Strona 12 z 21

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

: 26 paź 2014, 11:38
autor: Lauren
dimgraf pisze:Ja nie widzę nic niezrozumiałego w gray-a. Z tą atrakcyjnością fizyczną to chyba właśnie chodzi o słaby pociąg seksualny pod wpływem czyjegoś wyglądu. Załóżmy, że ktoś Ci się podoba do tego stopnia, że chciałabyś się do niego po przytulać, może nawet jakoś po dotykać ale nie czujesz już potrzeby kontaktu fizycznego w postaci samego stosunku.
Ale czy przytulanie czy nawet pocałunki to już faktycznie się klasyfikuje jako aktywność około-seksualna? Dla mnie fizyczność tego typu byłaby ważna w związku, ale uważam się bardziej za aseksa niż grey-a: po prostu nie czuję pociągu seksualnego. Dla mnie to jest związane z potrzebą bliskości fizycznej - to bardziej romantyczne niż seksualne w naturze. Przytulać się lubię ogólnie, nie tylko do partnera, więc to nawet nie romantyczne, a platoniczne ;3

Potrafi mi się spodobać np. aktor - ale głównie ze względu na osobowość, którą zaprezentował w roli/w wywiadach itp. Dopiero wtedy staje się faktycznie naprawdę atrakcyjny fizycznie (w kategoriach estetycznych) i odczuwam pociąg romantyczny. Ale czy to faktycznie wyklucza mnie z grupy stuprocentowych aseksów? Jakoś tego nie czuję. Nadal nie odczuwam pociągu seksualnego ani trochę. Nie sądzę, żeby fizyczne manifestacje uczuć wykluczały kogoś z pola aseksualizmu, który definiuje się po prostu jako brak pociągu seksualnego.

Swoją drogą: to, co niektórzy piszą, chyba bardziej podpada pod aromantyzm ;3

A etykietki potrafią być zwyczajnie użyteczne. Zamiast rozwodzić się komuś nad tym, co odczuwam, mogę po prostu powiedzieć: heteroromantyczna aseksualna. Taka osoba wtedy może to sobie wygoglować, coś o tym przeczytać... to brzmi mniej jak mój wymysł, a bardziej jak coś, co faktycznie istnieje.

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

: 26 paź 2014, 19:50
autor: Nes
Lauren pisze:
dimgraf pisze:Ja nie widzę nic niezrozumiałego w gray-a. Z tą atrakcyjnością fizyczną to chyba właśnie chodzi o słaby pociąg seksualny pod wpływem czyjegoś wyglądu. Załóżmy, że ktoś Ci się podoba do tego stopnia, że chciałabyś się do niego po przytulać, może nawet jakoś po dotykać ale nie czujesz już potrzeby kontaktu fizycznego w postaci samego stosunku.
Ale czy przytulanie czy nawet pocałunki to już faktycznie się klasyfikuje jako aktywność około-seksualna? Dla mnie fizyczność tego typu byłaby ważna w związku, ale uważam się bardziej za aseksa niż grey-a: po prostu nie czuję pociągu seksualnego. Dla mnie to jest związane z potrzebą bliskości fizycznej - to bardziej romantyczne niż seksualne w naturze. Przytulać się lubię ogólnie, nie tylko do partnera, więc to nawet nie romantyczne, a platoniczne ;3
To jest tak zwane sensual attraction. Czyli chęć dotykania innej osoby, ale w sposób ani trochę erotyczny. Nie wiem co prawda, jak się mają do tego pocałunki, ale jeśli masz ochotę przytulać/trzymać za rękę/głaskać jakąś osobę, to wcale nie musi być to pociąg seksualny :)

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

: 6 lis 2014, 09:04
autor: Viljar
W swoim czasie śmiałem się z tego tematu - dzisiaj dziwię się, jaki byłem głupi. Cóż, trzeba uczyć się na błędach.

Przypuszczam, że jestem typem "Gray-A", bo jeśli baaardzo silnie zwiążę się emocjonalnie, to budzi się we mnie chęć przytulenia, pocałowania itp. Jednocześnie bez seksu żyć mogę i jego brak nie przeszkadza mi zupełnie.

Chociaż, jeśli mam być szczery, to czasami mam uczucie, jakby z czegoś mnie okradziono. Z czegoś, bez czego niby można żyć, ale po co, skoro może dawać sporo radości. To trochę tak, jakby dzieciak zobaczył u kolegi drogą zabawkę - bez niej można żyć sobie szczęśliwie, ale czasami się jednak zastanawia, jakby to było też mieć takie coś.

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

: 9 lis 2014, 00:05
autor: Mr. Bread
Przypuszczam, że jestem typem "Gray-A", bo jeśli baaardzo silnie zwiążę się emocjonalnie, to budzi się we mnie chęć przytulenia, pocałowania itp. Jednocześnie bez seksu żyć mogę i jego brak nie przeszkadza mi zupełnie.
Dlaczego uważasz, że ta chęć dyskwalifikuje aseksualizm/przenosi do szarej strefy? Przecież to jest normalne dla większości ludzi i wynika raczej z emocjonalnej potrzeby bliskości. Przytulanie (pocałunek też nie musi być) nie jest czynnością jakoś szczególnie seksualną. Jeśli nie czujesz potrzeby seksu to chyba właśnie jest aseksualizm, a nie szara strefa? Ona jest bowiem zarezerwowana dla ludzi, którzy na ogół nie czują potrzeby seksu, ale czasem, pod jakimś warunkiem ją odczuwają.

Druga część Twojej wypowiedzi to już osobiste rozważania niemal każdego użytkownika tego forum.
I nie można utracić ani zostać okradzionym z czegoś, czego się nigdy nie miało.

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

: 10 lis 2014, 11:20
autor: Leia
Dzięki za ten wątek :)
Bo jak miałam wątpliwości co do swojego całkowitego aseksualizmu to teraz okazuje się, że pasuję właśnie do Gray-A - więc jakby nie było jestem krok dalej w poznawaniu siebie :)

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

: 11 lis 2014, 22:33
autor: Viljar
@Mr. Bread - przyznam, że nie do końca rozumiem różnicę między "szarą strefą" a aseksualizmem w pewnych, że tak to niezręcznie ujmę, odmianach, w których pewna bliskość nie przeszkadza. Jeśli źle to zakwalifikowałem, to przepraszam za pomyłkę.

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

: 11 lis 2014, 23:03
autor: Valhalla
Viljar pisze:W swoim czasie śmiałem się z tego tematu - dzisiaj dziwię się, jaki byłem głupi. Cóż, trzeba uczyć się na błędach.

Przypuszczam, że jestem typem "Gray-A", bo jeśli baaardzo silnie zwiążę się emocjonalnie, to budzi się we mnie chęć przytulenia, pocałowania itp. Jednocześnie bez seksu żyć mogę i jego brak nie przeszkadza mi zupełnie.

Chociaż, jeśli mam być szczery, to czasami mam uczucie, jakby z czegoś mnie okradziono. Z czegoś, bez czego niby można żyć, ale po co, skoro może dawać sporo radości. To trochę tak, jakby dzieciak zobaczył u kolegi drogą zabawkę - bez niej można żyć sobie szczęśliwie, ale czasami się jednak zastanawia, jakby to było też mieć takie coś.
O, jak Ty to dobrze napisałeś :) Zawsze szukałam odpowiednich słów i to jest mniej więcej to, o co mi chodzi.
Nie jestem tak w stu procentach zadowolona i dumna z mojej odrazy do seksu. Tym bardziej, gdy z wiekiem czuję, ile wymyka mi się z rąk tylko dlatego, że "normalni" ludzie żyją inaczej. Szanuję własną odmienność. Staram się z nią żyć w zgodzie. A jednak czasem czegoś brak... Szczególnie mocno odczułam to po ostatnim zawodzie miłosnym ( właściwie też tym pierwszym prawdziwym ). Wiem, że odczuwam jakieś tam sygnały erotyczne, jakąś potrzebę ograniczonego kontaktu fizycznego, ale tylko do pewnego punktu, a potem - szlaban.
Ja mam takie poczucie, że wewnątrz mojego ciała są gdzieś mocno zaciągnięte, zablokowane hamulce. Jakiś głos czasem podpowiada - przecież wszystko można zmienić, człowiek nigdy nie jest czymś /kimś nieodwołalnie, to tylko nasz nawyk przyczepiania sobie etykiet... A jednak hamulce powstrzymują, nie pozwalają przekroczyć tej granicy.

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

: 12 lis 2014, 00:27
autor: Puf
Viljar pisze: Chociaż, jeśli mam być szczery, to czasami mam uczucie, jakby z czegoś mnie okradziono. Z czegoś, bez czego niby można żyć, ale po co, skoro może dawać sporo radości. To trochę tak, jakby dzieciak zobaczył u kolegi drogą zabawkę - bez niej można żyć sobie szczęśliwie, ale czasami się jednak zastanawia, jakby to było też mieć takie coś.
Mr. Bread pisze:
I nie można utracić ani zostać okradzionym z czegoś, czego się nigdy nie miało.
Niby z logicznego punktu widzenia jest to prawdą, ale wbrew logice też czasami czuje, że życie mnie z czegoś okrada. Szczególnie, że w przeciwieństwie do widocznej części użytkowników tego forum, wcale nie mam odrazy do seksu. Ani trochę, właściwie to seks mnie zawsze w jakimś stopniu fascynował i intrygował. Sporo pisałam i ogólnie tworzyłam rzeczy kręcących się mocno wokół tej tematyki (jestem fanką kilku fandomów, a Ci którzy orientują się fandomach różnych seriali i anime wiedzą, że lwia część kręci się wokół parowania postaci i seksu właśnie), czytałam o seksie, dowiadywałam się. Czekałam z nadzieją, że kiedyś pojawi się osoba, do której poczuję tę mityczną pasję i namiętność, ale... niestety. Widocznie nie w tym życiu. Dlatego to boli, bo żyjemy w świecie, w którym seks i seksualność widoczna jest na co dzień, niemal na każdym kroku. Mogę o niej czytać, mogę ją oglądać, mogę się nią fascynować a nie mogę jej doświadczać osobiście. To niesprawiedliwe :?

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

: 19 lis 2014, 17:57
autor: Leia
Puf pisze: w przeciwieństwie do widocznej części użytkowników tego forum, wcale nie mam odrazy do seksu. Ani trochę, właściwie to seks mnie zawsze w jakimś stopniu fascynował i intrygował. (...) Czekałam z nadzieją, że kiedyś pojawi się osoba, do której poczuję tę mityczną pasję i namiętność, ale... niestety. Widocznie nie w tym życiu. Dlatego to boli, bo żyjemy w świecie, w którym seks i seksualność widoczna jest na co dzień, niemal na każdym kroku. Mogę o niej czytać, mogę ją oglądać, mogę się nią fascynować a nie mogę jej doświadczać osobiście. To niesprawiedliwe :?
Tak samo jest ze mną. Mam tylko nadzieję, że kiedyś może spotkam odpowiednią osobę, z którą będę rozumiała się bez słów i będzie między nami zrozumienie. Może i wtedy pobawię się z przyjemnością tą zabawką, którą większość ludzi tak lubi... :)

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

: 27 lis 2014, 13:37
autor: qwerty_456
Definicja Gray-A jest bez sensu, ponieważ z jednej strony wynika, że Gray-A to coś pomiędzy seksualnością i aseksualnością, a z drugiej strony, że AS zawiera się w Gray-A.

Co do podziału na romantyczny i aromantyczny, to jestem aromantyczny z fantazjami lekko romantycznymi.

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

: 12 gru 2014, 12:53
autor: Poison Ivy
Jeżeli ktoś nie jest gray'em, to łatwo mu przyjmować pozycję aseksualnego fundamentalisty: "aseksualizm jest odtąd dotąd i koniec dyskusji". Dlaczego ktoś w ogóle sobie przypisuje prawo decydowania o tym? Musi się czuć co najmniej bogiem. ;)

Definicja Gray-A dla mnie jest absolutnie prosta i zrozumiała, bo wiem jak to jest. Według Wikipedii Gray-A może:
- normalnie nie odczuwać pociągu seksualnego (pożądania), ale czasem go odczuwać
- odczuwać pożądanie, ale bardzo niewielki popęd płciowy (ochotę na fizyczne zbliżenie)
- odczuwać pociąg seksualny i ochotę na seks, ale nie mieć potrzeby realizowania tej chęci
- uprawiać seks i czerpać z niego przyjemność, ale tylko w bardzo szczególnych okolicznościach

Czyli tylko w obrębie tej jednej definicji jest tak duży wachlarz możliwości!
Naprawdę ludzie są bardziej skomplikowani niż "odtąd dotąd". Może nie wszyscy, może są też proste jednostki, dla których wszystko jest czarno-białe i nie ma żadnych innych odcieni. Ale ja bym nie powiedziała, że to jest norma. Normą jest moim zdaniem bycie jedyną i niepowtarzalną indywidualnością. :) Więc im mniej się ktoś mieści w definicjach - tym lepiej!

Owszem, zdarza mi się sporadycznie odczuwać pociąg seksualny - dosłownie seksualny, nie jakieś estetyczne odczucia, tylko autentyczny pociąg - tak średnio raz na dwa lata ;) Nie daje mi to jednak nadal, absolutnie żadnej satysfakcji z seksu. Nadal jest on nudny i nie sprawia przyjemności. Nadal nie jest potrzebny.

Ktoś tam wcześniej napisał, że czuje się trochę okradziony. Jest dla niego niedostępna pewna sfera przyjemności jaką może mieć człowiek z życia. I ja mam bardzo podobnie. Nawet powiedziałabym, że czuję się tym bardziej okradziona, że odczuwam pewien przedsmak tego, czym mogłoby być spełnienie seksualne. Ale cóż, próbowałam seksu, nie miałam z niego absolutnie żadnej frajdy, nigdy. Byłam już zakochana, wiem, że to niczego nie zmienia. Wiem też, że nie jestem w stanie dla nikogo udawać. Myślę, że mam pełne prawo określać siebie, jako osobę aseksualną typu Gray-A. Nawet powiedziałabym, że bliżej mi do absolutnej aseksualności niż jakiejkolwiek seksualności. Ale akceptuję ten "szary element" w swoim życiu i nie zamierzam udawać, że go nie ma, żeby się wpasować w czyjąś sztywną definicję.

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

: 12 gru 2014, 18:03
autor: migel
A jeśli całe te całowanie, seksy itp. mogą być, ale nie muszą - tj. umiem sobie jakoś z tym żyć i niewiele by się zmieniło gdyby nie było seksu ani namiętności - to do jakiej kategorii przynależę i czy to w ogóle aseksualność, skoro mam do czynienia z seksem, ale uważając, że po co seks, skoro można ręką itp. itd. :D

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

: 14 gru 2014, 21:51
autor: Poison Ivy
migel pisze:A jeśli całe te całowanie, seksy itp. mogą być, ale nie muszą - tj. umiem sobie jakoś z tym żyć i niewiele by się zmieniło gdyby nie było seksu ani namiętności - to do jakiej kategorii przynależę i czy to w ogóle aseksualność, skoro mam do czynienia z seksem, ale uważając, że po co seks, skoro można ręką itp. itd. :D
Jak ręką, to autoerotyzm ;)
Ale to jest też zachowanie seksualne gwoli ścisłości.

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

: 15 gru 2014, 15:36
autor: migel
Poison Ivy pisze:
migel pisze:A jeśli całe te całowanie, seksy itp. mogą być, ale nie muszą - tj. umiem sobie jakoś z tym żyć i niewiele by się zmieniło gdyby nie było seksu ani namiętności - to do jakiej kategorii przynależę i czy to w ogóle aseksualność, skoro mam do czynienia z seksem, ale uważając, że po co seks, skoro można ręką itp. itd. :D
Jak ręką, to autoerotyzm ;)
Ale to jest też zachowanie seksualne gwoli ścisłości.
Może trochę głupio to opisałem, ale chodzi mi o to, że nie musi być seksu - czy z ręką czy bez ręki :D Po prostu mam jakiś tam szczątkowy popęd, który muszę raz na jakiś czas "rozluźnić".

Re: AS, Gray-A, demi-, semi- - kim jestem?

: 16 gru 2014, 16:51
autor: tatu
Tak czytam ten wątek i zastanawiam się, kim ja jestem. Miałam trzech partnerów seksualnych, z jednym było po prostu w porządku, z drugim przeżyłam romans życia, seks był fantastyczny, ale po półtora roku znajomości nagle przeszła mi wszelka ochota na zbliżenia, z trzecim mężczyzną dosłownie zmuszałam się do seksu, w ogóle nie sprawiał mi przyjemności, wręcz cieszyłam się jak miałam okres i mogłam mu odmówić. Teraz jestem sama i nikogo nie szukam, w dużej mierze dlatego, że wiem, że nie potrafiłabym zaspokoić potrzeb seksualnych ewentualnego partnera, bo po prostu moje potrzeby seksualne wygasły. Potrzeby seksualne przestałam odczuwać w wieku 35 lat, dwa lata temu i od tej pory nawet nie mam ochoty na masturbację, zupełnie mnie to nie interesuje.Na samą myśl, że miałabym z kimś iść do łóżka, odczuwam zniechęcenie. Czy w aseksualizmie może wystąpić swoisty coming out? Traktuję aseksualizm jako czwartą płeć. Czy możliwa jest zmiana płci w ciągu życia?