czy As zakochuje sie?
Od jakiegoś czasu myślę, że związek to tylko niepotrzebny problem, zawracanie pupy itp. Wobec tego miłość, jako uczucia pomiędzy dwojgiem niespokrewnionych ze sobą osób dla mnie odpada - nie chcę kłaść sobie kolejnego garba na plecy. Miłość do rodziców, do zwierzaka... to mi wystarczy. Acz - jestem w 100% przekonana, że osoba aseksualna może się zakochać, i wielu asów bardzo tego chce, lub już to osiągnęło.
Życie stoi przede mną otworem.
I nawet wiem co to za otwór.
I nawet wiem co to za otwór.
-
- młodASek
- Posty: 27
- Rejestracja: 29 lip 2008, 21:43
- Lokalizacja: Płock
tak
Ja wiem,że potrafię się zakochać,tylko boję się mieć kogokolwiek,bo od razu mam wizję,że ta osoba będzie pragnęła ze mną uprawiać seks ... i tylko dla tego miałaby ze mną być; no więc ja zakochuję się bezcelowo albo w nie odpowiednich osobach xD
Niestety as moze sie zakochac, a nawet wiecej niz zakochac, bo kochac mocno, z tymi wszystkimi dodatkami typu cierpienie z milosci itd. Niestety moj obiekt milosci szalonej nie potrafil zrozumiec, ze kocham go mocno i naprawde, tylko nie chce seksu. Nie potrafil zrozumiec, jak to jest, ze go kocham, a mimo to mnie nie podnieca. No i coz, wyszlo, jak wyszlo, rozstalismy sie. Nawet nie mam pretensji, ktos kto nie jest asem potrzebuje bliskosci seksualnej itd. A ja mam sobie swoja platoniczna milosc, z ktora moge zawsze pogadac i wcale nie jest mi z tym bardzo zle. Ale zajelo mi to "przyzwyczajenie sie" troche czasu.
Człowiek musi czasem chorować. Chociażby po to, żeby poczytać. (Hagiwara Sakutaro)
...
"Polamane kwiaty, ktore zyja samotnie"
...
...
"Polamane kwiaty, ktore zyja samotnie"
...
Nie przeżyłem nigdy miłości, tylko pare zauroczeń. Interesuje mnie jednak pytania:
Jak można być z kimś długi czas bez seksu? Czy masturbacja nie kłóci się z aseksualnością?
Jeśli kłóci się to jak facet może wytrzymać (nie licząc kastracji)? Przecież testosteron nie pozwala wytrzymać zbyt długo.
Chyba na interii pisało, że dzewczyna pozwoliła swojemu chłopakowi uprawiać seks z inną kobietą, żeby tylko z nią był (temat o aseksualności). Swoją drogą to ma być miłość faceta do kobiety? Zagmatwane to wszystko...
Zawsze mi sie wydawało, że jak będe mieć szanse to skorzystam z dziewczyną, ale gdy tak szansa nastała... nie miałem ochoty. Mam przyjaciółki, wydaje mi sie że jedna z nich coś do mnie czuje. Ja jednak chyba nie chce miec dziewczyny, poza tym nie rozumiem słowa miłość. Tyle osób mówi "kocham cie", a za poł roku (jak nie wcześniej) sie rozstają.
Czy całowanie sie godzi się z aseksualnością?
Czy "romantyczne dotykanie" (wiecie o co chodzi - bez dotykania miejsc intymnych) występuje u aseksualnych ludzi?
Jak można być z kimś długi czas bez seksu? Czy masturbacja nie kłóci się z aseksualnością?
Jeśli kłóci się to jak facet może wytrzymać (nie licząc kastracji)? Przecież testosteron nie pozwala wytrzymać zbyt długo.
Chyba na interii pisało, że dzewczyna pozwoliła swojemu chłopakowi uprawiać seks z inną kobietą, żeby tylko z nią był (temat o aseksualności). Swoją drogą to ma być miłość faceta do kobiety? Zagmatwane to wszystko...
Zawsze mi sie wydawało, że jak będe mieć szanse to skorzystam z dziewczyną, ale gdy tak szansa nastała... nie miałem ochoty. Mam przyjaciółki, wydaje mi sie że jedna z nich coś do mnie czuje. Ja jednak chyba nie chce miec dziewczyny, poza tym nie rozumiem słowa miłość. Tyle osób mówi "kocham cie", a za poł roku (jak nie wcześniej) sie rozstają.
Czy całowanie sie godzi się z aseksualnością?
Czy "romantyczne dotykanie" (wiecie o co chodzi - bez dotykania miejsc intymnych) występuje u aseksualnych ludzi?
arin: Jak można byc z kimś długi czas bez seksu? - Można. Teoretycznie nieograniczoną ilośc czasu.
Czy masturbacja nie kłóci się z aseksualnością? - Kłóci i nie kłóci.
Bo jeśłi ktoś nie odzczuwa popędu do żadnej płci to po co miałby to robic? ( no chyba że ma zespół obsesyjno kompulsywny ) A z tym testosteronem to bez przesady
Całowanie godzi się i "romantyczne dotykanie" też się godzi chociaż to już zależy od indywidualnych cech danego delikwenta (czyt. ASa).
Czy masturbacja nie kłóci się z aseksualnością? - Kłóci i nie kłóci.
Bo jeśłi ktoś nie odzczuwa popędu do żadnej płci to po co miałby to robic? ( no chyba że ma zespół obsesyjno kompulsywny ) A z tym testosteronem to bez przesady
Całowanie godzi się i "romantyczne dotykanie" też się godzi chociaż to już zależy od indywidualnych cech danego delikwenta (czyt. ASa).
- lossuperktos
- mASełko
- Posty: 119
- Rejestracja: 6 sty 2008, 23:12
- Lokalizacja: katow(okol)ice
[quote=" Bo przecież jak można się zakochać i nie uprawiać seksu? W tym całym zamieszaniu związkowym raczej wyłącznie o to chodzi..[/quote]
co za tekst!!!!!!!!!!!11 jasne że można, to jest napiękniejsze uczuie na świecie (choć tu musze się przyłączyć do opinii że.. DO CZASU).
Ale raczej nie można się zakochać na kilka godzin.!!!!!!!!!!!!111
co za tekst!!!!!!!!!!!11 jasne że można, to jest napiękniejsze uczuie na świecie (choć tu musze się przyłączyć do opinii że.. DO CZASU).
Ale raczej nie można się zakochać na kilka godzin.!!!!!!!!!!!!111
co za tekst!!!!!!!!!!!11 jasne że można, to jest napiękniejsze uczuie na świecie (choć tu musze się przyłączyć do opinii że.. DO CZASU).lossuperktos pisze:[quote=" Bo przecież jak można się zakochać i nie uprawiać seksu? W tym całym zamieszaniu związkowym raczej wyłącznie o to chodzi..
Ale raczej nie można się zakochać na kilka godzin.!!!!!!!!!!!!111[/quote]
Nie dało się już więcej wykrzykników i jedynek ustawić? Jeśli chcesz zaprzeczyć to podaj jakiś przykład lub udowodnij w jakiś sposób (dane, badania?).
Nic na siłę, każdy ma swoje zdanie
Głodny wiedzy społecznej i poznania siebie.
Lubie hh, metal symfoniczny, rock, klasyczną, alternatywną i jeszcze by sie coś znalazło.
Głodny wiedzy społecznej i poznania siebie.
Lubie hh, metal symfoniczny, rock, klasyczną, alternatywną i jeszcze by sie coś znalazło.
Przykład stanowią wszystkie pary będące ze sobą w wieloletnich związkach pozbawionych seksu. Osoby nie uprawiające seksu, między którymi więź jest tak silna, że nie są w stanie żyć bez siebie, za to bez wahania mogliby poświecić nawet własne życie dla tej drugiej osoby. Jeśli to nie jest miłość, to co?arin pisze: podaj jakiś przykład lub udowodnij w jakiś sposób (dane, badania?).
Życie stoi przede mną otworem.
I nawet wiem co to za otwór.
I nawet wiem co to za otwór.
- Mad_Minstrel
- mizantropAS
- Posty: 297
- Rejestracja: 29 maja 2008, 16:00
A ja byłam kiedyś zakochana na absolutny zabój niemal w sensie dosłownym. Taaak. Miałam 25 lat. To artysta był. Malarstwo, rzeźba, sztuka i w ogóle inny świat, niż ten , który dotąd znałam. Taki wolnościowy typ. Wprowadził mnie w cudowny, piękny świat. To było jak sądzę powodem mojego zakochania. Do dziś uwielbiam sztukę , pewien sort literatury itp. To "w spadku" po nim. On był seksualny. Z czasem okazało się, że seksualny w sposób, którego nie mogłam zaakceptować. Po propstu chodził na boki z kim popadło niemal. Przygodowiec. Szkoda. Lecz do rzeczy. Miłość jest najsilniejszą siłą sprawczą jaka istnieje. I to jest prawda. Więc ja nie miałam kłopotu z tym, aby pozwolić mu robić ze mną to, na co on miał ochotę, jeśli tylko w ten sposób mogłam sprawić mu przyjemność. Zrobiłabym dla niego znacznie, znacznie więcej (prawie wszystko), dzięki Bogu, ze nie wymagał żadnych złych, strasznych rzeczy. (z drugiej strony, to jakby wymagał, to pewnie jednak bym sie odkochała). Tak więc seks był, a ja się radośnie poświęcałam dla dobra sprawy (naszego bycia razem). Przypominam sobie raczej moje zdumienie, (co on takiego w tym widzi ?), aniżeli odruch zwrotny, jaki zazwyczaj miałam z innymi partnerami w tych sprawach. A więc miłość działa. Potem musiałam go popędzić, bo się niedopuszczalnie "puszczał" będąc ze mną w niemal formalnym związku. To nie było miłe, lecz straszne. Takie zwierze w nim zobaczyłam, któremu nigdy dosyć. Jak go popędziłam, to się rozchorowałam. Mój stan ducha (rozpacz) przeniósł się na ciało. Zjawiska psychosomatyczne, znane medycynie. Chorowałam 8 miesięcy. Bardzo ciężko. Na początku był to stan zagrożenia życia, 2 tyg w szpitalu. Potem codzinne obowiązkowe wizyty w tymze szpialu dla sprawdzenia wciąż zagrożonego stany. Przez 2 msce. Potem kolejne 6 mscy choroby w domu, ale już bez zagrożenia.
Są ludzie, którzy się z zawiedzionej miłości zabijają (szczególnie młodzi). Oni nie wierzą, ze ich cierpienie minie, a jest ono nie do zniesienia dla człowieka. A minie, lecz w danym czasie nie wierzą w to. U mnie było tak samo lecz na poziomie podświadomosci. Rozum mówił : spadaj palancie, poradzę sobie bez ciebie, a mój organizm chciał umrzeć, bo tak mu moja podświadomość (serce) kazała. Nieprawdopodobne to było. * miesięcy nie pracowałam, pomagała mi rodzina, przyjaciele, znajomi. Nawet zkupy spożywcze mi robili. Chciałabym podkreślić, że to nie było jak depresja (leżę i patrzę w sufit), lecz ja byłam FIZYCZNIE chora z psychicznych powodów.. Mój obraz krwi był straszny, a na nogach nie miałam siły chodzić. Co powiecie ?
I teraz powiem wam najlepsze z tego. Po 8 miesiącach wróciłam do zdrowia fizycznego, po kilku następnych i di duchowego. I tak jest do dziś. Ale ja każdemu człowiekowi życzę, żeby kiedykolwiek w swoim życiu miał możliwość tak pokochać. Nawet, jeśli nieszczęśliwie. Bardzo życzę. I dziękuję opatrzności, że zesłała dla mnie taki niesamowity dar (prawdziwej miłości) na krótkie 2 lata mojego życia. Nigdy przedtem, ani nigdy potem nie zbliżyłam się choćby na odległość do takich uniesień duszy. Takich obłoków. Mimo ew cierpienia, nie należy się bać nawet nieszczęśliwej miłości, bo tak naprawdę to właśnie wtedy człowiek czuje cały kosmos, a swoje życie, jestestwo tak intensywnie, że trudno to opisać. Szkoda mi ludzi, którzy na starość umieraja i nigdy, przenigdy nie kochali prawdziwą wielką porywającą miłością.
Są ludzie, którzy się z zawiedzionej miłości zabijają (szczególnie młodzi). Oni nie wierzą, ze ich cierpienie minie, a jest ono nie do zniesienia dla człowieka. A minie, lecz w danym czasie nie wierzą w to. U mnie było tak samo lecz na poziomie podświadomosci. Rozum mówił : spadaj palancie, poradzę sobie bez ciebie, a mój organizm chciał umrzeć, bo tak mu moja podświadomość (serce) kazała. Nieprawdopodobne to było. * miesięcy nie pracowałam, pomagała mi rodzina, przyjaciele, znajomi. Nawet zkupy spożywcze mi robili. Chciałabym podkreślić, że to nie było jak depresja (leżę i patrzę w sufit), lecz ja byłam FIZYCZNIE chora z psychicznych powodów.. Mój obraz krwi był straszny, a na nogach nie miałam siły chodzić. Co powiecie ?
I teraz powiem wam najlepsze z tego. Po 8 miesiącach wróciłam do zdrowia fizycznego, po kilku następnych i di duchowego. I tak jest do dziś. Ale ja każdemu człowiekowi życzę, żeby kiedykolwiek w swoim życiu miał możliwość tak pokochać. Nawet, jeśli nieszczęśliwie. Bardzo życzę. I dziękuję opatrzności, że zesłała dla mnie taki niesamowity dar (prawdziwej miłości) na krótkie 2 lata mojego życia. Nigdy przedtem, ani nigdy potem nie zbliżyłam się choćby na odległość do takich uniesień duszy. Takich obłoków. Mimo ew cierpienia, nie należy się bać nawet nieszczęśliwej miłości, bo tak naprawdę to właśnie wtedy człowiek czuje cały kosmos, a swoje życie, jestestwo tak intensywnie, że trudno to opisać. Szkoda mi ludzi, którzy na starość umieraja i nigdy, przenigdy nie kochali prawdziwą wielką porywającą miłością.
Każdy ma swój sposób na 'odczuwanie całego kosmosu', chociaż ja osobiście w takie uniesienia średnio wierzę. Jestem realistką i mi z tym dobrze i jakieś tam nieuchwytne motyle w brzuchu, ekstatyczne przeżycia i tym podobne nie są tym, co jest mi do szczęścia potrzebne. Sądzę, że wielu ludzi umiera w poczuciu szczęścia, nawet jeśli nie przeżyli w życiu namiętnej miłości. Gratuluję przeżyć, ale jednocześnie chciałabym zauważyć, że to, co dla Ciebie jest wspaniałe i cudowne, nie musi wcale takie być dla reszty ludzkości