Ja się boję wielu rzeczy związanych z taką formą aktywności. przede wszystkim jak już mówiłam ciąży, ale też innych, pobocznych szczegółów ( chyba jestem przypadkiem klinicznym do leczenia psychiatrycznego

np. tego, że druga strona będzie miała za duże oczekiwania względem mnie, że będzie mnie porównywać z poprzednimi osobami i to na moją niekorzyść ( jakby mogło wyjść na korzyść?)- coś w stylu, że jestem spięta, sztuczna, zimna, bierna, a inne dziewczyny to... także tego, że dana osoba będzie we mnie widzieć tylko obiekt seksualny, będzie chciała tylko zaspokoić swoje potrzeby. Boję się, że będę się zmuszać, ale i tak nic nie poczuję, jedynie rozczarowanie i całe to moje "poświęcenie" pójdzie na darmo.
Seks oralny mnie nie przeraża, jak ten klasyczny, ale obrzydza wyjątkowo.
A to, że mężczyźni mogą mi się spodobać, to inna inszość

Choć flirtu nie lubię, bo nie lubię i nie umiem podrywać, raczej jestem bierna i ogólnie introwertyczna, ale komplementy owszem- chyba każdy potrzebuje takiego poczucia, że może się komuś spodobać. Także facet może mnie zauroczyć, jak najbardziej.
A jeśli chodzi o sam seks, to chyba jak już bym musiała wybrać, to wolałabym z kobietą. Wiem, że to tylko stereotyp kulturowy, ale kobiety kojarzą sie z taką delikatnością, a faceci z typem macho, który traktuje dziewczyny jak kolejne zdobycze, a ja nie chcę być czymś takim dla żadnego faceta, ani żadnemu nie chcę dać takiej satysfakcji ( o, złamałam tę oporną świętoszkę, ha, ha, jaki jestem wspaniały- no wiecie, o co chodzi).
Jak już, to wolałabym być taką zdobyczą dla kobiety, ale nigdy dla faceta- dziwna jestem, nie?
Do Layli:
No własnie, z mojej strony to tylko takie rozważania, pytania- nie stawiam żadnych tez.

Aczkolwiek ciężko mi to pogodzić w mojej główce.

Owszem, kultura wymusiła stłumienie instynktu samozachowawczego w Japonii, ale nasza kultura nie tłumi instynktu seksualnego, wręcz go stawia na piedestale, więc nie można wytłumaczyć tego kulturowo- nie mamy od maleńkiego wpajane, jaki seks jest zły, nie jesteśmy wychowywani w takim przeświadczeniu itd. Jeśli nie kultura za tym stoi, to może biologia? Odwieczne pytanie naukowców, co nami bardziej steruje, determinuje nasze zachowanie- kultura, środowisko, wychowanie, doświadczenia życiowe, czy biologia, geny, wrodzone predyspozycje? Mój ulubiony temat ostatnimi czasy
