Salomea pisze:Ja też raczej nie lubię zakupów, lubię za to mieć już nowe ubrania , więc czasami się poświęcam,
O nie, nie, nowe ubrania to mój wróg
Strasznie się przywiązuję do ubrań i rozpaczam, kiedy się niszczą, a wymianę czegokolwiek na coś nowszego uważam za zdradę... Ostatnio musiałam wyrzucić spodnie, bo się zniszczyły - trzy razy zanosiłam je do przedpokoju do wyrzucenia i odnosiłam z powrotem. Czasami udaje mi się sprawić, że jakieś ubranie przechodzi reinkarnację - np. staje się elementem innego ubrania, albo przeradza się w nowe-stare ubranie - ale wyrzucić i wymienić? Never!
Salomea pisze: kiedyś miałam bzika na punkcie nowych torebek i butów, więc do sklepu iść musiałam.
Hehe, ja mam tylko jedną torebkę i jest to raczej torba niż torebka - muszą się w niej zmieścić kanapki, mleko do kawy (ha! noszę w butelce), kalendarz, książka, scyzoryk wielofunkcyjny, dokumenty, parasol, żelki, okulary i portfel
A butów też nie dużo - zimowe a la glany, kozaki, sandały, wiązane, jesienne i to chyba wszystko xD
Salomea pisze:Za to nowszym bzikiem jest kupowanie książek, na szczęście to można robić przez internet.
O tak, książki przez internet ja też
:D
Kosmitka pisze:kiedyś też sporo kasy wydawałam na książki, ale juz mi przeszło. po co kupować jak są biblioteki?
Po to żeby mieć własną do czytania po raz dziesiąty
Ja generalnie kupuję książki japońskich pisarzy - a te raczej są nie do dostania w bibliotece (no może Murakami jest dostępny, ale np. niektóre pozycje Kawabaty Yasunari, Abe Kobo czy Kenzaburo Oe ni hu hu
). Szukałam - nie znalazłam, więc oblegam Allegro
:D A no i Świat dysku Pratchetta też zbieram