas po to by przetrwał nasz gatunek. Nie dam się zrobić w konia, i wrobić się w wychowywanie bachorów tylko po to by podtrzymywać przy życiu naszą gospodarkę. To wszystko może zabrzmieć kontrowersyjnie na tym forum, rozumiem, że nie do końca jest to pogląd typowego aseksualisty, ale coż, to był mój coming out, mam nadzieję, że nie czeka mnie ekskomunika, albo inny rodzaj wirtualnego wygnania z tej cyfrowej społeczności zacnych ludzi. Na swoją obronę chcę tylko zaznaczyć, że, jak już wcześniej wspominałem, seks tak naprawdę nigdy mnie nie interesował, fakt ten był i jest bardzo pomocny w moim przypadku, chyba wiecie o co mi chodzi
Jeśli istnieje życie po śmierci to znaczy, że nie umieramy, a jeśli nie umieramy to znaczy, że nie żyjemy.
Aseksualność (wedle definicji) składa się tylko z jednej części składowej - braku pociągu seksualnego. Możesz możesz być pustelnikiem albo maniakiem towarzyskim - nieważne.Lande pisze:To co napisałem to tylko jeden z aspektów mojego aseksualizmu. Składa się on z wielu części składowych. Nie będę ukrywał, że był taki okres w moim życiu kiedy pociągała mnie płeć przeciwna.
Jeżeli nie urodziłeś się AS, ale absolutnie, całkowicie i bezpowrotnie wyeliminowałeś pociąg seksualny do kobiet ze swojego życia, to szacunek. Mnisi tybetańscy mogliby pozazdrościć.. Pytanie - jak Ci się to udało?
Acha, zapomniałabym - ja chcę być lesbijką!
Do Gizmo: Napisałem, że pociągała nie płeć przciwna, ale napisałem też, że nigdy nie był to pociąg seksualny, seks mnie nigdy nie interesował, tak więc nie miałem czego wyeliminować.
Wiele innych rzeczy zdołałem za to wyeliminować ze swojego życia siłą woli, jak już mówiłem, mam obsesję bycia wolną, wyzwoloną jednostką, żyję poza społeczeństwem, czasem tylko zawitam o jakichś miasteczek, zeswiatem komunikuję się bezosobowo, czyli przez internet, żyję sam, bez żadnych pokus, w ascezie fizycznej i socjalnej, wykonuję tylko te czynności, które są mi niezbędne do przeżycia takie jak jedzenie, picie, spanie itp. Zabraniam sobie pragnąć czegokolwiek, dzięki czemu niczego nie potrzebuję, nie boję się samotności i jestem szczęśliwy bo nie pragnąc niczego, jednocześnie niczego mi nie brakuje. Żyje w zgodzie z naturą i to ona reguluje (do pewnego stopnia) moje życie, nikt inny. Dzięki temu cenię każdy dzień, a jak wyjdzie słońce to już nic więcej mi nie potrzeba.
Wiele innych rzeczy zdołałem za to wyeliminować ze swojego życia siłą woli, jak już mówiłem, mam obsesję bycia wolną, wyzwoloną jednostką, żyję poza społeczeństwem, czasem tylko zawitam o jakichś miasteczek, zeswiatem komunikuję się bezosobowo, czyli przez internet, żyję sam, bez żadnych pokus, w ascezie fizycznej i socjalnej, wykonuję tylko te czynności, które są mi niezbędne do przeżycia takie jak jedzenie, picie, spanie itp. Zabraniam sobie pragnąć czegokolwiek, dzięki czemu niczego nie potrzebuję, nie boję się samotności i jestem szczęśliwy bo nie pragnąc niczego, jednocześnie niczego mi nie brakuje. Żyje w zgodzie z naturą i to ona reguluje (do pewnego stopnia) moje życie, nikt inny. Dzięki temu cenię każdy dzień, a jak wyjdzie słońce to już nic więcej mi nie potrzeba.
Jeśli istnieje życie po śmierci to znaczy, że nie umieramy, a jeśli nie umieramy to znaczy, że nie żyjemy.
Ostatnio zmieniony 5 lip 2007, 13:13 przez pluszak, łącznie zmieniany 1 raz.
Ty możesz oczywiście pisać tylko poważnie. Inni mogą wybrać inaczej, nie Ty będziesz decydował o czym mamy pisać.pluszak pisze:Salomea, Ant, Magda - nieświęta trójca - czego wyście się ostatnio naćpały??? A może zawsze tak macie? Lande się uzewnętrznił, a Wy tu znowu o jakichś owcach, misiach i lesbijskich orgiach! To forum chyba nie zawsze było takie niepoważne?!
Podtrzymuję propozycję: nie podoba się to załóż sobie własne forum.
Naćpały? Odpowiadam w tym samym tonie. A czego Ty się nawąchałeś?
Ps. Ant to nie ona.
Ostatnio zmieniony 5 lip 2007, 13:13 przez pluszak, łącznie zmieniany 1 raz.