"Przyjazny ostrzał" czyli "kiedy sobie kogoś
- Motylciemny
- motylAS
- Posty: 616
- Rejestracja: 27 cze 2008, 23:34
- Lokalizacja: z księżyca
Mnie nikt za bardzo nie atakuje
W domu od zawsze wiedzieli ze nie chce miec dzieci
Slubu tez nigdy nie chcialam
Czuje sie inna
kolezanki marzyly o tych bialych sukniach
a mnie to w ogole nie interesowalo
slubne gadzety typu welon
tez mnie nie powalaja
jak mi ktos cos glupiego by powiedzial
to powiem ze mam inne ciekawasze zajecia
niz wychowywanie dzieci
bo to prawda
W domu od zawsze wiedzieli ze nie chce miec dzieci
Slubu tez nigdy nie chcialam
Czuje sie inna
kolezanki marzyly o tych bialych sukniach
a mnie to w ogole nie interesowalo
slubne gadzety typu welon
tez mnie nie powalaja
jak mi ktos cos glupiego by powiedzial
to powiem ze mam inne ciekawasze zajecia
niz wychowywanie dzieci
bo to prawda
Teraz jest fajnie być samej, robisz co chcesz i kiedy chcesz, nie martwisz się o nikogo Żyć nie umierać... Ale ...
Zawsze jest jakieś "ale" ...
Na dłuższą metę samotność jest okropna:) Jak masz gorszy dzień , nie masz koło siebie nikogo z kim mogłabyś porozmawiać.. Siedzisz sama ...to naprawdę beznadziejne ... A wiem o czym mówię, już za długo nie miałam z kim pogadać wieczorami o "problemach dnia codziennego " wiec zaczyna mi ta samotność doskwierać...
Z drugiej jednak strony nie wyobrażam sobie siebie w białej sukni (Przynajmniej nie przed najbliższe 10 lat:) ) A nie sądzę , że znajdę kogoś kto "charytatywnie" będzie mi dotrzymywał towarzystwa całymi dniami ...
Mam tylko nadzieję, że znajdzie się jakiś "złoty środek " ;)
Póki co rodzina mnie nie atakuje...ale to pewnie kwesta czasu... bo w końcu ile mogę udawać , że jestem zbyt zajęta , żeby sobie kogoś znaleźć
Zawsze jest jakieś "ale" ...
Na dłuższą metę samotność jest okropna:) Jak masz gorszy dzień , nie masz koło siebie nikogo z kim mogłabyś porozmawiać.. Siedzisz sama ...to naprawdę beznadziejne ... A wiem o czym mówię, już za długo nie miałam z kim pogadać wieczorami o "problemach dnia codziennego " wiec zaczyna mi ta samotność doskwierać...
Z drugiej jednak strony nie wyobrażam sobie siebie w białej sukni (Przynajmniej nie przed najbliższe 10 lat:) ) A nie sądzę , że znajdę kogoś kto "charytatywnie" będzie mi dotrzymywał towarzystwa całymi dniami ...
Mam tylko nadzieję, że znajdzie się jakiś "złoty środek " ;)
Póki co rodzina mnie nie atakuje...ale to pewnie kwesta czasu... bo w końcu ile mogę udawać , że jestem zbyt zajęta , żeby sobie kogoś znaleźć
"Never fear shadows, for shadows only mean there is a light shining somewhere near by"
- Motylciemny
- motylAS
- Posty: 616
- Rejestracja: 27 cze 2008, 23:34
- Lokalizacja: z księżyca
To nie jest tak
Ja mam z kim pogadac o problemach dnia codziennego itp.
rzadko kiedy jestem sama
Zawsze mialam pelno kolegow ,chlopaka tez
Ale tak naprawde i tak mi czegos brakowalo
A raczej kogos
Ale rozumiem ludzi samotnych
Znajomy latami byl sam choc latami bardzo chcial kogos miec
przeklinal to
Nie wiem co bedzie za 10 lat
Nawet jakbym wracala do pustego domu nie przeraza mnie to
kupie sobie zwierzaka
Ja mam z kim pogadac o problemach dnia codziennego itp.
rzadko kiedy jestem sama
Zawsze mialam pelno kolegow ,chlopaka tez
Ale tak naprawde i tak mi czegos brakowalo
A raczej kogos
Ale rozumiem ludzi samotnych
Znajomy latami byl sam choc latami bardzo chcial kogos miec
przeklinal to
Nie wiem co bedzie za 10 lat
Nawet jakbym wracala do pustego domu nie przeraza mnie to
kupie sobie zwierzaka
A ja lubię samotność lubię być z własnymi myslami. Przelewam je na papier. Dużo też czytam. Stonię trochę od towarzystawa ale nie chorobliwie jak mi sie wydaje. Cały tydzień siedzę w mieście i poprzez pracę mam kontakt z ludzmi, Jednak wieczory są moje. Zawsze nie moge sie doczekać końca tygodnia bo jade do swojego domu za miastem i delektuję się samotnościa. Mysli wtedy są takie uczesane i nie biegną gdzieś daleko w nieznane sa tylko ze mną.
Jasne, przydalby się czasami ktoś kto czułby to samo, z kim mozna by przgadać cala noc. Jednak brak takiej osoby nie sprawia mi bólu.
Myslę, że bycie samemu daje możliwośc samorealizacji, zrobienia czegoś na co nie byłoby czasu w życiu "normalnym"
Jasne, przydalby się czasami ktoś kto czułby to samo, z kim mozna by przgadać cala noc. Jednak brak takiej osoby nie sprawia mi bólu.
Myslę, że bycie samemu daje możliwośc samorealizacji, zrobienia czegoś na co nie byłoby czasu w życiu "normalnym"
Samotność - jak każdy stan - ma zawsze co najmniej dwa aspekty... Jak ten kij z dwoma końcami, jak moneta co ma dwie strony. Wydaje mi się ( ), że nie ma stanów idealnych (w tym zyciu....).
Mimo 42 lat i nie najlepszego zdrowia nie uważam (jak co niektórzy moi znajomi!) samotności za przkleństwo. Jest jak jest - to tyle. Owszem ma się poczucie wolności i niezależności (i to jest dla mnie b. ważne), ale... w trudnych sytuacjach można (niestety) liczyc równiez tylko na siebie. Czy to złe? Czy to dobre? Ja tego nie wiem. Tak po prostu jest.
Mimo 42 lat i nie najlepszego zdrowia nie uważam (jak co niektórzy moi znajomi!) samotności za przkleństwo. Jest jak jest - to tyle. Owszem ma się poczucie wolności i niezależności (i to jest dla mnie b. ważne), ale... w trudnych sytuacjach można (niestety) liczyc równiez tylko na siebie. Czy to złe? Czy to dobre? Ja tego nie wiem. Tak po prostu jest.
- dziwożona
- tłumok bezczASowy
- Posty: 1940
- Rejestracja: 29 lut 2008, 20:29
- Lokalizacja: z bagien i uroczysk
- Kontakt:
Tehanu, jest takie powiedzenie: "umiesz liczyć, licz na siebie". To, że ktoś z kimś jest, nie znaczy, że ma zagwarantowaną opiekę.
Przypomina mnie się tu pewna historia o szczęśliwej, w swoim mniemaniu, mężatce. Wszystko było pięknie i cudownie, dopóki nie przyszło jej rodzić. Na porodówkę wiozła ją sąsiadka, bo jej mąż akurat wrócił z pracy i był "naprawdę padnięty na pysk".
Żenua.
Przypomina mnie się tu pewna historia o szczęśliwej, w swoim mniemaniu, mężatce. Wszystko było pięknie i cudownie, dopóki nie przyszło jej rodzić. Na porodówkę wiozła ją sąsiadka, bo jej mąż akurat wrócił z pracy i był "naprawdę padnięty na pysk".
Żenua.
Seks należy tępić, gdyż z niego biorą się dzieci - źródło naszej nieustającej, pedagogicznej udręki.
heh, przypomiala mi sie podobna historia. W niedziele znajoma dzwoni do meza, ze jedzie do szpitala, bo ma bole porodowe. Maz w tym czasie byl u rodziny (jakies 40 km) i odpowiada, ze nie bardzo ma go kto podrzucic w tej chwili do szpitala i przyjedzie do niej w ... srode. Ostatecznie jakos dotarl do tego szpitala, ale jak sie slyszy takie historie to rece opadaja...
'Never give up on your adventures and dreams ...'
- Motylciemny
- motylAS
- Posty: 616
- Rejestracja: 27 cze 2008, 23:34
- Lokalizacja: z księżyca
Nie zgadzam się.Motylciemny pisze:No wlasnie
bycie z kims nie oznacza ze mozna na kogos liczyc
Według mnie BYCIE z KIMŚ właśnie oznacza to, że można na kogoś liczyć, nawet jeśli odbywa się to w granicach czasowych tego bycia.
Tylko, że ludzie egzystują razem z różnych, mniej lub bardziej istotnych powodów, czasem z byle kim, żeby tylko nie być samemu. Nie każdy też potrzebuje oparcia, ma je gdzie indziej, lub żyje iluzją... I wtedy zdarzają się takie sytuacje jak opisane powyżej...
Każdy ma swoje wyobrażenie związku i indywidualne oczekiwania. Nie sądzę, aby panie wymienione powyżej były jakoś bardzo zaskoczone postawą partnerów.
Turysta-człowiek pętający się po szlakach w poszukiwaniu jedzenia
- Motylciemny
- motylAS
- Posty: 616
- Rejestracja: 27 cze 2008, 23:34
- Lokalizacja: z księżyca
A ja sie zgadzam z Dziwozna
Nie od razu wiadomo kto jaki jest
Ludzie naprawde sa w stanie czarowac dosc dlugo
Tzw."szydlo z worka" wychodzi czasem nawet i po latach.
Oczywiscie ze zalozeniem zwiazku jest partnerstwo
i to ze mozna na siebie liczyc
ale o tego trzeba dwoch dojrzalych ludzi
a z tym to jest roznie
HISTORIE napisane powyzej
to albo jakis kolejny glupi zart o zonie i mezu
albo PATOLOGIA
Osobiscie nie wiem jak mozna byc z kims takim
Nie od razu wiadomo kto jaki jest
Ludzie naprawde sa w stanie czarowac dosc dlugo
Tzw."szydlo z worka" wychodzi czasem nawet i po latach.
Oczywiscie ze zalozeniem zwiazku jest partnerstwo
i to ze mozna na siebie liczyc
ale o tego trzeba dwoch dojrzalych ludzi
a z tym to jest roznie
HISTORIE napisane powyzej
to albo jakis kolejny glupi zart o zonie i mezu
albo PATOLOGIA
Osobiscie nie wiem jak mozna byc z kims takim
I tutaj nasuwa się pewna dygresja. Przerażające, ale jakże częste są przemiany cudownych ciepłych i troskliwych kochanków w chłodnych, leniwych i obleśnych ,,kanapowych leniów" tuż po zawarciu związku małżeńskiego. Odwołując się do pierwotnych instynktów - ,,samica została już zdobyta" - wniosek - nie trzeba się starać. Żałosne.Nie od razu wiadomo kto jaki jest
Ludzie naprawde sa w stanie czarowac dosc dlugo
Tzw."szydlo z worka" wychodzi czasem nawet i po latach.
Zgadzam się. Pewnie dlatego dlatego wciąż jestem sam.Według mnie BYCIE z KIMŚ właśnie oznacza to, że można na kogoś liczyć, nawet jeśli odbywa się to w granicach czasowych tego bycia.
,,Wszyscy jesteśmy większymi artystami niż się nam zdaje." F. Nietzsche
''To see a World in a Grain of Sand
And a Heaven in a Wild Flower
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an hour'' W. Blake
,,...by lekko obcial koncowki nie skracajac wlosow" Keri
''To see a World in a Grain of Sand
And a Heaven in a Wild Flower
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an hour'' W. Blake
,,...by lekko obcial koncowki nie skracajac wlosow" Keri
Nie, to nie zart, to po prostu zycie. Zupelnie inaczej sprawy wygladaja, gdy chlopak spotyka sie z dziewczyna czyli odwiedza ja a zupelnie inaczej, gdy zaczynaja mieszkac razem. Dopiero wowczas okazuje sie, jaki to czlowiek. A ludzie zwykle zamieszkuja ze soba po slubie. I tu sprawdza sie powiedzenie 'Dostala dobrego meza'. Bo tak naprawde, czy to jest to, czego oczekiwalismy okazuje sie dopiero po latach.Motylciemny pisze:HISTORIE napisane powyzej
to albo jakis kolejny glupi zart o zonie i mezu
albo PATOLOGIA
Osobiscie nie wiem jak mozna byc z kims takim
Znam inne przypadki, znacznie lepsze kwiatki. Tylko, ze dziewczyna wiedziala na co sie pisze. Mieszkali wczesniej i jednak zdecydowala sie na slub. Do tej pory zastanawiam sie i nie moge zrozumiec dlaczego to zrobila. Moze z obawy, ze zostanie sama. Czasami mam ochote zapytac ja, czy jest szczesliwa. I kiedys to zrobie, bo nie moge sie nadziwic, jak ona odnajduje sie w zwiazku z tak dziwnym czlowiekiem. Po prostu zal mi jej (i nie tylko mnie).
'Never give up on your adventures and dreams ...'