Cześć
Ha, właśnie znalazłam to forum bo dosłownie na dniach doszłam do wniosku, że jestem demi.
Parę słów o mnie - kobieta, 30+, hetero, w związku małżeńskim od nastu lat, trójka dzieci... I jestem demiseksualna, teraz wiem to już na pewno.
Przeczytałam prawie wszystkie posty w tym wątku i bardzo wszystkim dziękuję za podzielenie się swoimi przemyśleniami, doświadczeniami i sobą. To dużo znaczy i dużo daje.
No dobra, ale dlaczego w ogóle myślę, że jestem demi? Seks uprawiam regularnie, dużo, z przyjemnością. Odczuwam popęd seksualny, rzadziej, ale też się zdarza, podniecenie. I do niedawna myślałam, że to nic dziwnego. Ale ostatnio zarejestrowałam się na popularnym portalu erotycznym i zaczęłam rozmawiać z ludźmi i zaświtało, że chyba jestem inna, niż wszyscy.
Męża poznałam przez internet. Nawiązaliśmy głęboką więź zanim się pierwszy raz spotkaliśmy. Więc jak już się spotkaliśmy, okazało się, że mnie podnieca i że chcę z nim uprawiać seks. Co było dla mnie dużym zaskoczeniem, bo wcześniej się już zaczęłam zastanawiać, dlaczego mnie do mężczyzn nie ciągnie, heh... Przez większość mojego małżeństwa seks nie był żadnym problemem - nie wyobrażałam go sobie z nikim innym, niż z mężem, za to z nim mogę codziennie. Ale w trakcie dużo bardziej zależy mi na jego satysfakcji seksualnej, niż na mojej, a do tego bardzo rzadko się podniecam. Nie interesuje mnie porno, wręcz odrzuca i teraz już wiem, że to dlatego, że mechaniczny seks to nie dla mnie, a w porno zwykle brakuje tej więzi emocjonalnej... I znowu zaczęłam się zastanawiać, czy wszystko ze mną w porządku, że inni mężczyźni mnie nie kręcą...
Aż parę lat temu poznałam innego mężczyznę. W sumie też znaliśmy się z internetu już od dłuższego czasu, ale jakoś tak udało nam się spotkać. W trakcie spotkania zupełnie mi umknęło, że jest mną zainteresowany, zupełnie nie umiem odczytywać oznak tego, heh... Ale potem zostaliśmy w kontakcie i wyraźnie to powiedział. I tak się zaczęła nasza przyjaźń, która trwa do dzisiaj. I o dziwo - mój przyjaciel też mnie kręci i podnieca, nie miałabym problemu pójść z nim do łóżka. Ale z dowolnym obcym mężczyzną zupełnie sobie tego nie wyobrażam.
Mogę więc zdementować to, że demi jest równoznaczne z monogamią. Mogłabym być równie dobrze w związku z dwoma facetami w tym momencie, a osoby, z którymi nie mam więzi emocjonalnej, dalej nie interesują mnie seksualnie ani troszkę.
Relacja z mężem jest dalej głęboka, choć czasami trudna, ale oboje jesteśmy wciąż i wciąż mocno zaangażowani emocjonalnie, więc i z seksem nie ma problemów...
Zauważyłam też, że to, czy kogoś uważam za atrakcyjnego seksualnie dużo mniej zależy od tego, jak wygląda, a dużo bardziej od tego, jak mi się z nim rozmawia
No, to tak w skrócie. Fajnie znaleźć ludzi, którzy mają chociaż trochę podobnie