Czy nie mogło się obejść bez tego?
Oczywiście, że mogło. Właśnie dlatego mamy bardzo duże szczęście
. Twoje nieszczęście, jak wolisz, zawsze znajdzie się grupa ludzi, która zamiast szukać powodów do bycia wesołym, znajdzie miliard powodów do dołowania się i narzekania, że świat jest podły i nikt ich nie kocha.
Tak więc skąd bierze się to złudzenie obecności mojego "ja"? Jeśli jestem w stanie powołać do życia kolejne takie "ja", które będzie moim potomkiem to mam naprawdę poważne wątpliwości moralne m. in. spowodowane tym co doskonale opisał Borzygniew w swoim poście.
Miej wątpliwości, miej co chcesz, nie rób dzieci, nie uprawiaj seksu... Naprawdę, to twoja sprawa i mnie zupełnie nic do tego.
Ok. Może przesadziłem z tym odrzuceniem. Masz rację - moje subiektywne poczucie naiwności danej wypowiedzi nie jest jeszcze podstawą aby twierdzić, że spotkałem się z odrzuceniem.
Bardzo mi przykro, że masz nieszczęście trafić na tak niewielu dojrzałych i patrzących trzeźwo na rzeczywistość osób jak ty sam
.
Nie pasowali do otoczenia, do rówieśników bo byli zbyt inteligentni i byli z tego powodu obiektem drwin?
O, o, o, uwielbiam to! Nikt nigdy nie powie: "nie pasował do rówieśników, bo był za głupi", tylko zawsze jest ten model "na plus". To nie ta osoba jest w tym wypadku tymże innym, ale model innego spełniają jego rówieśnicy. JA jestem dla nich za mądry, przez co oni nie potrafią mnie zrozumieć. To JA mam rację, tylko oni nie są w stanie tego zobaczyć, są zbyt skoncentrowani na sobie. W związku z tym JA wiem coś ważnego, a oni nie wiedzą nic, bo są skupieni na doczesności zamiast myśleć o bezsensie istnienia! To oni są inni, oni są niemalże wrogami, oni nie potrafią przejrzeć na oczy i zrozumieć moich intencji.
Bo np. "kujon", "okularnik" i tym podobne.
Hm... Piszesz z osobą, która nosi okulary i uczyła się najlepiej w klasie. Owszem, poziom mojej klasy w liceum zabójczy nie był, ale okulary są na porządku dziennym, a słowo "kujon" pojawiało się tylko w żartach, które akurat ja jestem w stanie rozpoznać (poza Dimgrafowymi - Wybacz, Dimgrafie xD). Poza tym kujon nie oznacza kogoś, kto dobrze się uczy. Kujon jest określeniem dla osoby, która koncentruje się tylko i wyłącznie na szkole i nie można z nią porozmawiać na żaden temat, bo wszystko kręci się wokół tego
. Olimpiada historyczna aż za dobrze pokazała mi sztandarowy model kujona, ale przecież nie jest to powód, by kogokolwiek wyzywać ani tłamsić. Jeśli trafiłeś do takiego otoczenia to bardzo mi przykro.
Tylko z czego mi wiadomo wielu takich ludzi było np. wielkimi matematykami i kończyli życie w szpitalu psychiatrycznym.
I znowu wracamy do wypowiedzi w stylu: "generalnie i tak mam rację", czyli "może jestem szalony, ale patrzcie, wielu wielkich matematyków też kończyło w szpitalach" etc. Nie uważam cię za osobę szaloną, uważam cię natomiast za jedną z wielu osób, które wbrew temu, co piszesz, mają poczucia bycia wybrańcem, dobrze, że nie mesjaszem, ale wybrańcem wystarczy. Tego, który jako jedyny wie, widzi, rozumie, współczuje i poznał głęboką prawdę niedostępną dla pozostałych "maszyn".
Sądzę, że wszystkie osoby o odmiennej opinii mogą mieć absolutną rację. Tylko ja nie umiem przyjąć jakiegoś wytłumaczenia tylko dlatego, że dostatecznie dużo osób ma odmienną opinię.
... Czasem mam wrażenie, że ludzie na tym forum nie rozumieją, o czym się do nich pisze. Ja nie napisałam do ciebie, że "zauważyłam, że większość ma odmienne zdanie, więc też powinieneś je mieć". Napisałam, że większość osób o odmiennej opinii, jakie się w tym temacie wypowiadały zauważyły z pewnością, że ucinasz dyskusje i zamykasz się na nią. Nie wymagałam od ciebie zmiany punktu widzenia, nie śmiałabym.
To jest kompletne nieporozumienie jeśli ktoś uznaje to za jakąś obrazę albo nieadekwatne słowa.
Ja też nie, i przeprosin bynajmniej nie wymagam, tym bardziej, że jesteśmy na forum dyskusyjnym. Po prostu miałam pecha natrafić na jednostkę dużo bardziej świadomą i mniej naiwną ode mnie
.
Poza tym, Silencia sama zgodziła się ze mną, że człowiek jest maszyną!
Czekaj, czekaj...
Jeśli tak, to i tak jedynym wnioskiem jest, że jednak jesteśmy tą maszyną... tylko nie chłodną i kalkulującą ale jednak maszyną.
Jedyny słuszny wniosek. Jedyna słuszna prawda. Zaiste, jesteśmy w domu .
Mam nadzieję, że nie, bo jeśli tak, obok słowa ANALOGIA, powinno się jeszcze dopisywać słowo IRONIA, żeby każdy rozumiał, o co chodzi.
Chodziło mi o obnażenie źródła jej argumentacji i wykazanie różnic w naszym rozumowaniu.
... To chyba nie wymaga komentarza xD.
Podejrzewam, że wyrażenie zgody na śmierć musiałoby wiązać się z jednoczesną zgodą na narodziny. Ale jeśli ktoś zgodziłby się tylko na śmierć w sensie "nie istnieć", to zostałoby zrealizowane natychmiast, ponieważ aktualnie ten ktoś nie istnieje.
Coś, co nie istnieje, nie może wyrażać na cokolwiek zgody. Więc nic by się nie zrealizowało, bo ktoś taki nie podjąłby tego rodzaju decyzji, z powodu tego, że... hej, nie istnieje? To nie to samo, co istnieć, ale gdzieś w zaświatach, w formie niematerialnej, jak wierzą niektórzy. To znaczy tyle właśnie, co nie istnieć wcale. Rozumiem, że teoretyzujemy, ale to teoretyzowanie samo w sobie wydaje mi się być bardzo mało sensowne. Nie porównywałabym tego do przykładów wyjętych z matematyki, bo nie jest to zbyt adekwatne. Ale niech ci będzie, załóżmy nawet, że pytamy nieistniejącego... o to, czy chce istnieć. Więc może ja zapytam ciebie, czy chciałbyś papaczować? Ktoś, kto nie istnieje, nie wie, jak to jest istnieć, a ty nie wiesz, co znaczy papaczować. Może to coś złego, może dobrego. Chyba, że zakładasz, że istota nieistniejąca, ma taką samą świadomość wszystkiego dookoła, jak osoba istniejąca, ale wtedy problem nie istnieje, bo te istoty niczym się od siebie nie różnią.