Wasza samoocena
Ja przez lata miałam straszne kompleksy – ‘dowalałam’ sobie za wszystko co odbiegało od lansowanego w mediach ideału urody, w efekcie uważałam się za brzydactwo, które „cudem święta ziemia nosi”. „Urodę” swą podkreślałam dodatkowo długimi, workowatymi o kilka rozmiarów za dużymi ciuchami, wielkimi okularami i fryzurą a la PRL-owska sprzątaczka
Dopiero parę lat temu wrócił mi rozum i zaczęłam realistyczniej patrzeć na siebie i innych (wcześniej wydawało mi się, że wszyscy na Ziemi są ładniejsi), zmieniłam też styl ubierania W sumie teraz uważam się za nie brzydką, choć wiele rzeczy bym w sobie zmieniła (ten mój perfekcjonizm)
A komplementy lubię - pomagają mi myśleć pozytywnie o moim wyglądzie.
Co do wpływu samooceny na seksualność, ja dopiero pozbywszy się kompleksów zaczęłam się zastanawiać, czy nie jestem przypadkiem aseksualna, bo wcześniej myślałam że jestem po prostu zaburzona
Dopiero parę lat temu wrócił mi rozum i zaczęłam realistyczniej patrzeć na siebie i innych (wcześniej wydawało mi się, że wszyscy na Ziemi są ładniejsi), zmieniłam też styl ubierania W sumie teraz uważam się za nie brzydką, choć wiele rzeczy bym w sobie zmieniła (ten mój perfekcjonizm)
A komplementy lubię - pomagają mi myśleć pozytywnie o moim wyglądzie.
Co do wpływu samooceny na seksualność, ja dopiero pozbywszy się kompleksów zaczęłam się zastanawiać, czy nie jestem przypadkiem aseksualna, bo wcześniej myślałam że jestem po prostu zaburzona
- hello_kitty
- mASełko
- Posty: 114
- Rejestracja: 3 sty 2011, 18:18
- Lokalizacja: Dolnośląskie
- MillvinaDean
- ASiołek
- Posty: 62
- Rejestracja: 7 sty 2011, 23:52
Ja przyznaję, że kiedyś (gdy miałam 14-15 lat) uważałam się za dość ładną dziewczynę, bo rzeczywiście okres dojrzewania przebiegał u mnie bez zbędnych kilogramów, zmian trądzikowych itp. Do tego nie narzekałam na brak zainteresowania ze strony płci przeciwnej.
Jednak później wszystko się zmieniło, pojawiło się u mnie mnóstwo kompleksów. Stało się tak za pewne dlatego, że po prostu zaczęło mi zależeć na tym, aby się dobrze prezentować. Stając się kobietą, automatycznie przyjęłam na siebie brzemię makijażu i stu tysięcy domowych zabiegów kosmetycznych. Kiedyś wystarczyło się umyć, uczesać i ubrać, aby wyjść z domu i czuć się dobrze. Teraz jest to bardziej skomplikowane, czego nienawidzę z całego serca, bo czuję się przez to w jakiś sposób zniewolona.
Jednak później wszystko się zmieniło, pojawiło się u mnie mnóstwo kompleksów. Stało się tak za pewne dlatego, że po prostu zaczęło mi zależeć na tym, aby się dobrze prezentować. Stając się kobietą, automatycznie przyjęłam na siebie brzemię makijażu i stu tysięcy domowych zabiegów kosmetycznych. Kiedyś wystarczyło się umyć, uczesać i ubrać, aby wyjść z domu i czuć się dobrze. Teraz jest to bardziej skomplikowane, czego nienawidzę z całego serca, bo czuję się przez to w jakiś sposób zniewolona.
Ja się nie maluję. Nadal robię tak, jak za małolata - wystarczy mi się umyć i uczesać. Dlaczego się zmuszasz, skoro tak tego nienawidzisz? Twoja praca bezwzględnie tego wymaga?MillvinaDean pisze:Stając się kobietą, automatycznie przyjęłam na siebie brzemię makijażu i stu tysięcy domowych zabiegów kosmetycznych. Kiedyś wystarczyło się umyć, uczesać i ubrać, aby wyjść z domu i czuć się dobrze. Teraz jest to bardziej skomplikowane, czego nienawidzę z całego serca, bo czuję się przez to w jakiś sposób zniewolona.
Życie stoi przede mną otworem.
I nawet wiem co to za otwór.
I nawet wiem co to za otwór.
- MillvinaDean
- ASiołek
- Posty: 62
- Rejestracja: 7 sty 2011, 23:52
Moja obecna praca raczej to odradza, ale robię to, bo czuję, że powinnam o siebie dbać. Nawet jeśli nikt nie zauważy. Może kiedyś polubię siebie na tyle, aby ograniczyć się do tego cudownego minimum, którym żyjeszJa się nie maluję. Nadal robię tak, jak za małolata - wystarczy mi się umyć i uczesać. Wink Dlaczego się zmuszasz, skoro tak tego nienawidzisz? Twoja praca bezwzględnie tego wymaga?
MillvinaDean, to może będzie Ci łatwiej jeśli zrezygnujesz chociaż z niektórych zabiegów kosmetycznych?
Zreszta dla mnie zawsze w definicji "dbania o siebie" mieściło się umycie, uczesanie i ubranie schludnych ciuchów. A makijaż opcjonalnie.
Ja też się nie maluję i nie zamierzam tak długo jak tylko będzie to możliwe, bo lubię wyglądać w pełni naturalnie. Nawet jak byłam mała to nie widziałam żadnej zabawy w podkradaniu mamie kosmetyków i mazianiu się nimi. Wolałam podkradać książki starszego brata.Weep pisze:Ja się nie maluję. Nadal robię tak, jak za małolata - wystarczy mi się umyć i uczesać.
Zreszta dla mnie zawsze w definicji "dbania o siebie" mieściło się umycie, uczesanie i ubranie schludnych ciuchów. A makijaż opcjonalnie.
AVEN cake isn't a lie
A czy make up to znów takie wielkie zniewolenie?
Jak dla mnie kolejny krok w myciu i ewentualnie potem zmywanie tego.
Ja sobie raz daje, raz nie, i tak żadnego widocznego trądziku czy jakiś przebarwień nie mam już, więc takiej wielkiej różnicy znów nie ma, poprostu troche fajniej wygląda.
Cóż, ja mam ten plus, że rzadko wychodzę z domu częsciej niż raz na miesiąc, więc jak spędze dużo czasu przed lustrem to się nic nie stanie, ale nie widze problemu by wszystko szybko załatwić.
Jak dla mnie kolejny krok w myciu i ewentualnie potem zmywanie tego.
Ja sobie raz daje, raz nie, i tak żadnego widocznego trądziku czy jakiś przebarwień nie mam już, więc takiej wielkiej różnicy znów nie ma, poprostu troche fajniej wygląda.
Cóż, ja mam ten plus, że rzadko wychodzę z domu częsciej niż raz na miesiąc, więc jak spędze dużo czasu przed lustrem to się nic nie stanie, ale nie widze problemu by wszystko szybko załatwić.
Ja również, ale w 3 klasie liceum nadszedł czas na pierwszy tusz do rzęs - i na długo to było wszystko.Joan pisze: Nawet jak byłam mała to nie widziałam żadnej zabawy w podkradaniu mamie kosmetyków i mazianiu się nimi.
Rok bądź 2 lata temu niespodziewanie dopadł mnie bzik makijażowy - makijaz oka to jest to co o mruczenie mnie przyprawia, odcieni cieni mam od groma, w tym paletę ponad 100 kolorów. Wielka to dla mnie frajda takie pacykowanie - jakiś czas temu inspirowałam się papugami czy pawimi piórami, ostatnio Egipt mnie nęci więc błyszczę złotem i błękitem i maluje dłuuugie kreski...
- hello_kitty
- mASełko
- Posty: 114
- Rejestracja: 3 sty 2011, 18:18
- Lokalizacja: Dolnośląskie
To może używaj bazy pod podkład do cery tłustej, wtedy makijaż nie powinien spływać (chyba nie musze pisać jakie działanie ma baza, każda kobieta to wie). Rób sobie piling 2-3 razy w tyg, używaj maseczek przeznaczonych do Twojej skóry. To może coś pomoże..
Chyba nie potrafię powiedzieć, że nie chciałabym Ciebie mieć.x3
- hello_kitty
- mASełko
- Posty: 114
- Rejestracja: 3 sty 2011, 18:18
- Lokalizacja: Dolnośląskie
heheh XD
Do głownych zadań bazy należy zwiększenie trwałości makijażu i skorygowanie kolorytu cery. są różne rodzaje baz, gdzie każda spelnia inna funkcję. Ale nie każda baza jest do każdej cery, trzeba dobrać odpowiednią. To tak w skrócie
Do głownych zadań bazy należy zwiększenie trwałości makijażu i skorygowanie kolorytu cery. są różne rodzaje baz, gdzie każda spelnia inna funkcję. Ale nie każda baza jest do każdej cery, trzeba dobrać odpowiednią. To tak w skrócie
Ostatnio zmieniony 12 cze 2011, 15:55 przez hello_kitty, łącznie zmieniany 1 raz.
Chyba nie potrafię powiedzieć, że nie chciałabym Ciebie mieć.x3
- MillvinaDean
- ASiołek
- Posty: 62
- Rejestracja: 7 sty 2011, 23:52
No bez przesady, nie miałam na myśli tego, że codziennie biorę wiadro o pojemności 5 kg, rozrabiam zaprawę, a potem za pomocą szpachelki robię sobie doskonałą gładź na paszczy.Zito pisze:Uważaj tylko żeby było jeszcze do czego wracać.
Nie wyraziłam się dosłownie. Mój post miał nieść przekaz o treści - żałuję, że nie oceniamy naturalnego piękna, tylko to, co ktoś potrafi ze sobą zrobić.