Strona 1 z 3

Związki - z kim? O jakim charakterze?

: 28 kwie 2010, 21:25
autor: nyar
No właśnie. Tak ja w temacie.
Naszła mnie pewna refleksja dlatego pozwolę sobie założyć nowy temat i dołączyć ankietę.
Czy z pozycji osoby aseksualnej jesteście zainteresowani tworzeniem czegoś takiego jak „związek”. Jak powinien wyglądać? Co rozumiemy przez to słowo? I tak jak w temacie ankiety: z kim chcemy go tworzyć?

W mojej ocenie budowanie związku powinno przebiegać tak, jak w szablonowy sposób postrzega się to według utartych kryteriów funkcjonujących w naszej świadomości:
Dwoje ludzi, oboje przejawiający wobec siebie wyraz troski, zainteresowania drugą osobą, bezgranicze poświęcenie.
W związkach aseksualnych (mam tu na myśli kombinację as+as) oczywiście nie ma seku. Tylko czy ten związek polega na bliskości „na pół metra”?
W moich wyobrażeniach druga osoba to ktoś do kogo można się przytulic, przy kim można usnąć. Takie zwykłe gesty praktykowane nawet pomiędzy przyjaciółmi.
Pytanie kolejne: z kim chcemy tworzyć związek? Z osobą tej samej płci, odmiennej? Wszystko jedno, a może w ogóle nie interesuje was tego typu „bliskość”?
Można jeszcze brać pod uwagę poligamię (to dobry zwrot? Nie wiem jaki może być w tym przypadku odpowiednik)?

Ja osobiście chciałbym znaleźć chłopaka. Czyli stworzyć związek homoseksualny (?). Jeżeli mam już z kimś dzielić się moim sekretami, pozwolić komuś, aby stał się najważniejszą osobą w moim życiu, dawał mi oparcie to musi to być mężczyzna.
Jakiś czas temu zamieściłem nawet anons w dziale „szukam partnera/partnerki” niestety odzew z Małopolski był zerowy. Czyżby naprawdę było nas tak mało?
A jak to jest z wami drodzy forumowicze?

: 28 kwie 2010, 22:19
autor: Keri
Wlasnie wedlug
W mojej ocenie budowanie związku powinno przebiegać tak, jak w szablonowy sposób postrzega się to według utartych kryteriów funkcjonujących w naszej świadomości:
Dwoje ludzi, oboje przejawiający wobec siebie wyraz troski, zainteresowania drugą osobą, bezgranicze poświęcenie.
ja nie chce zwiazkow :P

Zadnej szablonowosci, zamykania, duszenia sie i ogolnie wszystkiego co spotykamy na ulicach gdy widzimy pary zakochanych (trzymanie za raczki, pod reke, tulenie , calowanie).

Swiadomosc ze ktos jest wtedy gdy potrzebuje a druga osoba robi swoje i ja robie swoje okey ;)

: 30 kwie 2010, 19:41
autor: veronikaaa
ja jestem w związku już 2,5 roku. ponieważ wyjechałam na rok, mam ograniczony kontakt z moim chłopakiem, nie widziałam go od stycznia. ale wiem, że na mnie czeka, i że tęskni,a ja już niedługo wracam. nasz związek opiera się na miłości, nie na seksie. seks jest, ale wiadomo, mi nie sprawia żadnej przyjemności, ale uprawiam go ze względu na mojego chłopaka, a on, ze względu na mnie- uprawia go tak rzadko.

nie uważam, żeby chodzenie za rękę czy całowanie się było czymś złym. nasz związek oparty jest na bliskości psychicznej, na zaufaniu i poczuciu bezpieczeństwa.

: 30 kwie 2010, 20:43
autor: CloudninowaSWQ
Ja ogólnie to zawsze mówiłam sobie-nigdy nie wyjdę za mąż z wiadomych powodów+sceptyczne podejście do związku.Tak było do tej pory,póki nie natrafiłam na to forum i nie wiedziałam o aseksualności.Gdyby tak się zastanowić-może i związek z asem tez by był dobrym rozwiązaniem(kiedyś wracając z pracy ni stąd,ni z owąd naszła mnie właśnie ta myśl) ale dziś o to trudno,tak trudno,że nie realne,niemożliwe to jest wg mnie.Bo co z tego,że nie tylko ja 1 tak mam skoro w realu pełno tych tzw normalnych(do nich niestety mam szczęście)A jak znaleźć asa w realu???Chyba nie da rady
Tak pomyślałam gdy przeczytałam wasze posty w tem związków

: 3 maja 2010, 22:49
autor: conversos
Odpowiem Ci na to pytanie w ten sposób: kiedy kilka lat temu zakładem pierwszy profil, to zaznaczałem, że szukam przede wszystkim przyjaciela (w tradycyjnym tego słowa znaczeniu), kolegi, znajomego. Jednak dzisiaj moje myślenie jest już nieco inne. Otóż praktycznie osiągnąłem swój cel. Poznałem bardzo wartościowych ludzi (miedzy innymi dzięki forum SEA) - z którymi mogę się spotkać, pogadać i niczego nie udawać. A jednak mi czegoś w życiu zaczyna brakować. Teraz jak się spotykam pierwszy raz z jakimś chłopakiem to w podświadomości myślę, że będzie to może właśnie TA osoba, z którą będzie można stworzyć ściślejszą więź psychiczną. Człowiek, do którego będę chciał się po prostu przytulić. Któremu będzie można okazać uczucia. Do tej pory jednak się nie zakochałem. Ale na pewno można powiedzieć w przenośni, że mój "apetyt wzrósł podczas jedzenia..."

: 4 maja 2010, 16:34
autor: CloudninowaSWQ
ja do szczęściarzy nie należę i jakoś nie chce mi się wierzyć,że znajdę kogoś podobnego do mnie :( Poza tym-te spotkania są daleko, bardzo daleko ode mnie a w moim mieście na pewno nikt nie jest asem(prócz mnie)

: 5 maja 2010, 07:12
autor: pogubiony
Osobę tej samej płci mogę traktować jako kolegę, przyjaciela, nawet powiernika, ale wszystko tak jak było napisane - na pół metra.
A tak naprawdę szukam tej jednej jedynej osoby, z którą mógłbym się związać. Właśnie przytulić, troszkę popieścić. Do seksu jeszcze daleko, ale ta odrobina czegoś więcej niż miłego słowa jest zwyczajnie mi potrzebna.

: 5 maja 2010, 12:15
autor: zamyślona
pogubiony pisze:Osobę tej samej płci mogę traktować jako kolegę, przyjaciela, nawet powiernika, ale wszystko tak jak było napisane - na pół metra.
A tak naprawdę szukam tej jednej jedynej osoby, z którą mógłbym się związać. Właśnie przytulić, troszkę popieścić. Do seksu jeszcze daleko, ale ta odrobina czegoś więcej niż miłego słowa jest zwyczajnie mi potrzebna.
zgadzam się w 100% i się pod tym podpisuję

: 5 maja 2010, 20:42
autor: CloudninowaSWQ
Ja chyba tak często nie odczuwam tego braku,ale fakt,miło by było gdyby był obok mnie ktoś choć trochę do mnie podobny i wspierający mnie w tych gorszych chwilach,poprawiający mi humor,jak np dziś kolega.Wiecie,dziś i kiedyś tez zresztą,przyszła mi taka myśl-czemu musiałam urodzić sie asem??Już dawno miałabym chłopaka i może byłoby ok lub 2 wersja-czemu on nie jest asem? :(
Naprawdę,nie przypominam sobie w historii znajomości chłopaka,który nadawał na tych samych falach co ja,nie licząc Mariusza.Z nikim też tak długo nie gadałam,jak na mnie to dziwne,byłam pewna,że rozmowa nie będzie sie kleić a tu proszę moglibyśmy do wieczora gadać i nie czułam ani nudy,ani nawet jak nastąpiła ta cisza,nie odebrałam jej jako negatywną,wręcz przeciwnie,wspólne milczenie też jest ok.To Lidkę znam dłużej i nigdy tak z nią nie potrafiłam gadać :shock:
Po prostu szok,jak o tym myślę dłużej ale i smutno :(

: 5 maja 2010, 21:29
autor: Keri
Pol roku temu bym zaznaczyl 1 odpowiedz ale teraz mi blizej do ostatniej :roll: . Czasami mam mysli ze fajnie by bylo miec "cieplo" :roll: .ale co ja dam? :( . Zreszta szybciej u mnie bedzie przyjazn z osoba z ktora sie dogadam chociaz wiecej niz w polowie niz zwiazek :P . Zeby zwiazek to musi byc zangazowanie wieksze niz w przyjazni. Choc troche osoby musza sie pragnac, widziec atrakcyjnosc ja akceptowac :D . Nie mowie o erotyce :P I charakter i atrakcyjnosc ;) Jesli pierwsze przyjazn jesli drugie maniak seksualny :mrgreen: (troche przesadzilem ale mozna sie domyslac ;) )

: 5 maja 2010, 23:06
autor: frank86
Odpowiedź numer 1 - po prostu czuję się hetero-asem. To oczywiście główny powód, ale minimalny wpływ ma na to też presja społeczna. Wygodniej jest stworzyć "zwykły" związek i nie musieć tłumaczyć całemu światu kim się jest i z czym to się je.

: 8 maja 2010, 20:35
autor: Descartes
Nieaktualne.

: 1 cze 2010, 14:43
autor: dorosłe dziecko
Nie interesują mnie związki. Zależy i zawsze będzie mi zależeć na przyjaźni. Nie znoszę dotyku i nie wyobrażam sobie by ktoś się do mnie przytulał (tzn. jak trzeba pocieszyć przyjaciółkę to jakoś to jej przytulenie się do mnie zniosę, ale takie tulenie się, na co dzień – never), spał ze mną, czy w ogóle przebywał ze mną w jednym mieszkaniu prawie 24h na dobę przez 7 dni w tygodniu. Lubię samotność i jej potrzebuję. Moi przyjaciele wiedzą o tym i to rozumieją, ale do związku trzeba przecież czegoś więcej od widywania się kilka razy w tygodniu, prawda? I z tego powodu świadomie decyduję się na niewchodzenie w żadne związki.

: 4 cze 2010, 14:23
autor: al
Chyba mam za bardzo rozwiniętą potrzebę wolności, żeby się decydować na jakieś bliższe związki.
Nie mam w zwyczaju chodzić w kajdankach, ani też się spowiadać.
Ani płakać, że jak nie związek, to czeka mnie samotna starość.
I naturalnie nie raduje mnie perspektywa zamartwiania się cały czas czy ukochany się z kimś nie puści.
Hm, i nie mam też czasu na budowanie relacji, z której nic nie będzie wynikać, poza wymuszonym buzi na dobranoc.

: 9 cze 2010, 22:43
autor: holliza
Do czasu kiedy nie trafiłam na forum, nie chciałam wchodzić w żadne związki. Powodem był oczywiście brak potrzeby seksu i niechęć tłumaczenia komukolwiek dlaczego. Mimo, że czasem potrzebowałam przytulić się do kogoś wolałam, być sama... Ale teraz kiedy wiem, że są także inne osoby, podobne do mnie to całkiem inaczej patrzę juz na kwestie związków. Chciałabym spróbować z kimś stworzyć związek. Czasem miło byłoby przytulić się do kogoś czy pocałować. Jeśli o mnie chodzi to interesują mnie tylko związki z osobą płci przeciwnej :)