nie chcę dzieci
: 24 cze 2006, 21:05
Hej Wszystkim. Trafiłam tu niedawno i przypadkiem, ale muszę powiedzieć, że zdążyłam już przeczytać tutaj sporo ciekawych rzeczy. Na początek muszę powiedzieć Wam coś, co zauważyłam czytając to forum - z pewnością jesteście bardziej tolerancyjnymi ludźmi niż osoby seksualne. To naprawdę fajne, bo naprawde wiekszosc osob seksualnych nie potrafi zrozumiec a co dopiero zaakceptowac Waszej postawy do seksu. Bardzo imponuje mi Wasz styl wypowiedzi bo broniac swoich idealow nie probujecie namawiac do tego seksualnych, nie negujecie ich pociagow. To tak jak prawdziwi wegetarianie nie obrzydzaja jedzenia miesa wszystkojedzacym.
A teraz moje pytanie. Czuje sie troche rozdarta. Sama nie wiem. Mam 24 lata, jestem dziewicą, częsciowo wegetarianką, byłam anorektyczką. Nigdy nie spotykałam sie z żadnym chlopakiem. Mysle ze ani mnie to specjalnie nie interesowalo a poza tym wstydzilam sie. Ale i nie mialam przyjacioł...Byłam bardzo niesmiała nastolatka, tematy seksu w moim domu byly tematami nie tyle tabu co po prostu "nie dla wiadomosci dzieci".
Kiedy mialam 14 lat zachorowalam na anoreksje, chociaz dla mnie trudno nazwac to choroba, to byl pewien stan "zawieszenia", poczulam swojego ducha, ale i pustke, dotknelam swojej duszy...To trwalo okolo 5 lat...
Pozniej przeszlam na czesciowy wegetarianizm - teraz czuje sie szczesliwa z jedzeniem.
Zaczelam laknac towarzystwa ludzi...sie zaczelo. Chlopacy chcieli umawiac sie ze mna...odmawialam...nie wiem czemu...balam sie czegos...kiedy na przerwach w szkole policealnej slyszalam ich rozmowy na temat dziewczyn - myslalam ze nie chcialabym byc traktowana tylko jako obiekt seksualny. A jednak wiekszosc z nich wydawala sie miec takie podejscie do sprawy...Kiedy myslalam o seksie wydawal mi sie czyms brudnym...to bylo okolo 3 lata temu...
Teraz - pracuje od niedawna w jednym miejscu, w ktorym mam znajomego. Znam go od prawie roku. Pierwsza osoba w zyciu ktora szczerze polubilam. Potrafimy gadac godzinami, wyglupiac sie, mamy wspolne zainteresowania, chodzimy na spacery, piwo...jak kumple...ale...no wlasnie...ostatnio w jego spojrzeniu jest cos takiego ze dziwnie sie czuje...wydaje mi sie ze on zaczal cos wiecej czuc do mnie...na pozegnanie tak dlugo trzyma mnie za reke...ostatnio w pubie przytulilismy sie do siebie...czulam sie wpaniale ale...byl we mnie tez pewien smutek bo boje sie co bedzie jesli zaangazujemy sie wiecej...i tutaj jest problem...JA NIE CHCE MIEC DZIECI...wiedzialam to zawsze i wiem ze zdania nie zmienie...nie jestem juz pewna czy seks brzydzi mnie jak jeszcze te 3 lata wczesniej ale jak moge to sprawdzic czy tak jest jesli balabym sie nawet raz sprobowac TEGO z uwagi na PANICZNY LĘK PRZED CIĄŻĄ. A tu na forum czytalam juz jakas opinie ze powinno sie chociaz raz sprobowac kontaktu seksualnego jesli ma sie watpliwosci. Ale przeciez zadna antykoncepcja nie daje 100% skutecznosci, a tylko to dalobymi wolnosc...Co o tym myslicie? Czy to ze przed seksem wstrzymuje mnie tylko lek przed ciaza swiadczy o aseksualnosci? Bo slyszalam takie rzeczy ze osoby ktore nie chca dzieci musza miec nie po kolei w glowie i na pewna sa aseksualne...
ps byc moze niepotrzebnie pisalam Wam caly moj zyciorys ale byc moze to wyjasni cos wiecej...
A teraz moje pytanie. Czuje sie troche rozdarta. Sama nie wiem. Mam 24 lata, jestem dziewicą, częsciowo wegetarianką, byłam anorektyczką. Nigdy nie spotykałam sie z żadnym chlopakiem. Mysle ze ani mnie to specjalnie nie interesowalo a poza tym wstydzilam sie. Ale i nie mialam przyjacioł...Byłam bardzo niesmiała nastolatka, tematy seksu w moim domu byly tematami nie tyle tabu co po prostu "nie dla wiadomosci dzieci".
Kiedy mialam 14 lat zachorowalam na anoreksje, chociaz dla mnie trudno nazwac to choroba, to byl pewien stan "zawieszenia", poczulam swojego ducha, ale i pustke, dotknelam swojej duszy...To trwalo okolo 5 lat...
Pozniej przeszlam na czesciowy wegetarianizm - teraz czuje sie szczesliwa z jedzeniem.
Zaczelam laknac towarzystwa ludzi...sie zaczelo. Chlopacy chcieli umawiac sie ze mna...odmawialam...nie wiem czemu...balam sie czegos...kiedy na przerwach w szkole policealnej slyszalam ich rozmowy na temat dziewczyn - myslalam ze nie chcialabym byc traktowana tylko jako obiekt seksualny. A jednak wiekszosc z nich wydawala sie miec takie podejscie do sprawy...Kiedy myslalam o seksie wydawal mi sie czyms brudnym...to bylo okolo 3 lata temu...
Teraz - pracuje od niedawna w jednym miejscu, w ktorym mam znajomego. Znam go od prawie roku. Pierwsza osoba w zyciu ktora szczerze polubilam. Potrafimy gadac godzinami, wyglupiac sie, mamy wspolne zainteresowania, chodzimy na spacery, piwo...jak kumple...ale...no wlasnie...ostatnio w jego spojrzeniu jest cos takiego ze dziwnie sie czuje...wydaje mi sie ze on zaczal cos wiecej czuc do mnie...na pozegnanie tak dlugo trzyma mnie za reke...ostatnio w pubie przytulilismy sie do siebie...czulam sie wpaniale ale...byl we mnie tez pewien smutek bo boje sie co bedzie jesli zaangazujemy sie wiecej...i tutaj jest problem...JA NIE CHCE MIEC DZIECI...wiedzialam to zawsze i wiem ze zdania nie zmienie...nie jestem juz pewna czy seks brzydzi mnie jak jeszcze te 3 lata wczesniej ale jak moge to sprawdzic czy tak jest jesli balabym sie nawet raz sprobowac TEGO z uwagi na PANICZNY LĘK PRZED CIĄŻĄ. A tu na forum czytalam juz jakas opinie ze powinno sie chociaz raz sprobowac kontaktu seksualnego jesli ma sie watpliwosci. Ale przeciez zadna antykoncepcja nie daje 100% skutecznosci, a tylko to dalobymi wolnosc...Co o tym myslicie? Czy to ze przed seksem wstrzymuje mnie tylko lek przed ciaza swiadczy o aseksualnosci? Bo slyszalam takie rzeczy ze osoby ktore nie chca dzieci musza miec nie po kolei w glowie i na pewna sa aseksualne...
ps byc moze niepotrzebnie pisalam Wam caly moj zyciorys ale byc moze to wyjasni cos wiecej...