[Seks] Problem mentalny.
: 15 wrz 2008, 06:22
Witam
Może i nie jestem aseksualny, ale pragne poruszyć jeden temat.
Zanim jednak do niego przejde musze postawić założenia.
a) jestem sprawny seksualnie, popęd seksualny na wysokim poziomie.
b) Seks nie jest dla mnie ani zły ani dobry, nie uważam go za obrzydliwy czy coś w tym guście. Odnosze sie do niego neutralnie.
c) wysoki poziom testosteronu.
Na przedostatniej impezie było ostre picie (%), jakoś tak wyszło że "doczepiła" się do mnie ładna dziewczyna. Doszło do tego, że całowaliśmy sie i ogólnie dotykaliśmy - podniecające (dosłownie). Doszło do tego, że miałem szanse wylądać z nią w łóżku, ale... nie żebym miał wtedy dylemat moralny, bo zapity byłem całkiem nieźle, tylko że właściwie byłem gotowy, tylko zabierać się, a nie miałem chęci (!). Wywiązała się z tego dziwna sytuacja: dziewczyna prosi chłopaka o seks... Gdyby moi kumple to usłyszeli to by mnie do psychiatry zabrali... za odmówienie...
Problem w tym, że kobiety mnie podniecają, jestem sprawny, a ciężko mi sie zmusić do stosunku z kobietą. To już kolejny raz w którym stało sie coś podobnego. Za 1 razem było najgorzej, bo dziewczyna bardzo atrakcyjna, a coś takiego wyszło. Chyba nie potrafie zrozumieć, że kobieta to nie tylko koleżanka czy przyjaciółka, ale przede wszystkim inna płeć.
Prosze o komentarze, bo nawet ciężko mi zadać jakieś pytanie
EDIT:
To tak jakby mnie ktoś zmuszał do np. puszczania latawców. Do czegoś co moge robić, a mnie nie interesuje.
Może i nie jestem aseksualny, ale pragne poruszyć jeden temat.
Zanim jednak do niego przejde musze postawić założenia.
a) jestem sprawny seksualnie, popęd seksualny na wysokim poziomie.
b) Seks nie jest dla mnie ani zły ani dobry, nie uważam go za obrzydliwy czy coś w tym guście. Odnosze sie do niego neutralnie.
c) wysoki poziom testosteronu.
Na przedostatniej impezie było ostre picie (%), jakoś tak wyszło że "doczepiła" się do mnie ładna dziewczyna. Doszło do tego, że całowaliśmy sie i ogólnie dotykaliśmy - podniecające (dosłownie). Doszło do tego, że miałem szanse wylądać z nią w łóżku, ale... nie żebym miał wtedy dylemat moralny, bo zapity byłem całkiem nieźle, tylko że właściwie byłem gotowy, tylko zabierać się, a nie miałem chęci (!). Wywiązała się z tego dziwna sytuacja: dziewczyna prosi chłopaka o seks... Gdyby moi kumple to usłyszeli to by mnie do psychiatry zabrali... za odmówienie...
Problem w tym, że kobiety mnie podniecają, jestem sprawny, a ciężko mi sie zmusić do stosunku z kobietą. To już kolejny raz w którym stało sie coś podobnego. Za 1 razem było najgorzej, bo dziewczyna bardzo atrakcyjna, a coś takiego wyszło. Chyba nie potrafie zrozumieć, że kobieta to nie tylko koleżanka czy przyjaciółka, ale przede wszystkim inna płeć.
Prosze o komentarze, bo nawet ciężko mi zadać jakieś pytanie
EDIT:
To tak jakby mnie ktoś zmuszał do np. puszczania latawców. Do czegoś co moge robić, a mnie nie interesuje.