A=singiel/brak chęci do związków
Re: A=singiel/brak chęci do związków
Przeczytałam ten krótki topik, bo od dłuższego czasu zadaję sobie pytanie, czy na ile naturalne jest życie bez potrzeby bycia w związku. Mam za sobą 14 letni związek, po którym wydawało mi się, że tylko w związku mogę funkcjonować, potem spotykałam się z kimś przez półtora roku, było to pasmo cierpienia pomieszanego ze szczęściem, ale okazało się, że jak w przypadku poprzednim kochałam nie jego, tylko jego wyobrażenie. Od kilku lat lat jestem sama i nie mam ochoty tego zmieniać, mimo że jestem jeszcze młoda, nie przeszkadza mi stereotyp, że "ułożone życie= bycie w związku", na jakąkolwiek sugestię w tym temacie odpowiadam, że moje życie jest już ułożone. Zarabiam, sama się utrzymuję, mam dom, samochód, sympatyczną pracę z miłą atmosferą, kilka przyjaciółek, którym mogę powiedzieć wszystko i wypłakać się w rękaw w razie potrzeby, rozmnożyłam się, zwiedziłam parę miejsc, ogólnie więc czuję się spełniona na wielu polach. W dodatku coś mi się porobiło z libidem tak, że przestałam odczuwać podniecenie,nie masturbuję się nawet, bo nie mam żadnych potrzeb seksualnych. Miłość dziś wydaje mi się zaspokajaniem żądzy i jest związana z ciągłym podsycaniem podniecenia i namiętności. Choć wierzę w przyjaźń, nie wierzę w miłość, to tylko chemia - hormony w ciele powodują, że odczuwamy do kogoś pożądanie, ów narkotyczny stan i mylimy to z miłością. (Miłość to może istnieć, ale do dzieci). Ja już raczej nie potrafię tego przeżywać. Chociaż jestem dla wielu panów świetnym materiałem na kochankę (ładna, szczupła, zadbana, z fajną pracą, własnym samochodem i domem, z brakiem parcia na stały związek), nie mam nawet ochoty na żadne randki, bo wiem, że prędzej czy później przeciętny zdrowy facet będzie dążył do zaspokojenia seksualnego, a seks to ostatnia rzecz na którą mam ochotę. I w tej mojej postawie, w tym życiowym celibacie widzę coś zupełnie normalnego. Zaczęłam siebie kwalifikować do czwartej płci - osób aseksualnych, których jest około 1% na świecie. Ja potrafię siebie zrozumieć, tak jak rozumiem, że ludzie preferują bycie w związkach, ale czy ogół społeczeństwa to zrozumie?
Aha, takie uzupełnienie - zrobiłam sobie test Kinseya na tej stronie http://vistriai.com/kinseyscaletest/ i wyszło mi że na skali Kinseya jestem X - non-sexual.
Aha, takie uzupełnienie - zrobiłam sobie test Kinseya na tej stronie http://vistriai.com/kinseyscaletest/ i wyszło mi że na skali Kinseya jestem X - non-sexual.
- Patryk
- bASyliszek
- Posty: 1006
- Rejestracja: 20 lis 2011, 00:47
- Lokalizacja: Starogard Gdański, Londyn
- Kontakt:
Re: A=singiel/brak chęci do związków
Tak długo jak czujesz się spełniona w życiu wszystko jest w porządku. Zaspokojenie interakcji miedzyludzkich może odbywać się na różnych polach i to do którego z nich nas ciągnie najbardziej może zmieniać się w ciągu życia. Ja też jestem singlem i na pewno nie powiem, że czuję się nieszczęśliwy.
-
- łASuch
- Posty: 155
- Rejestracja: 12 lip 2013, 19:28
Re: A=singiel/brak chęci do związków
Dla mnie związek to coś bardzo sztucznego, na siłę. Sama nazwa odpycha. Nie chciałabym, ale to kwestia tego, że pewnych spraw sobie jeszcze nie poukładałam. Może kiedyś... nie wykluczam. Choć data ważności na rynku damsko-męskim mi się zbliża nieubłaganie, więc kto wie, czy zdążę...
Re: A=singiel/brak chęci do związków
Od czternastego roku życia jestem w związkach z przerwami na bycie singlem (to strasznie dziwne słowo, nie układa mi się na języku) na kilka miesięcy i przyznam, że mi tego brakuje. Mimo, że moja swoboda się nie zmienia niezależnie czy jestem w związku czy nie, bo jestem osobą, która potrzebuje dużo przestrzeni to... zawsze siedzę w jakimś wewnętrznym konflikcie. Marzy mi się bycie agentem kontrwywiadu z kilkoma kochankami na przeciwległych krańcach świata.
Amanita virosa
person: magic isnt real
me: ( ͡° ͜ʖ ͡° )つ──☆
person: magic isnt real
me: ( ͡° ͜ʖ ͡° )つ──☆
Re: A=singiel/brak chęci do związków
U mnie od ponad roku totalny brak chęci do tzw. związków. W zasadzie po co, ze wszystkim trzeba radzić sobie samemu. Poza tym z moim podejściem i wizją życia nie nadaję się do tych spraw, szkoda potencjalnej dziewczyny w sensie marnowania jej czasu, zaangażowania, uczuć itd.
Rzekł Jezus: "Bądźcie tymi, którzy przechodzą mimo!"
Ewangelia Tomasza 42
"Dla radowania się i bólu człowiek urodził się na ziemi. Jeśli to rozumiemy dobrze, bezpiecznie przez ten świat idziemy."
William Blake
Ewangelia Tomasza 42
"Dla radowania się i bólu człowiek urodził się na ziemi. Jeśli to rozumiemy dobrze, bezpiecznie przez ten świat idziemy."
William Blake
Re: A=singiel/brak chęci do związków
W każdym jest pewna doza tęsknoty do kogoś kto nas zrozumie, przy kim można odkryć swą duszę.
Jednak o to trudno. Jeśli żyć w związku opartym na iluzji, lub substytucie miłości, to może lepiej żyć uczciwie ze sobą.
Jednak o to trudno. Jeśli żyć w związku opartym na iluzji, lub substytucie miłości, to może lepiej żyć uczciwie ze sobą.
"Samotność jest prawością, potem oczywistością. Jest naturalnym odsunięciem się od iluzji. Jest stanięciem oko w oko z czarną dziurą. Jest przerażeniem i wyzwoleniem od przerażenia. Jest tunelem do życia. Nie zna smaku prawdziwego życia, kto przez tunel samotności się nie przeczołgał."
Re: A=singiel/brak chęci do związków
Ja aktualnie jestem sama, dobrze mi z tym i nie wyobrażam sobie życia w związku. Tylko czasem lubię się z kimś spotkać, gdzieś wyjść, porozmawiać, ale bez zobowiązań.
DZIEWICA8
DZIEWICA8
"Boże, daj mi pogodę ducha, abym godziła się z tym, czego zmienić nie mogę,
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."
DZIEWICA8
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."
DZIEWICA8
Re: A=singiel/brak chęci do związków
U mnie jest mniej więcej tak : czasem gdy kładę się spać , myślę sobie że miło by było się do kogoś przytulić . Albo gdy kumpela wspomina mi coś o swoim chłopaku , to wtedy sobie myślę że dobrze gdyby był ktoś kto by mnie też wspierał. (Rozśmiesza mnie bardzo fakt ,że doradzam kumepli w relacji z jej chłopakiem , mimo że jestem bez związku od jakiś 5 lat ). Rano nie myślę już w ten sposób , uważam nawet że dzięki temu mam więcej czasu dla siebie na swoje pasje , nikt mi nei zawraca 4 liter itd Czasem sobie myślę jak założę rodzinę , bo moim marzeniem od dziecka było założenie dość sporej rodziny. Zmusić się i po sprawie ? Toż to sprzeczne z moją osobą
Re: A=singiel/brak chęci do związków
Związek? Może być. Cóż, nigdy nie próbowałam, szczerze mówiąc, ale jeśli miałabym się zdecydować to związek ten musiałby być biały.
Jak na razie wystarczy mi to, że mam przyjaciół, ale wiem, że w końcu przyjaciele będą mieli swoje drugie połówki i nasz relacje nie będą takie same. Wtedy przydałaby się ta jedna jedyna osoba... Choć muszę przyznać, że jestem osobą dość specyficzną i trudno ze mną wytrzymać.
Jak na razie wystarczy mi to, że mam przyjaciół, ale wiem, że w końcu przyjaciele będą mieli swoje drugie połówki i nasz relacje nie będą takie same. Wtedy przydałaby się ta jedna jedyna osoba... Choć muszę przyznać, że jestem osobą dość specyficzną i trudno ze mną wytrzymać.
"Miałem zły dzień. Tydzień. Miesiąc. Rok. Życie. Cholera jasna."
Re: A=singiel/brak chęci do związków
To odwieczne marzenie o "bratniej duszy" , chyba sie trzeba przebudzić z tego snu do rzeczywistości ...sun pisze:W każdym jest pewna doza tęsknoty do kogoś kto nas zrozumie, przy kim można odkryć swą duszę.
Jednak o to trudno. Jeśli żyć w związku opartym na iluzji, lub substytucie miłości, to może lepiej żyć uczciwie ze sobą.
"Chce mieć spokój w stresowej sytuacji natłoku, jestem jak statek zadokowany w doku..."
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
Re: A=singiel/brak chęci do związków
Mimo, że pisałem to jeszcze coś dodam, bo trochę czasu minęło.
Tatu.. Miłość to akceptacja człowieka. Każdy ma swoje życie a raczej: Życie jest takie samo dla wszystkich, każdy dostaje je takie same, tylko to jacy jesteśmy i jak je wykorzystujemy jest Inne. By kogoś kochać trzeba zaakceptować ten Inny sposób przeżywania i doświadczenia tego Jednego Życia przez 2 osobę. I tym jest Prawdziwa Miłość dla mnie bez względu na płeć wiek, pochodzenie itd.
Akceptujesz czyjś sposób przeżywania życia, czyli pozwalasz by druga osoba, żyła swoim życiem tak jak chce. Problem w związkach jest tego typu, że każda ze stron chce coś. I tutaj są problemy. Ktoś chce taką a taką osobę i wymaga później od tej osoby by spełniła te wymagania. To właśnie chcenie, pragnienie jest powodem rozpadu związków i toksycznego życia w takich relacjach. Jeszcze jest nacisk na doznawanie emocji, wrażeń a że kobiety są bardzo na to "uczulone" to bardziej tego wymagają od facetów Zaskakiwać 2 osobę, podnosić komuś ciśnienie emocjonalne. Tak jakby to była jedyna forma życia z kimś i kochania kogoś.. Bzdura totalna dla mnie.
Związek po prostu jest pełen schematów, przyzwyczajeń, ograniczonego myślenia, a także jak wspomniałaś chemii. Mało kto dziś żyje w związku po swojemu (może w dobie dużej ilości singli i załamania się związków to się zmienia ale) każdy się porównuje do innych i naśladuje inne związki. Powielamy w kółko to samo. Spełniamy w kółko czyjeś pragnienia.
Te związki są taką klatką by zatrzymać ładnego ptaszka by śpiewał tylko dla nas. Lecz życie jest rzeką a ludzie tylko chwilowymi przystankami w tej drodze
Bratnia dusza? To tylko nasz taki produkt społeczny wynikający po prostu z pragnień. Jak ktoś może być naszą 2 połówką skoro żyje w innym otoczeniu itd. więc życie tej osoby przez czynniki zewnętrzne zmienią się i przestanie być 2 połówka.. To raczej kult romantyzmu, niż rzeczywistość.
Tatu.. Miłość to akceptacja człowieka. Każdy ma swoje życie a raczej: Życie jest takie samo dla wszystkich, każdy dostaje je takie same, tylko to jacy jesteśmy i jak je wykorzystujemy jest Inne. By kogoś kochać trzeba zaakceptować ten Inny sposób przeżywania i doświadczenia tego Jednego Życia przez 2 osobę. I tym jest Prawdziwa Miłość dla mnie bez względu na płeć wiek, pochodzenie itd.
Akceptujesz czyjś sposób przeżywania życia, czyli pozwalasz by druga osoba, żyła swoim życiem tak jak chce. Problem w związkach jest tego typu, że każda ze stron chce coś. I tutaj są problemy. Ktoś chce taką a taką osobę i wymaga później od tej osoby by spełniła te wymagania. To właśnie chcenie, pragnienie jest powodem rozpadu związków i toksycznego życia w takich relacjach. Jeszcze jest nacisk na doznawanie emocji, wrażeń a że kobiety są bardzo na to "uczulone" to bardziej tego wymagają od facetów Zaskakiwać 2 osobę, podnosić komuś ciśnienie emocjonalne. Tak jakby to była jedyna forma życia z kimś i kochania kogoś.. Bzdura totalna dla mnie.
Związek po prostu jest pełen schematów, przyzwyczajeń, ograniczonego myślenia, a także jak wspomniałaś chemii. Mało kto dziś żyje w związku po swojemu (może w dobie dużej ilości singli i załamania się związków to się zmienia ale) każdy się porównuje do innych i naśladuje inne związki. Powielamy w kółko to samo. Spełniamy w kółko czyjeś pragnienia.
Te związki są taką klatką by zatrzymać ładnego ptaszka by śpiewał tylko dla nas. Lecz życie jest rzeką a ludzie tylko chwilowymi przystankami w tej drodze
Bratnia dusza? To tylko nasz taki produkt społeczny wynikający po prostu z pragnień. Jak ktoś może być naszą 2 połówką skoro żyje w innym otoczeniu itd. więc życie tej osoby przez czynniki zewnętrzne zmienią się i przestanie być 2 połówka.. To raczej kult romantyzmu, niż rzeczywistość.
Re: A=singiel/brak chęci do związków
Keri- wspaniały post, szczególnie fragment podsumowujący o rzece.
Miłość to trudne zagadnienie. Ciężko mi jest zdefiniować osobiście to pojęcie. Człowiek może się człowiekowi podobać ze względów estetycznych, rozumiem pociąg seksualny, współdzielenie zainteresowań, światopoglądu, chęć spędzania ze sobą czasu, itd. Ale czym jest miłość chyba nigdy nie pojmę.
To chyba podobna sytuacja jak ze szczęściem. Równie abstrakcyjne pojęcie.
Odczuwam radość, satysfakcję, przyjemność, ale czym jest szczęście? Ech.
Język to bardzo upośledzone narzędzie. Związek, wiązać się, uwiązywać, wpadać w sidła, klatka, ograniczenie, splątanie.
Ech.
Miłość to trudne zagadnienie. Ciężko mi jest zdefiniować osobiście to pojęcie. Człowiek może się człowiekowi podobać ze względów estetycznych, rozumiem pociąg seksualny, współdzielenie zainteresowań, światopoglądu, chęć spędzania ze sobą czasu, itd. Ale czym jest miłość chyba nigdy nie pojmę.
To chyba podobna sytuacja jak ze szczęściem. Równie abstrakcyjne pojęcie.
Odczuwam radość, satysfakcję, przyjemność, ale czym jest szczęście? Ech.
Język to bardzo upośledzone narzędzie. Związek, wiązać się, uwiązywać, wpadać w sidła, klatka, ograniczenie, splątanie.
Ech.
Odcinek Mała Wysoka – Litworowa Przełęcz jest bardzo niebezpieczny: z (prawie) każdego miejsca można bez trudności zejść do Doliny Wielickiej na odległe o pół godziny piwo.
~Władysław Cywiński
~Władysław Cywiński
Re: A=singiel/brak chęci do związków
Jestem w tej kwestii niezdecydowana, bo z jednej strony przywykłam do bycia singielką, mam swoje przyzwyczajenia i nawyki, natomiast z drugiej jakaś część mnie tęskni za bliskością z drugim człowiekiem. Są to jakieś naturalne potrzeby i instynkty, które trudno jest z siebie wydrzeć. Pewnie to byłby na początku trochę dziwny, luźny związek. Ale chyba mimo wszystko, gdybym spotkała na swojej drodze odpowiednią osobę, chciałabym spróbować.
Re: A=singiel/brak chęci do związków
Mam podobnie jak Emka, z jednej strony mi się nie chce "babrać" ale jakby pojawił się ktoś to może, może...
Last night I felt
real arms around me.
No hope, no harm,
just another false alarm...
real arms around me.
No hope, no harm,
just another false alarm...
- Poison Ivy
- fantAStyczny
- Posty: 578
- Rejestracja: 3 cze 2014, 23:14
Re: A=singiel/brak chęci do związków
A jaka to jest data?satyamevajayate pisze: Choć data ważności na rynku damsko-męskim mi się zbliża nieubłaganie, więc kto wie, czy zdążę...
Widzę, że tu wiele osób potrzebęzwiązku myli z romantycznym uczuciem. Osoby aromantyczne też się wiążą z innymi osobami. To może być na przykład głęboka przyjaźń, potrzeba towarzystwa, fajna relacja satysfakcjonująca dla obu stron. Ja mam przyjaciół, z którymi spokojnie mogłabym mieszkać, gdyby nie byli w innych związkach. Wspólne gospodarstwo domowe to duża oszczędność.