Re: strach przed ciążą
: 26 kwie 2016, 10:47
Rozwiewam wątpliwości - poruszyłaśMasomka pisze:Layla, ciekawy temat poruszyłeś/łaś (wybacz, nie znam Twojej płci). Każdy ma w sobie coś z egoisty. Ja też, nie ma się co wypierać.
Rozwiewam wątpliwości - poruszyłaśMasomka pisze:Layla, ciekawy temat poruszyłeś/łaś (wybacz, nie znam Twojej płci). Każdy ma w sobie coś z egoisty. Ja też, nie ma się co wypierać.
To fakt. Znam osoby, których kompletnie nie widziałabym w roli rodziców, a mimo to nimi zostali i jakoś sobie radzą. Znam też takich, którzy uważają, że wszystko robią tak jak trzeba i roztkliwiają się wręcz nad urokami rodzicielstwa, a z wychowaniem dziecka radzą sobie fatalnie. Dopóki sprawa mnie nie dotyczy, łatwo mi jest przyglądać się i oceniać. Potem sobie myślę:"Tak bym to zrobiła", albo "o Boże, nigdy nie będę robić w ten sposób", no ale cóż...łatwo jest się mądrzyć samemu będąc bezdzietnym Pewna osoba z mojego otoczenia zawsze mówiła, że będzie mieć grzeczne dzieci, bo nie miała cierpliwości do wrzasków i chimerów. Tymczasem wyszło tak, że jej pociechy kwalifikowałyby się wręcz na interwencję "superniani"tom pisze:A ja się czuje silny w konfrontacji ze światem, tym bardziej, że konfrontacji unikam.
Co do dziecka jednak, to sprawa skomplikowana "technicznie", z uwagi na formułę naszego forum.
Natomiast wychwanie, skoro radzą sobie jakieś ludziki z pogranicza społeczeństwa. ?Dlaczego nie mieliby sobie poradzić ludzie normalni. W sensie: społecznym.
chyba jak jest płci damskiej to też możeLisek pisze:... Rosnące coś, co jeśli jest płci męskiej, to może się masturbować już w brzuchu...
Chyba faktycznie też może.adenozyna pisze:chyba jak jest płci damskiej to też możeLisek pisze:... Rosnące coś, co jeśli jest płci męskiej, to może się masturbować już w brzuchu...
Na to pytanie może ci chyba jedynie ów mały człowiek odpowiedzieć - czy będzie zadowolony z powołania go na ten świat czy nie, gdy już przeżyje swe życie.Nightfall pisze: I stawiam sobie pytanie, czy warto powoływać do życia małego człowieka, skoro z góry wiadomo, że w życiu nie będzie łatwo, będzie odczuwał ból i cierpienie?
Też nie wiem po co. W ostatnich latach trochę zmieniło mi się podejście do dzieci- po wypiciu odpowiedniej ilości trunków nawet się z nimi bawię, słysząc później, że jestem fantastyczną ciocią(pewnie, że tak- żadna inna ciotka nie biegała na czworakach po chałupie i nie szczekała, a ja owszem) .wyrwana_z_kontekstu pisze: Zapytuję: po co się męczyć