Zakochanie, zauroczenie sprawia, że przeżywa się intensywne emocje, a tym samym życie staje się bardziej ekscytujące, barwniejsze od codziennej egzystencji, choć po dłuższym czasie jednak męczące, zwłaszcza jeśli przeżywa się to w pojedynkę.

Oj takmigel pisze: Trochę pokręcona rzecz z tą całą aseksualnością, cała gama możliwych scenariuszy i warunków
Ha! Andy Warhol powiedział: 'Sex is more exciting on the screen and between the pages than between the sheets.'Valhalla pisze:Oj takmigel pisze: Trochę pokręcona rzecz z tą całą aseksualnością, cała gama możliwych scenariuszy i warunków![]()
Moja Mama zawsze mówiła ( i po cichu wciąż ma nadzieję, chociaż ja już jestem jak na mój gust bardzo "starą" panną), że jeśli kobieta jest "oziębła" ( celowo upraszczam, bo tak to często jest widziane z boku ) - to musi po prostu spotkać odpowiedniego mężczyznę. I wtedy się zacznie. On poruszy TE struny, a ona poczuje Bożą wolę
Nigdy nie było tak, żeby sprawy ciała i seksu były mi całkiem obojętne. Czułam i czuję podniecenie w pewnych sytuacjach, ale zawsze jest i było to uczucie wstydliwe, niskie, niegodne, nikczemne... Przechodziłam różne etapy - od fascynacji przez obrzydzenie do ( stan obecny ) akceptacji spraw takimi, jakimi są. A raczej siebie. Miewałam okresy zauroczenia dziewczętami i pytanie o orientację, czy to może przez to coś nie tak. Przechodziłam kryzys tożsamości i osobowości, uwierzcie mi, piekło. Podniecali mnie aktorzy, muzycy, silni mężczyźni z odległego świata mediów. Nigdy facet z krwi i kości, realny, taki niemal z sąsiedztwa. Marzyłam o romantycznym związku z romantycznym seksem w tle ( istnieje coś takiego jak romantyczny seks?! chyba tylko w teorii?)
Przy tej całej karuzeli emocji nigdy nie zdobyłam się na jakikolwiek kontakt cielesny z kimkolwiek. Podkreślam: JAKIKOLWIEK.
Anusia, to ja mam identycznie jeśli Cię to pocieszy w jakiś sposóbAnusia Borzobohata pisze:cieszę się że ktoś taki żyje, oddycha, porusza się, zachwycam się jego ciałem i mam ochotę go dotknąć, przytulić, pogłaskać... szczególnie lubię przeczesywać palcami włosy![]()
A wiesz, że możesz mieć w tym wiele racji ?Valhalla pisze: Może tym, co najbardziej nas pociąga jest czystość?
Dopuszczamy te formy bliskości, które kojarzą nam się romantycznie. Snujemy marzenia o cudownym połączeniu dusz i może nawet w pewnym sensie ciał, aż nadchodzi dzień, kiedy brutalna proza życia odziera nasz ideał z tej brylantowej otoczki. Ponieważ nasz ideał bezpardonowo domaga się od nas "brudnych" rzeczy. Tym samym niszczy nasze czyste wyobrażenia i pragnienia. Bańka mydlana pryska...
Nie kiwnęłam z politowaniem tylko się uśmiechnęłam, że tak ładnie to zostało ujęte. Chyba też bym czegoś takiego chciała, choć tak sobie myślę, że moim przypadku nie jest to chyba chęć znalezienia partnera, a raczej opiekuńczego rodzica, którego brakowało mi w dzieciństwie.Art pisze:
Tak jakbym oczekiwał, że zostanę dostrzeżony i doceniony od samego początku za jakieś, jak to w pewnym sensie nazwałaś "czystsze cechy człowieka"...za mój charakter, być może za usposobienie, za...co wydaje się absurdalne, ale muszę to powiedzieć...za myśli - romantyczne i niewinne...może nawet nazwijmy to już tak górnolotnie jak to tylko możliwe czyli "za duszę" ?
![]()
![]()
Tylko się mogę domyślać, jak teraz kiwają głową z politowaniem niektórzy czytający![]()
Wstyd się przyznać, mam tak samo.Anusia Borzobohata pisze: Chyba też bym czegoś takiego chciała, choć tak sobie myślę, że moim przypadku nie jest to chyba chęć znalezienia partnera, a raczej opiekuńczego rodzica, którego brakowało mi w dzieciństwie.
Wyrwana...wcale nie "zenada"wyrwana_z_kontekstu pisze:Wstyd się przyznać, mam tak samo.Anusia Borzobohata pisze: Chyba też bym czegoś takiego chciała, choć tak sobie myślę, że moim przypadku nie jest to chyba chęć znalezienia partnera, a raczej opiekuńczego rodzica, którego brakowało mi w dzieciństwie.![]()
Tyle że ja nawet nie posiadam złudzeń, że ktoś mógłby mnie dostrzec dzięki mojej wspaniałej osobowości. Wygląd też nie wchodzi w grę. Dlatego jestem forever alone.
Nie wiem, po co się tu uzewnętrzniam, popadając w coraz większą żenadę.
Mam tak samo, tylko ja takie"konkrety" często traktuję jako zdradę,jakby mi ktoś normalnie w gębę przyłożył i czar wówczas pryska.Spotykając się z mężczyzną, z którym łączy mnie choćby minimalna emocjonalna więź, a który przy tym jest wg mnie urodziwy (kwestia gustu rzecz jasna), potrafię się nim zachwycać jako cudem naturycieszę się że ktoś taki żyje, oddycha, porusza się, zachwycam się jego ciałem i mam ochotę go dotknąć, przytulić...Problem pojawia się, gdy tenże osobnik, rozochocony moimi poczynaniami zaczyna przechodzić do "konkretów". Ja mówię wówczas zdecydowane i brutalne STOP, a on popada w dezorientację, no bo przecież jak dotąd byłam taka "chętna".
Art "kupuję"CięDoprecyzowując - w moim przypadku przeważa chęć zaopiekowania się partnerką, połaczona z ogromnym pragnieniem bycia dla niej oparciem w każdej sytuacji, kimś na kim mogłaby zawsze polegac i się nie zawieść itp.![]()
Pamiętaj, że to tylko słowa...evika pisze: Art "kupuję"Cię![]()
Nie wiemy tak naprawdę tak do końca, co 2 strona myśli czuje - a może chodziło właśnie o tę chęć "połaczenia ciał i dusz" jak pisała Valaevika pisze: A tak na marginesie myślałam że większość kobiet nawet s poszukuje właśnie faceta tzw. opiekuna i seks nie ma dla nich takiego znaczenia jak dla mężczyzny,a tu po Twoich wypowiedziach okazuje się że jednak ma...przedziwne te baby)
U mnie po "odrzuceniu" uczucie gaśnie błyskawicznie [i to zarówno wtedy, gdy to ja jestem odtrącany, czy też wtedy, kiedy to ja uznaje, że to uczucie przyniesie w przyszłości tylko ból i cierpienie którejkolwiek ze stron i sam uciekamevika pisze: Mam pytanie które mnie nurtuje, jak to jest z "terminowością" uczucia u demi( miłość aż po grobową deskę czy szybko przyszło , szybko się wypala)