czy As zakochuje sie?

Jeśli masz pytanie i znikąd odpowiedzi, zwróć się do nas
Awatar użytkownika
tajemniczy
starszASek
Posty: 40
Rejestracja: 16 cze 2008, 20:19
Lokalizacja: Katowice

Post autor: tajemniczy »

No właśnie, potem to już tylko szkoda tego straconego czasu. Ale najgorzej jest wtedy jak taka miłość, pod wpływem odrzucenia drugiej osoby, zaczyna przeradzać się w nienawiść :?
Ogłoszenia drobne: szukam homoromantycznego asa (są tacy?...)
Awatar użytkownika
Blv.
ananAS
Posty: 358
Rejestracja: 2 lut 2008, 17:27
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Blv. »

Prawda... Chciałbym móc ci jakoś pomóc, ale chyba jedyne, co mogę powiedzieć, to żebyć przeczekał najgorsze i się nie załamał, a jeśli sprawa nie jest beznadziejna, próbował jakoś obrócić ją na swoją korzyść. Nie znam dobrze twojej sytuacji, więc niewiele jestem w stanie powiedzieć, ale szczeże życzę, żeby cała sprawa się jak najlepiej skończyła.
Awatar użytkownika
tajemniczy
starszASek
Posty: 40
Rejestracja: 16 cze 2008, 20:19
Lokalizacja: Katowice

Post autor: tajemniczy »

Wiesz Blv. sprawa jest niestety bardziej niż skomplikowana... Po prostu zakochałem się w moim przyjacielu, też geju nawiasem mówiąc. On mnie bardzo lubi, ale tylko (albo aż) lubi. Zakochany jest aktualnie w innym i pewnie wkrótce będą parą.

Gdyby to był ktoś kogo znam od kilku tygodni, to sprawa byłaby prosta - zerwałbym znajomość i po kłopocie. Ale z nim znamy się długo i zawsze mogliśmy na siebie liczyć. Gdy jednemu z nas było źle, zawsze wiedział, że może przyjść do drugiego. On wie o mnie wszystko, ufam mu. A rozsądek podpowiada mi, że związek między nami i tak nie miałby szans - choćby dlatego, że on ma bardzo duże potrzeby seksualne, a ja - no cóż,bardzo niewielkie. Ale co zrobić, jak serce wie swoje i nie chce się rozumowi podporządkować...

On o wszystkim wie, bo powiedziałem mu o swoim uczuciu. Nie odrzucił mnie - powiedział, że zawsze będzie moim przyjacielem i zawsze będę mógł na niego liczyć, ale nic między nami być nie może, bo mu się nie fizycznie nie podobam, a poza tym mamy inne potrzeby seksualne. Powiedział, że chce żebyśmy byli nadal przyjaciółmi (kocham cię jak przyjaciela - takiego użył zwrotu), ale równocześnie stwierdził, że jeśli nie dam rady i będę chciał odejść, to mnie zrozumie, choć będzie mieć do mnie żal.

Dodatkowo sprawę utrudnia fakt, że ja mam trochę znajomych, ale praktycznie tylko jednego przyjaciela - jego. Mogę mu powiedzieć o wszystkim, ufam mu całkowicie. (On mi też - np. ja znam hasła do jego kont mailowych - podał mi je kiedyś, bo on nie miał dostępu do kompa, a chciał żebym coś mu sprawdził. Dodał, że ufa mi i że wie, że nigdy tam nie wejdę bez jego zgody. Z tym nie mam problemu - ogóle mnie to nie kusi i wolałbym raczej odejść niż nadużyć jego zaufania).

Uff, ale się rozpisałem. Chyba jednak nie warto tracić tej przyjaźni, przecież to zakochanie mi kiedyś minie...
Ogłoszenia drobne: szukam homoromantycznego asa (są tacy?...)
Gość

Post autor: Gość »

ee powiedzial ci ze nie podobasz mu sie fizycznie?
nie chcialabym takiego czegos uslyszec od przyjaciela nigdy wolaabym scieme chyba a nie tak bolaca prawde i malotaktowna

tak czy inaczej nie warto zrywac przyjazni
Awatar użytkownika
Blv.
ananAS
Posty: 358
Rejestracja: 2 lut 2008, 17:27
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Blv. »

Masz rację, zdecydowanie nie warto tracić tej przyjaźni - z tego, co mówisz, masz prawdziwego przyjaciela, a kogoś takiego jest bardzo trudno zdobyć. Co więcej, taki związek może bez większych obrażeń przetrwać nawet sytuację taką jak twoja. Może więc nie jest tak źle, jak się wydaje :).
Awatar użytkownika
tajemniczy
starszASek
Posty: 40
Rejestracja: 16 cze 2008, 20:19
Lokalizacja: Katowice

Post autor: tajemniczy »

Blv. i Gość dziękuję za odpowiedzi i rady.
Gość pisze:ee powiedzial ci ze nie podobasz mu sie fizycznie?
nie chcialabym takiego czegos uslyszec od przyjaciela nigdy wolaabym scieme chyba a nie tak bolaca prawde i malotaktowna
Wiesz Kate od samego początku nasza przyjaźń oparta była na absolutnej szczerości - gdy np. jednemu z nas coś się nie podobało w postępowaniu drugiego, to nie udawał że wszystko jest ok, tylko mówił szczerze: słuchaj, to a to mi się nie podoba. I tak jest do dziś.

A co do wyglądu - ja się nie uważam za brzydkiego, choć za superładnego też nie. Przeciętny jestem, ot co. To ja sam go kiedyś pytałem, czy mu się podobam i chciałem szczerej odpowiedzi, bez ściemniania. No to mi odpowiedział, że mu się nie podobam, ale zaznaczył zaraz że nie jestem brzydki, tylko po prostu nie w jego typie. Zresztą trudno żebym miał do niego o to jakieś pretensje - przecież to nie jego wina, że nie jestem w jego typie.
Ogłoszenia drobne: szukam homoromantycznego asa (są tacy?...)
Awatar użytkownika
Koni
bASałyk
Posty: 717
Rejestracja: 10 sie 2008, 21:42
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post autor: Koni »

tajemniczy pisze:równocześnie stwierdził, że jeśli nie dam rady i będę chciał odejść, to mnie zrozumie, choć będzie mieć do mnie żal
Czy to się trochę nie wyklucza?
(nie czepiam się, tylko tak się zastanawiam po prostu...)

O prawdziwego przyjaciela trzeba dbać i trzymać go mocno, ale o siebie również. Ja na Twoim miejscu spróbowałabym na jakiś czas rozluźnić nieco kontakty (podkreślam- rozluźnić, nie zerwać) żeby nieco "ochłonąć".
Byłam kiedyś w podobnej sytuacji, ale trzymałam się kurczowo tej osoby, co z czasem zrodziło we mnie żal i frustrację. A szkoda, bo byliśmy naprawdę dobrymi przyjaciółmi.

Mam nadzieję, że jakoś Ci się w końcu ułoży :wink:
"This is not about sex
We all know sex sells and the whole world is buying..."

Ceterum censeo Carthaginem delendam esse.
Awatar użytkownika
arin
mASkotka
Posty: 141
Rejestracja: 9 sie 2008, 19:08
Kontakt:

Post autor: arin »

buckaroo pisze:A ja uważam, że można kochać bez seksu. Miłość jest też przyjaźnią, a przyjaźń w pewnym sensie miłością i nie zawsze musi być seks, żeby takie uczucie zaistniało. Ja mogę także pokochać, ale właśnie BEZ SEKSU, bo mnie to w ogóle nie kręci, a wręcz przeciwnie :)

Oooo nie, tu sie nie zgodze. Przyjaźń nie jest miłością! W życiu nie mógłbym pocałować mojej przyjaciółki w miejsce inne niż policzek, nie ma takiej opcji. Przyjaźń to przyjaźń, miłość to miłość. Jako introwertyk mam głęboko zakorzenioną w sobie przyjaźń i mam kilkoro prawdziwych przyjaciół - odczuwam uczucie przyjaźni. Natomiast nie mam pojęcia co to jest miłość i w gruncie rzeczy nie chce wiedzieć. Jak ja to mawiam: "nie wiem co trace i dlatego jestem teraz szczęsliwy". Wszyscy mnie przekonują, żebym sobie znalazł tą drugą połówke, ale to tak jakby powiedzieć gościowi z lekiem wysokości żeby wszedł po drabinie na 40 piętro i skoczył z banji :D
Nic na siłę, każdy ma swoje zdanie
Głodny wiedzy społecznej i poznania siebie.
Lubie hh, metal symfoniczny, rock, klasyczną, alternatywną i jeszcze by sie coś znalazło.
Awatar użytkownika
arin
mASkotka
Posty: 141
Rejestracja: 9 sie 2008, 19:08
Kontakt:

Post autor: arin »

tajemniczy pisze:No właśnie, potem to już tylko szkoda tego straconego czasu. Ale najgorzej jest wtedy jak taka miłość, pod wpływem odrzucenia drugiej osoby, zaczyna przeradzać się w nienawiść :?
Tak, szczególnie to odczułem gdy byłem zauroczony w dziewczynie... w gruncie rzeczy dziękuje jej teraz że tak sie stało, dobrze że nie chodziliśmy ze sobą, bo nie wiem co to jest miłość... akurat w twoim przypadku jest inaczej bo ty widocznie odczuwasz uczucie miłości, ja natomiast nie. I nie ważne czy do kobiety czy do mężczyzny, z opowiadań innych wynika że miłość objawia sie tym samym.
Nic na siłę, każdy ma swoje zdanie
Głodny wiedzy społecznej i poznania siebie.
Lubie hh, metal symfoniczny, rock, klasyczną, alternatywną i jeszcze by sie coś znalazło.
Awatar użytkownika
Koni
bASałyk
Posty: 717
Rejestracja: 10 sie 2008, 21:42
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post autor: Koni »

arin pisze:Oooo nie, tu sie nie zgodze. Przyjaźń nie jest miłością!
Ja się z kolei nie zgodzę z Tobą, bo szczerze kocham moich najlepszych przyjaciół.
"This is not about sex
We all know sex sells and the whole world is buying..."

Ceterum censeo Carthaginem delendam esse.
Awatar użytkownika
tajemniczy
starszASek
Posty: 40
Rejestracja: 16 cze 2008, 20:19
Lokalizacja: Katowice

Post autor: tajemniczy »

Koni pisze:
tajemniczy pisze:równocześnie stwierdził, że jeśli nie dam rady i będę chciał odejść, to mnie zrozumie, choć będzie mieć do mnie żal
Czy to się trochę nie wyklucza?
(nie czepiam się, tylko tak się zastanawiam po prostu...)
Ja już sam nie wiem... Wydaje mi się jednak, że można obiektywnie rozumieć czyjąś decyzję, rozumieć motywy, dlaczego postąpił tak a nie inaczej, a z drugiej strony mieć żal że właśnie tak postąpił, bo w gruncie rzeczy liczyliśmy, że jednak postąpi inaczej...
Koni pisze: O prawdziwego przyjaciela trzeba dbać i trzymać go mocno, ale o siebie również. Ja na Twoim miejscu spróbowałabym na jakiś czas rozluźnić nieco kontakty (podkreślam- rozluźnić, nie zerwać) żeby nieco "ochłonąć".
[...]
Mam nadzieję, że jakoś Ci się w końcu ułoży :wink:
Tak, masz racje. Muszę rozluźnić kontakty, bo inaczej to się źle skończy. Mi już się czasem wydaje, że go nienawidzę :? :cry:
Ogłoszenia drobne: szukam homoromantycznego asa (są tacy?...)
Awatar użytkownika
-viki-
ASiołek
Posty: 59
Rejestracja: 3 paź 2008, 13:22
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: -viki- »

Tajemniczy. Od strony praktycznej, to mi ciebie szkoda. Nie dość, że gej (zawęża mozliwości), to jeszcze As (jeszcze bardziej zawęża możliwości znalezienia połowki).
Znałam wielu gejów. Jeden przebudowny (transwestyta), to była moja serdeczna przyjaciółka przez ok 3 lat (aż narobiła świństw, z powodu faceta zresztą). W każdym razie problematyka mi nie obca.
Jednak od strony duchowej, to można tobie pozazdrościć. Kiedyś przejdzie ci ta miłość, wtedy i cierpienie przejdzie. Kiedyś, po latach będziesz bardzo wdzięczny losowi, że dał ci tę możliwość przeżycia miłości w swoim życiu. Że znasz to uczucie, nie z opisów, lecz z własnego brzucha. Tego nikt ci nie zabierze. O to będziesz bogatszy od wielu innych, którzy, choćby chcieli, to nie mogą. Bo miłości nie zaprogramujesz, nie wyreżyserujesz, nie zawołasz, nie przymusisz. Albo ci "skapnie", albo nie i pójdziesz do grobu taki biedniejszy, uboższy. Więc zerknij na to twoje nieszczęście od innej strony. Może to bardziej szczęście jest właśnie ? Zobaczysz, ze kiedyś wspomnisz moje słowa. Głowa do góry.
Awatar użytkownika
arin
mASkotka
Posty: 141
Rejestracja: 9 sie 2008, 19:08
Kontakt:

Post autor: arin »

Koni pisze:
arin pisze:Oooo nie, tu sie nie zgodze. Przyjaźń nie jest miłością!
Ja się z kolei nie zgodzę z Tobą, bo szczerze kocham moich najlepszych przyjaciół.
Nigdy nie powiedziałem, że nie można kochać wielu osób naraz, a trzeba tylko jedną (można mieć żone i 10 dzieci i wszystkie kochać ;p), ale skoro kochasz przyjaciół to jest miłość... przyjaciół można wspierać, szanować, idź za nimi w ogień bo zależy tobie na nich, ale niekochać. Skoro dziewczyna pokocha przyjaciela to już nie jest przyjaźń ale miłość.
Nic na siłę, każdy ma swoje zdanie
Głodny wiedzy społecznej i poznania siebie.
Lubie hh, metal symfoniczny, rock, klasyczną, alternatywną i jeszcze by sie coś znalazło.
Awatar użytkownika
Koni
bASałyk
Posty: 717
Rejestracja: 10 sie 2008, 21:42
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post autor: Koni »

Myślę więc, że to tylko i wyłącznie kwestia nazewnictwa oraz prywatnych odczuć (niezmierzalnych i trudnych do opisania). Bo dla mnie są różne rodzaje miłości, w tym miłość przyjacielska, a więc nie "albo jesteś moim przyjacielem, albo cię kocham", a "jesteś moim przyjacielem, więc cię kocham". Dla Ciebie widocznie tak nie jest, szanuję to, choć nie do końca rozumiem.
Unikałabym jednak generalizowania spraw, które są tak bardzo subiektywne, bo powiedzenie "przyjaźń nie jest miłością!" brzmi dla mnie trochę jak "kotlety sojowe nie są smaczne!".
"This is not about sex
We all know sex sells and the whole world is buying..."

Ceterum censeo Carthaginem delendam esse.
Awatar użytkownika
Piorun
PerkunAS
Posty: 595
Rejestracja: 8 kwie 2008, 12:50
Lokalizacja: z fabryki cyborgów

Post autor: Piorun »

A są? Zawsze myślałem że smakują jak kulki ze starych gazet, albo jak gąbka myjka. Oczywiście wszystko zależy od osobistego podejścia :mrgreen:


Miłość to skomplikowana sprawa. Filozofowie, psycholodzy i cała reszta tałatajstwa głowią się nad nią od niepamiętnych czasów, i jakoś do konstruktywnych wniosków nie doszli. Nie wydaje mi się więc by i nam się udało
ODPOWIEDZ