Coming out
Re: Coming out
że po tylu latach ten dystans do siebie jest jak manna z nieba !
Pozdro *
Pozdro *
Ostatnio zmieniony 22 sie 2015, 21:09 przez Maja22, łącznie zmieniany 1 raz.
Raz anioł, raz diabeł. Niewyrzyty uczuciowo przytulASek i MEGA wrażliwiec. Oto JA !
Re: Coming out
Ja jeszcze z nikim nie rozmawialem o mojej aseksualnosci i chyba nie mam zamiaru. Dla mnie to jest sfera intymna, wole przezywac to w sobie niz rozmawiac na ten temat ze znajomymi przy piwie.
łączymy się i robimy prawdziwy "coming out"?
Kiedyś trzeba wyjść z cienia ...co wy na to ? Pisać na privie
jak zareagowali wasi rodzice na to,że jesteście asami?
Ja z tatą rozmawiałam i zapytałam się co by zrobił jakbym była lesbijką, powiedział,że jeżeli to by mnie prowadzilo na dobre drogi to ok. Zapytałam się co jakbym była as. Wkurzył sie i powiedział,ze wyslał by mnie na leczenie i niech nawet go nie denerwuje. Czyli nie zaakceptował by tego....
Re: jak zareagowali wasi rodzice na to,że jesteście asami?
Ja się nikomu nie przyznaję, nie czuję takiej potrzeby. Współczuję reakcji ojca.
Nie próbuje nawet być normalna,
bo normalność to pierwszy syndrom
śmiertelnie groźnej choroby...
Gdy tylko czuję, że nadchodzi normalność
natychmiast szukam antidotum
bo normalność to pierwszy syndrom
śmiertelnie groźnej choroby...
Gdy tylko czuję, że nadchodzi normalność
natychmiast szukam antidotum
- wyrwana_z_kontekstu
- mASakra
- Posty: 2033
- Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42
Re: jak zareagowali wasi rodzice na to,że jesteście asami?
.
Ostatnio zmieniony 22 gru 2013, 12:59 przez wyrwana_z_kontekstu, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- łASuch
- Posty: 155
- Rejestracja: 12 lip 2013, 19:28
Re: Coming out
Ja z tatą rozmawiałam i zapytałam się co by zrobił jakbym była lesbijką, powiedział,że jeżeli to by mnie prowadzilo na dobre drogi to ok. Zapytałam się co jakbym była as. Wkurzył sie i powiedział,ze wyslał by mnie na leczenie i niech nawet go nie denerwuje. Czyli nie zaakceptował by tego....
G.... mu do tego, że Ty nie uprawiasz seksu. Wg mnie to patologia, gdy dziewczyna zwierza się z takich spraw ojcu a drugą patologią jest sposób w jaki on zareagował. Jedyna poprawna odpowiedź ze strony ojca brzmiałaby: "Twoje życie seksualne to wyłącznie Twoja sprawa." Nieuprawianie seksu jest w pewnym sensie Twoim sposobem na życie... seksualne. A tatuś już kontrolował czy jesteś dziewicą? Ustaliliście już wspólnie Twoją przyszłość seksualną? Oczywiście tatuś ma decydujące zdanie kim, kiedy, jak i czy będziesz uprawiać seks.
Przepraszam, ale dla mnie to p-a-t-o-l-o-i-a. Bardzo Ci polecam, byś wreszcie zaczęła cenić swoją prywatność (przed rodzicami także!!!) bo to co opisałaś, to skandal.
Dwie wątpliwości:
1. może on zrozumiał "ass" i pomyślał o analologii stosowanej za przeproszeniem, od ang. ASS ;D
2. ile masz lat? jeśli jesteś nastolatką, to rodzic powinien się cieszyć, że nie narażasz się na wpadki- to dobra tendencja, pożądana przez rodziców
****
A co do samego coming-outu, u mnie to absurd. Bo:
1. cenię sobie prywatność i wręcz każę spieprzać wścibskim, więc wszelkie coming outy są nie w moim stylu (w kwestiach których nie czuję potrzeby promować),
2. nie uważam aseksualizmu za orientację, lecz za efekt takiej a nie innej gospodarki hormonalnej (ideantyczne podstawy ma hetero- i homo-seksualizm, żadne czary, żadna duchowość -po prostu stosunek testosteronu, estrogenu i innych wywiera nasze potrzeby),
3. coming out sprawiłby w moim mniemaniu, że byłabym kojarzona z less, a nie chcę tego,
4. mam wrażenie, że istnieje za dużo zbędnych i sztucznych ugrupowań, a aseksualiści to jedno z nich - mój domniemany aseksualizm wynika z mocno podniesionego testosteronu (52/56) oraz z filozofii anty-przesekszeniowej (przeciw gloryfikacji seksu) a więc pochodzi od wewnątrz: okryłam go w sobie, a nie odgapiłam od inspirującego mnie nim OTOCZENIA, więc dla mnie dołączanie do grupy "aseksów" byłoby sprzeczne z cechą mojej "nieseksualności"; samoczynnie wytworzonej a nie inspirowanej czymś.
Czuję się normalna, ale też wolniejsza i szczęśliwa od skazanych na sekszenie. Nie chcę by naprawa hormonów przytłoczyła mnie tymi obleśnymi (a dotąd znanymi jedynie z obserwacji z boku) zwierzęcymi potrzebami. Nie chcę!
Seksu w życiu nie wykluczam, al tylko wtedy gdy zechcę. Taką w pełni opanowaną chęcią, a nie zwierzęcą żądzą - i tylko z miłości. Może.
Natomiast bachorstwa nie znoszę a w wyniku naciskania na nie potrafię bardzo brzydko i dosadnie odszczeknąć.
Re: Coming out
satyamevajayate pisze: A co do samego coming-outu, u mnie to absurd. Bo:
1. cenię sobie prywatność
I pewnie dlatego tak się rozwodzisz nad swoim aseksualizmem ?
Dobrze, że jest forum, bo wreszcie można wyrzucić to z siebie.....
Re: Coming out
U mnie coming out nastąpi, gdy czara goryczy zostanie przelana przez rodzinę. Póki co pytania i teksty typu "Dlaczego jesteś sam?", "Kiedy dzieci"? "Wszystko ma swój czas" przerabiam głównie dwa razy w roku na święta, podczas spotkań w większym gronie, więc jest znośnie Mamie pewnie będzie smutno, bo ostatnio ma jakieś parcie na wnuki, na szczęście dotyczy to przede wszystkim brata.
Rzekł Jezus: "Bądźcie tymi, którzy przechodzą mimo!"
Ewangelia Tomasza 42
"Dla radowania się i bólu człowiek urodził się na ziemi. Jeśli to rozumiemy dobrze, bezpiecznie przez ten świat idziemy."
William Blake
Ewangelia Tomasza 42
"Dla radowania się i bólu człowiek urodził się na ziemi. Jeśli to rozumiemy dobrze, bezpiecznie przez ten świat idziemy."
William Blake
Re: Coming out
Ja mam to szczęście, że moja mama jest przede wszystkim moją wielką przyjaciółką. Po wielu burzach, jakie musiała ze mną przejść w latach wczesnej młodości, a potem po jednej ale solidnej, jaką ona zafundowała mi, ufamy sobie, wspieramy się i w zasadzie nie mamy przed sobą tajemnic. Mama pogodziła się z sytuacją, a nawet jest zadowolona, bo wie, że dzięki temu, iż nie zamierzam mieć męża ani dzieci, zawsze jej będę poświęcać najwięcej uwagi. Z kolei zostanie babcią, to ostatnie czego by pragnęła
Jeśli chodzi o coming out wszem i wobec jestem raczej przeciwna. Orientuję się w mentalności i nietolerancji bliźnich.
Nie zamierzam robić za osiedlową "babę z brodą" Cenię sobie spokojne życie
Co do podzielenia się z osobami naprawdę zaufanymi, których reakcję jesteśmy w stanie przewidzieć - jestem za. Warto mieć wsparcie. Całej reszcie po prostu nie warto pozwalać na wejście we własne życie z butami. Raczej na tym stracimy, niż zyskamy.
Jeśli chodzi o coming out wszem i wobec jestem raczej przeciwna. Orientuję się w mentalności i nietolerancji bliźnich.
Nie zamierzam robić za osiedlową "babę z brodą" Cenię sobie spokojne życie
Co do podzielenia się z osobami naprawdę zaufanymi, których reakcję jesteśmy w stanie przewidzieć - jestem za. Warto mieć wsparcie. Całej reszcie po prostu nie warto pozwalać na wejście we własne życie z butami. Raczej na tym stracimy, niż zyskamy.
Z uniesień pozostało mi uniesienie brwi, ze wzruszeń - wzruszenie ramion.
Re: Coming out
U mnie szczęśliwie rodzice nie interesowali się mną całe życie i raczej nie interesuje ich też przedłużanie naszego rodu dalej. O swojej aseksualności powiedziałam na wstępie mojemu partnerowi jakieś 9 lat temu (i tyle z tym faktem wytrzymał). A kolega - "wiedźmin" od Tarota wyczytał to z kart, więc tylko wystarczyło mu to potwierdzić. Z uwagi na to, że jest orientacji homo szybciej mu przyszło zrozumienie, że ktoś w ogóle może być Asem.
Ale przypuszczam, że nie będę się bardziej rozwodzić na ten temat przy innych ludziach. Zresztą zapewne skończę jako "stara panna", której "żaden nie chce". Albo jeśli trafię na odpowiedniego Asa - jako "wybrakowana kobieta, która nie może mieć dzieci". W jednym albo w drugim przypadku zbiorę dużą dawkę społecznego współczucia nad swoim "wybrakowaniem"
Ale przypuszczam, że nie będę się bardziej rozwodzić na ten temat przy innych ludziach. Zresztą zapewne skończę jako "stara panna", której "żaden nie chce". Albo jeśli trafię na odpowiedniego Asa - jako "wybrakowana kobieta, która nie może mieć dzieci". W jednym albo w drugim przypadku zbiorę dużą dawkę społecznego współczucia nad swoim "wybrakowaniem"
Re: Coming out
Oj będzie ciężko się przyznać. Jestem jedynakiem, rodzince wnuki już w głowie. Babka ciągle marudzi, w dodatku kuzynki i kuzyni plenni nie są niestety, trzeba będzie im pomieszać tabletki i poprzebijać gumki to może wpadnie im dziecko i się odczepią od wnuków. Jakby człowiek rozmnażał się po przez podział komórki to by było super
-
- gimnASjalista
- Posty: 16
- Rejestracja: 31 mar 2014, 00:09
Re: Coming out
Trudno zrobić coming out nigdy się specjalnie z tym nie kryjąc. Jak ktoś mnie spyta czy jestem aseksualna: powiem prawdę że tak. Jak też rozmowa zejdzie na odpowiedni tor, powiem że jestem aseksualna. Gdy raz rozmawiałam z koleżanką o związkach, powiedziałam że preferuję dziewczyny (jestem homoromantyczna). Ba, raz się pochwaliłam trójkątem miłosnym (chciałam się podzielić swoją radością): bo oprócz tego że jestem homoromantyczna i aseksualna to i poliamoryczna. Podoba mi się wizja dzielenia życia z dwiema dziewczynami. Podróżowanie, przytulanie, wspólne zaśnięcie w jednym łóżku po miłym dniu, wspólne obejrzenie filmu, wypicie wina itp. Tylko że bez seksu. A przynajmniej bez mojego udziału bo nie specjalnie mnie to interesuje.
Normalni "straight" ludzie często przedstawiają swoich partnerów, napomkną w rozmowie o swojej dziewczynie czy chłopaku, widać wiele par na ulicy czy coś. Nie różnię się specjalnie pod tym względem. Też powiem o "swojej dziewczynie", bądź o ex, jeśli ot tak potoczy się rozmowa. Jak wyjdę na ulicę złapię za rączkę. Rodzina też wie (chyba cała). Zapraszałam różne dziewczyny do siebie do domu rodzinnego kiedyś, nie ukrywałam nic specjalnie. Natomiast nie wyciągałam nigdy nikogo w jakieś ciemnie miejsce by nikt niepowołany nie podsłuchał by powiedzieć "o sobie". Nie robiłam też żadnych publicznych ogłoszeń kim ja jestem. Ot, wychodziło przy którymś tam razem. Nie wiem specjalnie kto o mnie wie kto nie, raczej dużo wie. I nikt specjalnie nigdy mnie nie prześladował. Ani dogryzał, ani krytykował. Jest tylko jeden wyjątek w mojej rodzinie (mocno starsza osoba) który uważa mnie za opętaną przez diabła, ale to rodzynek. Nie przejmuję się specjalnie.
Mam inne sekrety. Te ukrywam. Ale nie to że jestem aseksualna, poliamoryczna czy homoromantyczna.
Normalni "straight" ludzie często przedstawiają swoich partnerów, napomkną w rozmowie o swojej dziewczynie czy chłopaku, widać wiele par na ulicy czy coś. Nie różnię się specjalnie pod tym względem. Też powiem o "swojej dziewczynie", bądź o ex, jeśli ot tak potoczy się rozmowa. Jak wyjdę na ulicę złapię za rączkę. Rodzina też wie (chyba cała). Zapraszałam różne dziewczyny do siebie do domu rodzinnego kiedyś, nie ukrywałam nic specjalnie. Natomiast nie wyciągałam nigdy nikogo w jakieś ciemnie miejsce by nikt niepowołany nie podsłuchał by powiedzieć "o sobie". Nie robiłam też żadnych publicznych ogłoszeń kim ja jestem. Ot, wychodziło przy którymś tam razem. Nie wiem specjalnie kto o mnie wie kto nie, raczej dużo wie. I nikt specjalnie nigdy mnie nie prześladował. Ani dogryzał, ani krytykował. Jest tylko jeden wyjątek w mojej rodzinie (mocno starsza osoba) który uważa mnie za opętaną przez diabła, ale to rodzynek. Nie przejmuję się specjalnie.
Mam inne sekrety. Te ukrywam. Ale nie to że jestem aseksualna, poliamoryczna czy homoromantyczna.
Re: Coming out
Pozazdrościć otoczenia i odwagi. A może raczej braku obaw o konsekwencje. Tym bardziej, że Twój aseksualizm jest dosyć złożonyAlice_Asembler pisze:Normalni "straight" ludzie często przedstawiają swoich partnerów, napomkną w rozmowie o swojej dziewczynie czy chłopaku, widać wiele par na ulicy czy coś. Nie różnię się specjalnie pod tym względem. Też powiem o "swojej dziewczynie", bądź o ex, jeśli ot tak potoczy się rozmowa. Jak wyjdę na ulicę złapię za rączkę. Rodzina też wie (chyba cała). Zapraszałam różne dziewczyny do siebie do domu rodzinnego kiedyś, nie ukrywałam nic specjalnie. Natomiast nie wyciągałam nigdy nikogo w jakieś ciemnie miejsce by nikt niepowołany nie podsłuchał by powiedzieć "o sobie". Nie robiłam też żadnych publicznych ogłoszeń kim ja jestem. Ot, wychodziło przy którymś tam razem. Nie wiem specjalnie kto o mnie wie kto nie, raczej dużo wie. I nikt specjalnie nigdy mnie nie prześladował. Ani dogryzał, ani krytykował.
Jak się jest bardzo młodym, to typowe. Jednak nie każdy może sobie na to pozwolić. Czasem warto zrobić kalkulację, czy taka brawura się opłaci, czy nie.
Może my mamy w nosie co gadają o nas inni, ale czy naszym bliskim będzie miło odpowiadać na zaczepki i ciekawskie spojrzenia? Tak się nie musi zdarzyć, ale w małych miejscowościach zdarzy się na pewno.
Wiadomo, że ludzie widzą, że coś jest nie tak, gdy nie ma się partnera, męża, dzieci, gdy ma się jakieś wywrotowe poglądy. Czego nie widać gołym okiem, tego spróbują się domysleć, ale jeśli nie mają pewności, nie wiedzą jak cię ugryźć Ja np. uwielbiam aurę tajemniczości wokół własnej osoby. To mi wystarczy, to mnie nawet bawi, nie muszę opowiadać o sobie ze szczegółami.
Te sąsiedzkie domysły ( może to zimna feministka, a może jest ofiarą gwałtu, może jej pierwszy pił i bił ),podejrzenia i aluzje kolegów z pracy ( bi- czy lesbijka, a może cichodajka udajaca niewiniątko ), współczucie znajomych (bidulka, taka samotna, pewnie ma jakieś defekty, pewnie nikt jej nie chce ).
Przyznam, lubię tę grę, dzięki której to, co dla mnie najintymniejsze, pozostaje zagadką.
Z uniesień pozostało mi uniesienie brwi, ze wzruszeń - wzruszenie ramion.