Moja "love story" - co robić?

Jeśli masz pytanie i znikąd odpowiedzi, zwróć się do nas
Awatar użytkownika
Valhalla
łASuch
Posty: 164
Rejestracja: 25 wrz 2013, 19:04
Lokalizacja: Piła

Re: Moja "love story" - co robić?

Post autor: Valhalla »

wyrwana_z_kontekstu pisze:Jakiego KONKRETNIEJSZEGO kontaktu fizycznego miał próbować, skoro jego pole manewru to miejsce pracy? Przycisnać do kserokopiarki i bez ceregieli wziąć się do roboty? Ocieranie to powszechne wśród seksualnych zachowanie sugerujące, że od relacji chce się czegoś więcej niż trzymania za łapki. Dla mnie dość obleśne, bo doświadczyłam bardziej uroczych gestów męskiej adoracji, ale co tam kto lubi, ja nie wnikam. :P
To dziękuj losowi, że nie doświadczyłaś bardziej obleśnych kontaktów fizycznych, które właśnie w pracy powszechnie są stosowane, jak złapanie za tyłek, złapanie za cycek, włożenie ręki pod sukienkę, czy mam wymieniać dalej? Mnóstwo kobiet tego doświadcza i - niestety - zwykle przemilczają temat. Miałaś szczęście nie spotkać się z takim typem mężczyzn, który notabene jest dość popularny. I dlatego ja doceniam zachowanie mojego kierownika na tej płaszczyźnie, bo wg mojej znajomości tematu, było bardzo subtelne.
Ja nie jestem seksualna i na ogół nie toleruję dotykania obcych osób i vice versa, ale jeśli ktoś jest mi bliski, lubię krótki kontakt fizyczny, a czasem nawet sama jestem inicjatorką :diabel: Chyba zapomniałaś, że aseksualizm niejedno ma imię...
wyrwana_z_kontekstu pisze:Poza tym, skoro utrzymuje "znajomą-narzeczoną" w trybie on-off, to jak myślisz, dlaczego? Faceci zwykle pozostają w takich związkach, gdy wiedzą, że na seks z kimś innym nie mają prędko co liczyć.
Albo gdy w danym związku zadowala ich jedynie seks, a o miłości nie ma mowy.
wyrwana_z_kontekstu pisze:Skoro sytuacja jest patowa, to chyba już niedługo będziesz wiedzieć, czy masz szansę stać się jego "znajomą-narzeczoną".
Cóż, na pewno nie tych zasadach :P On dobrze wie jaki jest mój stosunek do małżeństwa i właściwie z tego powodu powinnam być dla niego idealną partnerką :lol: Na początku kwietnia ma urlop. To będzie czas, kiedy wszystko ostatecznie przemyślę i - postaram się podjąć decyzję, jak to rozegrać.
Z uniesień pozostało mi uniesienie brwi, ze wzruszeń - wzruszenie ramion.
Awatar użytkownika
Ankha
pASibrzuch
Posty: 221
Rejestracja: 18 lis 2013, 13:49
Kontakt:

Re: Moja "love story" - co robić?

Post autor: Ankha »

Valhalla – ja jestem daleka od tego, aby oceniać kogokolwiek, czy też interpretować trudną, wielopłaszczyznową sytuację w kolorze czarno-białym. Jeśli o narzeczonej mówi „znajoma” to oznacza, że to trudny układ dla niego. (I być może dla niej). A powodów może być wiele… Sugestia, że jest gnojkiem, to tylko jedna z wielu możliwości. Może inne czynniki wchodzą w grę… może to białe małżeństwo?... może związek z innych przyczyn, niż te najbardziej oczywiste?... A może jest teraz na tym forum i to czyta… Jedno jest pewne; facet ma problem i zapewne uznał (z jakichś powodów) że ty nie pomożesz mu go rozwiązać… („narzeczona” raczej też nie). Skoro więc szczere rozmowy nie sprawdzają się i obydwoje gracie w jakąś dziwną grę, to może grajcie w nią nadal… ?

Może odczuje, że mu ciebie brakuje, dopiero kiedy cię straci? Wspominałaś coś o zmianie pracy… Przecież nie musisz od razu zmieniać pracy - może wystarczy, że on się o tym dowie, że chcesz?... Albo zorganizuj sobie "narzeczonego”, i wymyśl własny, nagły ślub, który miałby być jeszcze przed jego ślubem... (w końcu, skoro zakochałaś się, mogłaś zmienić zdanie ;) ) Sposobów jest miliard...

To zależy tylko od ciebie, do czego jesteś zdolna i jak się z tym będziesz czuła. Oszacuj potencjalne zyski i straty - sama znasz najlepiej sytuację i wiesz na co cię stać ;)

Mogę tylko życzyć, aby wszystko ułożyło się, jak najmniej boleśnie dla… hm… całej waszej trojki...
Dagger

Re: Moja "love story" - co robić?

Post autor: Dagger »

I dlatego ja doceniam zachowanie mojego kierownika na tej płaszczyźnie, bo wg mojej znajomości tematu, było bardzo subtelne.

To tak jak mówienie:
- morderca, który przed zamordowaniem ofiary gwałci ją jest bardzo zły
- morderca, który nie gwałci ofiary jest mniej zły i należy go docenić

Tak, jak pisała wyrwana z kontekstu - ocieranie się jest przykładem chamskiego podrywu, a to ze istnieją jeszcze bardziej chamskie zachowania nie powoduje, że ocieranie staje się niechamskie. Wybieranie mniejszego zła nie jest w tym przypadku dobre. Traktowanie ocierania się za subtelne jest dla mnie niezrozumiałe.
Awatar użytkownika
Valhalla
łASuch
Posty: 164
Rejestracja: 25 wrz 2013, 19:04
Lokalizacja: Piła

Re: Moja "love story" - co robić?

Post autor: Valhalla »

Ankha, napiszę tylko tyle, że mamy podobne, bardziej szerokie spojrzenie na temat. I pewnie na życie ogólnie :)
Ludzie i sytuacje bywają bardziej skomplikowane, "są rzeczy na niebie i na ziemi, o których się filozofom nie śniło".
Dagger pisze:Tak, jak pisała wyrwana z kontekstu - ocieranie się jest przykładem chamskiego podrywu, a to ze istnieją jeszcze bardziej chamskie zachowania nie powoduje, że ocieranie staje się niechamskie. Wybieranie mniejszego zła nie jest w tym przypadku dobre. Traktowanie ocierania się za subtelne jest dla mnie niezrozumiałe.
Ojojoj, widzę ze całkiem niechcący wywołam burzliwą dyskusję na drażliwy temat :lol: A czemu nie :!: Zacznijmy od tego, jak definiujecie OCIERANIE, bo chyba to stanowi kość niezgody :P Pierwsi wywołani do tablicy - Dagger i wyrwana_z_kontekstu :)

P.S. Ale z porównaniem do mordercy to pojechałeś na maxa, ba, wystrzeliłeś jak z rakiety bez chwili zastanowienia chyba.
Z uniesień pozostało mi uniesienie brwi, ze wzruszeń - wzruszenie ramion.
Awatar użytkownika
wyrwana_z_kontekstu
mASakra
Posty: 2033
Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42

Re: Moja "love story" - co robić?

Post autor: wyrwana_z_kontekstu »

Ocieranie to ocieranie, sęk w tym, czy to danej osobie odpowiada. Zwykle takie zachowanie nakreśla bardziej erotyczne ramy relacji. No ale co kto lubi, ja wolę bardziej wyrafinowane formy podrywu. :P
Nie widzę sensu w porównaniu molestowania w pracy do podrywu, choć jak widzę to kwestia przyzwolenia.
Nie uważam mojego spojrzenia za wąskie, jest rozsądne. Można też wierzyć w latający czajniczek krążący w kosmosie, kto naiwnemu zabroni.
Awatar użytkownika
chochol
pASsé
Posty: 1965
Rejestracja: 15 wrz 2011, 10:22
Lokalizacja: 49º06’17’’N 22º39’02’’E / 50º02’01’’N 22º00’17’’E

Re: Moja "love story" - co robić?

Post autor: chochol »

Ankha pisze:Może odczuje, że mu ciebie brakuje, dopiero kiedy cię straci?
Czytałam w książce, że panowie zdają sobie sprawę, że sa zakochani podczas nieobecności kobiety, zaś my, kobiety, zakochujemy sie podczas obecności. Nie wiem czy to prawda, ale pewnie coś w tym jest.

Valhalla, nie baw się już w żadne gierki, nie wymyślaj narzeczonych, facetów, tylko porozmawiajcie z Nim szczerze. Co ma być to będzie. "Lepiej żałować to co się zrobiło, niż to czego się nie zrobiło". Jesteście dorosłymi ludźmi, a nie dziećmi.
"Serce czyste i otwarte, w dobrą zmienia trefną kartę"

"chochoł = feminoasozołza"
Dagger

Re: Moja "love story" - co robić?

Post autor: Dagger »

Nie traktuj tego mordercy dosłownie. Przykład celowo dosadny, żeby był zrozumiały. Ale ok, jeśli odpowiada Ci takie zachowanie, to rozumiem. Ja patrzę na to z perspektywy faceta, który zna zagrywki kolegów. Zgadzam się z powyższymi wypowiedziami. Szczerze porozmawiaj, bez gierek. Nie ma co przeciągać tego typu sytuacji.
Awatar użytkownika
Ankha
pASibrzuch
Posty: 221
Rejestracja: 18 lis 2013, 13:49
Kontakt:

Re: Moja "love story" - co robić?

Post autor: Ankha »

Oczywiście, że szczerze byłoby najlpeiej, ale Valhalla przecież pisała, że szczerze się nie da... Stąd padają inne pomysły.
Awatar użytkownika
Chaerin
ASiołek
Posty: 52
Rejestracja: 11 mar 2014, 19:43
Lokalizacja: dolnośląskie

Re: Moja "love story" - co robić?

Post autor: Chaerin »

To jak szczerze się nie da, to może lepiej zostawić tą sytuację taką, jaką jest. Ostatecznie mająć Valhallę pod nosem znalazł inną kobietę, z którą chce sobie ułożyć życie. A że ma wątpliwości "przedślubne" to wg mnie norma ;) Wielokrotnie się z tym spotykałam, po prostu ludzi stresuje to, że podejmują tak ważną decyzję.
Po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw ogłaszam zmianę frontu i stwierdzam - nie mów mu, co czujesz, bo to nie ma sensu. Jeśli jest w fazie wątpliwości, jeśli zerwie oświadczyny, jeśli okaże się, że NIE JEST ASem...no cóż, wtedy na pewno będziesz musiała zmienić pracę, facet dorwie Cię, gdziekolwiek byś się nie ukrywała, bo zniszczysz mu układające się po mału życie.
Jedyne co możesz zrobić, to go delikatnie zapytać, czy coś się między Wami zmieniło, bo masz wrażenie, że Wam relacje oziębły. Można to zrobić w biurowej przerwie na kawę ;) Ale z drugiej strony, jeśli przez ocieplenie stosunków miałabyś do niego zapałać jeszcze cieplejszym uczuciem - nie rób tego. Po co się katować?
Awatar użytkownika
Ankha
pASibrzuch
Posty: 221
Rejestracja: 18 lis 2013, 13:49
Kontakt:

Re: Moja "love story" - co robić?

Post autor: Ankha »

Valhalla - jeśli masz ochotę podzielić się, to daj znać, jak ta historia się toczy. I czy nadal mam trzymać kciuki... ;)
Awatar użytkownika
Valhalla
łASuch
Posty: 164
Rejestracja: 25 wrz 2013, 19:04
Lokalizacja: Piła

Re: Moja "love story" - co robić?

Post autor: Valhalla »

Jasne, jak już uznam, że historia w 100 % się zakończyła ( pozytywnie lub negatywnie ), to dam znać. Żeby było to dla potomnych może jakąś inspiracją :lol:
A na poważnie, to wciąż nie mogę sobie dać rady. Nigdy nie przypuszczałam w najgorszych nawet wizjach, że coś takiego mi się przytrafi. Miłość to rodzaj choroby umysłowej... Ale spróbuję się z tego wyleczyć, dla własnego dobra.
Teoretycznie pojawiła się nowa nadzieja. Zerwał z dziewczyną, ale nie udało mi się dowiedzieć nic więcej na ten temat, poza tym, że "wyrwał wreszcie chwasta". Chmmm :-o I że teraz już nie będzie miał problemów :!: Ja to odczytałam, jako chęć pozostania samemu przez jakiś czas, nie szukania nowych "przygód". Nie będę mu przeszkadzać, nie będę rzepem na jego ogonie ;)
Planuje wyprowadzić się od rodziców do własnego mieszkania i "zobaczyć jak to będzie". Od kilku dni jest na urlopie i zamierzam wykorzystać ten czas na reset swojego serca i mózgu, pozbierać się i gdy wróci, być już inną osobą. Jeśli teraz się cos w naszej relacji zmieni, to będę się cieszyć, a jeśli dalej będzie olewał moje uczucia, tzn. że muszę pogodzić się z faktem, że jestem dla niego tylko "dobrą kumpelką"... ( już kiedyś tak się wyraził )
Z uniesień pozostało mi uniesienie brwi, ze wzruszeń - wzruszenie ramion.
Awatar użytkownika
Valhalla
łASuch
Posty: 164
Rejestracja: 25 wrz 2013, 19:04
Lokalizacja: Piła

Re: Moja "love story" - co robić?

Post autor: Valhalla »

W naszej relacji nadal pozostaje 100% niejasności. Nadal polega ona na nieustannych wzlotach i upadkach.
Za to ja zaczynam zbliżać się do 99% pewności, że on też jest Asem :D Na podstawie jego zwierzeń moja nadzieja rośnie.
Jednak postanowiłam jeszcze troszkę wytrwać w tej niepewności. Postawiłam na cierpliwość. A to głównie dzięki jego ripoście na rzucone przeze mnie przy jakiejś okazji zaczepne stwierdzenie " Nie ma co myśleć, trzeba działać". Odpowiedział: "Nie ma co działać bezmyślnie" :P
Dobre. Słuszne. Może jednak ma jakiś plan :)
Heremis miał taką wypowiedź:
Heremis87 pisze: wymuszanie na sobie zbliżeń zabija uczucie. Niestety dość długo udawałem, że wszystko jest ok, chyba niezły ze mnie aktor ( z czego nie jestem dumny). Nie chciałem jej sprawić przykrości (jedna z moich poważnych wad), w końcu wyszło i skończyło się w wiadomy sposób.
- i to mnie pocieszyło. Dzieki Heremis :D
On może być takim samym asowym typem. Długo udawał w wielu związkach, wreszcie zniechęcił się i dał spokój. Teraz jest mega ostrożny i logiczne, ze boi sie kolejny raz zawieść. Daje mi do zrozumienia, ze woli być sam niż w związku, w którym do czegoś się go zmusza.
Z uniesień pozostało mi uniesienie brwi, ze wzruszeń - wzruszenie ramion.
tom
ASter
Posty: 638
Rejestracja: 15 mar 2009, 19:42

Re: Moja "love story" - co robić?

Post autor: tom »

Moje osobiste doświadczenia są takie, iż tego nie można wyczuć. Sam byłem w dłuższym związku z dziewczyną, o której byłem na 99 procent pewiem, iż jest aseksualna. Wszystko mi się tak układało.

W głowie.
Awatar użytkownika
Valhalla
łASuch
Posty: 164
Rejestracja: 25 wrz 2013, 19:04
Lokalizacja: Piła

Re: Moja "love story" - co robić?

Post autor: Valhalla »

Wiem, tom, wiem...
Złudzenia są przyjemnie, ale przebudzenie z nich jest z pewnością bolesne.
Dlatego daję nam czas tylko do sierpnia. Wtedy ma nastąpić ta wiekopomna chwila, gdy spotkamy się w jego nowym mieszkaniu na parapetówce :D Mam nadzieję, że po paru kieliszkach/ browarach któreś z nas w końcu wyduka, o co w tym wszystkim chodzi. I nastąpi koniec :wink: Albo upragniony Początek :)
Z uniesień pozostało mi uniesienie brwi, ze wzruszeń - wzruszenie ramion.
Awatar użytkownika
Ankha
pASibrzuch
Posty: 221
Rejestracja: 18 lis 2013, 13:49
Kontakt:

Re: Moja "love story" - co robić?

Post autor: Ankha »

No to nadal trzymam kciuki
ODPOWIEDZ