Strona 8 z 10

Re: Wasza samoocena

: 7 lip 2015, 22:21
autor: Joni
- nie uważam się za osobę atrakcyjną fizycznie. Na co dzień. Od czasu do czasu świruję i podziwiam w lustrze swoją sylwetkę albo piersi, ale to sytuacje sporadyczne.
- mam mnóstwo kompleksów, ale raczej się nimi nie dzielę, bo po co robić z siebie ofiarę. Niestety w dużej mierze dotyczą rzeczy, których nie można w żaden sposób naturalnie zmienić.
- nie słyszałam krytyki na swój temat, ale komplementy też są rzadkością. Najczęściej słyszę je od bliskich mi osób, więc wątpię w ich obiektywizm. :diabel: O ile się z nimi zgadzam - nie przeszkadzają mi. Ale jeżeli są ewidentnie nieszczere albo dana osoba ma niecne intencje (np. próbuje się przymilić, żebym coś dla niej zrobiła) - to działają mi na nerwy.
- chciałabym zmienić w swoim wyglądzie dość dużo rzeczy. Sęk w tym, żeby mi się jeszcze chciało albo żebym miała na to pieniądze... :D

Re: Wasza samoocena

: 8 lip 2015, 09:06
autor: ouo
Nawet lubię swój wygląd, poza kilkoma mankamentami, których nienawidzę do tego stopnia, że zbieram kasę na możliwość ich zmiany w najbliższej przyszłości. ;)

Dużo większe kompleksy mam na punkcie swojego charakteru. :?

Re: Wasza samoocena

: 8 lip 2015, 09:57
autor: Liriel
Swego czasu nienawidziłam siebie. Było to na tyle silne, że marzyłam o zniszczeniu samej siebie. Skończyło się zaburzeniami odżywiania.
Zabawne, że nienawidziłam swojego ciała, ale uważałam, że mam naprawdę fajny charakter (poza destrukcyjnymi ciągotami).

Teraz mam więcej dystansu. ;) Jestem zupełnie przeciętna. Wiem, co mi nie pasuje w swoim wyglądzie, co mogę zrobić, by wyglądać trochę lepiej, a co zwyczajnie zaakceptować (nie ma niczego, co zmuszałoby mnie do drastycznych kroków, jak np. operacja). Na brak powodzenia też raczej nie narzekam, choć dbam o siebie... dla samej siebie.
Charakterowi też daleko od ideału. Wiem, nad czym muszę pracować, a to jest cięższe, niż praca nad ciałem. Z drugiej strony, nie jestem też skończoną idiotką. Ot, mieszczę się w normie.

Czasami powracają do mnie stare głosy, ale nie pozwalam, by własna paranoja mnie zatrzymała. Nogi mam sprawne i zadbane, nic nie zrobię z tym, że krzywe. :D

Re: Wasza samoocena

: 8 lip 2015, 12:54
autor: sosnowa ji
Jeszcze parę lat temu mogłabym napisać Bardzo Długa Listę rzeczy, których w sobie nie lubię, ale gdzieśtam kiedyśtam w tak zwanym międzyczasie natrafiłam na pomysł/zdanie, żeby traktować siebie jak swojego najlepszego przyjaciela. Jak na razie działa :aniol: Ponarzekać tylko można, że za dużo u mnie myślenia o robieniu rzeczy, niż robienia. I stara niedobra znajoma prokrastynacja.

Re: Wasza samoocena

: 19 lip 2015, 22:53
autor: Heremis87
Kilka lat termu miałem fatalną samoocenę, teraz jest lepiej. Przede wszystkim bardziej akceptuję swój wygląd: dobrze mi jako szczupłemu, kiedyś chciałem ćwiczyć, aby trochę nabrać bardziej męskiej sylwetki, ale w zasadzie po co mi to, jest dobrze tak jak jest. Jeśli chodzi o wygląd to jak to mawiam: "ujdzie". Zdecydowanie więcej mam sobie do zarzucenia pod względem swoich zachowań i charakteru. Sporo rzeczy chcę zmienić.

Re: Wasza samoocena

: 21 sie 2015, 04:52
autor: Eriathwen
Czy uważacie się za osoby atrakcyjne fizycznie? Czy macie jakieś kompleksy?

Nie mam kompleksów. Kiedyś miałam dość spore, ale teraz już wszystkich się wyzbyłam. Z czasem po prostu zaakceptowałam swój wygląd i charakter. Polubiłam siebie. Wygląd oceniam jako przeciętny/średni. Ale w sumie to nie przykładam do niego jakoś wielkiej uwagi- dopóki wyglądam schludnie i czysto, jest okej. :D Zresztą, mój umysł jest jakby oddzielony od ciała. Ciało jest tylko pojemnikiem, umysł wykonuje całą robotę. ^^ Charakter swój lubię, ale obiektywnie stwierdzam, że nie nadaję się do życia wśród ludzi.
Jak oceniają was inni i czy lubicie komplementy? Czy chcielibyście coś zmienić w swoim wyglądzie?
Zdarzało się parę opinii, że jestem ładna. Parę było od rodziny (wiadomo, że nie traktować poważnie), parę od znajomych. Co ciekawe, teraz to sobie uświadomiłam, kiedy jeszcze miałam kompleksy, komplementy były tylko wtedy, gdy zaczęłam na siebie narzekać albo bezpośrednio pytałam kogoś o opinię. Kiedy zaakceptowałam siebie, jestem bardziej pewna siebie, pozytywne opinie dostawałam od zupełnie losowych osób w losowych sytuacjach. To by potwierdzało pogląd, że jak ktoś siebie postrzega, tak inni go postrzegają.
Ogólnie za komplementami nie przepadam. Jeśli są szczere, to może i poprawiają trochę nastrój. Ale ja się czuję trochę niezręcznie i staram się zmienić temat.

Spotkałam się kiedyś z opinią (na jakimś forum), że jak ktoś nie wie, czy jest brzydki czy ładny, to jest co najmniej przeciętny. Ciekawe ile w tym prawdy. :)
Heremis87 pisze:Kilka lat termu miałem fatalną samoocenę, teraz jest lepiej. Przede wszystkim bardziej akceptuję swój wygląd: dobrze mi jako szczupłemu, kiedyś chciałem ćwiczyć, aby trochę nabrać bardziej męskiej sylwetki, ale w zasadzie po co mi to, jest dobrze tak jak jest. Jeśli chodzi o wygląd to jak to mawiam: "ujdzie". Zdecydowanie więcej mam sobie do zarzucenia pod względem swoich zachowań i charakteru. Sporo rzeczy chcę zmienić.
Hm, jak dla mnie nie masz powodów, żeby mieć niską samoocenę. W wątku, gdzie pokazywaliście swoje twarze rzuciło mi się Twoje zdjęcie w oczy. Jak dla mnie, przeciwieństwo "ujdzie".
Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, że tak swobodnie i bezpośrednio oceniam Twój wygląd. :aniol:

Re: Wasza samoocena

: 21 sie 2015, 17:13
autor: Heremis87
Eriathwen pisze: Hm, jak dla mnie nie masz powodów, żeby mieć niską samoocenę. W wątku, gdzie pokazywaliście swoje twarze rzuciło mi się Twoje zdjęcie w oczy. Jak dla mnie, przeciwieństwo "ujdzie".
Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, że tak swobodnie i bezpośrednio oceniam Twój wygląd. :aniol:
Mam dość krytyczne podejście do samego siebie, niestety mam skłonności do marudzenia. Oceniać można jak najbardziej, mi to nie przeszkadza, niemniej jednak to tylko zewnętrzna powłoka trochę mówi a trochę skrywa :wink:

Re: Wasza samoocena

: 24 sie 2015, 13:06
autor: Mnishka
Generalnie nie lubię swego ciała, ale akcteptuję, że je mam i na coś się przydaje, bo nie zmienić go nie mogę.

Generalnie traktuję swoje ciało do przemieszczania się i robienia różnych rzeczy, ktore lubię.
Bez ciała raczej ani rusz :D

Czasami jednak przeszkadza mi, że tyle czasu muszę poświęcić tylu czynnościom związanym tylko z ciałem.

Re: Wasza samoocena

: 15 wrz 2015, 19:47
autor: wyrwana_z_kontekstu
Swoją sylwetkę lubię, nawet jej obiektywne minusy, jak mały biust czy szerokie 4 litery.
Twarz to mój kompleks. Włosy też, ale byłabym w stanie je zaakceptować, gdyby nie ta facjata.
Czasem zdarza mi się wejść w stan, gdy "czuję się ładna", ale zawsze gdzieś tam w środku głowy czai się myśl o byciu w najlepszym razie przeciętniarą, choć tak naprawdę większość dziewczyn spotykanych na ulicy, uchodzących za przeciętne, jest dużo ode mnie ładniejsza, przynajmniej mają gęste włosy albo piękne oczy, usta, nosy. U mnie żaden z powyższych elementów nie mieści się w normie, kształt twarzy też mam skopany.
W dodatku na zdjęciach wychodzę lepiej (nie wiem sama dlaczego, nie retuszuję ich, nie ustawiam się specjalnie, pstrykam zwykle en face), o czym "życzliwi" nie pozwalają mi zapomnieć. Czuję, że gdybym była ładniejsza, nie chodziłabym ciągle nieszczęśliwie zauroczona. Cóż.
Powiecie: staraj się o siebie zadbać.
Kiedy ja i tak czuję się następująco:

Obrazek

Re: Wasza samoocena

: 15 wrz 2015, 21:19
autor: Andyomene
O rany, napisałaś tak dobry i ironiczny post o tak przykrej treści :< Na pocieszenie Ci powiem, że to naprawdę w dużej mierze jest kwestia własnego odczucia, znam mnóstwo ładnych ludzi, którzy mają te same rozterki co Ty. I znam też takich, którzy pomimo, że odbiegają od obiektywnego kanonu, nie mają kompleksów na punkcie swojej aparycji i cieszą się powodzeniem. Swoją drogą, czy ktoś zauważył, jak często tak zwane przeciętne dziewczyny są postrzegane jako mega atrakcyjne? Takie są moje wnioski z uczestniczenia w życiu towarzyskim ooo:

Re: Wasza samoocena

: 15 wrz 2015, 22:00
autor: Issander
.

Re: Wasza samoocena

: 16 wrz 2015, 21:13
autor: satyamevajayate
Z wiekiem kompleksy wyglądowe nie mijają całkowicie, ale mocno się osłabiają. Mądre dziewczyny [czyt. ja] przechodzą w pewnym momencie w tryb pragmatyzmu, czyli przestają uwieszać się wiatraka, przestają walczyć z tym, z czym nie wygrają.
Porównując przeciętny rok z życia z czasu nastoletniego oraz z czasu "przed trzydziestką":
w czasach nastoletnich miałam obsesję wyglądową [bardzo dotkliwą u mało ładnych] i zadręczanie się wyglądem zajmowało mi może z 300 dni w roku.
Teraz "dołki wyglądowe" zdarzają mi się może 3 razy do roku [zazwyczaj jak poznam jakiegoś pięknego mężczyznę i mózg mi snuje wyobrażenia o tym, że powinnam dobrnąć do jego poziomu estetycznego] i są znacznie słabsze, kończą się też szybciej, najczęściej zwięzłym: "A pierdolę, i tak przecież nic nie mogę zmienić."

Najlepsze, co możemy zrobić, to ratować naszą samoocenę (nawiązując do tytułu właśnie) - tłucze się nam do głów, że my kobiety musimy być ładne, naszym naczelnym celem życia jest wyglądanie. Otóż nie. Przynajmniej dla mnie nie.
Gardzę w ogóle cielesnością i całą tą ludzką fizjologią - w tym seksualnością i procesami starzenia. O chorobach nie wspomnę. Nabrałam dystansu do tej paranoi w jakiej żyjemy i tak mi już zostało. :)

Kiedyś chciałam sobie robić operacje plastyczne, ale ostatecznie na nie nie uzbierałam pieniędzy, więc żyję sobie dalej w tym przypadkowym, losowym ciele. :)
Gorąco popieram chirurgię plastyczną, podziwiam dziewczyny, które się na to decydują! Podziwiam też wytrwałych fitnessów i fitnesski, którzy sami sobie wyrobili świetne figury. Rozumiem też poniekąd transseksualistów - oni wiedzą lepiej, czy żyją w swoim ciele, czy potrzebują zmian. A zaścianek cóż... "jakiego mnie boże stworzyłeś, takiego mnie masz" i jeszcze BEZREFLEKSYJNIE roznoszą swoje niekoniecznie udane geny...
Swoją drogą, czy ktoś zauważył, jak często tak zwane przeciętne dziewczyny są postrzegane jako mega atrakcyjne? Takie są moje wnioski z uczestniczenia w życiu towarzyskim ooo:
Tak, zauważyłam. :) Siła makijażu, ubioru, gestów, mimiki, obycia towarzyskiego, trików oraz promieniującej pewności siebie.
Mam jednak kolegę, który potrafi patrzeć jakby "pod makijaż" i równie krytycznie na figurę. Gdy pochwaliłam w jego obecności pewną dziewczynę, odrzekł mi, że to tylko siła dobrze dobranych ubrań - mężczyźni często nabierają się na szpilki i podkreślającą atuty i ukrywającą defekty sukienkę - on nie, bo jest na to zbyt inteligentny. :) No ale to rzadkość, większość się nabiera, więc jak ktoś chce, to niech na tym korzysta :D.

Re: Wasza samoocena

: 16 wrz 2015, 21:37
autor: ColdChris
satyamevajayate pisze: Mam jednak kolegę, który potrafi patrzeć jakby "pod makijaż" i równie krytycznie na figurę. Gdy pochwaliłam w jego obecności pewną dziewczynę, odrzekł mi, że to tylko siła dobrze dobranych ubrań - mężczyźni często nabierają się na szpilki i podkreślającą atuty i ukrywającą defekty sukienkę - on nie, bo jest na to zbyt inteligentny. :) No ale to rzadkość, większość się nabiera, więc jak ktoś chce, to niech na tym korzysta :D.
No dobra, ale
1: zakładając, że ktoś jest asem, to chyba nie będzie dla niego dużej różnicy robiło czy kobieta ma celulit albo że nosi pushapa więc pewnie ma słabsze piersi.
2: zakładając, że wygląd pomimo bycia asem ma dla niego znaczenie i pociągają go kobiety, to chyba dobrze, że taka panna potrafi się dobrze ubrać, przykryć jakieś wady, uwypuklić zalety. Przecież nie będzie z nią facet po mieście chodził nago tylko ona będzie właśnie w tych wszystkich szpilach, sukienkach i makijażach, bo tak się czuje lepiej i kobieco. Facet też lepiej się czuje przy takiej kobiecie tak btw ;p

Re: Wasza samoocena

: 17 wrz 2015, 06:32
autor: wyrwana_z_kontekstu
Teraz "dołki wyglądowe" zdarzają mi się może 3 razy do roku [zazwyczaj jak poznam jakiegoś pięknego mężczyznę i mózg mi snuje wyobrażenia o tym, że powinnam dobrnąć do jego poziomu estetycznego]
U mnie kompleksy na tle wyglądu nie są powiązane tak ściśle z urodą facetów, którzy mi się podobają, bo oni nie są piękni. To przeciętni mężczyźni, często zbyt chudzi albo z nadwagą, tyłozgryzem, zakolami, niezbyt wysocy itd. Spodobali mi się przede wszystkim z powodu osobowości, poczucia humoru i dopiero w toku rozwijania znajomości dzięki owemu tajemniczemu je ne sais quoi. Jednak na początku, zanim ich poznałam, z wyglądu byli mi obojętni. Nigdy nie zakochałam się w kimś tylko dlatego, że mi się spodobał z wyglądu. Raczej zaczynał mi się podobać, gdy poczułam z nim jakąś (zwykle urojoną) więź.

Jednak nawet dla tych niepięknych nie jestem atrakcyjna (btw, często jestem zdumiona, jak wyśrubowane mają wymagania). Ta świadomość boli, owszem, jednak ja i tak chciałabym być ładna przede wszystkim dla siebie, nie dla innych. Och, ta próżność.

Re: Wasza samoocena

: 20 wrz 2015, 22:26
autor: satyamevajayate
http://ona-i-on.wieszjak.polki.pl/porad ... rosci.html Dlatego nie mogę nigdy nikogo mieć - partner jako katalizator moich uśpionych kompleksów i poczucia niższości.
Przynajmniej mam tego świadomość. :)