Salomea pisze: Na szczęście rzadko mam okazję coś takiego przeżywać, po czymś takim chyba musiałabym odkażać sobie rękę.

Heh, szczęściara... Ja miałam przez blisko dwa lata w obsłudze firmę, z której facet (52 lata, obślinione usta, wąs znający historię śniadań z całego tygodnia) wręcz uwielbiał całować w rękę, a że akurat ja zajmowałam się jego firmą, to byłam obiektem, do którego rąk się przysysał. O B R Z Y D L I S T W O.

W ogóle gość był dość skory do kontaktów fizycznych - czasami coś tam tłumaczyłam, a ten mi zarzuca rękę na ramię albo przysuwa się na odległość przekraczającą wszelką przyzwoitość. Na szczęście firma padła i więcej dziada nie muszę oglądać... Samo wspomnienie tej traumy sprawia, że trzęsę się z obrzydzenia...
Heh, Hexe, podanie ręki wbrew pozorom też jest baaaardzo bliskim kontaktem - jak sobię pomyślę, że gros ludzi nie myje rąk po wyjściu z toalety, to z ogromną niechęcią podaję dłoń przy powitaniu... Jak dla mnie wystarczy zwykłe dzień dobry - też jest wyrazem grzeczności, a nie trzeba nikogo dotykać
