Strona 9 z 10

Re: Jak to jest z nagością?

: 8 lis 2015, 20:34
autor: Viljar
Wbrew powszechnemu myśleniu, w średniowieczu kobiety sporo tworzyły. W porównaniu z mężczyznami, były bardziej bezpośrednie w kwestiach cielesnych. Zachowały się między innymi dzieła dotyczące udanego pożycia małżeńskiego :)

Podobny tekst wykorzystał Wilbur Smith w powieści "Bóg Nilu", gdzie opisując przygotowania do nocy poślubnej młodziutkiej żony faraona, jej sługa będący narratorem pociesza ją i mówi, żeby "nie wstydziła się i obnażyła śmiało, gdyż jeszcze nigdy w historii Egiptu żadna kobieta nie wyhodowała piękniejszego kwiatu i cudowniejszych płatków". Ten tekst pochodzi z kolei z pewnego angielskiego poematu rycerskiego, który autor uznał za idealnie pasujący do romantycznej natury swojego bohatera :)

Stąd całkiem sensowne przypuszczenie, że pomijając oczywiście określenia wulgarne, był to zupełnie normalny język w tamtych czasach :) Szkoda, że do dzisiaj tak nie zostało. Polecam też poczytać pisma chińskie na "te" tematy - to jest dopiero poezja.

Re: Jak to jest z nagością?

: 9 lis 2015, 08:13
autor: Libra
Tak sobie pomyślałam, że jakbym Hrabinę widywała codziennie - to bym przywykła. A , że ona jednak skrzętnie schowana to dlatego mnie zdruzgotała.

Re: Jak to jest z nagością?

: 9 lis 2015, 09:01
autor: Viljar
Kiedyś też ludzie się ubierali - w każdym razie na pewno w średniowieczu. Tu nie chodzi o widok codzienny, tylko o akceptację siebie. To jest ważne o tyle, że dotyczy obu stron. W każdym związku każde z partnerów ma jakieś kompleksy związane z urodą.

Tylko że z tym trzeba sobie jakoś poradzić, bo to, co jedno uważa za paskudne, drugie uważa za piękne. Z podejściem typu "tego nie zdejmuj, tego nie dotykaj, tego nie oglądaj" prędzej czy później pojawią się frustracje. Stosując nazewnictwo spotykane w grach cRPG - na noc z partnerem nie zakłada się Gotyckiej Zbroi Mrozu, tylko Ogniste Stringi Porażenia.

Re: Jak to jest z nagością?

: 9 lis 2015, 11:40
autor: 89aneta
Myslę, że do tego potrzebny jest czas, uczucie i przede wszystkim zaufanie do drugiej osoby, poczucie akceptacji, wtedy wstyd mija.

Re: Jak to jest z nagością?

: 9 lis 2015, 18:43
autor: Libra
Viljar pisze:Kiedyś też ludzie się ubierali - w każdym razie na pewno w średniowieczu.
ale wszak nie mowa o ciele męskim, któremu dynda od razu po ściągnięciu gaci, ale o kobiecym: a kobieta nawet nago stojąc nie bardzo ma jak sobie pooglądać ;) bez akrobacji typu noga na umywalce i operowanie lusterkiem :P

Re: Jak to jest z nagością?

: 29 lis 2015, 13:41
autor: danica0
We mnie w sumie rodzice stworzyli taki sztuczny automatyczny wstyd do nagości, ale kiedy zdałam sobie sprawę, że to tylko ludzka anatomia to nie przeszkadza mi już ani własna nagość ani innych osób :wink:
Nie żeby się specjalnie rozbierała przy każdej okazji! Po prostu uważam to jako coś nie niestosownego i w porządku.

Re: Jak to jest z nagością?

: 5 sie 2016, 18:16
autor: Lisek
Jeśli jestem z tym kimś związana emocjonalnie - nagość jest całkowicie ok. Nagie kobiety też są ok, nawet obce. Nadzy, obcy mężczyźni są jednak dla mnie odpychający - brzydcy. Natomiast jeśli jest moje i kochane, to przestaję dzielić to na ładne czy brzydkie.

Re: Jak to jest z nagością?

: 14 sie 2016, 10:29
autor: Masomka
Narządy płciowe są dla mnie... brzydkie. Pod względem anatomicznym to część ciała jak każda inna, ale pięknem nie grzeszy. Człowiek nagi wydaje mi się... nagi. Śmieszny, bezbronny, dziwaczny. O ile w ubraniu można prezentować się dostojnie, poważnie czy elegancko, o tyle nago, w moim odczuciu, nie bardzo. Trudno mi pojąć, że kogoś może podniecać pochwa lub penis.
Wspólne mieszkanie znosi wiele barier, tak myślę, ale zanim zdecydowałabym się na dzielenie mieszkania z potencjalnym partnerem, musiałabym czuć się z nim bardzo silnie związana emocjonalnie i pozbyć się krępacji w niektórych aspektach dnia codziennego. Nagość byłabym wtedy w stanie zaakceptować, ale pytanie - po co właściwie partner miałby paradować nago? Jeżeli chodziłoby tylko o kwestię wygody, np. chwilowe wyjście z łazienki po gatki albo spanie w stroju Adama w upalną noc, to OK. Gdyby nagość miała jakiś podtekst seksualny - nie OK. To już jednak osobna kwestia, bo związku z seksualną osobą pod uwagę (już) nie biorę. Siebie nagiej w związku za bardzo nie widzę. Nie chodzi tylko o płciowość, ale też i o ciało. Nie uważam, żeby było atrakcyjne i ładne, więc po co je przed kimś odkrywać. Nie wykluczam jednak, że gdybym bardzo mocno zaufała partnerowi, do tego stopnia, by zdecydować się na wspólne mieszkanie, pozbyłabym się tego rodzaju wstydu i byłabym w stanie, dla wygody, zrzucić z siebie ubranie przy kimś.
Spanie w jednym łóżku... twardy orzech do zgryzienia. Może to banalne, ale nie wiem, czy umiałabym porządnie się wyspać, mając kogoś cały czas obok. Łóżko to moja świątynia, w której się rozluźniam, odprężam i odpoczywam, to takie miejsce, w którym nikt mi nie przeszkadza. Oczywiście zdarzyło mi się spać z kimś, ale to były raczej jednorazowe sytuacje typu nocowanie gości albo bycie gościem u kogoś, nigdy spanie z kimś nie stanowiło codzienności przez np. miesiąc, pół roku, rok. Może jednak i spanie razem to kwestia przyzwyczajenia. Może gdybym dopuściła kogoś do tej swojej wewnętrznej, emocjonalnej i psychicznej strony, to i byłabym w stanie podzielić z nim tę łóżkową przestrzeń.

Re: Jak to jest z nagością?

: 19 sie 2016, 10:59
autor: Cortes
Shavione pisze:Gdybyście mieli partnera/partnerkę, brzydziłaby was ich nagość? Mieszkalibyście razem, zakochani, może nawet po ślubie i nie oglądalibyście 2 osoby roznegliżowanej?
Że co? A niby dlaczego miałbym się wstydzić?

Re: Jak to jest z nagością?

: 13 wrz 2016, 20:25
autor: Biała
Miałam okazję się przekonać w końcu jak to jest z nagością w związku ;) Żadnego problemu nie ma, jak jedno i drugie jest nago. Jakby przyszło spać razem, nawet nago czy w samych gatkach, nie miałabym jakichś oporów przed tym. W końcu chodzi tu o osoby bliskie, silnie związane emocjonalnie, ufające sobie.

Re: Jak to jest z nagością?

: 26 gru 2016, 21:02
autor: Korat
Moje ciało jest solą w oku współczesnej kultury dążącej do chowania pod dywan wszelkich istnień nie pasujących do kanonu kina familijnego. Mam jakąś złośliwą satysfakcję gdy na plaży wzbudzam nieprzyjemne doznania estetyczne u księżniczek i ludzi sukcesu, chcących żyć w bajkowym świecie idealnych ciał. Łotr ze mnie i lubię im przypominać o nieuniknioności niedoskonałości :diabel:

Re: Jak to jest z nagością?

: 2 sty 2017, 18:03
autor: Warszawianka40+
Korat pisze:Moje ciało jest solą w oku współczesnej kultury dążącej do chowania pod dywan wszelkich istnień nie pasujących do kanonu kina familijnego. Mam jakąś złośliwą satysfakcję gdy na plaży wzbudzam nieprzyjemne doznania estetyczne u księżniczek i ludzi sukcesu, chcących żyć w bajkowym świecie idealnych ciał. Łotr ze mnie i lubię im przypominać o nieuniknioności niedoskonałości :diabel:
Ja też nie lubię zachwyconych sobą "księżniczek" i pewnych siebie napakowanych prymitywów, rozumiem Twoje uczucia bo miewałam podobne (dotyczyło to raczej pieniędzy ) ale... strzeż się zgorzknienia bo zatruje Ci duszę. Oni nie są tego warci - a życie trwa krótko. Na szczęście.

Re: Jak to jest z nagością?

: 23 lut 2017, 19:55
autor: AlaZala
Dla mnie nagość innych ludzi, nawet całkowita, nie jest problemem. Sama czuję się komfortowo w obecności innych ludzi, jeśli mam na sobie co najmniej majtki i stanik. Gdybym musiała je zdjąć, nie czułabym się pewnie komfortowo, chyba że w obecności dwóch grup osób - osób, które znam, lubię i którym ufam oraz osób, których całkowicie nie znam i których nigdy już nie spotkam. Najbardziej krępowałabym się swoją nagością w obecności osób, które rozpoznaję, ale nie utrzymuję z nimi indywidualnych relacji.

Za to kompletnie nie rozumiem, dlaczego niektórzy ludzie krępują się nagości w obecności osób innej płci, a nie krepują się się nagości w obecności osób tej samej płci, co ich własna. Dla mnie w ocenie poziomu skrępowania nagością płeć osób, które widziałyby mnie nago, nie jest ważna, a jedynie poziom zażyłości ich relacji ze mną.

Re: Jak to jest z nagością?

: 14 mar 2017, 16:00
autor: Słomiany Zapał
Nagość nie jest czymś, co jakoś przykuwa moją uwagę. Jest mi raczej obojętna. U bliskiej osoby by mi nie przeszkadzała i na pewno by mnie nie brzydziła. Jaki bowiem byłby sens być z kimś, kto nas brzydzi?

Re: Jak to jest z nagością?

: 14 mar 2017, 22:45
autor: boluniowa
Ogólnie to wstydzę się pokazywać bez ubrania - wyjątek byłby tylko przy bliskiej osobie Asiku.
Patrzeć bym na osobę bliską chciała :) , ale musiałby się golić w intymnych miejscach, bo zarost tam mnie po prostu brzydzi fuj.