Falka pisze:Ja swego domu bez kota nie wyobrażam.
Wszak są i opcje dla osób kłaków nie znoszących: piesek Xolo, kotek Sphinx

Falka pisze:Ja swego domu bez kota nie wyobrażam.
Również nie uważam żeby moja ani kogokolwiek aseksualność była powodem do wstydu, może nie od zawsze tak myślałam, ale zmieniłam podejście do fizyczności i też nie mam zamiaru się z nią kryć, a wszystkie kontakty seksualne jakie miałam okazje "odkryć" traktuje jak doświadczenie.szybkijaneek pisze:Nie jestem aseksualny z wyboru, po prostu nie czuję tego czegoś do drugiej osoby, mojej partnerki.
nie wiem czy to powód do wstydu, moim zdaniem nie, nie zamierzam się również kryć ze swoją naturą.
Zęby myję, bo chcę. Z seksem czuję się jak z jedzeniem - nie jem, kiedy nie jestem glodna, więc nie chciałabym żeby ktoś podsuwał mi jedzenie, bo to jest irytujące psychiczniepanna_x pisze: ↑14 sty 2019, 19:33 Uważam, że spora grupa osób na forum deklaruje, że odczuwa nie tylko obojętność, ale lęk lub obrzydzenie do seksu, lub że jest on dla nich w trakcie nieprzyjemny ( a nie neutralny), dlatego nie rozumiem tej dyskryminacji ze względu na to, że to nie jest prawdziwy aseksualizm, bo przecież aseksualizm to nie awersja seksualna; skoro prawdziwemu asowi powinno to zwisać, to czemu ochoczo nie wstąpi w związek seksualny, w końcu to jak mycie zębów czy coś w ten deseń.
Mam tak samo.zewsząd i znikąd pisze: ↑16 sty 2019, 11:57 Owszem, boję się. I co w tym złego? Nie chcę się nie bać seksu, nie chcę być zdolna do seksu, więc nie mam żadnego zamiaru dążyć do "pozbycia się" tych odczuć.
We must let people know that not only is it okay to admit sexual feelings, to enjoy sex, to be sexual. It is also okay to admit to lacking sexual feelings, to not like sex, to be asexual. Just as religious freedom requires the right to have no religion, just as freedom of speech requires the right not to speak, so must true sexual freedom necessitate the right not to be sexual, to admit disinterest, even lifelong disinterest, without fear of being thought sexually repressed or being neurotic or in need of a cure. Only then will there be true sexual liberation.
W sumie to ja je spełniam xDzewsząd i znikąd pisze: ↑16 sty 2019, 19:43 W każdym razie cieszę się, że bardziej dostrzega się asy o nieobojętnym stosunku do seksu. Byłoby bardzo szkodliwe utrzymywanie tych wszystkich mitów o tym, jak powinna wyglądać osoba Naprawdę Aseksualna:
- obojętna wobec seksu (bo "awersja to nie aseksualizm"),
- atrakcyjna fizycznie (żeby nie załapać się na argument "I tak nikt cię nie chciał"),
- bez doświadczenia przemocy seksualnej (bo wielu przyjmie jako bezdyskusyjne, że jedno z drugim musi pozostawać w związku przyczynowo-skutkowym),
- cispłciowa (bo wielu podobnie automatycznie będzie zakładać, że po dostosowaniu ciała do płci psychicznej każdy transpłciowy as zacznie odczuwać pociąg),
- bez doświadczenia bardzo surowego wychowania (bo "to nie aseksualizm, tylko represja seksualna"*),
- hetero- lub aromantyczna (bo uwewnętrzniona homofobia),
- zdrowa, sprawna i neurotypowa (bo tu też automatycznie zakłada się związek przyczynowo-skutkowy, a nie współwystępowanie),
- nie młodsza niż 20 lat (bo "na pewno jeszcze ci się zmieni"),
itd., itp.
- nie starsza niż 40 lat (bo "to normalne, że w tym wieku już się nie ma ochoty na seks")...
Obawa przed seksem to jedno - ale kiedy przyjrzeć się tym wszystkim mitom Niepodważalnej Aseksualności całościowo, to rzuca się w oczy jeszcze coś: prawie nikt nie ma szans spełniać wszystkich punktów. Prawie u każdego osoby niechętnie nastawione lub "Policja Etykietkowa" mieliby się do czgo przyczepić...
A ja nie bardzo: nie jestem obojętna wobec seksu, atrakcyjna fizycznie, heteroromantyczna, aromantyczna ani zdrowa. Czyli w dużym stopniu pudło. To o co mi chodzi to przede wszystkim: należy uszanować osoby aseksualne niezależnie od tego, skąd się bierze ich orientacja. Czy zupełnie nie wiadomo skąd (to jest właśnie ta sytuacja, którą biorą pod uwagę ci, którzy są gotowi uznać aseksualność tylko jako ostatnią opcję, gdy nie znajdą nic innego, co ich zdaniem tłumaczyłoby odczuwaną aseksualność danej osoby), czy z jakiegoś dającego się wskazać powodu. Nie-wrodzona aseksualność tak samo zasługuje na uszanowanie. Jeżeli sama taka osoba akceptuje swoją aseksualność, i tak nie chciałaby nie być aseksualna - jakie ma znaczenie, skąd się bierze jej orientacja? Wolno się nad tym zastanawiać, ale nie wolno uzależniać uznania czyjejś aseksualności od tego, czy robi ona wrażenie wrodzonej albo czy nie ma żadnego czynnika, który mógłby ją "wyjaśniać".
Ale ja nie mówię że skoro ja to spełniam to wszyscy aseksualni muszą. Po prostu rozbawiło mnie trochę to, że spełniam wszystkie "warunki" bycia asem xDzewsząd i znikąd pisze: ↑17 sty 2019, 21:42A ja nie bardzo: nie jestem obojętna wobec seksu, atrakcyjna fizycznie, heteroromantyczna, aromantyczna ani zdrowa. Czyli w dużym stopniu pudło. To o co mi chodzi to przede wszystkim: należy uszanować osoby aseksualne niezależnie od tego, skąd się bierze ich orientacja. Czy zupełnie nie wiadomo skąd (to jest właśnie ta sytuacja, którą biorą pod uwagę ci, którzy są gotowi uznać aseksualność tylko jako ostatnią opcję, gdy nie znajdą nic innego, co ich zdaniem tłumaczyłoby odczuwaną aseksualność danej osoby), czy z jakiegoś dającego się wskazać powodu. Nie-wrodzona aseksualność tak samo zasługuje na uszanowanie. Jeżeli sama taka osoba akceptuje swoją aseksualność, i tak nie chciałaby nie być aseksualna - jakie ma znaczenie, skąd się bierze jej orientacja? Wolno się nad tym zastanawiać, ale nie wolno uzależniać uznania czyjejś aseksualności od tego, czy robi ona wrażenie wrodzonej albo czy nie ma żadnego czynnika, który mógłby ją "wyjaśniać".