Czy aseksualni są skazani na samotność?
Re: Czy aseksualni są skazani na samotność?
Winkie uważasz się za starą pannę? Ja tam 25-latki starą panną bym nie nazwał. Owszem za 10-15 lat to i może.
A co do in vitro to ja go nie wykluczam. Tradycyjny sposób jest lepszy ekonomicznie - nie kosztuje, choć i taka inwestycja wchodzi w grę.
A teraz kwestia lokalizacji. Piszesz, że w miejscu którym mieszkasz nie masz szans poznania kogoś, a jednocześnie piszesz, że przeniesienie się ileś kilometrów niby dla Ciebie nie jest problemem. To czemu tego nie zrobisz? Myślę, że właśnie to Chochol miała na myśli w sformułowaniu rzeczywiste działania. Oczywiście to nie tyczy się tylko Ciebie Winkie ale do wszystkich pesymistów.
Ja osobiście przyznaję boję się podjąć takie ryzyko i porzucić wszystko co osiągnąłem i co mam (nie chodzi o jakiś majątek, ale o rzeczy cenniejsze dla mnie choć nie posiadające finansowej wartości).
A co do in vitro to ja go nie wykluczam. Tradycyjny sposób jest lepszy ekonomicznie - nie kosztuje, choć i taka inwestycja wchodzi w grę.
A teraz kwestia lokalizacji. Piszesz, że w miejscu którym mieszkasz nie masz szans poznania kogoś, a jednocześnie piszesz, że przeniesienie się ileś kilometrów niby dla Ciebie nie jest problemem. To czemu tego nie zrobisz? Myślę, że właśnie to Chochol miała na myśli w sformułowaniu rzeczywiste działania. Oczywiście to nie tyczy się tylko Ciebie Winkie ale do wszystkich pesymistów.
Ja osobiście przyznaję boję się podjąć takie ryzyko i porzucić wszystko co osiągnąłem i co mam (nie chodzi o jakiś majątek, ale o rzeczy cenniejsze dla mnie choć nie posiadające finansowej wartości).
"Szczęście jest tak bardzo blisko, jeśli tego chcesz
marzeniami zbuduj przyszłość, swój własny los"
marzeniami zbuduj przyszłość, swój własny los"
Re: Czy aseksualni są skazani na samotność?
Nie chodzi o to za kogo ja siebie uważam, ale za kogo bierze mnie otoczenie, a prawdą jest, że w moim środowisku, małej zbiorowości osoba tak w wieku 25 lat (i wyżej) samotna, nie posiadająca "kogoś" jest uważana za kogoś z kim "musi" już być coś nie tak, a w przypadku kobiety określa się to jako słynne "żaden jej nie zechciał".dimgraf pisze:Winkie uważasz się za starą pannę? Ja tam 25-latki starą panną bym nie nazwał. Owszem za 10-15 lat to i może.
Tradycyjny sposób owszem, jest "tańszy", jednakże czy lepszy dla kobiety aseksualnej, która nie tylko potem będzie przez 9 miesięcy w ciąży, ale będzie zmuszona również z "powodów ekonomicznych" się "poświęcić"?dimgraf pisze:A co do in vitro to ja go nie wykluczam. Tradycyjny sposób jest lepszy ekonomicznie - nie kosztuje, choć i taka inwestycja wchodzi w grę.
Dlaczego? A z kim niby, tj. z jakim facetem, miałabym się spotkać "na żywo", kiedy rozmowa już poprzez Internet się nie klei, nie ma tego "czegoś", a także nie ma na tyle mocno zbudowanego zaufania, aby przenieść rozmowy również do świata realnego? Takie znajomości mogą nawet dobrze funkcjonować w świecie wirtualnym, ale ani ich charakter, ani druga osoba może wcale nie zachęcić do spotkania się "na żywo".dimgraf pisze:Piszesz, że w miejscu którym mieszkasz nie masz szans poznania kogoś, a jednocześnie piszesz, że przeniesienie się ileś kilometrów niby dla Ciebie nie jest problemem. To czemu tego nie zrobisz?
Optymizm pochwały godny...dimgraf pisze:Ja osobiście przyznaję boję się podjąć takie ryzyko i porzucić wszystko co osiągnąłem i co mam (nie chodzi o jakiś majątek, ale o rzeczy cenniejsze dla mnie choć nie posiadające finansowej wartości).
Re: Czy aseksualni są skazani na samotność?
Optymizm to jedno, a podejmowanie ryzyka to drugie. Ja nie mam zamiaru kłamać, że jestem gotów podjąć wielkie ryzyko i przenieść się kilkadziesiąt kilometrów, by być z kimś kto wydaje mi się odpowiednią osobą, a mimo wszystko internet czy telefon nie jest w stanie zastąpić kontaktu z żywym człowiekiem i nie daje szansy prawdziwego jego poznania.
Winkie pomijając już to o czym mówię czyli przenosiny na dłużej ale jeśli chodzi o wyjście poza obręb społeczności w której się żyje np. przyjechanie na jakieś spotkanie forumowe czy też zwyczajny wypad do sąsiedniej miejscowości. Myślę, że jest wiele możliwości poznania drugiej osoby tylko trzeba się ruszyć zamiast marudzić.
Winkie pomijając już to o czym mówię czyli przenosiny na dłużej ale jeśli chodzi o wyjście poza obręb społeczności w której się żyje np. przyjechanie na jakieś spotkanie forumowe czy też zwyczajny wypad do sąsiedniej miejscowości. Myślę, że jest wiele możliwości poznania drugiej osoby tylko trzeba się ruszyć zamiast marudzić.
"Szczęście jest tak bardzo blisko, jeśli tego chcesz
marzeniami zbuduj przyszłość, swój własny los"
marzeniami zbuduj przyszłość, swój własny los"
Re: Czy aseksualni są skazani na samotność?
Oczywiście, jednakże jeżeli już podczas rozmów internetowych nie nawiązuje się kontaktu, porozumienia pewnego, nie zaciekawi się daną osobą, to raczej szans na rozwinięcie w realu nie ma i właściwie nie jest to typ znajomości, którą w realu warto rozwijać, acz w wirtualnym świecie niezobowiązująco dalej można ją kontynuować. Jedno nie wyklucza przecież drugiego - można tylko od czasu do czasu zamienić z daną osobą kilka słów, wymienić się poglądami na dany temat, choć nie wchodzić z nią w bliższą interakcję.dimgraf pisze:a mimo wszystko internet czy telefon nie jest w stanie zastąpić kontaktu z żywym człowiekiem i nie daje szansy prawdziwego jego poznania.
Wydaje mi się, nie ja jestem tego pewna, Dimgrafie, że wyjaśniłam już w swoich wcześniejszych postach jaką tu różnicę dostrzegam i dlaczego moje poglądy na temat "czy aseksualni są skazani na samotność" różnią się od zwykłego "marudzenia". Nie jest zatem tak, że nie chcę - ale akurat nie ma faceta, z którym chciałabym się spotkać. Z kobietami owszem, ponieważ dotychczas kilka kobiet naprawdę mnie zaciekawiło, z sympatią o nich myślę i chciałabym się z nimi spotkać np. w celu zwiedzenia wybranego miasta.dimgraf pisze:Winkie pomijając już to o czym mówię czyli przenosiny na dłużej ale jeśli chodzi o wyjście poza obręb społeczności w której się żyje np. przyjechanie na jakieś spotkanie forumowe czy też zwyczajny wypad do sąsiedniej miejscowości. Myślę, że jest wiele możliwości poznania drugiej osoby tylko trzeba się ruszyć zamiast marudzić.
Re: Czy aseksualni są skazani na samotność?
czy wy mówicie otwarcie o swoim aseksualizmie ?ja swoje pseudo"związki"kończe w momencie kiedy dopiero mogą się zacząć i najczęściej robie to bezwiednie już nie panuje nad tym uważam tylko żeby nie dopuścić do bliższych realcji ,nie wyobrażam sobie że osoba "seksualna" zrozumiałaby moje podejście do życia i chyba nigdy w życiu nie przejdzie mi przez gardło to że jestem asem
szczerze wątpie w to żeby ktoś był w stanie zrezygnować z seksu dla mnie ,faceci (oczywiście nie asy) nie są w stanie zrezygnować z seksu!!! czyli wychodzi na to że ja jestem skazana na samotność
i to wcale nie pesymizm to realizm z którym ostatnio jest mi strasznie ciężko się pogodzić
bo nie dość że jestem asem, to jeszcze introwertykiem ze skłonnościami do depresji -to trochę tak jakbym była jednocześnie ślepa, głucha, i bez nóg- mieszanka wybuchowa
szczerze wątpie w to żeby ktoś był w stanie zrezygnować z seksu dla mnie ,faceci (oczywiście nie asy) nie są w stanie zrezygnować z seksu!!! czyli wychodzi na to że ja jestem skazana na samotność
i to wcale nie pesymizm to realizm z którym ostatnio jest mi strasznie ciężko się pogodzić
bo nie dość że jestem asem, to jeszcze introwertykiem ze skłonnościami do depresji -to trochę tak jakbym była jednocześnie ślepa, głucha, i bez nóg- mieszanka wybuchowa
Re: Czy aseksualni są skazani na samotność?
Nie. Ja przykładowo nikomu o tym nie mówię ponieważ wiem, że nikt by nie zrozumiał... Mam świadomość tego, że spotykane przeze mnie osoby wzięłyby to za defekt, chorobę nawet, a nie za coś naturalnego, za coś z czym dana osoba może się już urodzić. Przecież... homoseksualizm uznają tutaj częstokroć więcej razy za chorobę, a na pewno za coś ze wszech miar "wstydliwego" (tabu) niż za pełnoprawną orientację, więc doprawdy podstawy są dosyć mocne, aby mniemać iż, że również na wieść o aseksualizmie reakcja byłaby zbliżona. Ludzie nie wyobrażają sobie jak można nie uprawiać seksu, zwłaszcza już faceci seksualni, którzy w tym właśnie upatrują "korzyści" ze związku z kobietą.jazz pisze:czy wy mówicie otwarcie o swoim aseksualizmie ?
Och, ja ze swoją neurotyczną, niezależną naturą również nie jestem osobą którą nawet jako seksualnej byłoby łatwo utrzymać jakiś związek, ale byłoby to możliwe, może nawet bardziej niż teraz. Tak jak i u Ciebie. Powodem głównym dlaczego się nie udaje jest mimo wszystko aseksualizm, czyli brak tego "spoiwa" w związkach osób seksualnych. Jak napisałaś, facet seksualny prędzej czy później będzie chciał "czegoś więcej", spłodzić potomstwo itp.jazz pisze:bo nie dość że jestem asem, to jeszcze introwertykiem ze skłonnościami do depresji -to trochę tak jakbym była jednocześnie ślepa, głucha, i bez nóg- mieszanka wybuchowa
- chochol
- pASsé
- Posty: 1965
- Rejestracja: 15 wrz 2011, 10:22
- Lokalizacja: 49º06’17’’N 22º39’02’’E / 50º02’01’’N 22º00’17’’E
Re: Czy aseksualni są skazani na samotność?
Pytanie tylko czy chcą kogoś poznać? Forma poznawania dla mnie nie ma znaczenia, czy to będzie internet czy spacer. Zawsze trzeba wymienić miedzy sobą opinie. Dwoje nieśmiałych ludzi, wiadomo, nie padnie sobie od razu w ramiona, potrzebny jest czas i cierpliwość (niekiedy anielska cierpliwość, którą posiadam w bardzo małym stopniu ).Winkie pisze:Tak, tylko co rozumie się poprzez "rzeczywiste działania"? Niektórzy ludzie nie mają w sobie na tyle dużo śmiałości, nie otwierają się łatwo przed każdym z napotkanych ludzi w sieci, bo np. mają złe doświadczenia, taki jest ich charakter, a każda próba, choć być może określana jako "brak zaangażowania" z ich strony (bo coś nie zostało powiedziane/napisane wprost, a jedynie subtelnie "zasygnalizowane") - dla takich osób i tak jest już sporym wyzwaniem. Są ludzie którzy muszą się przekonać do kogoś, ten "proces" zajmuje im sporo czasu - do takich i ja należę. A niestety jak zauważyłam wszystko chce się dostać "już teraz, natychmiast".
Jestem aseksualną ekstrawertyczką, mam braki w wiedzy, spóźniony refleks, nie znam języka angielskiego, częściej palne głupotę (niekiedy wspinam się na jej szczyty ) niż zabłysnę inteligencją, jestem wegetarianką, emocjonalnie podchodzę do wielu spraw, nie chcę być rodzicielką, czasami mam alergie na chromosom Y (obwiniając cały męski ród np. za gwałt, który dokonał ich "pobratymiec"). Czy ten "zestaw kompetencji" wyklucza mnie z grona partnerek (i żon )? Oczywiście, tak samo jak Tobie, Jazz, nie ze wszystkimi będzie mi po drodze, niekiedy te ścieżki nie spotkają się w ani jednym puncie, biegnąc dalej równolegle.jazz pisze:bo nie dość że jestem asem, to jeszcze introwertykiem ze skłonnościami do depresji -to trochę tak jakbym była jednocześnie ślepa, głucha, i bez nóg- mieszanka wybuchowa
Określasz siebie jako "chodzącą wadę", a jednak jak piszesz
"kręcą" się koło Ciebie osobniki, dla których ta wada - introwertyzm (bo o asowatości nikt nie wie), nie jest przeszkodą do chęci poznania Ciebie jako osoby. Ale nawet nie próbujesz dać im szansy, bo obawiasz się wyśmiania, pukania w głowę itd. Niejednokrotnie spotkałam się z takimi reakcjami panów (mieli wtedy status bojfrenów Chochoła) mówiących "ja jestem chłopie zdrowe wiec to z tobą coś jest nie tak". Padały tez i ostrzejsze komentarze, ale szkoda sobie na nie strzępić język (walka słowna z taka osoba nie ma sensu, bo najpierw zostanie się sprowadzonym do jego poziomu, później rozłoży wykorzystując swoje "wieloletnie doświadczenie" ). Obawa przed takim zachowaniem jest uzasadniona, jednak istnieje możliwość, że trafi się osoba, która z "zaciekawieniem" wysłucha "zwierzeń" o Twym pojmowaniu życia. Ale przecież życie to coś więcej niż seksualne preferencje.jazz pisze:ja swoje pseudo"związki"kończe w momencie kiedy dopiero mogą się zacząć i najczęściej robie to bezwiednie już nie panuje nad tym uważam tylko żeby nie dopuścić do bliższych realcji ,nie wyobrażam sobie że osoba "seksualna" zrozumiałaby moje podejście do życia i chyba nigdy w życiu nie przejdzie mi przez gardło to że jestem asem
Tak samo byłoby prosić/błagać aseksualnego żeby się zmienił. Najlepiej więc rozłożyć ręce i trzymać się skazania. Realizm jest tez taki, że oto to forum zostało wyposażone w dział matrymonialny. Można więc przeglądnąć anonse. Dlaczego to Ty masz nie poznać "właściwego" partnera z forum? Tylko dlatego, że innym to się nie udało? Skąd maja taką pewność, jeśli nie stąd, że przekonali się osobiście odpisując na ogłoszenie i zapoznali.jazz pisze:szczerze wątpie w to żeby ktoś był w stanie zrezygnować z seksu dla mnie ,faceci (oczywiście nie asy) nie są w stanie zrezygnować z seksu!!! czyli wychodzi na to że ja jestem skazana na samotność
i to wcale nie pesymizm to realizm z którym ostatnio jest mi strasznie ciężko się pogodzić
Optymizm? Nadzieja? A może chęć ruszenia z miejsca, danie sobie szansy na odnalezienie "bratniej duszy" i porzucenia łatki skazanej na samotność?
"Serce czyste i otwarte, w dobrą zmienia trefną kartę"
"chochoł = feminoasozołza"
"chochoł = feminoasozołza"
Re: Czy aseksualni są skazani na samotność?
Tak, ale aseksualistów jest bardzo mało, więc naprawdę ciężko kogoś znaleźć. Zważywszy, że liczą się nie tylko preferencje seksualne, ale i inne rzeczy- temperament, zainteresowania, typ osobowości.
Trudno nawet seksualnym znaleźć osobę dopasowaną do ich charakteru ( podobno jedna trzecia związków się rozpada w Polsce, a większość do 2 lat po ślubie- i nie wiem, czy to prawda, ale podobno najczęstszą przyczyną jest niezgodność charakterów właśnie).
A co do dopiero znaleźć aseksualistę, który też będzie odpowiadał pod kątem charakterologicznym.
Nie twierdzę, że to niemożliwe, ale na pewno znacznie utrudnione.
Zaś co do przeprowadzki, to nie takie proste, przynajmniej wg mnie. Nie zdecydowałabym się.
Trzeba by zrezygnować z tylu rzeczy- rodzina, znajomi, ulubione miejsca, często praca dochodzi do tego. Owszem, można znaleźć inną, ale można i nie znaleźć- zważywszy, jakie są czasy, kryzys, zwolnienia itd. Więc nikt nie zaryzykuje pewnej, stałej posady, jeśli już taką ma na rzecz niepewności lub gorszej pracy.
Trudno nawet seksualnym znaleźć osobę dopasowaną do ich charakteru ( podobno jedna trzecia związków się rozpada w Polsce, a większość do 2 lat po ślubie- i nie wiem, czy to prawda, ale podobno najczęstszą przyczyną jest niezgodność charakterów właśnie).
A co do dopiero znaleźć aseksualistę, który też będzie odpowiadał pod kątem charakterologicznym.
Nie twierdzę, że to niemożliwe, ale na pewno znacznie utrudnione.
Zaś co do przeprowadzki, to nie takie proste, przynajmniej wg mnie. Nie zdecydowałabym się.
Trzeba by zrezygnować z tylu rzeczy- rodzina, znajomi, ulubione miejsca, często praca dochodzi do tego. Owszem, można znaleźć inną, ale można i nie znaleźć- zważywszy, jakie są czasy, kryzys, zwolnienia itd. Więc nikt nie zaryzykuje pewnej, stałej posady, jeśli już taką ma na rzecz niepewności lub gorszej pracy.
Re: Czy aseksualni są skazani na samotność?
Ja chciałam być samotna z wyboru... to dla mnie zaleta.
ale wyszło inaczej
:o
ale wyszło inaczej
:o
Re: Czy aseksualni są skazani na samotność?
Jak można dopomóc szczęściu? Trzeba szukać, szukać i jeszcze raz szukać Jeśli na forum nie ma odpowiedniej osoby, to dlaczego się do niego ograniczać?CloudninowaSWQ pisze: Ja jednak też z autorka tem.się zgodzę....Jak mozna dopomóc szczęściu w takiej sytuacji jak my,asy jesteśmy?
Ja też teraz jestem związana. Wprawdzie jest to osoba spoza forum, ale jak widać, da się spotkać kogoś odpowiedniego w tym poplątanym świeciePatryk pisze:Ja byłem związany z osobą z forum także wiem że możliwe Więcej wiary
Patryk ma rację. Więcej wiary!
<< Free hugs >> << Free hugs >> << Free hugs >>
- Motylciemny
- motylAS
- Posty: 616
- Rejestracja: 27 cze 2008, 23:34
- Lokalizacja: z księżyca
Re: Czy aseksualni są skazani na samotność?
Myslę,że osoba aseksualna niekoniecznie jest skazana na samotność.Ale jest jej o wiele trudniej kogoś znalezć.
Myslę jednak ,że skoro mi się udało poznać chłopaka,któremu nie zależy tak na seksie to ktoś inny też przecież może poznać kogoś takiego.Choć taka osoba to jak igła w stogu siana.Niemniej jednak uważam,że człowiek nigdy nie powinien poddawać się w poszukiwaniu tego co chce znalezć.Nawet jak go walec przejedzie to powinien wstać i iść dalej.
Myslę jednak ,że skoro mi się udało poznać chłopaka,któremu nie zależy tak na seksie to ktoś inny też przecież może poznać kogoś takiego.Choć taka osoba to jak igła w stogu siana.Niemniej jednak uważam,że człowiek nigdy nie powinien poddawać się w poszukiwaniu tego co chce znalezć.Nawet jak go walec przejedzie to powinien wstać i iść dalej.
-
- ASter
- Posty: 638
- Rejestracja: 25 kwie 2010, 14:06
- Lokalizacja: łódzkie
- Kontakt:
Re: Czy aseksualni są skazani na samotność?
A co robić?Przecież nie wyjdę na ulicę i nie będę pytać kazdego: hej,jesteś as?Wicherek pisze:CloudninowaSWQ pisze: Ja jednak też z autorka tem.się zgodzę....Jak mozna dopomóc szczęściu w takiej sytuacji jak my,asy jesteśmy?
Jak można dopomóc szczęściu? Trzeba szukać, szukać i jeszcze raz szukać Jeśli na forum nie ma odpowiedniej osoby, to dlaczego się do niego ograniczać?
Musiałeś miec szczęście znajdując osobę ,ja jakoś nie mogę a szukam już od dawna można rzec.I nadal nic:(.Wiara tez ma swe granice,ciężko być dobrej mysli gdy jest bez zmian....Patryk pisze:Ja byłem związany z osobą z forum także wiem że możliwe Więcej wiary
Czyli w realu znalazłas asa?Ja też teraz jestem związana. Wprawdzie jest to osoba spoza forum, ale jak widać, da się spotkać kogoś odpowiedniego w tym poplątanym świecie
Re: Czy aseksualni są skazani na samotność?
Nie. To byłoby absolutnie niemożliwe.CloudninowaSWQ pisze: Czyli w realu znalazłas asa?
W internecie, ale w innym miejscu niż forum
<< Free hugs >> << Free hugs >> << Free hugs >>
-
- ASter
- Posty: 638
- Rejestracja: 25 kwie 2010, 14:06
- Lokalizacja: łódzkie
- Kontakt:
Re: Czy aseksualni są skazani na samotność?
Zdradzisz mi to miejsce?
Tez próbowałam,niby znalazłam ale jednak nie na długo znajomość trwała...I potem już nigdzie indziej o asie nie mogłam znaleźć.Czasami wlaśnie myślę,że jak nie znajdę na tym forum to już nigdzie indziej nie da rady.
Tez próbowałam,niby znalazłam ale jednak nie na długo znajomość trwała...I potem już nigdzie indziej o asie nie mogłam znaleźć.Czasami wlaśnie myślę,że jak nie znajdę na tym forum to już nigdzie indziej nie da rady.
Re: Czy aseksualni są skazani na samotność?
Napiszę Ci na PW, żeby nie robić konkurencji wśród innych pańCloudninowaSWQ pisze:Zdradzisz mi to miejsce?
<< Free hugs >> << Free hugs >> << Free hugs >>